Od autorki: Mam nadzieję, że wam się podoba to opo, mimo że nie komentujecie, ani nawet nie postawicie ptaszka w reakcjach. Ehh... Trudno, nawet jeśli bardzo mało osób to czyta i tak mnie to cieszy, bo od kiedy wróciła do mnie wena, znowu cieszy mnie pisanie i mam mnóstwo pomysłów. Ostatnio mam trochę problemów, ale to opo mam napisane do końca, więc na pewno je ukończę. xD Kocham was i proszę o komentarze. <3
Zima, rok 2012, New
Jersey
- W końcu przyszedł
ten przełomowy moment w karierze Laya, kiedy ktoś zauważył LOSt – powiedział
Sehun.
- Kiedy dokładnie to
się wydarzyło i jak? – spytał Xiumin.
- W Sylwestra. W
Seattle odbywało się kilka większych imprez, na których grały kapele. LOSt
dostali propozycje, by zagrać na jednej z nich. Lay był szczęśliwy, kariera
zespołu wspinała się na kolejne poziomy, a marzenie Laya było w zasięgu ręki. LOSt
dali naprawdę dobry występ, byłem pod wrażeniem, wszyscy byli. Wśród tych
wszystkich ludzi był jednak jeden człowiek, któremu się to wyjątkowo spodobało.
Zima, rok 1988,
Seattle
Sehun i Lay mieli spotkać się w parku po południu, ale
starszy spóźniał się i Sehun siedział na ławce, marznąc i czekając. Czemu Lay
się spóźnia?
Było okropnie zimno i lada chwila z ciężkich, ciemnych chmur
mógł spaść śnieg. Był początek stycznia. Sehun niecierpliwie przebierał
zmarzniętymi nogami w oczekiwaniu na bruneta, jednak ten nadal się nie
pojawiał. To się jeszcze nigdy nie zdarzyło, Lay był raczej punktualny, zwłaszcza,
że wiedział, że nastolatek czekał na niego na mrozie.
W końcu Lay się pojawił, ale był jakieś pół godziny
spóźniony. Sehun był zziębnięty i trochę zły na starszego, chciał mu wygarnąć,
żeby następnym razem go uprzedzał. Jednak kiedy zobaczył jasny uśmiech bruneta,
nie mógł nic poradzić na to, że jego serce zaczęło bić szybciej i zapomniał o
całym zdenerwowaniu. Lay był szczęśliwy i podekscytowany, nie mógł opanować
swoich emocji i rzucił się na szyję młodszego.
Sehun czuł wciśnięte w niego mniejsze ciało starszego, czuł
jego ciepło i wiedział, że tak cholernie mocno kocha tego człowieka. Był tego
pewien, mimo że nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego.
Lay odsunął się i spojrzał na Sehuna błyszczącymi radośnie oczami,
w których można było dostrzec łzy.
- Co się stało? –
spytał w końcu młodszy.
- To się dzieje,
Sehunnie – szepnął z nabożeństwem Yixing.
- Co jest? - nastolatek nie rozumiał, co się dzieje.
- Podpisujemy
kontrakt – wymamrotał z trudem starszy i się rozpłakał.
Sehun nie widział jeszcze nigdy, żeby ktoś był tak
poruszony. Lay znalazł się w momencie swojego życia, w którym zawsze się chciał
znaleźć i nie mógł po prostu w to uwierzyć. Znów przytulił się do młodszego i
szlochał ze szczęścia w jego ramię.
- Całe życie czekałem
na tą chwilę i czuję się, jakbym śnił – powiedział cicho.
- Tak bardzo się
cieszę – odparł Sehun, wtulając twarz w miękkie włosy Laya.
Młodszy czuł w swoim sercu coś dziwnego. Czuł, że to idealna
chwila, by wyznać, co czuje do Laya. Po tych kilku miesiącach wypierania swoich
prawdziwych uczuć i zarzekania się, że przecież nie może być gejem, w końcu coś
w nim pękło.
Odsunął od siebie Laya i spojrzał na twarz starszego. Chciał
powiedzieć, że go kocha, ale coś go blokowało. Już nie krył się przed samym
sobą, ale nadal miał jakąś barierę, która nie pozwalała na ujawnienie tego
przed tą najważniejszą dla niego osobą. Po prostu westchnął pod nosem i
przytulił chłopaka z powrotem.
Zima, rok 2012, New
Jersey
- Wtedy to się
zaczęło. Człowiek, który zaproponował im kontrakt, to ten sam, który po ich
pierwszym koncercie powiedział Layowi, że dobrze grają. Był też na ich
koncercie w Sylwestra i wtedy postanowił, że da im szansę. Pracował jako łowca
talentów w Mollride Entertainment. LOSt mieli nagrać w końcu płytę. To nie był
zbyt duży problem dla Laya, by zebrać piosenki, miał dużo niewykorzystanego
materiału, pisał non-stop, to naprawdę była jego pasja.
- Z tego co
słyszałem, płyta ukazała się dość szybko – powiedział Xiumin, przytakując
słowom Sehuna.
- Jak mówiłem dla Laya to nie był żaden
problem, by nagrać pełnowartościową płytę w przeciągu dwóch tygodni, on czekał
na to całe życie, nie zamierzał zwlekać. Jeszcze tego samego tygodnia, gdy mi
powiedział o kontrakcie, weszli do studia i zaczęli. Producenci byli z nich
zadowoleni, mówili, że płyta ma potencjał, by stać się hitem na całym świecie.
Tak właśnie miało się stać – Sehun przerwał i ze smutkiem spojrzał w okno.
Zima, rok 1988,
Seattle
- Jutro premiera –
powiedział zdenerwowany Lay, nie mógł się uspokoić.
Chodził bez sensu po swoim mieszkaniu, cały czas coś robił,
sprzątał, układał, jadł, poprawiał swój garnitur, który wisiał na wieszaku
zawieszonym na żyrandolu, bezustannie mówił.
- Lay… usiądź –
mruknął Sehun, klepiąc miejsce obok siebie.
Starszy posłuchał i klapnął obok niego. Sehun potarł ramię
Laya i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Wszystko będzie
dobrze – zapewnił bruneta młodszy.
- Co jeśli wszystko
się spieprzy? A jeśli płyta jest beznadziejna? Nikt jej nie kupi? Źle nam
pójdzie na tym cholernym bankiecie? – Lay miał miliony pytań i wątpliwości.
- Myślałem, że chcesz
być sławny – przerwał mu Sehun.
- Chcę, to jedyne
czego naprawdę chcę – zapewnił z zapałem.
- Pamiętasz, co mi kiedyś powiedziałeś? – zapytał
nastolatek.
Lay oczekiwał dalszej części wypowiedzi młodszego.
- Że muzyka to jedyna
szczera rzecz w twoim życiu – powiedział, a starszy pokiwał głową.
-Tak – mruknął – Tak
powiedziałem i taka jest prawda – uśmiechnął się, nadal nieco spięty, ale na
pewno już spokojniejszy.
- Daj z siebie
wszystko, a będzie dobrze.
* * *
Lay cały się trząsł, nie mógł nawet poprawić swojego
krawata. Bał się , że nie da rady utrzymać gitary w rękach, a co dopiero zagrać
na niej. Wszystko mieszało się w jego głowie. Na sali zebrała się sama
śmietanka, jakieś szychy, to nie był zwykły występ, to się różniło od innych
koncertów, to byli ważni ludzie i jeśli coś pójdzie nie tak, to wezmą zespół i
Laya za amatorów niewartych ich uwagi.
- Lay, wyluzuj, okej?
– Sehun patrzył, jak starszy miota się zestresowany.
- Nie mogę…. – jęknął
Lay – To jest dla mnie tak cholernie ważne i się okropnie boję, mam ochotę stąd
uciec – powiedział, a Sehun przytulił go mocno do siebie.
- Będzie dobrze, nie
możesz się tak zachowywać, bo na pewno ci nie wyjdzie, pomyśl o czymś innym –
poradził, a Lay odetchnął głęboko i skinął głową.
- Tak, o czymś innym…
- mruknął.
- O czymś przyjemnym – dodał
Sehun, a Lay skinął na znak, że tak właśnie robi.
- Proszę państwa, dziś po raz pierwszy zagrają
na tej scenie…. – przemówił głos na scenie, a Lay przymknął na chwilę oczy,
wydawał się być wręcz załamany faktem, ze za chwilę zacznie się ich występ.
- Sehun – powiedział, a młodszy uśmiechnął się
pokrzepiająco.
- Tak? – spytał.
- Myślę, że muzyka nie jest jedyną szczerą
rzeczą w moim życiu – powiedział, a młodszy zmarszczył brwi zdezorientowany.
- Ale… - nie mógł dokończyć, bo Lay wspiął się
na palce i złączył ich wargi na krótką chwilę, powodując, że serce Sehuna
zatrzymało się, by po chwili ruszyć galopem, niemal wyrywając się z jego
piersi.
- Ty jesteś kolejną szczerą rzeczą
– mruknął, a Sehun stał oszołomiony w
miejscu.
- Powitajcie LOSt – oznajmił prowadzący i Lay
odwrócił się i ruszył na scenę.
Sehun stał, przykładając rękę do
swoich ust i patrząc, jak Lay zaczyna śpiewać. Czas stanął i wydawało się, jakby
to mógł być najszczęśliwszy moment jego życia.
Zima, rok 2012,New Jersey
- Jak rozwijał się wasz związek? – spytał
Xiumin.
- Myślę, że byliśmy niekonwencjonalni. Lay był
naprawdę uroczym człowiekiem, starałem się go chronić i wspierać, mimo że byłem
młodszy. Nie było to łatwe, Lay był złożoną i problematyczną osobą. Kochałem go
całym swoim naiwnym sercem, ale co ja mogłem wiedzieć, miałem szesnaście lat.
Byłem tak okropnie młody, kiedy teraz o tym myślę, to mogła wcale nie być
miłość, tylko fascynacja. Sam nie wiem, wtedy myślałem w inny sposób.
- Jak inni patrzyli na was jako parę? – zadał
kolejne pytanie młody mężczyzna.
- Z początku nie mówiliśmy nikomu, ale potem
zdecydowałem się powiedzieć Kaiowi, w końcu był moim najlepszym przyjacielem.
- Jak to przyjął? – Xiumin był skupiony, mimo
że wszystko się nagrywało, nadal chciał zapamiętać, co mówi człowiek siedzący
naprzeciwko.
-Dobrze. Był w szoku, ale nie odepchnął mnie.
Wtedy homoseksualizm zaczynał być już mniej skandaliczny i zaczynał się wiek
tolerancji dla odmiennych orientacji. Kai nie był konserwatywny, po prostu
nigdy nie przypuszczał, że mogę być gejem, bo przecież zawsze miałem tylko
dziewczyny. On był moim najlepszym przyjacielem i kiedy tylko przyjął to do
wiadomości, pogodził się z tym całkowicie. Zwłaszcza kiedy przekonał się, że
miłość moja i Laya jest szczera. Był zdecydowanie w grupie, która nam
kibicowała. Mogę śmiało powiedzieć, że najbardziej nas wspierał, zresztą dzięki
temu, że mu powiedziałem, stał się bliskim znajomym Laya i z biegiem czasu może
nawet przyjacielem.
- Co się dzieje teraz z Kaiem?
- Nadal mieszka w Seattle, prowadzi firmę
swojego ojca, tak jak mu od początku wszyscy wróżyli. Czasem się kontaktujemy.
- Dobrze, wróćmy do postępującej naprzód
kariery Laya i zespołu? Jak poszedł bankiet?
- Bardzo dobrze. Mimo zdenerwowania Lay i LOSt
poradzili sobie znakomicie. Ludzie na bankiecie byli oczarowani i powiedzieli,
że płyta na pewno się wspaniale sprzeda. Było tam mnóstwo ludzi związanych z
przemysłem rozrywkowym, więc posypało się wiele propozycji. LOSt zostali
zaproszeni do programów rozrywkowych, do udzielania wywiadów, ktoś przebąknął
coś o trasie koncertowej i wszyscy byli zadowoleni. Goście zakochali się
zwłaszcza w Layu, to on ich zabawiał, rozmawiał z nimi i zbierał wszystkie
zaproszenia. Przez cały wieczór miał na twarzy szeroki uśmiech i wiedziałem, że
jest szczery. Jeden z ostatnich takich, można powiedzieć unikat.
- Co się stało potem?
- Promocja płyty, która równie dobrze i bez
wszystkich starań sprzedałaby się niesamowicie dobrze. Cały pierwszy nakład
został wyprzedany w przeciągu kilku dni, kolejne też miały świetne wyniki. Codziennie
w radiu słyszałem ich piosenki, pojawiali się w telewizji, telefon Laya nie
przestawał dzwonić, fani otaczali mieszkania, w którym mieszkali, by móc choć
przez chwilę ich zobaczyć, skala ich sławy była niesamowita. Wszystko było
idealne, prócz Laya, który zaczął odczuwać ciężar gwiazdorstwa. Jednak najpierw
przeżyliśmy najlepszy wieczór mojego dotychczasowego życia, naszą pierwszą
oficjalną randkę.
Zima, rok 1988, Seattle
Lay i Sehun poszli na kolację do restauracji, nie był to
wykwintny lokal, bo obaj stwierdzili, że czuliby się dziwnie. Podczas posiłku
rozmawiali i poznawali siebie w całkiem innym świetle. Czas płynął niesamowicie
szybko i czuli się w swoim towarzystwie swobodnie. Lay był uroczy i uśmiechał
się tak jasno, a Sehun odpływał, gdy starszy mówił do niego.
Byli stworzeni, by być kochankami.
Sehun czuł, jakby przez całe życie czekał tylko na tą chwilę.
To było ckliwe, ale tak właśnie było. Kochał Laya i czuł, jakby tego wieczora
dotykał nieba. Był w innym, lepszym miejscu i zapomniał, że są tylko ludźmi,
stali się obcymi dla całego świata, a dla siebie jedynymi, którzy pozostali.
Patrzyli w swoje oczy, niemal nie mrugając, by nie uronić żadnej chwili.
Wszystko było inne w przytłumionych, nastrojowych światłach restauracji.
Sehun modlił się, by tak było zawsze, by mógł przez
wieczność tonąć w brązowych oczach swojego chłopaka. Powtarzał słowo ‘chłopak’
nieustannie w swojej głowie, by oswoić się z myślą, że to wszystko się dzieje
naprawdę.
- Czuję się, jakbym
śnił – powiedział Lay, kiedy wracali do domu.
Sehun chciał odprowadzić starszego do jego mieszkania.
- Ja też – zapewnił
młodszy.
- Spełniają się moje
sny – mruknął – Do tego pojawiasz się ty i wywracasz mój świat do góry nogami,
sprawiasz, że wariuję z miłości do ciebie. Nigdy nie czułem czegoś takiego.
Jestem w najlepszym momencie swojego życia. Zawsze chciałem umrzeć szczęśliwy.
Lay zatrzymał się, więc Sehun postąpił tak samo. Stali w
ciszy i wokół nich spadały wielkie płatki białego śniegu wśród zamykającego ich
w małym pudełku mroku lutowej nocy. Wszystko stało się intensywniejsze.
Yixing uniósł wzrok z ziemi na Sehuna, stojącego naprzeciwko
niego i uśmiechnął się, a młodszy chłopak uznał, że to był też jego
najszczęśliwszy moment. Nachylił się i złączył ich wargi.
Stali, całując się, otoczeni pustką i ciemnością,
wewnętrznie wzlatując, rozwijając pierzaste skrzydła i przebijając ciężkie
chmury, dotykali lśniących gwiazd.
Zima, rok 2012, New
Jersey
- Powiedział, że chce
umrzeć szczęśliwy, ale nie było mu to dane, bo to był ten moment. Jeśli
rzeczywiście miałby to zrobić musiałby zginąć podczas naszego pocałunku w
śniegu – Sehun odtwarzał wszystkie te chwile i w oczach stanęły mu łzy.
„Myślę, że jestem głupi,
A może po prostu szczęśliwy,
Myślę, że jestem po prostu szczęśliwy.”
~ Nirvana – Dumb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz