niedziela, 19 stycznia 2014

Człowiek, który mnie zabił pt 1. Byłem boleśnie niewinny

Od autorki: To już równo pół roku jak prowadzę tego bloga. To naprawdę niesamowite,że wytrzymałam tak długo i wstawiam notki tak regularnie. Kiedy poznałam k-pop myślałam, że to muzyka jedynie dla oka, może jest w tym dużo racji, ale k-pop mnie też czegoś nauczył. Dał mi pewność siebie i pozwolił uwierzyć w swoje możliwości. Zmieniłam przez k-pop naprawdę dużo w swoim życiu, to już niemalże obsesja. Moja długo skrywana dusza hipstera rozwinęła skrzydła i pozwoliła wzbić mi się w powietrze. Ten blog to już jakaś część mojego życia i szybko go nie porzucę. Dziękuję wszystkim tym, którzy czytali moje opowiadania przez te pół roku i mam dwupartowego oneshota, by to uczcić. Wszystkiego naj! Kocham was. <3


Rodzaj: AU, angst, yaoi, oneshot
Pairing: HimLo
Ostrzeżenia: brak

To uczucie, którego mój umysł nie ogarnia
Jesteś niebezpieczny, zmieniasz mnie w kogoś zupełnie innego
Pożegnaj się z moją niewinnością
Czemu jesteś taki szkodliwy? […]
Przypominasz mi truciznę[…]
 Dlaczego nie zwracasz na mnie uwagi?
Ja jedynie pragnę, byś obdarzył mnie miłością[…]
Moje pożądanie wciąż rośnie, pragnę wszystkiego, co należy do ciebie

~ ‘Eyeliner’ Nana( After School)

Pojawił się w moim życiu nieproszony. Nie chciałem go widzieć. Nie pragnąłem, by został w moim domu. Nienawidziłem go. Nie wiedziałem, czemu się tu znalazł, ani czego oczekiwał.  Po prostu pewnego dnia wszedłem do domu, a moja matka siedziała z nim w kuchni. Wszedłem do pomieszczenia niepewnie i skłoniłem się.
 - Eee… Cześć, mamo– powiedziałem zdziwiony.
 - Junhong! – wykrzyknęła moja matka uradowana, dopiero teraz zauważyła, że już przyszedłem – To jest Himchan – powiedziała i wskazała młodego mężczyznę, którego oczy urzekły mnie, uśmiechnął się do mnie nieco irytująco, i wyciągnął w moją stronę dłoń.
 - Cz-cześć – zająknąłem się i uścisnąłem jego wyciągniętą rękę.
 - Himchan z nami zamieszka – oznajmiła matka, a ja tylko spojrzałem na nią, marszcząc brwi.
* * *
Łóżko mojej matki przesuwało się rytmicznie, uderzając w moją ścianę. Słyszałem jej jęki i westchnienia przepełnione rozkoszą, które wydawał z siebie Himchan. Nie chciałem tego słyszeć. Zasłoniłem głowę poduszką. Wolałem udawać, że nic się nie dzieje.
Nie chodziło o to, ze moja matka wcześniej nie przyprowadzała mężczyzn i nie uprawiała z nimi seksu, tylko po prostu nigdy ci mężczyźni nie byli tak młodzi,  atrakcyjni i nigdy wcześniej nie wzbudzali we mnie takich dziwnych uczuć. Właściwie nigdy mężczyźni nie wzbudzali we mnie takich uczuć.
Słyszałem podniecony, gardłowy głos Himchana, potrafiłem sobie wyobrazić, jak teraz wygląda, poruszający się rytmicznie, dominujący, męski, ociekający potem. Mój oddech się spłycił, a w spodniach zrobiło się mniej miejsca. Moja ręka samoistnie przesunęła się na krocze i wśliznęła się pod materiał spodni. Nie potrafiłem tego opanować.
* * *
Siedziałem na ławce i wpatrywałem się w niebieskie, czyste niebo, a słońce świeciło mi w twarz. Wtedy poczułem, że się zmieniłem. Coś w moim wnętrzu uległo zmianie. Nie mogłem już zawrócić. Himchan okazał się być dla mnie punktem zwrotnym. Nie potrafiłem o nim nie myśleć. To co się działo, mnie przerastało.
Tego dnia poszedłem do fryzjera i zmieniłem kolor moich włosów na blond.
Kiedy wszedłem do domu moja matka jedynie spojrzała na mnie i bąknęła coś, że nieźle wyglądam. Była zbyt zajęta tym, by usługiwać Himchanowi. Wkurzało mnie to. Tymczasem mężczyzna zareagował na mnie dużo bardziej entuzjastycznie.
 - Wyglądasz naprawdę uroczo – stwierdził, a moje serce o mało nie wypadło z piersi, kołacząc i obijając się boleśnie o żebra.
Wyszczerzył się do mnie i zaczął jeść obiad. Matka spojrzała na mnie wtedy chyba po raz pierwszy jak na rywala.
* * *
Stałem przy oknie w salonie i wyglądałem przez nie na rozciągający się przede mną Seul. Wszystko tonęło w świetle zachodzącego słońca i wydawało się jakby ulice zamarły w oczekiwaniu na zmierzch. Himchan podszedł do mnie bezszelestnie, zauważyłem go dopiero, kiedy stanął obok mnie, na tyle blisko, że stykaliśmy się ramionami, a ja mogłem wyczuć zapach jego cynamonowych perfum. Zamknąłem oczy, kiedy usłyszałem jego niski głos tak blisko mojego ucha.
- Dzisiejszy zachód słońca jest wspaniały – oznajmił.
 Przełknąłem ślinę zdenerwowany jego obecnością.
 - To prawda – wydukałem zestresowany.
Jego ręka spoczęła na moim łokciu, przez co zadrżałem i spojrzałem w ziemię.
 - Dlaczego jesteś spięty? – spytał zdziwiony.
 - To nic takiego – zapewniłem.
 - Nienawidzisz mnie? – zaśmiał się, a ja spojrzałem na niego zszokowany – Czemu? Jesteś zazdrosny ? – spytał.
Miał na myśli, że jestem zazdrosny, że zabrał mi mamę. Jednak najgorsze było to, że było całkowicie odwrotnie. Zazdrościłem mojej matce, że może mieć Himchana na własność. Chciałem, by on dotykał mnie i mnie całował.
 - Wcale cię nie nienawidzę – wyszeptałem, a on uśmiechnął się, mrużąc swoje wspaniałe oczy.
 - To dobrze, bo lubię cię, Junhong – zapewnił i pocałował mnie policzek.
Czułem jego miękkie wargi, które zatrzymały się na mojej skórze. Pocałunek trwał bardzo krótko, bo przerwało go trzaśnięcie drzwiami i głos mojej matki, która oznajmiła, ze wróciła. Himchan odsunął się ode mnie, uśmiechając się. Zmierzył mnie od góry do dołu i przygryzając wargę, odszedł, by powitać moją matkę.
Stałem przy parapecie i patrzyłem, jak mrok ogarniał miasto. Jeszcze nigdy moje myśli nie były tak poplątane.
* * *
Zastanawiałem się, czy jestem gejem. Nie wiedziałem, co mam myśleć. Byłem tak naprawdę jeszcze dzieckiem, miałem mętlik w głowie. Czułem, że stoję na granicy. On mnie rozpraszał. Zabierał mi możliwość oddychania i wolnego wyboru. Nic nie było już proste, najnormalniejsze czynności były przeszkodą, kiedy był obok lub pojawiał się w moich myślach. Mój dom przestał nim być, nie dawał już schronienia. Himchan był niebezpieczny, bałem się moich emocji, uczuć, które we mnie wzbudzał. Często płakałem, zamykałem się w łazience i ryczałem jak dziesięciolatek. Puszczałem wodę, żeby nikt się nie dowiedział, ale Himchan wiedział. On potrafił mnie przejrzeć za każdym razem.
Czułem nadal jego wargi na mojej skórze. Palił mnie każdy przypadkowy dotyk. Nocami, kiedy sen nie przychodził, przypominałem sobie widok jego półnagiego ciała ociekającego wodą, kiedy wychodził spod prysznica, odtwarzałem w myślach, jak brzmi jego głos, kiedy dochodzi tuż za ścianą i dotykałem się.
Pragnąłem ukojenia, jednak cały czas tylko mnie raniono.
Kolejny cios to moment, kiedy matka pokazała swój zaręczynowy pierścionek.
Wszedłem do kuchni, a ona tam siedziała razem z Himchanem. Powiedziała, że wczoraj wieczorem na kolacji, za którą zresztą to ona zapłaciła, poprosił ją, by byli już na zawsze razem i dał jej pierścionek z różowym oczkiem. Nie powiedziałem nic, tylko stałem na środku kuchni jak pacan w swojej piżamie z rozczochranymi blond włosami.
Myślałem, że zniknie, że mu się znudzi bycie z moją matką. Marzyłem, że obudzę się pewnego dnia, a jego nie będzie. Sądziłem, że odejdą te wszystkie uczucia, że zapomnę o nim i go więcej nie zobaczę. Jednak tak się nie stało. Został w moim domu i pieprzył moją matkę, a ja nadal płakałem przy odkręconej wodzie i masturbowałem się, kiedy było ciemno. Nic się nie zmieniło. Wszystko było po staremu.
* * *
To był dzień moich szesnastych urodzin, matka była w pracy i byłem z nim sam w domu.
Wyszedłem spod prysznica i nagi podszedłem do lustra, by wysuszyć włosy ręcznikiem i je uczesać, jednak przerwało mi wejście Himchana. Stanął w drzwiach i spojrzał na mnie. Nie wiedziałem co zrobić, stałem w miejscu, nie zakryłem się, nie kazałem mu wyjść, a on się nie odezwał.
Uśmiechnął się swoim najbardziej prowokacyjnym uśmiechem i zdjął koszulkę, mimowolnie się przysunąłem. Nie zrobiłem tego specjalnie, teraz mój mózg się wyłączył, zostały tylko emocje, które nakazywały mi nie przerywać.
Rozpiął guzik spodni i zsunął je jednym ruchem, ukazując swoje zgrabne nogi. Nie miał na sobie bielizny. Mój oddech się spłycił. Patrzyłem tylko na jego członka i poczułem lekki wzwód. Byłem tylko żałosnym nastolatkiem, nie potrzebowałem wiele, by się podniecić. Zmierzył mnie i zaśmiał się perliście, zamykając drzwi na klucz. 
Podszedł bardzo blisko, ale mnie nie dotknął. Znów poczułem jego cynamonowe perfumy, zaciągnąłem się tym zapachem. Gorąca para wodna otulała nasze ciała i sprawiła, że lustro zaparowało, podobnie jak ścianki prysznica. Himchan patrzył w moje oczy, a ja w jego. Tonąłem i wynurzałem się na powierzchnię cały czas od nowa. Czułem, że płonę.
Nagle Himchan zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie w policzek. W mojej głowie zobaczyłem tamten dzień, kiedy mnie pocałował przy oknie w salonie. Jego usta paliły moją skórę. Czułem ten motyli pocałunek wszystkimi nerwami w moim ciele. Zamknąłem oczy, przepełniony rozkoszą, którą może mi dać. Odsunął się ode mnie i znów stał w tej samej odległości, czyli bardzo blisko, lecz nadal  nie dotykając mnie.
 - Jesteś uroczy, Junhong – szepnął, a ja oblizałem usta i przysunąłem się nieco.
Znów się zaśmiał, a jego głos odbił się od ścian i rozprzestrzenił po małym pomieszczeniu. Zaraz jednak spoważniał.
 - Wszystkiego najlepszego – powiedział.
W jednej chwili złączyliśmy nasze usta w pocałunku, przeplatając języki.
Pierwszy pocałunek jest dla każdego człowieka niezwykle ważny. Zwłaszcza, jeśli przeżywasz go z  sześć lat starszym chłopakiem twojej matki. Kiedy to się stało miałem tylko szesnaście lat, nie rozumiałem wielu rzeczy, ale wiedziałem na pewno, że jest to okropnie złe.
Pchnął mnie na ścianę. Całował moją twarz, szyję, ramiona. Gryzł i drapał, wchodził we mnie rytmicznie, obijałem się plecami o zimne kafelki. Jęczałem i mówiłem głośno jego imię, a on wzdychał mi do ucha. Skończył we mnie, rozlewając się w moim wnętrzu. Doszliśmy niemalże razem, ja trochę szybciej. To nie trwało długo, było gorączkowe.
Ześliznąłem się po ścianie i usiadłem, opierając się o nią. Pozbierał swoje rzeczy i wyszedł, a ja patrzyłem tępo w zamknięte drzwi. Rozpłakałem się, nie potrafiłem przestać. Siedziałem w łazience pół godziny i umyłem się jeszcze trzy razy, by zmyć z siebie cynamonowy zapach i lepką spermę. Kiedy wyszedłem z łazienki, poszedłem od razu do swojego pokoju, widziałem, że rozmawia przez telefon. Zachowywał się tak, jakby nic się nie stało.
Płakałem jeszcze długo, niemal przez całą noc, aż w końcu usłyszałem głos mojej matki, która przyszła nad ranem z pracy i pytała się, czy śpię, na co Himchan odpowiedział, że tak i wtedy zapadła cisza, która już po chwili została przerwana skrzypieniem stołu i zdawkowymi jękami obojga. To był ten moment, kiedy zabrakło mi łez.
* * *
Pół roku po tym zdarzeniu odbył się ślub mojej matki z Himchanem. Nie był huczny. Przyjechał tylko brat matki i babcia. Himchan był sierotą i wychowywał się w domu dziecka, więc nie przyszedł nikt z jego rodziny.
Nie mogłem patrzeć na ich uśmiechy, chciało mi się rzygać, gdy patrzyłem na ich złączone dłonie. Gdy się pocałowali, nie klaskałem, tak jak pozostali. Nie obchodziło mnie, że to niegrzeczne, by być niemiłym dla nowożeńców.
Babcia krzywo się na mnie patrzyła, kiedy przy uroczystym obiedzie wymówiłem się zmęczeniem. Miałem to  gdzieś, bo to nie ona musi patrzeć, jak ten pieprzony Himchan szczerzy się do mojej matki , a jeszcze nie tak dawno życzył mi wszystkiego najlepszego, pieprząc mnie przy ścianie w łazience. Wujek skrzywił się, ale to nie on będzie musiał wysłuchiwać ich jęków za ścianą i nie on będzie czuł na plecach uderzenia ich łóżka o swoją ścianę. Moi kuzyni spojrzeli po sobie, unosząc brwi, jednak to nie oni zakochali się w cholernym Kim Himchanie – mężu swojej matki.
Po prostu wyszedłem z domu, nie chciałem oglądać rodzinnej sielanki. Już nie czułem się częścią tej rodziny. Pieprzyć matkę, patrzy na mnie jak na intruza, zagrażającego jej związkowi. Co ja jej zrobiłem? To wszystko przez niego.  Zniszczył moje życie.
* * *
Niszczył też życie mojej matki. W niespełna miesiąc po ślubie, nakryłem go na zdradzie. Wróciłem wcześniej, bo odwołali nam ostatnie lekcje z powodu awarii prądu. Zdjąłem buty w korytarzu i ruszyłem do swojego pokoju. Stanąłem jednak jak wmurowany w progu. Co tam zastałem? Himchana, który posuwał jakąś laskę. Na początku nie mogłem wydobyć  z siebie ani jednego słowa, a oni zauważyli mnie dopiero po paru chwilach. Zamarli przerażeni i po chwili, jak wystrzeleni z procy, przerwali i zaczęli się ubierać.
 - Co ten dzieciak tu robi, Himchan? Mówiłeś, że nikogo nie będzie – mówiła gorączkowo dziewczyna o sarnich oczach, zbierając swoje ubrania z podłogi.
Szok minął i na moich ustach wykwitł podły uśmieszek. Przypatrywałem się, jak mężczyzna pomaga jej się ubierać i wystawia ją za drzwi, przepraszając za to, co się zdarzyło.
Stałem dalej oparty o futrynę, uśmiechając się głupkowato. Himchan podszedł do mnie zirytowany.
 - Co ty odwalasz? – warknął.
 - Ja? – spytałem – Chyba co ty odwalasz? – powiedziałem – Jesteś do reszty popierdolony.
 - Jak ty się do mnie odnosisz, smarku – powiedział – Jestem twoim ojczymem –dodał.
 - Ojczymowie nie pieprzą swoich dzieci – prychnąłem, a Himchan się przymknął zdziwiony moimi słowami – Myślę, że twoja zdrada mogłaby zostać niezauważona, ale robiłeś to w moim pokoju. Nie wiem, czemu pieprzyłeś się akurat tutaj – oznajmiłem drwiąco – No tak, pewnie nie chciałeś śladów spermy na twojej nowej pościeli – stwierdziłem.
 - Niczego nie powiesz swojej matce, Junhong – powiedział ze złością.
 - Masz rację, nie powiem jej, ale nie dlatego, że mi każesz, ale dlatego, że ją kocham i nie chce, by cierpiała – powiedziałem – Jesteś zwykłym śmieciem, Himchan- dodałem jeszcze i wyminąłem go, wychodząc z domu.
* * *
W te wakacje zacząłem chodzić na dyskoteki i pić. Spędzałem cały swój wolny czas poza domem, nie chcąc oglądać Himchana. Cierpiałem katusze za każdym razem, gdy się przypadkowo dotykaliśmy lub gdy musiałem z nim rozmawiać. Nie mogłem tego wytrzymać. Matka nawet nie zauważała, że mnie nie ma. Pochłonięta pracą i młodym mężem, przestała mnie dostrzegać.
Poznałem nowych ludzi, koledzy ze szkoły odeszli w odstawkę, nie byli zbyt ciekawi. To właśnie dzięki nowym przyjaciołom poznałem młodszego ode mnie o rok Jeongguka. Szybko się polubiliśmy. Jeong był gejem, a ja w tamtym czasie sporo eksperymentowałem i szukałem odpowiedzi na kilka pytań. To czy jestem homoseksualistą, trapiło mnie od kiedy pierwszy raz zobaczyłem Himchana . Mogłem w końcu to orzec.
Na początku byliśmy tylko znajomymi, którzy spotykali się, bo ich przyjaciele się znają. Później okazało się, że jesteśmy w podobnym wieku i mamy podobne zainteresowania. Zaczęliśmy gdzieś chodzić tylko we dwójkę, znajdowaliśmy jakieś sposoby, żeby wbijać do klubów dla dorosłych i upijaliśmy się razem. Przyjaźń kwitła. W końcu doszło do tego, że niemal cały swój czas spędzaliśmy razem. Przestałem tak dużo myśleć o Himchanie, ale nadal on siedział w mojej głowie. Już nie tak często płakałem w łazience, czy masturbowałem się, słuchając jego jęków. Jeong skutecznie odciągał ode mnie wszelkie smutki.
W końcu przyszedł ten dzień, kiedy coś między nami pękło. Jakaś granica się złamała.
Siedzieliśmy na moim łóżku, a w domu nikogo nie było, gadaliśmy o jakichś bzdetach, jednak temat zboczył na niebezpieczne tory.
 - Kim jest ten facet, który kręci się po twoim domu?   - spytał Jeong, a ja słysząc to pytanie wzruszyłem ramionami i zapadłem się bardziej w poduszkę.
 - Himchan – powiedziałem po prostu.
 - No, ale kim on jest?
 - Mężem mojej matki – odparłem niechętnie.
 - Twoja matka ma takiego młodego męża? Jest strasznie przystojny – przyznał bez skrępowania młodszy.
 - Taa, to prawda. Niestety dupek z niego – powiedziałem kąśliwie.
 - Junhong, mówisz serio? – powiedział z niedowierzaniem, a ja podniosłem się i spojrzałem na niego z niezrozumieniem.
 - O co ci chodzi? – spytałem zdziwiony.
 - Przespałeś się z nim – powiedział, niedowierzając.
 - Boże, skąd ty wiesz takie rzeczy - jęknąłem.
 - Gejradar – powiedział po prostu.
 - No tak – przytaknąłem ze zrozumieniem.
 - No mów, bo umrę z ciekawości – niecierpliwił się.
 - No, dobra – powiedziałem z ociąganiem, nie chciałem wyciągać tego znów na wierzch – Raz – powiedziałem- Zrobiliśmy to tylko raz i już nigdy więcej to się nie zdarzy – zapewniłem.
Jeong nagle przestał się uśmiechać i spojrzał mi głęboko w oczy.
 - To znaczy, ze jesteś gejem? – spytał.
 - Nie wiem – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
 - Chciałbyś to sprawdzić? – spytał, a ja skinąłem głową.
Byliśmy strasznie zdenerwowani, powoli zbliżyliśmy się do siebie i złączyliśmy nasze usta. Po jakimś czasie pogłębiliśmy pocałunek i przeplataliśmy nasze języki w powolnym rytmie. Położyłem Jeonga na łóżku i ułożyłem się na nim. Całowaliśmy się niezdarnie, przyspieszając tempo. Moja ręka wsunęła się do jego spodni, a on jęknął mi do ucha. Całowałem go delikatnie po szyi, a on drżał pode mną.
 - Junhong – westchnął, przerwałem na chwilę  - Ja jeszcze nigdy… - przerwał zawstydzony.
 - Ja też nie – powiedziałem i spojrzałem mu w oczy.
 - Ale przecież z Himchanem… ty… - zająknął się.
 - To się dla mnie nie liczyło, chcę to wymazać z życiorysu. To z tobą przeżyję pierwszy raz – oznajmiłem i złączyłem na powrót nasze usta, zdejmując spodnie z Jeonga.
W taki sposób przeżyłem drugi „pierwszy raz”. Nie wiedziałem, że Himchan wrócił do domu, podczas kiedy się kochaliśmy i wszystko słyszał.
* * *
To znowu się wydarzyło i nikt się nie dowie. Nigdy.
To był mój ostatni rok w liceum, postanowiłem, że wyjadę do innego miasta na studia, by nie musieć oglądać Himchana. Byłbym wolny od niego na całe pięć lat. Zacząłem chodzić z Jeongiem, po tym jak się kochaliśmy.
Powiedział ostatnio, że będzie mi bardzo ładnie w różowym, więc postanowiłem się przefarbować. To prawda, że już długo miałem na sobie ten blond. Potrzebna mi była zmiana.
Jeong był zachwycony tym, jak wyglądałem w nowej fryzurze, niestety nie tylko on.
Kiedy wszedłem tego dnia do domu, Himchan siedział w kuchni i czekał, aż zagotuje mu się woda na kawę. Wszedłem niepewnie do pomieszczenia i podszedłem do lodówki. Mężczyzna spojrzał na mnie, marszcząc brwi, by po chwili nałożyć swój uwodzicielski uśmiech i ruszyć w moją stronę. Wziąłem sobie jogurt i chciałem się wycofać. Po prostu nie miałem ochoty na rozmowy z nim, jednak złapał mnie za rękę i przygwoździł do ściany, nim zdążyłem czmychnąć do swojego pokoju.
 - Wyglądasz uroczo – oznajmił, a jego cynamonowe perfumy owiały mnie i sprawiły, że ugięły się pode mną nogi.
Wróciły do mnie wszystkie wspomnienia, od których próbowałem uciec. Nie chciałem tego, broniłem się, ale to było silniejsze. Nadal byłem tylko nastolatkiem, mimo że udawałem dorosłego.
 - H-Himchan – powiedziałem drżącym głosem, a on uśmiechnął się i pogłaskał mnie po głowie – Proszę – wyszeptałem – Zostaw mnie. Błagam, nie dotykaj- prosiłem płaczliwie.
 - Dlaczego? – spytał – Nie podoba ci się? – jego ręka zjechała na moją szyję, a ja jęknąłem pod tym dotykiem.
Od tak dawna już nie czułem jego dłoni na sobie, że niemal zapomniałem, jakie to wspaniałe uczucie.
 - Podoba ci się – powiedział pewny swego  i zjechał rękami na pasek moich spodni, drażniąc mnie.
 - Tak – jęknąłem, gdy zahaczył niby przypadkiem o mojego penisa, który był już na wpół twardy.
 - Och, Junhong… - zaczął i włożył mi rękę w spodnie, na ten gest krzyknąłem przepełniony ekstazą – Jesteś uroczy – wyszeptał mi wprost do ucha i przygryzł je.
* * *
Udawałem, że nic się nie dzieje. Chodziłem do szkoły, spotykałem się z Jeongiem i wynosiłem śmieci, a kiedy moja matka miała nocne zmiany, uprawiałem seks z Himchanem. To było takie absurdalne. Zakochałem się w mężu mojej mamy. Bałem się. Znów płakałem przy odkręconej wodzie. Kiedy zasypiałem w ramionach Himchana przepraszałem Boga, matkę i Jeonga. To było nie do powtrzymania, nie potrafiłem tego okiełznać.
Minęła jesień, spadły na ziemię wszystkie liście i przykrył je śnieg, a ja nadal tkwiłem w martwym punkcie. Śnieg stopniał i rozkwitły kwiaty na drzewach, a ja nadal żyłem w kłamstwie. W końcu napisałem egzaminy i poszedłem na lody z kuplami, by to uczcić, a wieczorem znów kochałem się z Himchanem. Zaczęło się lato i nadal Himchan posuwał moją matkę, by zaraz po jej wyjściu pieprzyć się ze mną. W pewnym momencie wszystko przestało mieć sens. Czekałem tylko na te wieczory, kiedy zostanę z nim sam. Odliczałem godziny i minuty do wyjścia matki albo końca spotkania z Jeongiem lub przyjaciółmi. Straciłem grunt pod nogami, a tym co mnie nadal utrzymywało na powierzchni był Himchan.
W końcu zaliczyłem zderzenie z rzeczywistością. Skończyły się wakacje, a ja musiałem wyjechać na studia. Wyjechałem i zostawiłem za sobą wszystko. Kiedy zacząłem sypiać w tajemnicy z Himchanem postanowiłem, że to będzie tylko ten rok. Nasz ostatni wspólny rok, a potem wyjadę na studia do Seulu i już nigdy nie wrócę do Daegu.

Ostatniego dnia pożegnałem się z Jeongiem. Powiedziałem mu wprost, że to ostatnie nasze spotkanie, a on przyjął to ze spokojem. Z matką wymieniłem uściski, a z Himchanem uprawiałem seks. On wiedział, że nie chce wracać, ale myślę, że przeczuwał, że i tak to zrobię.

2 komentarze:

  1. Pół roku już? Wow... to mój blog ma więcej... omg, nawet nie zwracałam uwagi! Tyle czasu już minęło! A czas leci dalej~
    Parę dni temu moja przyjaciółka powiedziała mi, że się rozwinęłam przez K-pop. Tj., zaczęłam pisać, rysować ludzi (czego wcześniej nie robiłam) a nawet próbuję tańczyć <- ahahahah xD Nie wiem jak to jest, ale K-pop jakoś bardzo wpłynął również na moje życie... Nie mówię, że z np. z amerykańskimi zespołami tak nie jest, po prostu myślę, że to nie to samo. Mogę się mylić.

    Co do ficka:
    Wow, długi rozdział XD Jak nigdy! Drugi akapit i już coś o seksie XD
    Sytuacja na prawdę porąbana. Himchan niby z mamą Zelo, a tak z drugiej... to z każdym! Biedny Zelo, tylko miesza mu niepotrzebnie w głowie. Oni chyba sami nie wiedzą czego chcą. :I

    OdpowiedzUsuń