niedziela, 19 października 2014

brOKen. Epilog

Od autorki: Oto definitywne zakończenie tego opo. Dziękuję za komentarze i reakcje, mało bo mało, ale zawsze. xD Teraz będę publikować tłumaczenie Bad behaviour. Kocham was i proszę komentarze. <3

Sehun,
To jest moje pożegnanie. Wiem, ze to żałosne, ale nie potrafię sobie poradzić. Nie da się cofnąć czasu, a ja bardzo tego potrzebuję. Jestem już za daleko, nie umiem poradzić sobie z tym, że ludzie mnie nienawidzą. Sława mnie przytłacza, boję się każdego kolejnego dnia.
Mówiłem, że chcę wrócić do Chin, ale to niestety niemożliwe. Wiem, że obiecałem, że się spotkamy po trasie, ale to też niemożliwe. Jestem taki żałosny.
Czuję się okropnie, jak tchórz. Robię coś strasznego.
Powiedziałem ci, że ludzie o mnie nie zapomną. Myślałem długo, jak mam spełnić tą obietnicę. Chcę być z tobą szczery. Postanowiłem, że zrobię to właśnie w taki sposób, by ludzie mnie nie zapomnieli, ale nie dla siebie, tylko dla ciebie.
Powiedziałeś, że kiedy patrzysz w przyszłość widzisz tylko nudę. Zrób coś dla mnie. Zmień to.
Bądź szczęśliwy i spełniaj marzenia.
Pamiętaj, że zawsze cię będę kochał. Najmocniej.

Twój Lay
„Obiecaj, że zapamiętasz, że jesteś mój.
Kochanie, czy widzisz poprzez łzy?”
~ Lana del Rey – Blue Jeans

sobota, 11 października 2014

brOKen pt 5

Od autorki: Dodaję dzień wcześniej z powodu mojej jutrzejszej nieobecności w domu i niemożliwości dodania posta na blog, w poniedziałek też bym nie mogła, bo nadal będę na długoweekendowym wyjeździe, a nie chcę tak bardzo opóźniać, więc dodaję dziś. Cieszmy i radujmy się tym. heh. A tak poza tym to, to jest ostatni rozdział, mam nadzieję, że wam się podobało, bo włożyłam w to trochę czasu, wysiłku i serca. 
Inspiracja: Pisząc to opowiadanie opierałam się na innym opowiadaniu Unforgettable Dream i wiąże się z tamtym opowiadaniem tragiczna historia o aktorce z lat 30., która również była inspiracją i jest napisana w epilogu tamtego opowiadania. Chciałam choćby w niewielkim stopniu oddać klimat przełomu lat '80-90, kiedy popularny był rock, a w tym grunge, jednym z zespołów, które mnie zainspirowały jest Nirvana i postać Kurta Cobaina, który zginął w sposób tragiczny i jest ikoną rocka alternatywnego, a także osobą, którą szalenie wielbię i mam do niego ogromny szacunek."Tworząc" słuchałam w kółko piosenek Nirvany i Indilli. 
Kocham was i proszę o komentarze. <3 


Wiosna, rok 1988, New Jersey
Sehun był w domu Laya, gdzie obecnie mieszkał. Odrabiał lekcje, jednocześnie oglądając mecz koszykówki. Starszy był na próbie, bo do trasy pozostało parę dni. Powinien wrócić jak zwykle późno, więc Sehun był zdziwiony, kiedy ten wszedł nagle do domu, mimo że zegar wyraźnie wskazywał dziewiętnastą.
 - Lay?  - spytał zaskoczony, patrząc na podenerwowanego chłopaka w progu salonu – Co się dzieje? – zadał kolejne pytanie, wstając i podchodząc do niego.
 - Ja już nie wytrzymam – powiedział i wybuchnął niepohamowanym płaczem.
 - Boże, Lay – mruknął nastolatek i rzucił się do starszego, by go uścisnąć.
Lay mocno wczepił się w koszulkę swojego chłopaka, mocząc go obficie łzami, które spływały po jego twarzy. Sehun nie wiedząc, co się stało, próbował na darmo go uspokoić. Głaskał miękkie włosy Yixinga, by starszy czuł się bezpieczniej.
 - Chodź, usiądziemy – szepnął mu do ucha i pociągnął go na kanapę.
Lay odrobinę się uspokoił i wstał. Sehun przytrzymał go za nadgarstek, zatrzymując go w miejscu.
 - Powiedz mi, co się stało  - poprosił
 - Tom skręcił nadgarstek, nie ma możliwości, by mógł grać w czasie trasy – powiedział żałośnie starszy i wyrwał się z uścisku młodszego.
Ruszył w stronę komody. Zaczął przeszukiwać najwyższą szufladę, aż w końcu znalazł to czego szukał. Sehun zauważył, że to białe opakowanie z tabletkami. Starszy otworzył je i wysypał na dłoń dwie tabletki.
 - Lay… - mruknął blondyn, marszcząc brwi – Czy to nie za dużo? – spytał, ale chłopak go nie słuchał i połknął obydwie tabletki na raz, nie popijając ich nawet wodą.
 - Nie wiem, co teraz się stanie- powiedział grobowym głosem  - Czy zdołamy kogoś znaleźć na jego miejsce? – spytał jakby sam siebie.
 - Na pewno – mruknął Sehun, nieco zszokowany tym z jaką łatwością starszy bierze tabletki, zaczął się zastanawiać, czy Lay w odpowiedni sposób je zażywa.
 - Idę się położyć – oznajmił cicho Lay i skierował się w stronę sypialni.
Sehun patrzył z uniesionymi brwiami na białe opakowanie, które leżało na komodzie. Gorączkowo przetwarzał informacje i coś mu nie pasowało.

Zima, rok 2012, New Jersey
 - Słyszałem o tym, że jeden z członków zespołu nie zagrał w czasie tej trasy z powodu kontuzji – przyznał Xiumin, a Sehun skinął spokojnie.
 - Znaleźli szybko kogoś na jego miejsce. Fani byli bardzo zaniepokojeni, napisali wiele listów do Laya. On zaczynał się szaleć z niepewności. Nie miał w ogóle wiary, że ta trasa się powiedzie.
 - Myśli, pan, że Lay w nieodpowiedni sposób zażywał Xanax? – zmienił temat dziennikarz.
Musiał się nieco bardziej spieszyć, bo to już trzecia po południu, a zaczęli około jedenastej i wywiad się nieco przeciągał. Xiumin nie mógł jednak nic poradzić, że każdy szczegół się liczył i wzbudzał zainteresowanie. Był przekonany, że ten artykuł będzie czymś przełomowym w jego życiu i przyniesie mu pewny awans.
 - Jestem tego pewien. To silny lek, trzeba go brać w określony sposób i w określonych dawkach. Lay łykał go w nierównych odstępach czasu, wtedy kiedy mu to pasowało, czasem nawet po cztery tabletki na raz, to wręcz końska dawka. Zaczął się od nich uzależniać.
 - Czy coś jeszcze niepokojącego się wydarzyło przed tą trasą?
 - Tak, dzień przed pierwszym koncertem w Seattle, ktoś włamał się do domu Laya.
Wiosna, rok 1988, Seattle
Sehun był u Chanyeola tego dnia i uczyli się na historię, więc wrócił do domu późno. Wszedł do mieszkania i zapalił światło, zdejmując buty i besbolówkę. Zdziwiła go ta ciemność. Lay mówił, ze dziś nie mieli próby, musieli odpocząć i dobrze się wyspać. Sehun przeszedł do salonu, ale tam nie znalazł starszego.
 - Lay – krzyknął, by zlokalizować, gdzie jest jego chłopak.
 Odpowiedziała mu tylko cisza.
 - Lay – powtórzył, myśląc, że może go nie usłyszał.
Nagle zdał sobie sprawę z tego, że być może Lay śpi i mentalnie uderzył się w twarz za wrzeszczenie. Mógł go obudzić, a przecież sen jest mu potrzebny teraz.
Cicho wszedł do sypialni i to, co tam zastał go przeraziło. Lay był skulony na ziemi i płakał. Mimo mroku mógł zauważyć, jak bardzo drży jego ciało. Zaświecił światło i wtedy to zobaczył. Wielki krwistoczerwony napis na ścianie. „ Niech wszystkie pedały , takie jak ty, zginą.”
Sehun spojrzał z przerażeniem na Laya, który szlochał cicho, nie zwracając uwagi na Sehuna. Młodszy szybko podbiegł do niego i padł na kolana obok, by mocno go przytulić.
 - Lay, to nic. Nie martw się. Zamalujemy to po prostu – zapewnił.
 - Ja chyba naprawdę powinienem zginąć- powiedział z trudem.
 - Co?! – spytał zszokowany Sehun – Oszalałeś? Nie waż się tak nigdy więcej mówić.
 - Kto mógł to zrobić? – Lay był w rozsypce.
 - Nie przejmuj się.
 - Jak on tu wszedł?
 - Lay, powiedziałem, żebyś po prostu się nie przejmował – warknął Sehun, a Lay zaszlochał głośniej.
Nastolatek wziął starszego w ramiona i przeniósł go na łóżko, kładąc się obok niego. Lay wtulił się całym ciałem w młodszego. Minęła prawie godzina, nim brunet zdołał usnąć. Sehun wstał delikatnie, wyswabadzając się z uścisku starszego. Musiał coś zrobić z tym napisem na ścianie. Niechcący potrącił coś nogą, kiedy wstał.
Białe opakowanie tabletek.

Zima, rok 2012, New Jersey
 - To był punkt, kiedy Lay się poddał. Był już za daleko, a nikt tego nie zauważył. Ja tego nie zauważyłem.
 - Jak poszedł pierwszy koncert? – spytał dziennikarz.
 - Dobrze, bardzo dobrze. Lay i ogólnie LOSt dali z siebie wszystko. Gazety pisały non-stop o tej trasie. Codziennie widziałem ich na okładkach.
 - Czy Lay się denerwował nadal?
 - Tak, nawet bardziej niż przed tamtym bankietem, kiedy debiutowali. To było dla niego najważniejsze w życiu. Muzyka była najważniejsza.

Wiosna, rok 1988, Seattle
 - Byłeś wspaniały – oznajmił Sehun, a Lay uśmiechnął się słabo.
Cały ociekał potem, ale i tak wyglądał przystojnie, a może to przez to, że młodszy kochał tego chłopaka przed sobą i podobałby mu się niezależnie od tego, jakby wyglądał.
Lay uścisnął mocno blondyna i zaśmiał się perliście. Sehun tak dawno nie słyszał tego śmiechu. Pomyślał, że wszystko co złe minęło i teraz czeka ich świetlana przyszłość.
Pocałował starszego, nie przejmując się tym, że kręciło się tu pełno ludzi. Miał do gdzieś. Inni mogli myśleć o nim, co tylko chcieli, dopóki miał Laya.
 - To nasza ostatnia noc – powiedział brunet.
 - To fakt.
 - Kochasz mnie, Sehun? – spytał Lay.
Rzadko mówili sobie takie słowa. Nie musieli tego robić, wiedzieli, jaka jest prawda.
 - Kocham cię, Lay – przyznał nastolatek.
 - Jak mocno? – spytał.
 - Najmocniej – zapewnił młodszy.
 - Ja ciebie też – mruknął starszy i położył dłoń na jego policzku, czule przejeżdżając palcami po miękkiej skórze Sehuna.

Zima, rok 2012, New Jersey
 - No i pojechał. Ostatni raz go widziałem rankiem przed wyjazdem, a jego głos usłyszałem po raz ostatni dwa tygodnie później – Sehun znów czuł ten smutek.
- Kontaktowaliście się w czasie trasy?
 - Oczywiście, Lay dzwonił po każdym koncercie. Żartował, ze więcej czasu spędza w budce telefonicznej niż na scenie. Relacjonował mi każdy ich występ.
 - Czy zdarzały się jakieś incydenty?
 - Niestety tak, czasem ktoś wygwizdał ich piosenki, raz ktoś rzucił pomidorem w ich scenę, ktoś napisał na ich autokarze jakieś wyzwiska. Na koncerty nie przychodzili jedynie fani. Antyfani też robili, co w swojej mocy, by się tam znaleźć i dokuczyć. Lay się skarżył. LOSt wzbudzali wiele emocji. Pozytywnych i negatywnych. Tak to już jest, kiedy jest się na świeczniku.
 - Jak wyglądała wasza ostatnia rozmowa?
 - Była bardzo dziwna, ale starałem się tego nie zauważać. LOSt mieli mieć następnego dnia koncert w Las Vegas. Największy jak dotychczas.

Wiosna, rok 1988, Seattle
 - Kocham cię, Sehun – powiedział Lay pod koniec ich rozmowy.
Nastolatek trochę się zdziwił, bo takie słowa słyszał ostatni raz przed wyjazdem Laya. Co skłoniło starszego do tego, by mu to tak nagle mówić?
 - Ja ciebie też, Lay – zapewnił starszego, uśmiechając się.
 - Pamiętasz, jak się poznaliśmy? – spytał, a Sehun zaśmiał się.
 - Czemu wzięło cię na wspominki? – zdziwił się.
 - Tak jakoś, jestem w nastroju, by powspominać – powiedział.
 - Grałeś w parku – zaczął młodszy, nie kwestionując dłużej dziwnego zachowania starszego – A ja szedłem do domu na skróty. Miesiąc wcześniej widziałem, jak graliście w klubie i chyba się wtedy w tobie zauroczyłem. Kiedy zobaczyłem cię znowu, musiałem się zatrzymać. Skończyłeś i wszyscy poszli w swoje strony, a ja stałem tam jak głupek – zachichotał Sehun.
 - Byłeś uroczy – przyznał starszy i można było usłyszeć w jego głosie uśmiech.
 - Zaprosiłeś mnie do McDonalda, a ja się zgodziłem. To było takie tanie, czemu poszedłem z tobą?- spytał żartobliwie młodszy.
 - Bo byliśmy sobie przeznaczeni – powiedział poważnie Lay, a Sehun skinął głową.
 - Masz rację. Jesteśmy sobie przeznaczeni.
 - Jesteś najważniejszy, Sehun – mruknął Lay.
 - A nie muzyka?  - spytał nastolatek zadziornie.
 - Nie. Ty jesteś. Muzyka to tylko stan umysłu, a ty jesteś prawdziwy. Muzyki nie da się przytulić i ona mnie nie wesprze. Tak bardzo chciałbym, byś tu był ze mną. Czasem tak strasznie się boję. Z każdym kolejnym koncertem…. Nie da się już cofnąć, a ja w końcu dotrę do końca i nie zostanie mi nic.
 - Ja zawsze będę z tobą – powiedział Sehun.
 - Wiem, Sehunnie – zaśmiał się ciepło starszy – Tylko po prostu czasami tęsknię za tym, jak pracowałem w spożywczaku i nikt nie wiedział, kim jestem. Przeciętny, szary człowiek. Mój koszmar zaczyna być moim marzeniem i zaczynam być zmęczony, a przecież to jeszcze za wcześnie, prawda?
Sehun milczał. Nie wiedział, co ma powiedzieć.
 - Myślę często o powrocie do Chin i jestem niemal pewien, że chcę tam pojechać. Spotkać się  rodzicami i przyjaciółmi, minęły prawie dwa lata, nawet do nich nie napisałem. Wydaję mi się , ze coś zgubiłem po drodze – powiedział.
 - Myślisz, że za szybko stałeś się sławny ? – Sehun był zdziwiony.
 - Myślę, że wcześniej nie wiedziałem, czym jest sława i myślałem zbyt płytko – odparł.
 - Ale gdyby nie muzyka, to nie poznałbyś mnie – powiedział ze smutkiem młodszy.
 - To takie skomplikowane. Trudne.
 - Lay, przestań – powiedział Sehun  - Nie poddawaj się. Daj z siebie wszystko, ok?
- Oczywiście, że tak będzie. Tylko…  - przerwał i zapadła na chwilę martwa cisza – Dam z siebie wszystko, Sehun. Ty wiesz, że jesteś jedyną taką osobą w moim życiu, prawda?
 - Wiem i nawzajem, Lay – mruknął nastolatek – Dzięki tobie wiem, że w przyszłości nie czeka mnie wcale tylko to, co zaplanowali dla mnie inni. Wiem już, że można zrobić coś, na co ma się ochotę. Wcześniej bałem się sprzeciwić, ale wiem, że to nieludzkie kazać komuś być kimś, kim nie chce być. Mój ojciec to zrobił, a ja nie mam zamiaru go słuchać. Będę w przyszłości szczęśliwy. Z tobą.
 - Ze mną – powtórzył niepewnie Lay, Sehun to zignorował – Świetnie, Sehun. Dobrze jest to słyszeć, jestem z ciebie taki dumny. Chyba jesteś teraz dojrzalszy niż ja – zaśmiał się jakoś niewyraźnie.
 - Możliwe – przytaknął – I wiesz co, Lay? Nie pozwól ludziom o sobie zapomnieć. Pozostań silny.
 - Dobrze, Sehun. Tak zrobię. Żegnaj – mruknął starszy i się rozłączył.
 - Żegnaj? – mruknął Sehun trochę zdziwiony takim pożegnaniem.
To było takie oficjalne…

Zima, rok 2012, New Jersey
 - To było pożegnanie – Sehun miał łzy w oczach, ale nie chciał płakać – Następnego dnia wyszedł na scenę po raz ostatni. Dowiedziałem się o tym w wieczornych wiadomościach.
 - Jak to wyglądało?
  - Wziął kilkanaście tabletek Xanaxu i popił to whisky. Wyszedł w takim stanie na scenę, zdążył zaśpiewać kilka piosenek i stracił przytomność. Nim dojechał do szpitala, jego serce przestało bić. Przedawkował. Specjalnie. Popełnił spektakularne samobójstwo na oczach stu tysięcy fanów. To było… w jego stylu. Dotrzymał obietnicy. Ludzie o nim nie zapomnieli.
 - Jak, pan, to przyjął? – spytał Xiumin.
 - Najpierw patrzyłem w telewizor tępo, a później krzyczałem i płakałem. Na szczęście zjawił się Kai, gdy się dowiedział o śmierci Laya, wiedział, że musi do mnie przyjść jak najszybciej. Nie mogłem się z tym pogodzić . Ja wierzyłem, że to żart, że to pomyłka, ale takie były fakty.
 - Jak się potoczyło, pana, życie?
 - Z początku czułem pustkę i nic poza tym, ale to minęło. Rodzice przyjęli mnie z powrotem, ale jak już mówiłem, wyprowadziłem się, kiedy skończyłem liceum. Odciąłem się od nich. Skończyłem studia w Los Angeles. Później jeździłem trochę po świecie. Kiedy poznałem moją żonę, zamieszkaliśmy tutaj, w New Jersey. Mam trójkę dzieci i pracuję w firmie architektonicznej. Nic wielkiego. Nie jestem nikim wyjątkowym, ale znałem kogoś, kto taki był.
 - Czy Lay wyjaśnił w jakiś sposób, dlaczego to zrobił?
 - Zostawił list. Dla mnie i swoich rodziców.
 - Ma, pan, ten list?
 - Nie, nie mam.
 - No, cóż. To chyba koniec – powiedział Xiumin i wstał, wyłączając swój starodawny dyktafon – Ogromnie, panu, dziękuję. Uważam, ze ta historia jest niesamowita, strasznie mnie poruszyła.
 - Mam nadzieję, że poruszy też innych – powiedział z ciepłym uśmiechem Sehun.
 - Z pewnością – Xiumin był pełen entuzjazmu.
 - Życzę sukcesów – powiedział Sehun.
 - Och, dziękuję -  Xiumin skłonił się lekko i podążył do wyjścia – Artykuł pojawi się na dniach, proszę go oczekiwać.
 -Tak zrobię – zapewnił starszy.
 - Dziękuję raz jeszcze. Do widzenia.
 Po tych słowach dziennikarz ubrał swoją kurtkę i wyszedł, a Sehun zamknął za nim drzwi. Poczuł się dziwnie lekki. Pozbył się swoich wszystkich sekretów.
Lay to dawno zamknięty rozdział, ale Sehun jest pewien, że nigdy do końca o nim nie zapomni, bo Laya nie da się zapomnieć.
Ludzie będą o nim pamiętać zawsze.


„Ostatni taniec.
By zapomnieć moje wielkie cierpienie.
Chcę uciec, bo wszystko zaczyna się od nowa.
Och, moja słodka udręko.”
~ Indila - Dernière Danse

niedziela, 5 października 2014

brOKen pt 4

Od autorki: Kocham was i proszę o komentarze. <3

Zima, rok 1988, Seattle
Sehun i Lay weszli do mieszkania starszego, mimo że mieli się rozłączyć. Lay po omacku otworzył drzwi, oddając pocałunki nastolatka i chichocząc. Wtoczyli się do środka i drzwi się za nimi zatrzasnęły, a Lay zapalił światło.
- Czekaj – mruknął Lay, odrywając się na chwilę od ust Sehuna.
 - Nie mogę – odpowiedział młodszy, co wywołało chichot bruneta.
Zdjęli kurtki i szaliki, rzucając je na podłogę, między namiętnymi pocałunkami, podczas których dokładnie zwiedzili wnętrze swoich ust, pozbyli się jakoś butów i nie wiadomo jak znaleźli się na kanapie. Sehun otarł się kroczem o Laya i starszy jęknął głośno.
 Nagle coś rzuciło się w oczy Laya, co sprawiło, że zdecydowanie jego nastrój obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Odepchnął młodszego, który spojrzał na niego zdziwiony, a sam chwycił za kartkę, która leżała na blacie kuchennym.
To nie był zwykły list.
 - Co to jest do cholery? – powiedział Lay i przesuwał wzrok po kartce.
 - Lay… - mruknął Sehun i zajrzał swojemu chłopakowi przez ramię.
 Oczy młodszego padły na wycięte z gazet litery, które układały się w zdania pełne nienawiści. Starszy zakrył usta dłonią i wybuchnął nieopanowanym płaczem.

Zima, rok 2012, New Jersey
 - List z pogróżkami? – spytał nieco zszokowany dziennikarz, a Sehun przytaknął.
 - Zgadza się.
 - Od kogo?
 - Od jakiegoś antyfana. Pisał tam naprawdę okropne rzeczy i Lay płakał bardzo długo, próbowałem go uspokoić, ale to nie było łatwe. On nie był przygotowany na to, że niektórzy go znienawidzą, taki jest los sławnych, zwłaszcza tych którzy w tak krótkim czasie zdobywają taką sławę. 
 - Czy dostał więcej takich listów?
 - Tak, ja też byłem wstrząśnięty. Jednak czy to nie zdarza się wielu gwiazdom? Wtedy inaczej na to patrzyłem, ale teraz wiem, że Lay za bardzo to brał do siebie. Za każdym razem, gdy ktoś  źle skomentował zespół albo antyfani coś dla nich przygotowali, on nie mógł się uspokoić, płakał, nie mógł spać, nieustannie myślał tylko o tym, pisał depresyjne piosenki, wpadał w paranoję i w każdym widział potencjalne zagrożenie. Mimo że więcej było listów od fanów z wyrazami ich miłości do niego i reszty, to on kolekcjonował te nieliczne, takie jak ten list z pogróżkami. Skrupulatnie odmierzał czas do swojej śmierci, nawet o tym nie wiedząc. Każda kolejna chwila przybijała go coraz bardziej, zacząłem zauważać, że jest okropnie wrażliwy. Okazało się, że był kompletnym pesymistą.
 -Pesymistą? – zmarszczył brwi dziennikarz – Przecież, pan, mówił, że wszystkim się tak cieszył, że nieustannie się uśmiechał – nie rozumiał mężczyzna.
 - Mówiłem też, że omal nie uciekł z bankietu, bo bał się klapy – Sehun uśmiechnął się krzywo - Był przewrażliwiony i miał skłonność do dramatyzowania. Odczuwał podwójnie, jeśli nie bardziej. Potrafił rozjaśniać mój świat i potrafił sprawić, że byłem na skraju wytrzymałości. Ludzie, którzy się do niego przywiązywali, ślepo za nim podążali i to było niebezpieczne, bo on szedł w złym kierunku.
 - Czyli jego radość była nieprawdziwa? – Xiumin gubił się w relacji starszego.
- Tego nie powiedziałem – pokręcił głową – Jego uczucia zawsze były uczciwe, to emocje jakie wzbudzał w innych były fałszywe. Potrafił omotać człowieka i wmówić mu, że wszystko jest dobrze, podczas gdy wewnętrznie krwawił, dlatego ja wraz z milionami fanów nie zauważyliśmy, że w rzeczywistości jego życie pomału i konsekwentnie waliło się i stawało nieprzyjaznym dla niego miejscem.
 - No, tak, ale same listy z pogróżkami to nie może być główny tego powód.
 - Oczywiście, że nie. Było dużo rzeczy, które się na siebie nałożyły.

Wiosna, rok 1988, Seattle
Lay kupił sobie nowe mieszkanie. To było znacznie większe niż to poprzednie. Znajdowało się w centrum miasta, miało cztery pokoje, kuchnię i łazienkę. Jednak najważniejsze było to, że posiadało ogromny balkon, na którym zwykli razem z Sehunem ostatnimi czasy siadać wieczorami i rozmawiać tak długo, aż zegar w salonie nie wybijał północy.
LOSt na chwilę mieli przerwę w promocji, bo szykowali się na ich pierwszą trasę po Stanach. To była ich największa trasa jak dotychczas, a ich wytwórnia zaczęła wspominać o tym, że w przyszłości może czeka ich światowa trasa. Wszyscy byli podekscytowani, ale Lay miał dużo obaw. W takiej trasie dosłownie wszystko mogło pójść źle, ostatnio zaczęli spadać z list przebojów, minęły trzy miesiące od kiedy wydali płytę i chłopak zaczął myśleć, że to może była tylko chwilowa sława. Wierzył w przemijalność rzeczy, więc wiedział, że jego sen może nagle się skończyć i zostanie znowu z niczym.
 - Co jeśli wszystko nagle się zakończy, co będzie z zespołem, co stanie się ze mną? – spytał nagle, przerywając przyjemną ciszę.
Sehun spojrzał na niego zdziwiony i zmarszczył brwi.
 - Czemu myślisz teraz o tym? – Sehun nie potrafił nigdy rozgryźć starszego – Wszystko idzie zgodnie z twoim planem.
 - W tym właśnie problem, ja nigdy nie miałem żadnego planu i co się stanie, kiedy to przeminie, tak się dzieje ze wszystkim – mruknął, a Sehun wstał ze swojego krzesła i ukucnął przy nogach Laya, opierając podbródek na jego kolanach.
 - Wierzę, że LOSt nigdy się nie skończą, więc ty też powinieneś, w końcu jesteś liderem – powiedział pewny siebie.
Lay pokiwał głową, jednak nie był ani trochę spokojniejszy.
 - Lepiej wymyśl, jak mam nakłamać ojcu, by pojechać z wami – zmienił temat młodszy.
 - Myślę, że to nie jest dobry pomysł, żebyś z nami jechał, to potrwa dwa miesiące, a ty jesteś w przedostatniej klasie. Zresztą sam wiesz, co o tym myślę – odparł cicho brunet.
 - Wiem, ale mam inne plany i szkoła wcale nie jest dla mnie najważniejsza – powiedział Sehun.
 - Tak? – zadrwił starszy – A co jest najważniejsze?
 - Ty – nastolatek uśmiechnął się szeroko, a Lay przewrócił oczami.
 - Shūdāizi* – mruknął jedynie i wstał, wchodząc do środka.
 - Nie wiem, co powiedziałeś, ale jestem pewien, że nie było to miłe, więc oczekuję twoich przeprosin – krzyknął za nim Sehun.
 - W twoich snach –usłyszał z kuchni, uśmiechnął się do siebie rozbawiony i wstał, wchodząc do salonu.

Zima, rok 2012, New Jersey
 - Trasa koncertowa? Czy to ta słynna? – chciał się upewnić Xiumin.
 - Zgadza się, zresztą LOSt mieli tylko jedną trasę, więc nie można się pomylić.
 - No, tak – przytaknął dziennikarz – Lay się nie cieszył? – spytał.
 - Jak już mówiłem, bał się, że im nie pójdzie. To miała być trasa przez całe USA, mieli zacząć w Seattle, a później odwiedzić po drodze około dwudziestu miast, kończąc na drugim wybrzeżu, w Nowym Jorku, miało to trwać dwa miesiące i zapowiadało się, że to kolejny ogromny krok w ich karierze. To normalne po tym, gdy sprzedaje się prawie pół miliona płyt. Lay był zdenerwowany.
 - Co się działo w czasie oczekiwania na trasę?
 - LOSt musieli się przygotować na tak wyczerpujące i koczownicze życie. Mieli dołączyć do grona prawdziwych muzyków i zrobić kolejny krok, prawie im się udało. Cały czas ćwiczyli, wystąpili w paru reality, udzielili kilku wywiadów, Lay napisał nowe piosenki, które wpletli w plan koncertów i czekali, by ruszyć. To był bardzo stresujący czas dla nich, zwłaszcza dla Laya.

Wiosna, rok 1988, Seattle
Sehun wylegiwał się leniwie na kanapie Laya w jego salonie, czekając, aż jego chłopak ruszy swój tyłek z łazienki i w końcu skończy to strojenie się.
Mieli iść na imprezę do Kaia, żeby trochę się rozerwać. Lay był podminowany przez zbliżającą się trasę, więc Sehun jako dobry chłopak, chciał go oderwać od tego wszystkiego na krótką chwilę.
Nagle coś rzuciło się Sehunowi w oczy. Na komodzie po drugiej stronie pokoju leżało białe opakowanie tabletek. Lay bierze jakieś leki, czy coś go boli? Nastolatek wstał i podszedł do komody. Chwycił tabletki i obejrzał dokładnie ich opakowanie.
Xanax. To nie były tabletki na ból, tylko antydepresant. Sehun słyszał o tym leku, był pewien, że jest na receptę. Zmarszczył brwi.
 - Lay- krzyknął.
 - Co? – odkrzyknął starszy z łazienki.
 - Chodź tu – rozkazał Sehun.
Po chwili w progu stanął Lay i spojrzał na niego pytająco.
 - O co chodzi?
Wydawał się być w całkiem dobrym humorze. Sehun też jeszcze przed chwilą był, ale to się zmieniło w jednym momencie.
 - Możesz mi wytłumaczysz, co te antydepresanty robią na twojej komodzie? – spytał.
 Spojrzenie Laya padło na białe opakowanie , które znajdowało się w dłoni młodszego. Od razu zrozumiał.
 - A co mają robić? – sarknął i wyrwał tabletki z rąk Sehuna.
 - One są na receptę – mruknął chłopak.
 - Byłem u lekarza i mi je przepisał – zapewnił Lay.
 - Bo? – Sehun nie był zadowolony.
 - Jestem trochę zdenerwowany przez tą trasę i wszystko  - powiedział cicho.
 - Czemu mi nie powiedziałeś? – Sehun miał pretensje do Laya, że krył przed nim takie rzeczy.
 - Sehun, myślę, że takimi rzeczami się nie chwali, okej? – Lay też zaczął się denerwować.
 - Jestem twoim, cholernym, chłopakiem i mi powinieneś mówić, że masz depresję! – krzyknął zirytowany młodszy chłopak.
 - Nie mam żadnej depresji, idioto! – Lay też krzyczał.
 - To po co to bierzesz?  - nastolatek wskazał na tabletki.
 - Bo to likwiduje mój lęk.
 - Lęk przed czym? – zdziwił się Sehun.
 - Przed tą pieprzoną trasą – powiedział Lay, jakby to było takie oczywiste.
 - Skoro uważasz, że się tak okropnie boisz, to czemu mi nic o tym nie wiadomo? Czemu niczego mi nie mówisz? Kim ja dla ciebie jestem, co?!  - Sehun miotał się po pokoju.
 - Jesteś moim chłopakiem, a niby kim? – Lay był wściekły i to było widać.
 - Nie wiem, Lay. Nie mam, kurwa, pojęcia. Kim mogę dla ciebie być? Czy to naprawdę tak wygląda, gdy się kogoś kocha… - sarkastyczny Sehun to coś czego starszy nienawidził.
 - Ale przecież wiesz, że cię kocham – powiedział Lay, który miał dość tej bezsensownej kłótni.
 - Huh… Tia - prychnął młodszy – Więc tak mnie traktuj, mów mi co się dzieje, pokazuj emocje, nie ukrywaj przede mną niczego, tak jak to robię ja, do cholery.
 - Sehun… - Lay zmienił swój ton na przepraszający – Naprawdę mi przykro, że nie powiedziałem ci o tych tabletkach. To nic ważnego, naprawdę. Nie biorę ich codziennie, tylko kiedy się bardzo stresuję, wziąłem je jak dotąd może dwa razy. Przepraszam.
Sehun zaczął mięknąć.
 - Proszę, Sehunnie. Nie potrzebne nam kłótnie, prawda? Chodźmy do Kaia i dobrze się bawmy, mówię ci o wszystkim i tak będzie zawsze, nigdy nie wątp w moją miłość, bo to jedyna szczera rzecz, pamiętasz? –kontynuował starszy, a Sehun musiał mu wybaczyć.
Przytulił niższego mocno i pocałował go w czoło.
 - Wybaczam – mruknął.
Zima, rok 2012, New Jersey
 - Lay zażywał Xanax?  - Xiumin był zaintrygowany – Czy to oznacza, że miał stany lękowe?
 - Najprawdopodobniej, zresztą wspominałem jak bardzo się denerwował. Nie mam pojęcia, jak to wyglądało przed innymi koncertami w czasie trasy, ale w Seattle mogłem to dokładnie zauważyć, na ich pierwszym koncercie, był w rozsypce i widziałem, że łyka tabletki, zapewne właśnie Xanax.
 - Co się działo, kiedy wasz związek wyszedł na jaw? To był dość słynny skandal.
 - To było dwa tygodnie przed rozpoczęciem trasy, Lay i bez tego szalał. Dokładnie pamiętam ten dzień.

Wiosna, rok 1988, Seattle
Sehun był u Kaia i siedział na łóżku w jego pokoju, czytając z niedowierzaniem, co wypisuje ta pieprzona gazeta.
„Nowa gwiazda rocka jest w homoseksualnym związku z nieletnim.” – głosił wielki napis na pierwszej stronie. Co to w ogóle miało znaczyć?
- Z nieletnim? – warknął, a Kai potarł jego plecy – Zrobili z Laya cholernego pedofila i zboczeńca. Piszą jakieś pieprzone bzdury. Kurwa!
Sehun był tak wściekły, ze najchętniej rozwaliłby coś, a gdyby to była ta redakcja, w której napisano to gówno, to nie miałby nic przeciwko.
 - Z chęcią dorwałbym tego dziennikarza – wycedził przez zaciśnięte zęby i porwał gazetę na małe kawałeczki, rozrzucając po łóżku przyjaciela.
 - Kiedy zobaczyłem tą gazetę, wiedziałem, że muszę ci to pokazać – powiedział cicho Kai.
 - Boże, to okropne. Nie wiem, skąd wzięli takie zdjęcia.
Jedno ze zdjęć przedstawiało Laya i Sehuna na ławce w parku, nie robili niczego dziwnego, jedynie siedzieli, jednak młodszy miał na sobie mundurek Villa Academy, więc wiadomo było, że jest uczniem liceum. Na drugim zdjęciu uchwycono jak chłopcy się całują, więc nie było żadnych wątpliwości co do ich związku. To drugie było wielkie niemal na całą stronę i cholernie wyraźne, jak na zrobione z zaskoczenia, to było po imprezie u Kaia, kiedy Sehun odprowadzał Laya do jego mieszkania, byli trochę pijani, więc nie przejmowali się, tym że ktoś może ich zobaczyć.
 - Muszę iść do Laya – ocknął się nastolatek – Dzięki, Kai – powiedział i uścisnął chłopaka – Gdyby nie ty, dowiedziałbym się pewnie dopiero od Laya.
 - Nie ma za co, w końcu jestem twoim kumplem – odparł i uśmiechnął się pokrzepiająco.
 - Jesteś najlepszym kumplem – zapewnił Sehun.
Po tych słowach wybiegł z pokoju Jongina i wypadł z jego domu, w biegu ubierając buty i bluzę. Przez całą drogę biegł sprintem, mimo że dom Kaia i mieszkanie Laya były ponad kilometr od siebie. Czuł, że może wypluć płuca w każdej chwili, a serce nie nadąża z pompowaniem krwi.
Kiedy był na miejscu, zauważył całą masę dziennikarzy. Od razu go napadli, bez problemu rozpoznali w nim chłopaka z okładki brukowca. Sehun był pewien, że następnego dnia nie tylko jedna gazeta będzie miała jego zdjęcie na pierwszej stronie.
 - Co tu robisz?
 - Kim jesteś?
 -Jakie masz relację z liderem LOSt?
 -Ile masz lat?
 - Powiedz coś…
 - Jesteście parą?
 - Jest twoim chłopakiem?
Milion pytań mieszało się w jednej sekundzie, ale Sehun milczał i przepychał się do mieszkania Laya. Kiedy tam dotarł, zaczął uderzać pięścią w drzwi.
  -Lay! To ja! Sehun! – krzyczał, by starszy mu otworzył.
Dziennikarze, którzy wepchnęli się za nim na klatkę schodową, tylko czekali, by coś usłyszeć.
 - Sehun… Ma na imię Sehun… - mruczeli cicho.
Zamek w drzwiach kliknął cicho, a Sehun natychmiast wpadł do środka, zamykając drzwi na klucz, by dziennikarze nie mogli przypadkiem wejść również tutaj.  Lay stał w progu i czekał na Sehuna. Młodszy od razu podszedł do niego i mocno go uścisnął.
 - Kiedy się dowiedziałeś? – spytał Lay, słychać było, że płacze.
 - Przed chwilą. Miałem iść do szkoły, więc wstąpiłem do Kaia, żebyśmy mogli pójść razem i to właśnie on pokazał mi gazetę – wyjaśnił Sehun.
 - Co teraz, Sehun? – zapytał brunet i mocniej się wtulił w wyższego.
 - Nic. To szybko ucichnie – zapewnił i ucałował czubek głowy Laya.
 - Co jeśli nie, co jeśli to zniszczy trasę? Co z fanami, jak to przyjmą? A wytwórnia? Co z zespołem? Boże, co oni na to? Sehun… - zaszlochał głośno, nagle spojrzał na mnie przerażony, jakby o czymś sobie przypomniał – Jezu, a co z twoimi rodzicami? Oni mnie zabiją, a ciebie wydziedziczą. Co się z nami stanie?- spytał zrozpaczony.
 - Lay, nie martw się, wszystko będzie dobrze. To minie, bardzo szybko im się znudzimy, a moi rodzice nie mają nic do gadania – powiedział Sehun, jednak w rzeczywistości nie miał pojęcia, co się stanie.
Zima, rok 2012, New Jersey
 - Gazety pisały o tym jeszcze przez długi czas. Następnego dnia, po tym gdy ukazał się pierwszy artykuł o nas, pojawiło się mnóstwo gazet z naszymi zdjęciami. Niektórzy zaczęli węszyć i dowiedzieli się, kim jestem, że mój ojciec jest bogaty i zastanawiali się, czy to ma związek z nagłą sławą LOSt, ale przecież mój ojciec nie znosił Laya, prędzej by umarł, niż dałby mu choćby jednego dolara.
 - Kiedy to ucichło?
 - Sam nie wiem, to trochę trwało. Myślę, że mogło ciągnąć się naprawdę długo, ale śmierć Laya to przyćmiła.
 - Jaka była reakcja, pana, rodziców na ten skandal?
 - Nieciekawa. Matka była pokojowo nastawiona, ale nie sprzeciwiała się ojcu, a on nie chciał mnie znać, wyrzucił mnie z domu na jakiś czas, więc zamieszkałem u Laya, ale po jego śmierci przyjęli mnie z powrotem. Nie na długo. Z chwilą ukończenia liceum, postanowiłem się od nich odciąć. Byli toksyczni, nie rozumieli, że cierpię po utracie bliskiej mi osoby. Ojciec nie cofnął żadnego z słów o Layu i mimo że o zmarłych po prostu nie mówi się źle, on nadal wyzywał go od najgorszych.
 - Jak Lay przyjął ten rumor?
 - To był kolejny gwóźdź do jego trumny. Załamał się i chyba nie pomógł fakt, że ojciec mnie wyrzucił z domu. Obwiniał się o to, chociaż mu tłumaczyłem, że to chwilowe, że mój ojciec jest po prostu cholerykiem i złość mu minie. Nie słuchał mnie – Sehun westchnął ciężko – A później wydarzył się pewien niefortunny wypadek, który mógł przekreślić szansę na udaną trasę koncertową.
____________________________________

* Shūdāizi –(chiń.) głupek.

„Mam zamiar latać jak ptak przez noc,
Czuć zasychające łzy na twarzy,
Mam zamiar huśtać się na żyrandolu.”
~ Sia – Chandelier