Od tłumaczki: To jest tylko i wyłącznie tłumaczenie, muszę
to podkreślić, mam pozwolenie autorki, oryginał jest w języku angielskim,
byłoby bardzo miło, gdybyście zasubskrybowali lub skomentowali oryginalne
opowiadanie, jeśli macie konto na Asianfanfics. Kocham was i proszę o
komentarze <3
Kim Jongdae, jak
mawiała matka Jongina, nie jest dzieckiem, z którym chcesz się przyjaźnić. To
nie tak, że Jongin kompletnie się z tym nie zgadzał, jednakże Jongdae jako
dziecko był niczym porównaniu do dorosłego Jongdae.
Kiedy mieli po
piętnaście lat, Jongdae zaciągnął go raz na peryferia miasta, będąc w jakimś
zagadkowym stanie umysłu. Mówił mu o tym wcześniej przez cały tydzień, ciągnąc
go za mundurek i szepcząc bezczelnie: „Zobaczysz”. Jongin skończył w końcu na
nielegalnych wyścigach, patrząc na Jongdae na siedzeniu pilota obok kierowcy,
który był pięć lat starszym od nich mężczyzną i w opinii Jongina, nie był
najlepszym kandydatem na przyjaciela. To był pierwszy raz gdy Jongdae ochoczo
wpakował się w kłopoty, ale zdecydowanie nie ostatni. Jongin nigdy nie próbował
przeszkadzać mu, jednak im dłużej był świadkiem wszystkich pomyłek przyjaciela,
które popełniał przez cały ten czas i im dłużej stał na uboczu, czekając na
moment, gdy Jongdae nieuchronnie polegnie, tym bardziej chciał mu wygarnąć.
Kiedy mieli po
siedemnaście lat, Jongdae spotkał przystojnego i czarującego mężczyznę, który
pracował jako krupier w kasynie. To, jak Jongin uznał, było z początku niezłą
zabawą, bo mogli kręcić się po tamtym miejscu i brać udział w zakładach tu i
tam, wygrywając coś czasem. Zmienił
zdanie, gdy odkrył, że zdobycz Jongdae tkwiła głęboko w świecie nielegalnego
hazardu, gdzie mężczyzna próbował złapać swoje szczęście, ale to ono złapało
jego. Jongdae znowu poległ, a Jongin był przy nim, by mu pomóc. Korzyścią z
bycia drugoplanowym bohatera w życiu Jongdae było to, że Jongin był zbyt zajęty
dbaniem o niego, by samemu wpakować się w niebezpieczeństwo.
Czasami pewne
ulotne myśli przecinały umysł Jongina, to były jedne z tych, które zmuszały go
do litowania się nad przyjacielem. To było trudne, by być jego partnerem w
zbrodni, Jongin nigdy nie przekroczył linii, a gdy już to robił, to tylko ze
względu na Jongdae. Nie było łatwo koncentrować się Jonginowi na rozpoczęciu uniwersytetu, całotygodniowym
spędzaniu czasu na nauce, spotykaniu nowych ludzi i łączeniu jakoś tych planów
( i nie kłamał, bo był w niewłaściwym miejscu i czasie na to). Wtedy kiedy
stawał się widzem życia Jongdae, nie mógł postąpić inaczej, chciał odepchnąć
przyjaciela z dala od kłopotów, to wszystko niepokoiło go wystarczająco, by
stanąć po jego stronie. Jongin wiedział, że Jongdae go potrzebował i wydawało
mu się, że on nie potrzebuje go aż tak bardzo.
- Nie idziesz.
Jongdae
pojawił się w piątek w jego apartamencie bez uprzedzenia, tak jak zawsze to
robił. Jego przyjaciel przyłapał go na maratonie Disneya z Sehunem, jego oczy
przesunęły się od ekranu telewizora do chłopców na kanapie, jakby chciał to
jakoś skomentować lub wyśmiać ich.
Jednak zamiast tego, oznajmił, że znalazł klub, w którym odbywają się walki
bokserskie w weekendy, ignorując przy tym Sehuna, który wylegiwał się na
kanapie i słuchał ich. Wadą Jongina było
to, że zawsze poddawał się żądaniom Jongdae, czasem też błaganiom.
Niemniej
jednak, Jongdae był mądry. Potrzebował mniej słów niż posiadał palców u jednej
dłoni, by sprawić, że ludzie czuli się źle ze sobą. Albo przynajmniej miał taki
wpływ na Jongina.
- Pozwolisz mi iść samemu? - zapytał Jongdae, spoglądając na Jongina
spod rzęs, to był naprawdę piękny widok.
Jongin nie był
odporny na szantaż emocjonalny. To właśnie była taktyka, jaką stosował Jongdae
na mężczyznach. Zwłaszcza po obserwowaniu ich i wzięciu ich na muszkę.
- Nie minął
nawet miesiąc, od kiedy uratowałem ci tyłek, zabierając cię z burdelu twojego
byłego chłopaka - przypomniał mu Jongin
bez cienia wstydu.
Sehun usiadł
pospiesznie z otwartymi ustami, słysząc tą rewelację, a Jongdae skrzywił się,
czując się najwidoczniej mało komfortowo przez tą nagłą uwagę.
- Nie pójdziesz na nielegalne walki
bokserskie. Ty plus chłopak równa się kłopoty, a do tego ten chłopak będzie
wiedział jak mnie pobić. To jest za dużo dla mnie, Jongdae.
- Czekaj, pomyśl o tym – przerwał Sehun,
zaskakując trochę pozostałą dwójkę.
Sehun
przerwał w końcu maraton Disneya,
popcorn nadal spoczywał na jego kolanach.
- Półnadzy, walczący mężczyźni? Czy to nie
jest wystarczająco gejowskie dla ciebie czy co?
To naturalne,
że Sehun zakładał, że pomysł Jongdae był dobry. Przyjaciele Jongina ledwie się
znali, z wyjątkiem tych chwil, kiedy Jongdae spał na ich sofie, kiedy uciekał
przed swoim zazdrosnym chłopakiem albo gdy chciał spędzić więcej czasu z
Jonginem. Sehun nigdy nie wierzył w
opowieści swojego współlokatora i żalił się: „Masz za dużo zabawy z nim, to nie
fair”.
- Nie zdążę być gejem, jeśli umrę
– zauważył Jongin.
- Pójdę z tobą – zakończył Sehun,
ignorując dramatyczną wypowiedź i spojrzenia Jongina.
Jongin był
świadomy tego, że oczy Jongdae lśniły, gdy spoglądał na Sehuna, jakby właśnie
znalazł najcenniejszą zabawkę na świecie. To było to, czego Jongin najbardziej
się bał, kiedy zaczął dzielić mieszkanie z Sehunem: wiecznie znudzony koleś,
który łapie się każdej okazji. Jongin zakładał, że to się wydarzy, ale nie był
z tego zadowolony.
- Co? Nie.
Sehun
wzruszył ramionami.
- Przepraszam, ale w przeciwieństwie do
ciebie, jestem gejem na tyle, by pociągali mnie spoceni mężczyźni w szortach.
*
* *
Jongin zawsze
powtarzał sobie, że nie jest zbyt matczyny. Jego zachowanie było po prostu
naturalną odpowiedzią na dziecinność Jongdae, musiał zachować między nimi harmonię.
Nawet w sobotę o świcie, kiedy siedział na łóżku z podręcznikiem ważącym sześć
funtów*, nie mógł nic poradzić na to, że się martwił. Bynajmniej nie o Jongdae,
on był nieśmiertelną kreaturą gotową na stawienie czoła każdemu problemowi,
który niesie ze sobą nocne życie, martwił się o Sehuna, który nie należał do
tego środowiska. Jongin doświadczył już tego uczucia, widział i przeżył rzeczy,
których nie życzył najgorszemu wrogowi.
Podczas
rozmowy z samym sobą, poddał się w końcu i chwycił w dłoń swój telefon. Była
czwarta nad ranem. To źle.
4:03. Do: Jongdae.
Gdzie, do cholery, jest wasza dwójka. Rób co chcesz, ale przyprowadź
Sehuna do domu. TERAZ.
4:25 Od: Jongdae.
Ne martf siem jkongin zarrywmy zajebnisdtyh hlopcow
4:26 Do: Jongdae
Napisz mi, gdzie jesteście
4:37 Od: Jongdae
Nieeeeeeeeeeeee ne mósssisss mniew ratyowac
4:38 Od: Jongdae
HAHAJAHAS
Jongin nie
śmiał się. Jeśli Jongdae był zbyt pijany, żeby napisać pojedyncze słowo
poprawnie, to był też zbyt pijany, by upewnić się, że Sehun nie umierał. Mógł
zadzwonić bezpośrednio do Sehuna, ale jego telefon był zawsze wyciszony i jeśli
Sehun miał przed swoimi oczami uroczego chłopaka, to odbieranie telefonu było
ostatnią rzeczą, jaka go martwiła.
Zamiast tego
Jongin zdecydował się iść spać, odłożył podręcznik na podłogę, a przez jego
głowę przeszła myśl o zabiciu pewnej osoby. Teraz zasługiwał tylko na dobry
sen.
* * *
Jongina
obudziły odgłosy seksu.
Nie była to
obca mu sytuacja, ponieważ był dobrze zaznajomiony z jękami dochodzącego Sehuna
w pokoju obok. To działo się każdego weekendu. Jednak nigdy wcześniej nie
słyszał, by coś trzaskało o jego ścianę, jego przyjaciel był delikatnym facetem
i nie lubił robić tego na ostro. Szczególnie, że była dziewiąta rano. Jongin
współczułby mu, jeśli nie zasługiwałby na to, co przeżywał. To była kara za
popieranie pomysłów Jongdae. Mimo wszystko, będąc szczerym, Jongin był zbyt
przerażony, by dowiedzieć się, kim był człowiek, którego Sehun sprowadził do
domu. To nie był pierwszy raz kiedy sprawy stały się kłopotliwe.
Jęcząc, Jongin
zwlekł się z łóżka i sprawdził swój telefon, jednak nie znalazł żadnych
wiadomości od Jongdae. Nie wysilał się, by włożyć spodni od pidżamy, ale pożałował
tego wkrótce potem, kiedy wszedł po cichu do salonu. Mieszanka ulgi i złości
spłynęła na niego, ponieważ Jongdae chrapał na kanapie, a na nim leżał wysoki
mężczyzna bez koszulki, jakby Jongdae był poduszką. Jongin nie miał pojęcia,
jak jego przyjaciel mógł nadal oddychać, a nawet chrapać, ale nie rozważał tego
dłużej i zbliżył się do nich pospiesznie, nie chcąc okazywać im najmniejszej
oznaki litości.
Jednak cofnął
się nieco, kiedy był już obok nich i rzucił spojrzenie na górną część ciała
wysokiego mężczyzny. Nie było nawet cala wolnego miejsca na skórze mężczyzny,
od dolnej części pleców aż po nadgarstki tatuaże zakrywały prawdopodobnie
bardzo jasną skórę. Mężczyzna miał tylko czarne tatuaże, żadnych kolorowych.
Przez moment obserwował mięśnie na plecach nieznajomego z zaciekawieniem,
starając się rozróżnić kształty wygrawerowane na nich, ale wtedy powrócił do
świata żywych.
- Wy dwaj! – wrzasnął Jongin,
serwując im w ten sposób pobudkę.
Szarpnął
nieznajomego za włosy, bo znajomi Jongdae potrzebowali nieuprzejmego
traktowania, by załapać sygnały, które wysyłał Jongin, a także dlatego że
dokładnie wiedział, jak trzeba sobie radzić w takich sytuacjach.
- Wstawajcie i wynocha z mojego domu!
Ten chłopak
musiał być na wpół przebudzony, bo odepchnął atak Jongina i wstał z Jongdae tak
szybko, że potknął się i spadł z kanapy zakłopotany. Przyjaciel Jongina złapał
jego wzrok z jękiem, zachowywał się jakby Jongin był jego kolejnym koszmarem
podczas ciężkiego przeżywania kaca.
- Nie
strzelaj, chłopie – powiedział wytatuowany chłopak, a raczej warknął, ponieważ
jego głos był głęboki i zachrypły.
Jongin wolał nie
wiedzieć, jak się dorobił zdartego gardła. To czego chciał Jongin teraz
najbardziej, to kopnąć go, kiedy tak siedział na podłodze.
- Jongdae – kontynuował Jongin,
lekceważąc jego syk - Masz trzy minuty,
żeby zabrać tego mężczyznę z mojego domu. Przysięgam, że zadzwonię na policję,
jeśli tego nie zrobisz.
Jeśli Jongin
nauczył się jakiejś pożytecznej rzeczy przez te wszystkie lata, to jest to
wiedza, że słowo „policja” było bardzo odstraszające dla wszystkich
nieodpowiednich osób. Jongdae, z jednym ramieniem na oczach, zaśmiał się
rozbawiony tą starą techniką przyjaciela, jego druga ręka szukała głowy
mężczyzny, który siedział teraz na końcu kanapy. Jongdae w końcu delikatnie
poklepał gęste, czarne włosy chłopaka.
- Idź, Chan. Ten psychol nie żartuje.
* * *
Jeśli było coś
w czym Jongin był lepszy niż inni, to w byciu dobrym widzem. Był w tym najlepszy, nigdy nie wtrącał się do
przedstawień, przyglądał się im z uwagą, czasem mógł być przeciwko, ale nigdy
tego nie można było wyczytać z jego twarzy, a kiedy przedstawienie okazywało
się porażką i wykonawcy spadali w dół, tracąc wszystko, Jongin był tam, by im
pomóc.
Sehun
był kolejnym takim aktorem. Faktem było, że mózg Jongina miał problemy z
przetworzeniem tych informacji, ponieważ Jongdae był głównym bohaterem przez
bardzo długi czas i publiczność nigdy nie była dobra w przyjmowaniu zmian. To wywołało u niego poczucie niebezpieczeństwa,
a kiedy to w końcu wszystko zrozumiał, było
już za późno.
Pierwszy raz
kiedy Jongin spotkał Junmyeona był tym samym porankiem, kiedy spotkał po raz
pierwszy Chanyeola, tylko kilka godzin później, oczywiście, nie znał wtedy
jeszcze ich imion. Sehun wyszedł ze swojej sypialni z uśmiechem i ciemnymi
workami pod oczami, potarganymi włosami i czerwonymi plamami na całym torsie,
Jongin nie potrafił nie gapić się na niego. Junmyeon, w przeciwieństwie do
współlokatora Jongina, snuł się za nim kompletnie ubrany, kiepsko kryjąc swoją
dłoń, która spoczywała nisko na plecach Sehuna. Żaden nie przywitał Jongina,
ponieważ byli naprawdę dobrymi aktorami. Dlatego też ich wymiana pocałunków
przy drzwiach była tak intymna jakby byli sami. Jongin słyszał ich śmiechy.
I wtedy
przedstawienie się zaczęło.
Nielegalny
boks, jak powiedział mu Sehun, był rozrywką na całkiem innym poziomie.
- To nie jest tak jak w profesjonalnym boksie.
Po pierwsze, oni walczą bez rękawic, i w niektóre weekendy usuwają kilka zasad,
więc jest bardziej ekscytująco. Jednak Junmyeon nie walczy często i nie kiedy
jest zbyt niebezpiecznie.
Jego
przyjaciel uwierzył w słowa Junmyeona, które brzmiały się idiotyczne dla Jongina, tak szybko jak porozmawiał
osobiście z mężczyzną. Mężczyzna posłał Jonginowi długie spojrzenie, tak jakby
nie zauważył, że ktoś mieszkał z Sehunem, to jedne z tych spojrzeń, które mówią
więcej niż słowa. Wcześniej nie przebywał w ich domu w ciągu dnia, tylko
przychodził w nocy, żeby pieprzyć się z Sehunem i Jongin obawiał się, że jego
zjawienie się po południu oznaczało początek prawdziwego związku.
- Zrób mi przysługę i nie rób
głupka z Sehuna, opowiadając mu te swoje historyjki – zagroził Jongin, kiedy Sehun
zniknął z kuchni i ze względu na swoje duże doświadczenie ze złymi chłopcami,
nie wyczuł żadnego zagrożenia, kiedy Junmyeon spojrzał na niego.
- Moje historyjki?– powtórzył.
Jongin wyszczerzył
się szeroko, co wcale nie oznaczało, że był to pozytywny gest. Był pełen
rozgoryczenia, więc Junmyeon nie mógł być zdolny do zignorowania tego.
- O tym, jaki delikatny jesteś mimo swojego
cholernego środowiska.
Rzecz jasna,
obaj, zarówno Sehun i Junmyeon, zlekceważyli obawy Jongina na ich temat. Jongdae
zjawiał się w każdą sobotę i za każdym razem był coraz bardziej rozpromieniony,
Jongin zauważył to, ponieważ to była stał strategia jego przyjaciela. Jongdae
zaciągał Sehuna do klubu, żeby oglądał z nim boks. A w tej sytuacji, gdy Sehun
był z Junmyeonem, nie mógł odrzucić tych propozycji.
I wszystko
było dobrze, było spokojnie, dopóki pewnej nocy Sehun nie wrócił do domu sam
ani jedynie ze swoim kompanem. Jego przyjaciel był świadomy, że złamał zasady
kohabitacji**: jeśli chciał przyprowadzić więcej ludzi, musiał najpierw
zadzwonić, nawet jeśli jednym z tych chłopców, którzy przekroczyli ich próg,
był Jongdae i tylko jeden z nich nie był mu znany.
To znaczy, nie
do końca nieznany. Jongin poczuł szarpnięcie w środku, coś przyciągnęło jego
uwagę i nie miał pojęcia, jak zidentyfikował tego mężczyznę tak szybko. To co
od razu rozpoznał w nim, to były jego tatuaże, które teraz były zakryte, z
wyjątkiem jednego, który wił się w górę jego szyi. Mógł zobaczyć też jego
twarz, która nie do końca pasowała do jego ciała, mogła uchodzić za dziecięcą,
gdyby nie siniak na niej. Jongin zmusił się, by odciągnąć wzrok od niego z
udawanym niezainteresowaniem, ale nadal był bardzo świadomy wszystkiego wokół.
Jongin nie był
zbyt reprezentacyjny dla nieznajomych. Gorąco zmusiło go do ubrania jedynie
workowatych szortów, leżał na kanapie, czerpiąc przyjemność z oglądania „Big
Hero 6”, po prostu przypuszczał, że będzie spędzał czas Sehunem. Jednak teraz miał
w salonie dwóch nielegalnych bokserów i Jongdae, pożeracza męskich serc, nie
było to raczej miejsce na spędzanie czasu w ten sposób.
- Piwo będzie okej? – zapytał
Sehun radośnie ludzi rozrzuconych wokół.
Wszyscy przytaknęli,
a Sehun zniknął, udając się do kuchni, kanapa Jongina była obecnie oblegana przez
całą resztę. Tak jak zwykle, Junmyeon nie przywitał się z nim, ale Jongdae nie
przegapił okazji i owinął ramię wokół jego barków, przedstawiając go nowemu
facetowi.
- Chanyeol – powiedział po prostu
Jongdae, błyskając uroczym uśmiechem w kierunku Jongina, by otrzymać jego
błogosławieństwo.
Jongin nie był
pewien, co to oznaczało i to go zastanawiało. To w jaki sposób Jongdae
oczekiwał od niego reakcji, sprawiło, że chłopak poczuł się ciekawy, czy jego
przyjaciel chciał Chanyeola dla siebie, czy może oferował go jemu.
Chanyeol nic
nie mówił, ale siedział obok nich wraz ze swoim wielkim ciałem, wielkimi
ramionami i wielkim sobą. Jongin z zaskoczeniem zauważył, że czuł się mały w
porównaniu do niego. Chłopak zaczął wędrować spojrzeniem po twarzy Chanyeola,
był teraz w stanie przyjrzeć się z bliska siniakowi na jego kości policzkowej,
jednak szybko odwrócił się, kiedy mężczyzna spojrzał n niego. Zmierzył go
jednym z tych intensywnych spojrzeń,
tylko że to spojrzenie nie było podobne do tego, którym obdarzał go zawsze Junmyeon.
To było inne, uchwycił powoli wzrokiem każdy kawałek nagiej skóry Jongina,
jakby uczył się go na pamięć, a następnie uniósł oczy w górę z rozbawieniem błąkającym
się w kąciku jego ust, by odnaleźć rozszerzone źrenice Jongina.
- Nie wszyscy moi przyjaciele są
tak atrakcyjni, przysięgam – Jongdae obronnie złapał ramię Jongina, żartobliwie
uśmiechając się do Chanyeola.
Jongdae
klepnął brzuch Jongina, jakby chłopak był kawałkiem mięsa, a Jongin próbował
dyskretnie wyswobodzić się z uścisku przyjaciela.
- Wcale nie chciałem go ukrywać przed tobą.
Jongin nie był
zadowolony z tego żartu, ale Chanyeol uśmiechnął się w ten sam sposób co
Jongdae, a potem powiedział bez cienia wstydu.
- Jasne. Naprawdę śliczny z niego
drobiazg.
Film nadal
leciał na małym telewizorze, zapomniany dopóki Chanyeol nie zwrócił głowy w
stronę ekranu i nie spojrzał na niego zaskoczony. Jongin powinien go wyłączyć,
by uchronić się przed upokorzeniem, jednak nie przejmował się tym już. Kłopoty
już tu były i nazwały go ślicznym, a Jongin czuł wstręt, nie lubił tego, bo
wiedział, że to tylko puste słowa. Jongin nigdy nie był nazywany ślicznym,
ponieważ jego charakter psuł całą jego zewnętrzną aparycję, ale on nie miał nic
przeciwko temu.
Chanyeol
złapał jego spojrzenie bez żadnej ekspresji na twarzy, po kręgosłupie Jongina
przebiegł dreszcz, który był wystarczającym powodem, by opuścić pomieszczenie.
Wymamrotał ciche „dobrej nocy”, kiedy Jongdae wyśmiał go, jakby potrafił czytać
w jego myślach.
- Hej, idziesz już spać? – spytał
Sehun, wchodząc do salonu, gdy Jongin próbował stamtąd uciec, ramiona jego
współlokatora były zasypane puszkami piwa.
Jongin był mu
wdzięczny za jego rozczarowany ton, ale był świadomy, że nie będzie się już
wkrótce tak cieszył, kiedy Sehun zaciągnie Junmyeona do swojej sypialni w nocy.
Kiedy Jongin
zamknął za sobą drzwi sypialni, zrozumiał co się wydarzyło, pojął , jak bardzo
niebezpieczny obiekt przebywał w jego salonie. Chanyeol miał ten urok, jedno
spojrzenie i Jongin znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
* * *
Chanyeol
wrócił. Pomimo że Jongin nie dał Jongdae pozwolenia na przyprowadzenie
przyjaciół, Sehun był wystarczającym powodem dla nich, by zignorować skargi
Jongina. Chłopak nie czuł, że jest częścią tego, siedział w salonie z książką
od matematyki, bazgrając coś w niej, dopóki chłopcy nie wparowywali do mieszkania i nie przeszkadzali mu w tym.
Czasami Jongdae zabierał jego książki i zmuszał go, by towarzyszył im, nawet
jeśli Jongin był znudzony z powodu wszystkich tych bokserskich historyjek. Był
zaskoczony sposobem w jaki Chanyeol się
śmiał, głośno i głupawo, co było przeciwieństwem jego groźnych spojrzeń, które
mu posyłał. Zauważył, że za każdym razem
kiedy Chanyeol zjawiał się, miał nowe rany, był tym zaciekawiony i przerażony
zarazem.
Jongin nie
przejmował się obecnością Chanyeola, ale przejmował się jego pojawieniem się w
jego umyśle, przychodził do jego domu i patrzył na niego, za każdym razem kiedy
miał na to szansę. Wzrok Chanyeola zawsze na niego padał, a Jongin odwdzięczał
się mu mało dyskretnie – był nieprzyjazny, niemalże prowokacyjny. Jongin śnił o
jego ramionach, o tym jak pieścił jego tors, gdy był pod nim i obawiał się
tego, co Chanyeol miał mu do zaoferowania – być może coś uzależniającego, coś
od czego Jongin nie będzie mógł się później uwolnić. Jongin był jeszcze
zielony, dobry chłopiec, jednakże był doświadczony i wiedział, ze Chanyeol był
bardzo zepsuty.
- Żegnaj, ślicznotko – mawiał
zawsze Chanyeol na pożegnanie, nie przejmując się chichotami innych chłopaków,
gdy to słyszeli.
To nie byłby
problem dla Jongina, gdyby Chanyeol nie kończył swojego pożegnania szelmowskim
uśmiechem, a potem nie odwracał się do niego plecami i nie śmiał się z Junmyeonem.
*
* *
Szczerze,
Jongin nienawidził Junmyeona. Nienawidził tego, jak Sehun stawał się idiotą na
najmniejszą wzmiankę na jego temat i jak Junmyeon zachowywał się w ich domu,
jakby był u siebie. Nienawidził znajdować go rano w kuchni jedzącego śniadanie
i otwierającego lodówkę z zamiarem opróżnienia jej, a kiedy Jongin był już
pewien, że jego pudełko nienawiści było już pełne i mógł je zamknąć na zawsze, Junmyeon
pokazał coś jeszcze, pewnego dnia spojrzał na niego przeciągle, a Sehun śmiał
się za plecami mężczyzny, rozbawiony tym, co powiedział Junmyeon.
- Chanyeol powiedział, że masz
niezły tyłek i spytał, czy może go mieć – oznajmił, unosząc brwi w zabawny
sposób, którego Jongin wcześniej u niego nie wiedział – Cóż, on nie do końca
tak to ujął. To było raczej oświadczenie, a nie pytanie.
Najbardziej
zawstydzające nie było to, że rozmawiali o tyłku Jongina, kiedy nie było go w
pobliżu – to nie była pierwsza ocena jego tyłka wśród wszystkich tych mężczyzn,
z którymi jego drogi się przecięły – ale to, że jego policzki się zaczerwieniły
na ten pośredni flirt. Sehun przeszedł obok niego i szturchnął jego twarz, co sprawiło,
że stał się jeszcze bardziej skrępowany, a Junmyeon po prostu czekał na
odpowiedź, pomimo że dostał już ją jak na tacy.
- Powiedz mu, że powiedziałem „nie” – odmówił
Jongin, a rozbawienie zniknęło z twarzy Junmyeona.
To było jego małe
zwycięstwo, a przecież Jongin nigdy wcześniej nie walczył w żadnej wojnie.
* * *
- Chanyeol spytał, czy może
dostać twój numer. Mówił coś o małych krokach.
Jongin
wyemitował wściekły dźwięk. To było tydzień po tym, jak Jongdae stał się
gońcem. Jongin nie wiedział, w co pogrywał sobie Chanyeol, skoro był rzekomo zadurzony
w nim, mógł przyjść i zapytać sam; natomiast, okazywanie mu zainteresowania w
ten sposób nic dla niego nie znaczyło. To męczyło Jongina, podrywanie go w ten
sposób, może bycie podrywanym ogólnie było męczące, wcześniej to on zakochiwał
się w chłopcach jak skończony głupiec.
- Nie.
Jongdae napił
się kawy, nadal miał na nosie okulary przeciwsłoneczne, mimo że byli w
kawiarni, Jongin podejrzewał, że to przez to, że jego przyjaciel miał tak
mocnego kaca. Zazwyczaj był jednak bardziej wytrzymały.
- Za późno. Już mu go dałem.
Było w
powietrzu ukryte napięcie, które przesuwało się w dół gardła Jongina, gdy
chłopak zastanawiał się nad beznamiętnym wyrazem twarzy Jongdae. To go
przerażało, ponieważ nie rozumiał tego, co łączyło te dwa fakty, jakimi była
ich rozmowa i rozżalenie jego przyjaciela.
- Jesteś zainteresowany
Chanyeolem? – spytał cicho Jongin, nieśmiało wbijając spojrzenie w stół.
- Nie, jeśli ty jesteś.
Jongin
spojrzał w górę i zauważył, że na ustach Jongdae rozprzestrzeniał się koci
uśmiech, którym uwodził zawsze złych chłopców, znowu, przepadł. Zgadywał, że to
był sposób jego przyjaciela na rozeznanie się w sytuacji.
Jongin
zająknął się z początku, ale zdołał odmówić.
- Nie jestem.
-Tak myślałem. Więc masz
odpowiedź – droczył się Jongdae.
Następnie
westchnął i zdjął okulary, ukazując swoje oczy, które były całkowicie czerwone.
- Nie lubię go już, przecież o tym wiesz.
Szybko idę naprzód.
Jednak Jongin
nie wierzył w tą fałszywą pewność siebie. Jeśli Jongdae dzieliłby z Chanyeolem
chociażby coś tak głupiego jak pocałunek, powiedziałby Jonginowi, by był pewien
tej części. Tu nie było niczego do zostawiania za sobą, skoro nic się nie wydarzyło.
Zatem jego słowa nie były prawdziwe.
- Czy chodzi o
Baekhyuna? – szepnął Jongin, nim uświadomił sobie, że popełnił błąd, ale
Jongdae nie zareagował na to imię – Znowu to robisz. Baekhyun nie potrzebuje
twojej pomocy, myślę, że to jasne jak słońce, zwłaszcza po tym jak pozwolił
swojemu alfonsowi pobić cię.
- Tia… - odparł po prostu Jongdae, jakby nie
przejmował się tym, że Jongin jest podejrzliwy – Jasne jak słońce.
* * *
Jakaś część
Jongina czekała na wiadomość od Chanyeola następnego dnia, oczywiście nie chciał
tego. Inna jego część pomyślałaby, gdyby przyszła nagle wiadomość, że Chanyeol
jest czubkiem. Może on rzeczywiście był czubkiem; w każdym razie Jongin
wiedział, że lepiej byłoby nie odbierać wiadomości, mogłoby się okazać, że
Jongin nie był już taki śliczny albo wręcz przeciwnie i chłopak przypomniałby
sobie, ile istnieje powodów, by uderzyć Chanyeola prosto w twarz przy
najbliższej okazji.
Nie spodziewał
się jednak, nie nim cały jego świat się nie zatrzymał i nie obrócił do góry
nogami, że Chanyeol zapuka do jego drzwi. Kiedy Jongin otworzył drzwi i
zobaczył chłopaka stojącego przed nim, nie rozpoznał z początku w nim
Chanyeola. Mężczyzna ubrał dżinsy i biały sweter, które zakrywały niemal każdy
tatuaż, więc wyglądał tak normalnie, że Jongin poczuł się zaniepokojony tym
widokiem. Normalnie, tak właśnie, z wyjątkiem tego, że sprawił, że nogi Jongina
zaczęły drżeć.
- Umówiłem się tutaj z Jongdae – oznajmił
Chanyeol z szerokim uśmiechem pełnym perfekcyjnych zębów, nie pozwalając
zamknąć sobie drzwi przed twarzą, wszedł do środka z rękami w kieszeniach,
ignorując zdziwionego Jongina w wejściu.
Jongin był
wdzięczny, że był tego dnia normalnie ubrany i nagle dopadła go myśl, że to
pierwszy raz, kiedy Chanyeol nie widzi go jedynie w szortach. To mogło
tłumaczyć, dlaczego Jongin budził pożądanie w mężczyźnie, chodząc wokół półnagi.
- Ale Jongdae tu nie ma.
Jego słowa
zostały zignorowane, a Chanyeol usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok
siebie z wyzywającym uśmieszkiem. Jongin nie miał wyjścia, co mógł zrobić w tej
sytuacji? Nie było nikogo innego w domu i nie było mowy, że zostawi tego kłopotliwego
mężczyznę samego w salonie, nie kiedy widział w jaki sposób rozsiadł się na
kanapie, jakby był królem.
Trudno mu było
patrzeć w oczy Chanyeola, zwłaszcza kiedy on śledził każdy ruch Jongina, wyglądając
tak, jakby miał lada chwila wybuchnąć śmiechem. Jongin nigdy nie czuł się tak
głupio, tak intymnie, jakby był pod ostrzałem, ciągle obserwowany, nawet jeśli
znał nielegalnych kierowców wyścigowych, alfonsów i hazardzistów w przeszłości.
Chanyeol nie był dobrym człowiekiem i bolesne fikołki jego żołądka były
ostatnim ostrzeżeniem – po raz pierwszy byli sami i nie miał dokąd uciec.
Kiedy Jongin w
końcu miał odwagę spojrzeć na niego z niepokojem, Chanyeol subtelnie pochylił
się w jego kierunku.
- Jesteś naprawdę ładnym
drobiazgiem, Jongin – zadeklarował, a chłopak mógł przysiąc, że jego głos był
tak niski, że mógł poczuć go w kościach – Z jakiegoś powodu boisz się mnie.
Wiesz, ze bije kolesi dla kasy, prawda? Nie uderzę cię, chyba że mi za to
zapłacisz. Wchodzisz w to?
Dlatego że
zdziwiony Jongin potrzebował więcej niż pięć sekund na odpowiedź, brew
Chanyeola wystrzeliła w górę w geście zainteresowania, a gdy Jongin w końcu
zrozumiał, o co chodziło mężczyźnie, zaczerwienił się.
- Nie – zadrwił i przerywał ich kontakt
wzrokowy, próbując zatrzymać resztki godności – Nie boję się ciebie. Po prostu
nie chodzę w miejsca, do których uczęszcza Jongdae. To jak… uh, środki
ostrożności.
Ku zaskoczeniu
Jongina, Chanyeol nie wyśmiał jego wyjaśnień. Jongin pamiętał dokładnie, że
Sehun tak właśnie postąpił, gdy mu o tym powiedział. Brzmisz jak moja matka,
powiedział, a chłopak wymówił się jakoś.
- Rozumiem – odpowiedział
natomiast Chanyeol.
Jego uśmieszek
dawno zniknął, ale chłopak przysunął się, a ramię dyskretnie wylądowało na
oparciu kanapy.
- Co jeśli pójdę w któreś z twoich miejsc?
To kompletnie
zbiło Jongina z tropu, więc nie zdążył przetworzyć dobrze pytania, nim popełnił
fatalny błąd.
- Co? Niby gdzie?
Najpierw
Jongin mógł wyczytać tryumf w oczach Chanyeola. Potem mógł uchwycić, jak jego
wzrok obniżył się na krótką chwilę na jego usta. To w jaki sposób ten mały
detal podziałał na niego tak bardzo, przeraziło go; Jongin wiedział o czym
myślał Chanyeol i wcale nie był aż tak przeciwny temu pomysłowi.
- Studiujesz, więc… impreza w klubie
studenckim? Wyglądasz na takiego.
Wyglądam na
takiego, powtórzył w myślach Jongin, powstrzymując śmiech. Też tak uważał,
zwłaszcza że takie imprezy były naprawdę delikatne w porównaniu do jego innych
doświadczeń.
- Nie sądzę, że to byłaby dla ciebie
jakakolwiek rozrywka.
Jongin
zauważył, że Chanyeol analizował jego słowa, nie trudno było dostrzec jak
splatał swoje palce na kolanach, podczas gdy Jongin nie potrafił wytrzymać jego
intensywnego spojrzenia. Chanyeol po prostu parsknął.
- Jestem pewien, że moje imprezy są
zabawniejsze – zgodził się.
To brzmiało
tak pewnie, że Jongin nic nie mógł poradzić na rodzący się na jego ustach
uśmiech.
Chanyeol
niczego o nim nie wiedział.
- Ale czy to nie mój problem?
Być może tak
właśnie byłoby, gdyby tylko Jongin nie przejmował się swoim upadkiem. W każdym
razie, pięć minut po wyjściu Chanyeola, Jongin przypomniał sobie, że ponoć mężczyzna
miał się spotkać z Jongdae, co rzecz jasna było kłamstwem. I to kłamstwo było
zdecydowanie problemem Jongina.
*
* *
- Masz randkę z Chanyeolem!
To było
naprawdę dobijające, jak brzmiał krzyk Sehuna o czwartej nad ranem, podczas gdy
niemal wyłamał drzwi sypialni Jongina i wspiął się na jego łóżko. Jongin wydał z siebie głośne warknięcie, ale
Sehun nie przejmując się tym, potrząsał jego ramieniem, by go obudzić.
- Pozwolisz mu pieprzyć cię na
pierwszej randce, hmm? – zapytał Sehun, chichocząc, wieczny zboczeniec gotowy
do dokuczania – Założę się, że tak.
Jongin marzył,
żeby go uderzyć, ale był na to zbyt zmęczony.
- Nie mam żadnej cholernej randki z
Chanyeolem. Powiedz mu to, jeśli myśli inaczej.
- A tak, ostrzegał mnie, że
chcesz po prostu iść na imprezę. No wiesz, z nami – powiedział Sehun,
przechylając się w dół z uśmieszkiem – Jestem pewien, że rozdzielimy się już po
pierwszej godzinie, nie martw się. Więc będziesz mógł pozarywać Chanyeola i
poopowiadać mu o swoich mądrych rzeczach na temat liczb.
Jongin nie
mógł nic pomóc na to, że wybuchnął śmiechem. Ponieważ tak, mądre rzeczy na
temat liczb były użyteczne w dostaniu się do spodni Minseoka, starszego kolegi
z uniwersytetu, ale był pewien, że Chanyeol mógłby go porzucić, gdyby zaczął go
tym zanudzać. W końcu był jedynym facetem, który uważał go za ślicznego, więc
pewnie wyłączyłby się i nie słuchał go – jedynie podziwiałby jego twarz.
*
* *
Jongdae wszedł
do jego mieszkania, pogwizdując pod nosem, jego oczy powędrowały wprost na
sylwetkę Jongina. Gwizdnął w sposób, który mógłby niektórym przeszkadzać, ale
nie Jonginowi, który przebywał z nim już od tylu lat.
- To jest mój Kim Jongin,
licealny łamacz serc, który przeszedł na wyższy poziom i stał się seksownym
studentem – śmiał się jego przyjaciel i klepnął go w tyłek, obmacując go nieco
przy tym – Nie będę brał odpowiedzialności za to, co się stanie, gdy zostaniesz
sam z Chanyeolem. Tylko Bóg wie, co ja bym zrobił, gdybym poszedł z tobą na
randkę.
Jongin
przewrócił oczami, jednak jego żołądek skurczył się na myśl, co Chanyeol chciał
mu zafundować tej nocy.
- Ostatni raz to powtarzam, to nie jest
randka. I nie będziemy uprawiać seksu, przynajmniej dopóki…
- A to już pięć miesięcy postu – krzyknął
Sehun ze swojej sypialni i, cholera jasna, Jongin mógł usłyszeć szyderczy
śmiech Junmyeona nawet z tej odległości.
- Ale ja nie zamierzam po prostu
spać z pierwszym napotkanym facetem – nalegał Jongin.
Znowu
się upokarzając i wysłuchując jak pozostała trójka parska śmiechem.
To
oświadczenie, pomimo że było całkowicie logiczne, nie było takie łatwe do
zastosowania, gdy zobaczył Chanyeola. Czekał na nich na ulicy, gdzie miała
odbywać się impreza, oparty o samochód – jego, jak przypuszczał Jongin –
niecierpliwie machając kluczami. Jongin przestał oddychać, kiedy mężczyzna
zmierzył go z zainteresowaniem, zdając sobie sprawę, że to pierwszy raz, kiedy
widział go w innych okolicznościach niż podczas nauki czy oglądania bajek
Disneya.
Jongin nie był
w stanie się do tego przyznać, nawet przed samym sobą, ale nie mógł powstrzymać
się od myślenia o seksie, gdy patrzył na Chanyeola. Jego ramiona były odkryte,
mięśnie napięte i jakaś część Jongina chciała dotykać go wszędzie, uderzyła w
niego myśl, by sprawdzić, czy te ramiona były tak solidne, na jakie wyglądały.
Ubrany cały na czarno, cuchnął złym chłopcem bardziej niż zazwyczaj, i to
powinno być wystarczające ostrzeżenie dla Jongina, które powinno zlikwidować
wszystkie nieodpowiednie myśli z jego umysłu.
Gdy Jongdae
pospieszył do Chanyeola, by przytulić go i pocałować w policzek, mężczyzna
uśmiechnął się do Jongina znad ramienia jego przyjaciela. Zareagował na to z
niemałym ożywieniem, zauważając jak spojrzenie Chanyeola zostało na nim dłużej,
dopóki Jongin nie zaczął drżeć w duchu.
- Wyglądasz trochę zbyt gorąco,
jak na kogoś, kto spędza całe dnie na liczeniu – skomentował Chanyeol, gdy
odczepił od siebie Jongdae, a jego uśmiech zniknął, tak by Jongin zrozumiał, że
nie żartował.
Jongin
otworzył usta by coś odpowiedzieć, ale nie miał pojęcia co. To nie miało
znaczenia, bo w następnym momencie Chanyeol chwycił obie jego dłonie i położył
je sobie na biodrach, całując go na powitanie. To był głupi gest, naprawdę, ale
Jongin nie był w stanie powstrzymać słabego sapnięcia i to było żenujące, że
Chanyeol był zbyt blisko, by to przegapić. Kiedy wyprostował się z powrotem i
Jongin mógł zobaczyć całą jego twarz, Chanyeol uniósł brwi w cichym pytaniu. On
miał już swoją odpowiedź.
W każdym
razie, Jongin zapomniał o tym, gdy weszli na imprezę. Chanyeol nie czuł się
nieswojo z nim; w trakcie wziął go do tańca, nieśmiały uśmiech wykwitł na
ustach Jongina, gdy patrzył na drugiego mężczyznę, tymczasem Chanyeol uśmiechał
się zarozumiale do niego, a gdy byli już zmęczeni tańcem, Chanyeol wziął go na
drinka, ponieważ ta impreza pełna była ludzi, którzy byli już kompletnie
pijani.
- Dobrze się bawisz? – spytał
Chanyeol, kładąc dłoń na jego placach i podsuwając mu drinka.
Wydawało
się, że czuje się zbyt komfortowo i Jonginowi
niezbyt to przeszkadzało, ale obawiał się, że dotknięcie Chanyeola byłoby zbyt
daleko idące.
- Tak. Ty też wyglądasz, jakbyś
się dobrze bawił.
Chanyeol
myślał o tym przez chwilę, przygryzając dolną wargę, a Jongin szedł o zakład,
że zrobił to specjalnie. Jongin nie mógł przestać patrzeć na niego.
- Bo bawię się dobrze – powiedział w końcu
Chanyeol, a jego palce musnęły plecy Jongina, jakby nie mógł się powstrzymać od
pieszczenia go – Chociaż nadal uważam, że moje imprezy są zabawniejsze. Jednak
ty mógłbyś szybko wpakować się tam w kłopoty.
Nagle Jongin
poczuł chęć uderzenia Chanyeola, tak jak robił to z Jongdae, gdy ten przekraczał
swój limit. Jednak zamiast tego roześmiał się głośno, to było żenujące.
- Ja? Wpakowałbym się w kłopoty?
Chanyeol nie
podał powodów, ale sposób w jaki na niego patrzył, był wystarczający, by Jongin
zrozumiał, że mężczyzna miał o nim wyrobione zdanie, a to zdanie było dalekie
od prawdy. Może Jongdae opowiedział mu jakieś stare historie, które nie
przestawiały Jongina jako takiego, na jakiego wyglądał.
To było
przerażające, w jaki sposób upływała ich rozmowa, z jaką łatwością Jongin połączył
palce z tymi Chanyeola, jak pozwolił na delikatne głaskanie się po plecach,
talii i włosach, te wszystkie trywialne chichoty od czasu do czasu. Jongin
zaczął się zastanawiać, czy to wszystko stało się przez niego, czy przez
Chanyeola i w pewnym momencie, gdy skończyli na jednej z kanap, Jongin
uświadomił sobie, że od dawna nie widział już swoich przyjaciół. To mogło być
niebezpieczne, bo wypił zbyt dużo drinków, a Chanyeol nadal w przeciwieństwie
do niego był bardzo trzeźwy. Być może dlatego dotknął ramienia Chanyeola,
czując jak jego mięśnie poruszają się pod jego dotykiem. Gdy spojrzał w jego
oczy, mężczyzna miał wyraz twarzy nie do odczytania.
- Co oznaczają te tatuaże? –
spytał cicho Jongin, jednak nadal można było go usłyszeć wyraźnie poprzez
głośną muzykę.
Było coś w
tym, że siedzieli tak blisko siebie, tylko że Jongin był zbyt pijany, by
zauważyć niebezpieczeństwo .
- Och, te? – spytał Chanyeol,
patrząc na swoje ramiona, jakby dopiero co zauważył wzory na swoim ciele – To
tylko więzienne tatuaże. Wiesz, dostajesz takie, gdy przystępujesz do
więziennego gangu i w ogóle, każdy kolejny oznacza następnego zabitego
człowieka.
Jongin
natychmiast przyłożył rękę do ust, by powstrzymać śmiech, a Chanyeol uśmiechnął
się zadowolony, że wywołał u chłopaka taką reakcję.
- Twoje żarty są kiepskie.
Wargi
Chanyeola drgnęły w rozbawieniu.
- A jednak ci się podobają.
- Jestem łatwy - odparł natychmiast Jongin, lecz gdy tylko
słowa wyszły z jego ust zrozumiał, że to zabrzmiało jak w tanim porno – To
z-znaczy…
Jednak nie
miał szansy, by się poprawić, bo znienacka Chanyeol dotknął koniuszkami palców
jego uda, próbując go uspokoić.
- Łatwy, tak? Tak jak wtedy, kiedy nie
pozwalałeś mi na siebie nawet spojrzeć przez trzy tygodnie?
- Wcale nie.
- Daj spokój – zaśmiał się Chanyeol, wstał, po
raz ostatni dotykając materiału dżinsów Jongina – Jesteś zbyt pijany. Wezmę cię
do domu.
Jongin oparł
się plecami o kanapę w geście cichego protestu, ale poruszył brwiami, patrząc
na Chanyeola wyzywająco.
- Weźmiesz mnie? W swoim samochodzie, huh?
Śmiałość była ubocznym efektem
upicia się u Jongina, jednak jeśli będzie pamiętał to następnego dnia – a
zawsze pamiętał wszystko – będzie upokorzony. W każdym razie, Chanyeol delikatnie zmusił go,
by opuścił kanapę i poprowadził go przez pomieszczenie w kierunku wyjścia, i
swojego samochodu. Jongin przypomniał sobie na chwilę, że Chanyeol też był
pijany, a więc prowadzenie przez niego jakiegokolwiek pojazdu nie było dobrym
pomysłem, ale te myśli szybko odpłynęły, gdy wsiadł do samochodu.
*
* *
Moment
wewnętrznej paniki nastąpił następnego poranka, gdy Jongin zaczął wracać do
rzeczywistości. Jego kac mógł być gorszy, stwierdził, ale wtedy zauważył kogoś
w swoim łóżku, czyjeś ciepłe ciało i ciężki oddech, a co najgorsze dosłownie na
nim.
- Ładnie, ładnie, spójrzcie, kogo
my tu mamy – zażartował intruz, po czym jego język uderzył o podniebienie.
Jongin nie
potrzebował więcej, by wiedzieć, że to Jongdae i uderzyła w niego fala ulgi,
ponieważ nie zrobił niczego głupiego – czyli nie przespał się z Chanyeolem.
Leniwie otworzył oczy, by spotkać wzrok Jongdae, który miał ten swój wygląd „po
imprezie”, chłopak wyglądał jakby w ogóle nie spał, siedząc na nim komfortowo.
- Chanyeol miał ciekawe historie o tobie z
wczoraj.
Jongin warknął
na myśl o szerokim zakresie głupich zachowań z zeszłej nocy, na razie nie mógł
sobie przypomnieć niczego złego. Więc jedynie obojętnie wychrypiał:
- Co?
Znaczące
spojrzenie Jongdae było dla Jongina koszmarem, wiedział już na pewno, że
powiedział Chanyeolowi coś okropnego.
- Po pierwsze, zostawił cię tu
jak dżentelmen, jednak ty byłeś nieco nachalny. Spytałeś go, czy nie zamierza
się trochę poobściskiwać . Wtedy on włączył swój mądry tryb, o którego
istnieniu nie wiedziałem tak na marginesie, mówiąc ci, że możecie się
poobmacywać, gdy przyjdziesz na jedną z jego walk.
- Nie – sapnął Jongin.
- Oczywiście odpowiedziałeś „tak”–
Jongdae klepnął pierś Jongina, gdy ten odrzucił głowę w tył zdesperowany – Bo
gorący tyłek Chanyeola to dla ciebie za dużo i nie umiesz odmówić.
To oznaczało,
że miał aż tydzień na wymyślenie jakiejś wymówki. Problemem jednak było to, że
każda wymówka brzmiała jak kiepskie kłamstwo, a on cieszył się zeszłą nocą z
Chanyeolem za bardzo, by nie być zbyt oczywistym i zachowywać się jak tchórz.
- On naprawdę jest gorący, do
cholery – żalił się Jongin, gdy Jongdae wtulał się w niego, zakopując twarz w jego
szyi – To wszystko twoja wina.
- Tia – zaśmiał się Jongdae – Nie ma za co.
* * *
- Błagam cię, Jongin, nie patrz
na nikogo z tym swoim suczym wyrazem twarzy – poprosił Sehun, chwytając mocniej kierownicę i parkując tak nieudolnie,
że Jongin obawiał się o swoje życie.
Jongdae
niedbale mruknął coś o tym, że Jongin nic nie może już zrobić ze swoją suczą
twarzą, a Jongin spytał:
- Dlaczego?
Zaparkowali
kilka ulic od lokalu, w którym odbywały się walki, to miejsce było puste i
wyglądało jak ruina. Jongin na miejscu Sehuna nie zostawiłby samochodu w taki
sposób, to było prawie jak prezent dla rabusiów, jednak w końcu to nie był
pierwszy raz, gdy Sehun to robił.
- Bo będziesz miał złamany nos,
nim nawet zdążysz mrugnąć – odpowiedział Sehun, wyciągając kluczyki ze stacyjki
i spoglądając w tylne lusterko – I zgadnij, kto wtedy nie będzie już lubił
twojej ślicznej twarzy.
Kiedy weszli
do lokalu, Jongin wiedział już dlaczego lepiej było nie używać swojej suczej
twarzy. Ring był ledwo widoczny przez chmurę dymu papierosowego unoszącego się
nad publicznością, Jongdae zaprowadził ich do pierwszego rzędu, Jongin czuł,
jak niektórzy ludzie patrzą na nich, jakby byli grupą dzieciaków, które weszły
do klubu dla dorosłych. Jednakże to było ostatnie, o co Jongin się martwił, bo
w końcu dostrzegł, kto znajdował się na ringu, natychmiast pożałował, że dał
się schwytać w tą pułapkę.
Chanyeol stał
do nich plecami, jednak z jakiegoś powodu Jongin pamiętał wszystkie detale jego
tatuaży na tyle, by wiedzieć, że to on. Nie mógł nic poradzić na to, że
wpatrywał się cały czas w jeden z tatuaży, który ciągnął się wzdłuż nogi
Chanyeola, różnorodne runy biegły po jego skórze, frazy przecinały się i
mieszały ze sobą.
Jego
przeciwnik nie musiał niczego zazdrościć Chanyeolowi. Był tak samo korpulentny,
Jongin mógł tez powiedzieć, że był bardziej doświadczony, bo jego nos wyglądał,
jakby był już kilka razy złamany. Wiedział od razu, że nie polubi tego rodzaju
przedstawień, zwłaszcza że twarz Chanyeola nie była stworzona po to, by ją
uderzać i kto w ogóle boksuje się bez rękawiczek i odpowiednich ochraniaczy.
- Bądź gotów na krew – powiedział
mu Jongdae na ucho, obojętny na zmartwienie malujące się na twarzy Jongina.
Nawet w
przypadku, gdyby Jongin został ostrzeżony tysiąc razy, nie byłby gotowy na coś
takiego kalibru. Odwrócił swój wzrok w pierwszej minucie walki, odszedł w róg
lokalu, gdzie nic nie widział – ani nie słyszał uderzeń, jęków i dźwięku ciała
rozbijającego się o inne ciało – i stał tam, dopóki walka się nie skończyła.
Usłyszał imię Chanyeola, którego ogłoszono jako zwycięzcę, jednak czuł się zbyt
źle, by cieszyć się tym. Nawet jeśli Chanyeol musiał być w lepszym stanie niż
jego przeciwnik, trzydzieści sekund było dla Jongina wystarczające, by zdać
sobie sprawę, że bycie w lepszym stanie, nie oznaczało wcale bycia w dobrym
stanie.
Jongin
natrafił na Jongdae, gdy ten go szukał, a jego przyjaciel natychmiast zaczął
robić mu kazania, że nie powinien ich opuszczać bez wcześniejszego powiedzenia
im o tym. Zatroskany Jongdae, to nie było takie zwyczajne, Jongin był tak
oszołomiony, że nawet się nie bronił. Jongdae przeprowadził go przez lokal i
poprowadził w kierunku pokoi bokserów. Chłopak pchnął pierwsze drzwi na sali i
wepchnął go do środka. Pierwszą osobą jaką Jongin rozpoznał był Chanyeol,
leżący na kanapie z unoszącym się nad nim Junmyeonem, który trzymał waciki i
wodę utlenioną. Sehun był po drugiej stronie, szturchając rany, na co bokser
reagował jękami.
Oczy Chanyeola
natychmiast padły na Jongina, grymas bólu malował się na jego twarzy.
- Przyniosłeś mi lekarstwo – powiedział z
jednym z tych aroganckich uśmieszków na ustach.
Zarumienione
policzki zdradzały Jongina, a mimo że słowa Chanyeola brzmiały jak kiepski
podryw, to jednak to wydawało się być całkiem poważne.
- Nie przejmuj się nim –
powiedział Junmyeon, odsuwając rękę, w której dzierżył wacik, od rany na
policzku Chanyeola – Stracił dużo krwi.
Był
bledszy niż zazwyczaj, a to przecież wyczyn, więc Jongin podszedł do niego
zaniepokojony. Chanyeol nadal uśmiechał się do niego, jakby był zachwycony
wyglądem Jongina.
- Przyszedłeś – zauważył.
Było lekkie
zapytanie w jego słowach, ponieważ umówili się, kiedy Jongin był pijany i trzeźwy
Jongin też to zaakceptował. Junmyeon spojrzał po nich i Jongin nie chciał
rozmawiać z nim wśród swoich przyjaciół.
Chanyeol
chwycił Junmyeona za nadgarstek, by go zatrzymać.
-Odejdź ode mnie.
- Obyś zgnił w piekle – odparł jego
przyjaciel, rzucając wacik w twarz Chanyeola, gdy ten się śmiał.
Jongin wahał
się przez chwilę, przestraszony nieco tym, że Chanyeol skupiał się teraz tylko
na nim. Jednak Jongin szybko zrelaksował się, bo przecież to nic takiego.
- Naprawdę powinieneś to
zdezynfekować – zauważył Jongin, gdy usiadł.
Chanyeol nie
był poważny w tej sprawie, ale chwycił wacik i zaoferował go Jonginowi, który
spojrzał na niego zaskoczony.
- Pomożesz mi?
Byłoby
niedopowiedzeniem, że Jongin był zdziwiony. Spojrzał na swoich przyjaciół na
moment, jednak oni byli zajęci omawianiem jakiejś imprezy, na którą zamierzali
pójść i będąc ze sobą szczerym, Jongin czuł się trochę odważniejszy niż
zazwyczaj. Wziął wacik od Chanyeola i dotknął nim jego kości policzkowej, a
człowiek, który nie był poważny, kiedy go o to prosił, zamarł na ten kontakt.
- Ok – odetchnął Chanyeol,
zszokowany i Jongin nie mógł powstrzymać
uśmiechu.
- Co teraz? – przycisnął delikatnie kawałek
waty, śledząc kształt kości policzkowej Chanyeola, a jego głos spadł o kilka
tonów i kontynuował szeptem – Chcesz się poobściskiwać ze mną?
Jongin chciał,
by zabrzmiało to jak żart, ale to wymknęło się spod kontroli. Brzmiało to jak
błaganie, prawie potrzebująco, a Chanyeol oblizał wargi niespokojnie. Jego spojrzenie padło na chwilę na usta
Jongina, a potem spojrzał z powrotem w górę.
- Chciałbym zrobić coś więcej niż to.
Dreszcz
powędrował po ciele Jongina i coś w jego środku przewróciło się, pociągnęło –
błagało – by położyć się na tej samej kanapie co Chanyeol i pozwolić mu się
pieprzyć , bez dalszego owijania w bawełnę. Chciał tego, to było tak potężne
pragnienie, że nie dbał już o konsekwencje, o to, że Chanyeol był złym chłopcem
i nie był odpowiednim towarzystwem, albo o to, że dał złapać się w tą pułapkę,
w którą gwarantował sobie, że nie wpadnie. Był pewien, że nie był jedynym
graczem w tej grze, sądząc po drapieżnym lśnieniu w oku Chanyeola, gdy Jongin
nie odpowiedział.
- Stracił dużo krwi – powtórzył Junmyeon,
spoglądając w stronę Chanyeola i kładąc dłoń na jego ramieniu.
Ta
uwaga wytrąciła ich z pantałyku, a Junmyeon spojrzał na Jongina, jakby mógł czytać
w jego myślach i ostrzegł go w ten sposób, że tej nocy nie dotknie Chanyeola.
*
* *
Następnego
dnia, Taemin zjawił się w mieszkaniu Jongina bez uprzedzenia. Nie z własnej
woli, oczywiście, to Jongdae zaplanował
tą niespodziankę. Brakowało tylko czerwonej wstążki owiniętej wokół chłopaka.
Taemin, który
był uzupełnieniem złotego trio beznadziejnych dzieci z czasów młodości. Taemin,
chłopak, którego rodzice zmusili do przeprowadzki tylko po to, by nie zadawał
się z Jongdae i Jonginem. Ten sam chłopak który, potrafił utrzymać ich przyjaźń
przez lata. Chłopak, który był jego pierwszym, jeszcze przed rozpoczęciem
collegu. To akurat nie był najlepsza jego decyzja, pomyślał Jongin, patrząc w
przeszłość. Jednak kto mógłby być lepszy w tej roli, niż ktoś kogo znał i był w
nim głupio zakochany?
- Wow, wyglądasz jak gówno – wypluł z siebie
Taemin tak szybko jak Jongin otworzył drzwi, a chłopak od razu rzucił się na
niego i zamknął go w niedźwiedzim uścisku.
- Co jest? Kto to? – spytał Sehun,
spacerując po apartamencie w samych spodniach z butelką wody w ręku.
Podczas gdy Jongin
i Taemin nadal zajmowali się tylko sobą – jeden z nich płakał – Jongdae
zignorował ich i wszedł do środka z jasnym uśmiechem malującym się na jego
twarzy.
- Stary skład w komplecie.
- Jaki skład? – burknął Sehun,
gdy posłał Taeminowi oceniające spojrzenie.
Obaj
przyjaciele rozstali się z żałosnym szlochem, a przybyły chłopak otarł oczy
rękawem; Jongin również zaczął płakać i Sehun był głęboko urażony, bo Kim
Jongin nie płakał, kiedy on zostawiał mieszkanie na tydzień.
- Wychodzimy tej nocy, idziesz z
nami?
Wszyscy
wydawali się nie zauważać niemych aluzji zazdrosnego bez powodu Sehuna, Jongin
właśnie wpatrywał się wyczekująco w Taemina, a Jongdae skinął głową, nim
powiedział:
- No właśnie, niech idzie z nami – zaśmiał się
i spojrzał w szeroko otwarte oczy Sehuna – Gdzie twój chłopak?
Taemin
kurczowo uczepił się Jongina, przytulając go od tyłu i kładąc podbródek na jego
ramieniu, a Jongin znalazł w sobie na tyle odwagi, by wykpić Sehuna.
- To nie jest jego chłopak, tylko facet, który
chce zrobić dziurę w jego ścianie.
- Biedactwo – jęknął Taemin.
- Prawda? To okropne, że muszę ich słuchać. Jeszcze
gorsze jest oglądanie ich twarzy następnego dnia.
Przez cały
dzień Sehun musiał borykać się z rosnącą niechęcią do Taemina, co było naprawdę
zabawne dla Jongina, przez to, że on sam miał taki sam stosunek do Junmyeona.
Jednak też dlatego, że Jongin nie mógł sobie wyobrazić Sehuna jako chłopaka,
który jest taki zaborczy wobec przyjaciół, zwłaszcza, że nigdy nie miał
problemu z Jongdae.
Jongin nie
mógł być już bardziej zadowolony. Prawdą było, że Taemin musiał wyjechać po
poniedziałku i nie dane mu będzie go znowu zobaczyć przez kolejne dwa miesiące,
ale Jongin nie planował spać tego dnia, więc będzie mógł zadręczać Taemina
pytaniami przez całą noc, pijany lub nie. Przez to wszystko zapomniał, że
umówili się z Chanyeolem i Junmyeonem, dopóki nie przybyli do baru i dwaj
mężczyźni nie przywitali ich w wejściu. Jongin przypomniał sobie, że nie
powiedział niczego o Chanyeolu Taeminowi, zastanawiał się, czy powinien to
zrobić.
Nie był nawet
świadomy tego, że trzymał rękę Taemina, dopóki nie zauważył spojrzenia
Chanyeola na ich złączonych dłoniach, mężczyzna przeszył go wzrokiem, a na jego
twarzy malował się gniewny grymas. Jongin wiedział, że to głupie, ale poczuł
się źle. Na samą myśl o złym Chanyeolu coś przewróciło się w jego brzuchu, to
sprawiło, że pragnął wytłumaczyć, że
wcale nie wyląduje w łóżku z Taeminem tej nocy, ani następnej, w ogóle nigdy.
- Spóźniliście się, jak zawsze
zresztą, poza tym nawet nie staracie się
ukrywać tego, ze wyglądacie jak włóczędzy – powiedział Junmyeon, gdy podeszli
do stolika.
Jongin
wślizgnął się na miejsce obok Chanyeola, by się nie wyróżniać, jednak mężczyzna
jedynie zmierzył go, a później przeniósł wzrok na Taemina.
- Oczywiście, nie mówię o tobie Sehun – dodał Junmyeon.
- Wiem – odparł chłopak z
zadowoleniem.
Jongdae
przedstawił wszystkim Taemina, a Jongin cieszył się, że wszyscy stali się
bardziej rozluźnieni po paru głębszych. Jongin pozwolił, by Chanyeol siedział
blisko niego i owinął ramię wokół jego talii, a on oparł się lekko na jego
piersi. To, jak zawsze, zostało wychwycone przez Jongdae.
- Wyglądacie, jakbyście byli o
krok od pieprzenia się – oznajmił, odkładając swoje piwo z trzaskiem na stół.
Jongin
wymienił spojrzenia z Taeminem, który miał wypisane na twarzy milion nowych
pytań.
- Gratulacje.
- Co ty możesz wiedzieć o pieprzeniu się,
skoro zawiodłeś, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy? – wybełkotał Chanyeol z
chichotem.
Jongin przypomniał
sobie tamten poranek, kiedy pierwszy raz spotkał Chanyeola.
- Znalazłem cię leżącego na nim.
- Myślałem, że jest kanapą!
- Jesteście razem? – przerwał im
nagle Taemin i machnął ręką w kierunku Jongina i Chanyeola.
Zdawał się nie
martwić tym, jednak Jongin potrafił odczytać ukryte intencje, jego
niezadowolenie, bo Jongin nie powiedział mu o tym, podczas gdy on, opowiedział
mu o wszystkim.
Chanyeol
spojrzał na Taemina.
- Nie.
- To dobrze – zaśmiał się Taemin,
mrugając figlarnie.
To
był zły znak i obaj przyjaciele Taemina wiedzieli o tym, jednak Jongdae był
zbyt zajęty swoim drinkiem, by zainterweniować, a Jongin nie potrafił go
zatrzymać wystarczająco dyskretnie.
- Jongin jest ciężki do zaspokojenia, wiem o
tym dobrze. Tak cholernie napalony cały czas.
Taemin był
zbyt pijany, Jongin zresztą też. Wystarczająco, by nie być złym za mówienie o
ich przeszłości, jednak niewystarczająco, by nie zauważyć spojrzeń, które
posyłał mu Chanyeol z niezadowoleniem malującym się na jego twarzy.
- Jesteście ze sobą? – wymamrotał
swoim niskim głosem, który sprawił, że po ciele Jongina przeszedł dreszcz.
Jongin
musiałby być dupkiem, żeby grać w ten sposób z Chanyeolem, będąc w związku z
kimś innym.
- Oczywiście, że nie.
- Ale byliśmy! – wykrzyknął Taemin, błyskając
białymi zębami w ciemnościach klubu.
Upił trochę
swojego drinka, mrugając do Jongina, który obecnie próbował przekazać mu, żeby
się zamknął, potrząsając głową. Jednak jego przyjaciel kontynuował, patrząc
wprost na Chanyeola.
- Był moją śliczną dziwką.
Jongin gapił
się na niego przez moment zszokowany. Nie dlatego że Taemin był w błędzie, bo
Jongin uważał siebie za raczej namiętnego, gdy chodziło o seks – kompletne
tracił głowę, gdy miał penisa w tyłku –ale to nie powinno wyjść poza ich
dwójkę. Jednak jego zachowanie nie mogło się nawet równać z reakcją Chanyeola.
- Co kurwa? – wrzasnął w furii.
Wszyscy
podskoczyli zaskoczeni, a Chanyeol wstał, rozbijając swoją szklankę przez
przypadek, cała jej zawartość rozprysnęła się po stole. Mężczyzna spojrzał w
dół na Jongina.
- Mam zamiar uderzyć twojego przyjaciela –
zapewnił.
Wszystko
działo się zbyt szybko. Taemin miał
szczęście, ponieważ Jongin powstrzymał Chanyeola przez wykonaniem tego, co
przed momentem powiedział, złapał go za oba ramiona, więc jego przyjaciel nie
został uderzony przez nielegalnego boksera. Chanyeol próbował na początku
wyrwać się, ale szybko się poddał, gdy zauważył wyraz twarzy Jongina –
zaniepokojony, niemal spanikowany.
- Myślę, że powinniśmy to wszystko skończyć – powiedział
Junmyeon pospiesznie, a Jongin pociągnął Chanyeola za bluzkę, przerażone twarze
pozostałych chłopców mówiły same za siebie.
* * *
Chanyeol był
zły. Jednak Jongin był wściekły. Kiedy wyszli z klubu, Chanyeol wyszedł z klubu
zamaszystym krokiem, kierując się do samochodu bez słowa, jednak Jongin postanowił,
że nie pozwoli mu uciec. Szybko pożegnał się z przyjaciółmi, Jongdae próbował
co prawda namówić go, by nie szedł za Chanyeolem, bo i tak nic dobrego z tego
nie wyniknie. Jongin celowo zignorował jego radę i podążył do samochodu za mężczyzną.
Kroki Jongina rozchodziły
się echem po parkingu, ściemniało się już, jednak było na tyle jasno, by mógł
zobaczyć jak Chanyeol obrócił się i czekał na niego. Oparł się o samochód i
skrzyżował ramiona na piersi, wyglądał na bardzo złego.
Jongin został
przyciągnięty do niego niczym magnez; zamierzał wygarnąć Chanyeolowi, pokłócić
się z nim, jednak nim zdążył cokolwiek zrobić, znalazł się w jego
ramionach. Jongin nie mógł przestać
zbliżać się do niego, nie mógł też oddychać, a Chanyeol miał głodne usta i głodne
oczy. Jongin mógł jedynie jęczeć podczas tego niechlujnego pocałunku, a
Chanyeol przygryzał jego dolną wargę i rozkoszował się jego smakiem na swoim
języku; warknął, gdy Chanyeol pociągnął go za włosy, by odchylił głowę i dał mu
dostęp do swojej szyi, posłusznie zakwilił, gotowy na wszystko, co Chanyeol
chciał mu dać.
- Wejdź do pieprzonego auta –
stęknął Chanyeol z ustami przy jego szczęce, pozwalając Jonginowi przytrzymać
się go, bo wiedział, że chłopak ledwo stoi na nogach – Nauczę cię, kim jest
prawdziwa dziwka.
Jongin nawet
nie miał czasu, by wykonać rozkaz, bo Chanyeol otworzył tylne drzwi i wepchnął
go do środka. Zbierał się na siedzeniu przez chwilę, podczas gdy drzwi znowu
się otworzyły, tym razem z drugiej strony i Chanyeol złapał go za biodra od
tyłu, by obrócić go w swoją stronę. Sapnął, gdy w następnej chwili leżał na
plecach, Chanyeol unosił się nad nim, nie przejmowali się zbytnio tym, że są w
samochodzie na środku parkingu, Jongin chciał, by mężczyzna po prostu pieprzył
go mocno i bez zadawania pytań.
Jednak
Chanyeol nie wydawał się stosować do jego milczących próśb. Niespiesznie
dotykał placami uda Jongina, dopóki nie dotarł do rąbka jego dżinsów, a Jongin
uniósł biodra w oczekiwaniu na to, aż mężczyzna zdejmie jego spodnie. Chanyeol
jednak nie zrobił tego, z ukrytym uśmieszkiem pojawiającym się w kąciku jego
ust, zanim potarł jego półtwardego członka, pchnął jego biodra w dół. Nie
trzeba było długo czekać, by Jongin stał się całkowicie twardy, jego penis stał
się obolały, więc gdy Chanyeol kontynuował pieszczenie go, nie mógł nic pomóc
na to, że chciał coraz więcej i więcej.
- Pozwól mi… - jęknął, unosząc
znów swoje biodra, ale wtedy mężczyzna przerwał mu, bo rozpiął jego spodnie i
zdjął je, a Jongin sapnął jedynie chrapliwie – Chanyeol.
- Tak? – drażnił go Chanyeol, schodząc w dół i
całując mostek Jongina, gorący oddech uderzył w jego skórę.
Jongin w jakiś
sposób pozbył się również bokserek, podczas gdy Chanyeol ssał jego tors; był w
połowie nagi, to była ostatnia myśl przed tym, gdy ścisnął swojego członka
niecierpliwie.
Chanyeol
potrzebował chwili, by zdać sobie sprawę z tego, że Jongin dotykał się, a jego
ciemne, zaborcze spojrzenie padło wymownie na niego. Zabrał dłoń Jongina z jego
ciała i oplótł go własnymi palcami, ten obcy dotyk, ciepła skóra pocierająca
jego żołądź, to wszystko sprawiło, że niesamowicie głośno jęknął.
- Tutaj? Na tylnym siedzeniu? Na
parkingu? – Chanyeol najwidoczniej próbował zawstydzić go.
Jongin tylko
biadolił, rosnąca presja w jego organizmie zlikwidowała całe jego zawstydzenie.
- Takim typem faceta jesteś, hmm?
Jongin
otworzył usta, by odpowiedzieć, ale ręka Chanyeola poruszyła się gwałtownie w
górę i w dół, a chłopak zapomniał jakie było pytanie.
- Tak, t-to… O mój Boże.
Słyszał ochrypły
z podniecenia śmiech Chanyeola, tuż przed tym, gdy go puścił. Samochód nie był
zbyt duży i Chanyeol bez problemu mógł sięgnąć do schowka, Jongin z powodzeniem wykorzystał ten moment,
by uwolnić się od swojej koszulki i dostać się do rozporka Chanyeola. Nie
kłopotał się, by opuścić jego spodnie, jego ręce wkradły się po prostu do
środka i złapały członek mężczyzny; Chanyeol sapnął i zatrzymał się na chwilę,
ale szybko powrócił do wcześniejszej pozycji, w ręku trzymał lubrykant, a jego
oczy błądziły po całkowicie nagim ciele Jongina.
To było
niesprawiedliwe, że Chanyeol mógł mieć go całkiem nagiego podanego jak na tacy,
a sam nadal był prawie kompletnie ubrany. Chanyeol był jednak nieświadomy myśli
Jongina, ochoczo otworzył buteleczkę lubrykantu, a chłopak złapał go za ręce,
powstrzymując go.
- Najpierw twoje ubrania, wytatuowany
chłopcze.
Chanyeol
zawahał się przez chwilę, nie był przyzwyczajony do tego, by dostawać rozkazy, ale
zaraz zgodził się, ukazując tors pokryty wzorami tatuaży. Jongin chciał go
dotknąć, chciał też być dotykany, teraz gdy znalazł się z kimś, kto był taki
zakazany. Kiedy Chanyeol pozbył się
spodni i jego ogromny penis został uwolniony, spojrzał z powrotem na Jongina,
który właśnie sam się palcował.
Jongin był świadomy, że Chanyeol zdawał sobie
sprawę, co robił, jednak on zwyczajnie nie mógł już się powstrzymać, gdy
mężczyzna się rozbierał. Chanyeol zdawał się być niepewny, przenosząc wzrok z
palców Jongina zanurzonych głęboko w jego wnętrzu na jego szeroko otwarte z
przyjemności usta, a jego klatka piersiowa unosiła się ciężko w górę i w dół;
jednak to był tylko krótki moment, potem pchnął własne palce w wejście Jongina
tak pospiesznie, że chłopak nie miał czasu, by wyjąć własne. Jongin sapnął i rozłożył szerzej nogi, by móc
wysunąć swoje palce, tak by Chanyeol zastąpił je swoimi.
Chwilę później
Chanyeol zszedł w dół i Jongin mógł poczuć jego gorący język na swoim wejściu.
Jedyne co był w stanie robić w tamtym momencie Jongin to głośne jęczenie,
Chanyeol chwycił go za uda i przygotował go jedynie za pomocą języka. Jongin
chwycił Chanyeola za włosy, by przyciągnąć go do siebie, jednak mężczyzna
zatrzymał go.
- Nie możemy tego zrobić, nie w taki sposób –
ostrzegł go Chanyeol cichym głosem.
Jongin nie
zwrócił na to większej uwagi, dopóki Chanyeol nie zostawił go na pastwę losu,
całkowicie gotowego i nie pozostawił mu wyboru, musiał go spytać o to.
- Nie w taki sposób?
Kącik ust
Chanyeola wystrzelił w górę, wyglądał jak pan uśmiechający się do swojego
zwierzaka, oświetlony jedynie słabym blaskiem latarni stojącej na parkingu.
Jongin zadrżał, gdy Chanyeol pochylił się, rozbijając usta na jego piersi i
spoglądając w górę wprost w jego oczy.
- Gdy leżysz na plecach – wyjaśnił, jego ręce
pogłaskały bok Jongina, gdy chłopak usiadł, a Chanyeol szepnął – Chcę zobaczyć,
jak mnie ujeżdżasz.
Jongin nie
musiał nic mówić, jego jęk był wystarczającym potwierdzeniem. Chanyeol uniósł
go, jakby nie ważył ani jednego funta, a Jongin zajął się ssaniem tatuaży,
jakie mężczyzna miał na szyi. Nie było dużo przestrzeni w samochodzie, więc
skończył, siedząc okrakiem na Chanyeolu, przyciskając się do jego torsu;
zanurkował nieco, by dać mu długi pocałunek. Kiedy Jongin odsunął się od ust
mężczyzny, każdy nerw w jego ciele płonął, jednak nadal oddychał na tyle mocno,
by sapnąć, gdy Chanyeol otarł swojego penisa o jego wejście. Mężczyzna posłał
mu głębokie spojrzenie, zatrzymał się, by popodziwiać przez chwilę potrzebującą
twarz Jongina, któremu wydawało się, że trwało to całą wieczność, a wtedy w
końcu wszedł w niego cały. Mimo że Jongin był dobrze przygotowany, oniemiał na
moment i przytrzymał się ramion Chanyeola do chwili, gdy mężczyzna wysunął się
z niego.
- Śliczny – warknął Chanyeol,
owijając ramię wokół talii Jongina.
Jongin położył
swoje palce na wytatuowanej klatce piersiowej Chanyeola, kolana ugięły się pod
nim, więc usiadł całkiem na kolanach mężczyzny. Zrobił to tak szybko, że bokser
jęknął bezgłośnie, jednak Jongin mógł myśleć jedynie o tym, jak bardzo chciał
więcej. Oparł się o tył przedniego siedzenia, opierając dłonie na kolanach Chanyeola,
a gdy jego nogi rozłożone były szeroko i Chanyeol miał na niego dobry widok, zaczął
się poruszać.
Oddech Chanyeola
stał się nieregularny, gdy Jongin podskakiwał na jego członku, na początku to
było boleśnie powolne. Jednak mężczyzna pieścił uda chłopaka i owinął palce
wokół jego penisa, to był jego sposób, by przyspieszył. Chanyeol zaczął nadawać
tempo, ciesząc się obserwowaniem Jongina, który stał się kompletnym bałaganem,
chłopak poruszał się we własnym tempie, a jego jęki odbijały się echem po małej
przestrzeni. Jongin nie wydawał się być tym typem, tak potrzebującym, że
pozwolił mu się pieprzyć na tylnym siedzeniu; Chanyeol próbował małych
kroczków, jednak teraz Jongin podskakiwał na nim, zbyt podniecony, by martwić
się swoimi bezwstydnymi jękami.
- Chan- Chanyeol – zawołał Jongin, gorliwie zaciskając
się na penisie Chanyeola i odrzucił głowę na zagłówek przedniego siedzenia –
Pieprz mnie.
Chanyeol nie
potrzebował tego, by Jongin mu to powtarzał. Umierał z chęci przejęcia
kontroli, więc pospiesznie uwięził chłopaka między swoimi ramionami, wykonując
pchnięcia w górę, podczas gdy Jongin błagał o więcej. Wtedy Jongin zamarł, jego
nierówny oddech całkowicie zatrzymał się i Chanyeol nie był zaskoczony, gdy
Jongin oznajmił:
- Dochodzę.
Chanyeol
natychmiast wysunął się i coś podobnego do desperacji pojawiło się na twarzy
Jongina. Jednak to nie trwało długo, ponieważ Chanyeol pchnął go przodem na
siedzenie, przyciskając jego twarz do kanapy, jego kolana drżały. W tej pozycji
Chanyeol mógł łatwiej się poruszać, jednak każdy ruch mężczyzny sprawiał, że
Jongin widział przed oczami białe płaty; jęki młodszego i dźwięk skóry
uderzającej o skórę wypełniały wnętrze samochodu, podczas gdy Chanyeol pieprzył
Jongina bez litości, nie myśleli już o oddychaniu – po prostu próbowali jak
najszybciej osiągnąć szczyt. To było wystarczająco dużo dla Chanyeola, który
złapał za biodra chłopaka, by móc wchodzić w niego głębiej; Jongin doszedł
pierwszy z wysokim skowytem i to sprawiło, że Chanyeol też znalazł się na
granicy, wybuchając w jego wnętrzu i upadając na niego.
Uspokojenie
się po orgazmie zajęło im kilka chwil i poczuli w końcu swoje wyczerpanie, ale Chanyeol
nadal miał na tyle siły, by dać klapsa Jonginowi, gdy schodził z niego, co było
na swój sposób komplementem. Jongin odwrócił się na plecy i Chanyeol nawet nie
przejął się widokiem spermy na swoich siedzeniach; wspiął się na Jongina i
zaczął delikatnie całować go od klatki piersiowej aż po szyję.
- Jesteś cholernie gorący w tym momencie,
śliczny z ciebie drobiazg.
Kiedy odsunął
się od niego, Jongin dotknął tatuażu na
jabłku Adama Chanyeola. Bycie głównym bohaterem, pomyślał Jongin, nie jest
takie złe.
*6 funtów = ok. 2.72 kg
**kohabitacja - współrządzenie organów władzy reprezentujących
odmienne opcje polityczne
Bardzo dobre tłumaczenie i tekst mi się bardzo spodobał ;3
OdpowiedzUsuńFighting!
http://cnbluestory.blogspot.com/
Bardzo ładnie przetłumaczone, świetnie dobrane słownictwo. Cud, miód i orzeszki :D
OdpowiedzUsuńhttp://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/
Serdecznie zapraszamy na nowo otwarty spis opowiadań o k-popie oraz j-popie. Jest to kilkudniowa witryna, dlatego też zbieramy zgłoszenia. Administracja ma doświadczenie w prowadzeniu tego typu stron, więc jest pewność, że nie zostanie ona usunięta lub opuszczona. Zachęcamy Cię do zgłoszenia swojego bloga do spisu. Niczego na tym nie tracisz, a wręcz przeciwnie - możesz zyskać nowych czytelników. Jeśli podoba Ci się nasza idea, byłybyśmy wdzięczne, gdybyś poleciła tę stronę swoim znajomym, którzy także piszą opowiadania na ten temat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, administracja spiskj.blogspot.com
cudowny ficzek ♥ chankai ♥
OdpowiedzUsuń