Po tym zdarzeniu próbowałem poukładać sobie jakoś życie,
mimo nieustających telefonów od Laya. Zima powoli się kończyła i spod białej
kołderki, wyłaniała się świeża warstewka zieleni, a ja cierpiałem.
Postanowiłem zakończyć moją żałobę, więc poszedłem do klubu i poznałem tam Kaeun. Od
razu wpadła mi w oko, więc nie wahałem się ani przez chwilę. Szybko zostaliśmy
parą. Byłem przekonany, że z Layem już koniec, jednak nie przewidziałem tego,
jak silna jest więź, która nas łączy. Ona nie została przecięta, jedynie
boleśnie nadszarpnięta.
Moi znajomi pochwalali mój wybór, stwierdzili, ze zerwanie
wyszło mi na dobre. Twierdzili, że wcześniej się staczałem, a teraz w końcu
wychodzę na prostą.
Pewnego razu, gdy siedziałem wraz z Kaeun oraz moimi
przyjaciółmi Xiuminem i Tao w kawiarni, rozmawiając, nagle konwersacja zboczyła
na dziwne tory.
- Boże, jak miło was
widzieć razem takich szczęśliwych – powiedział Tao i uśmiechnął się promiennie.
- Sehun jest dla mnie
taki dobry, opiekuńczy – przyznała moja dziewczyna, a ja zaśmiałem się.
- On zawsze taki jest
– zapewnił Tao – Jest bardzo dobrym chłopakiem, nie wpada w kłopoty, jest miły
i niewinny – dodał pewnie, a Kaeun spojrzała na mnie.
Xiumin zakrztusił się swoim piciem, a pozostałe trzy pary
oczu zwróciły się na niego. Tao poklepał go po plecach zaniepokojony tym
incydentem. Kiedy najstarszy się uspokoił, zauważyłem, że jest bardzo rozbawiony.
- Co cię tak
rozśmieszyło? – spytałem poirytowany, a on pokręcił głową i nic nie powiedział
– No, słucham – powiedziałem zły.
- To nic… - zapewnił,
ale wszyscy patrzyli na niego, więc wzruszył ramionami i zapadł się bardziej w
swoje siedzenie – Po prostu nazwałeś Sehuna niewinnym i przyszło mi na myśl,
że… Och, no nieważne.
- Dla mnie to jest
bardzo ważne – warknąłem, a Kaeun spojrzała na mnie zdziwiona, pewnie dlatego,
że takiego mnie jeszcze nie widziała.
- No, nie oszukujmy
się, Sehun nie jesteś taki znowu niewinny – rzucił Xiumin, a ja spojrzałem na
niego wściekle, odsuwając krzesło z piskiem i wymawiając się spóźnieniem,
pociągnąłem Kaeun do wyjścia.
Nie miałem zamiaru słuchać głupich tekstów Xiumina. Nie
chciałem, by słyszała je Kaeun. Nie powiedziałem jej o Layu, nie czułem takiej
potrzeby. Może powinienem wtedy odkryć, że nasz związek jest nic nie warty,
skoro niczego jej nie mówię.
*
* *
Lay okazał się być tematem, który nie ma dna. Powracał do
mnie jak bumerang i to w najmniej oczekiwanych momentach. Za oknem świeciło
słońce i zaczynał się kwiecień rozkwitający kwiatami.
- Kim jest Lay? –
spytała Kaeun i spojrzała na mnie swoimi niewinnymi oczami.
Zatkało mnie. Co miałem jej powiedzieć? Jest chłopakiem, z
którym się pieprzyłem na tym łóżku, na którym teraz siedzimy?
- Skąd ci to tak
nagle przyszło? – spytałem, zamiast tego.
- Kiedy rozmawiałam z
Tao, wymsknęło mu się – powiedziała – To twój znajomy? – zapytała, a ja
wetchnąłem.
Miałem dość unikania tego tematu. Wylała się ze mnie prawda,
nie powinienem był tego robić.
- Mój były –
powiedziałem.
- Były? - zdziwiła
się – Przyjaciel? – spytała, a ja pokręciłem głową w geście zaprzeczenia.
Nie potrafiłem na nią spojrzeć. Jej oczy zrobiły się wielkie
ze zdziwienia.
- Chłopak? – spytała przerażona,
a ja przytaknąłem.
- Co?! – wrzasnęła i
zerwała się z łóżka – Jesteś gejem? – spytała już ciszej.
- Nie wiem –
przyznałem.
- Ale… czemu mi nie
powiedziałeś? – spytała.
- Odwróciłabyś się na
pięcie i wyszła, tak szybko jak byś to usłyszała – powiedziałem, a ona
spojrzała na mnie ze smutkiem –Zrywasz ze mną? – spytałem.
- Tak – odpowiedziała
– Ale nie dlatego, że byłeś z chłopakiem, tylko dlatego, ze niczego mi o sobie
nie powiedziałeś. Ja mówiłam o sobie wiele rzeczy, lecz ty milczałeś – oznajmiła,
a ja zdziwiłem się na te słowa – Nie jestem tą osobą, której szukasz. Wybacz,
ale to koniec – powiedziała i wyszła z pokoju, zamykając cicho drzwi.
Opadłem na łóżko i wydałem z siebie głuchy wrzask.
*
* *
Stanąłem przed drzwiami Laya i wstrzymałem powietrze,
pukając cicho. Po chwili stanął przede mną Lay, owinięty w koc. Przypomniał mi
się ten dzień, kiedy pierwszy raz się kochaliśmy. Jego oczy rozszerzyły się
maksymalnie, a usta otworzyły szeroko.
- Wróciłem –
powiedziałem.
Wtedy zaczęło się lato.
* * *
Kiedy został ranny przeżyłem gorsze chwile, niż kiedy mnie
zdradził. Od naszego zejścia się minęły dwa spokojne miesiące. Wypełnione
miłością, seksem i mocnym alkoholem.
Stanąłem przed kontuarem w poczekalni szpitala. Młoda
kobieta spojrzała na mnie spod grzywki i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Kogo szukasz? -
spytała z wyćwiczonym ciepłem w głosie.
- Zhang Yixing - wydukałem zdenerwowany.
- A tak, rana na
brzuchu. Sala 113, został już opatrzony – powiedziała, a ja pobiegłem do
wskazanej sali.
Wbiegłem do białego pokoju i stanąłem w drzwiach. Lay
siedział na łóżku wsparty na poduszkach i wpatrywał się w okno. Odetchnąłem z
ulgą, nic poważnego mu się nie stało. Usiadłem obok niego i złapałem jego dłoń.
Uśmiechnął się do mnie, a ja poczułem się jeszcze bardziej spokojny.
- Co się stało, Lay?
– spytałem.
- Klient, któremu
miałem dostarczyć towar, okazał się jakimś popaprańcem. Nie chciał zapłacić, a
ja nie daję towaru za darmo -
wytłumaczył.
Ostatnio Lay został dilerem narkotyków, bo to podobno bardziej
opłacalne.
- Tak strasznie się
martwiłem – powiedziałem ze smutkiem – Nie możesz znaleźć normalnej pracy? -
spytałem, a on zaśmiał się.
- To nie dla mnie –
odparł, a ja spojrzałem na niego poirytowany.
- Jeśli nie
troszczysz się o siebie, to zrób to dla mnie – powiedziałem twardo, a on
wydawał się być zdziwiony.
- Czy stawiasz właśnie warunek? – spytał.
- Tak, chcę byś
skończył się narażać, bo nie wytrzymam twojego odejścia. Jeśli nie zmienisz
pracy, to zrywam z tobą.
- Ale Sehun… - zaczął, ale ja już wyszedłem, nie chciało
mi się rozmawiać z nim teraz, kiedy miotają mną emocje.
Wtedy zrozumiałem, że mam dość martwienia się o niego i nie
przeżyłbym rozstania z nim. Zaszedłem już za daleko, by zawrócić. Na szczęście
zrezygnował z pracy dilera i zatrudnił się w sklepie zoologicznym, pierwszy raz
zgodził się na ustępstwo. Porzucił coś, co było częścią jego życia dla mnie.
Miłość znów zwyciężyła.
*
* *
Moment, w którym zdradziłem Laya okazał się dla mnie
straszniejszy, niż wszystko, co dotychczas przeżyłem. Nie widziałem drogi
odwrotu.
Był początek września, kiedy upiłem się z Tao w moje
urodziny i zaprosiłem go do domu. Chwiejąc się znaleźliśmy się w moim pokoju.
- Sehun? – spytał
niewyraźnie Tao.
- Hmm? – mruknąłem.
- Nigdy się nie uprawiałem seksu z chłopakiem – powiedział
czarnowłosy.
- Serio? – spytałem,
a on przytaknął.
- Chciałbyś
spróbować? – spytałem, znów mi przytaknął.
Byłem dla niego bardzo dobrym przyjacielem. Zawsze.
Lay wszedł do mojego pokoju, a w rękach trzymał małego puchatego
pieska. To były w końcu moje urodziny. Kupił mi pieska? To takie słodkie.
Szkoda, że kiedy tylko wszedł, zobaczył mnie jęczącego pod Tao. Szybko
zrozumiał, o co w tym chodzi. To był koniec.
Wybiegł, łkając, a ja i Tao siedzieliśmy w miejscu, nic nie mówiąc.
To tak bardzo przypominało ten moment, kiedy nakryłem Laya z
Krisem. Z tym, że Lay mi nie wybaczył.
*
* *
Kolejne spotkanie z nim było okropne. Przeżyłem wiele
strasznych momentów, ale ten był najgorszy.
Lay był na spacerze z psem, którego chciał mi dać na
urodziny. Chciałem do niego podejść, porozmawiać, może się wytłumaczyć, jednak
on nie był sam. Koło niego szedł wysoki i przystojny chłopak o ciemnej skórze.
Lay mnie nie widział. Chłopak objął go i pocałował w
policzek, a on uśmiechnął się do niego. Widziałem to, a moje serce pękło.
Ostatnie spotkanie boli najbardziej.
Po co to wszystko? Przeżyliśmy tak wiele, by rozstać się w
tak głupim momencie. Życie jest bez sensu.
*
* *
Widzę zbliżającą się ziemię.
Czuję na ciele powietrze, które nadal ma drażniącą stęchłą
woń i uderza mnie nadzieją w twarz tuż przed moją śmiercią.
Nie krzyczę, a rozkładam ręce, jakbym miał odlecieć i czuję,
że odlatuję. Moja dusza próbuje się wyrwać. Ten moment jest niemal nabożny.
Trwa ułamki sekundy, a dłuży się jak wieczność i rozciąga maksymalnie w czasie,
kończąc i jednocześnie zaczynając moje istnienie.
Kiedy pierwszy raz go zobaczyłem zaczynał się październik. Z
drzew spadały kolorowe liście, a na ulicach było szarawo przez spadające z
pochmurnego nieba drobniutkie krople deszczu. Tak samo wyglądało, nasze
ostatnie spotkanie w parku, tak samo wyglądał mój ostatni dzień.
Rok.
Tyle ze sobą przeżyliśmy. Dziś minął równy rok od naszego pierwszego
spotkania.
Po pierwsze: AW MÓJ GIF :D Uśmiechnęłam się widząc go XD Automatycznie
OdpowiedzUsuńSehun bardzo szybko się zdenerwował, jak Xiumin zaczął gadać. I ta dziewczyna Sehun'a, tak łatwo odeszła ;_; Psh! No ale cóż, ludzie są różni.
Urghhh, to wszystko przez alkohol! Jakby Sehun i Tao się nie upili może by tak nie wyszło D: A moment jak Lay przyniósł pieska skojarzył mi się od razu z Kai'em w Miracles in december xD