niedziela, 28 września 2014

brOKen pt 3

Od autorki: Mam nadzieję, że wam się podoba to opo, mimo że nie komentujecie, ani nawet nie postawicie ptaszka w reakcjach. Ehh... Trudno, nawet jeśli bardzo mało osób to czyta i tak mnie to cieszy, bo od kiedy wróciła do mnie wena, znowu cieszy mnie pisanie i mam mnóstwo pomysłów. Ostatnio mam trochę problemów, ale to opo mam napisane do końca, więc na pewno je ukończę. xD Kocham was i proszę o komentarze. <3


Zima, rok 2012, New Jersey
 - W końcu przyszedł ten przełomowy moment w karierze Laya, kiedy ktoś zauważył LOSt – powiedział Sehun.
 - Kiedy dokładnie to się wydarzyło i jak? – spytał Xiumin.
 - W Sylwestra. W Seattle odbywało się kilka większych imprez, na których grały kapele. LOSt dostali propozycje, by zagrać na jednej z nich. Lay był szczęśliwy, kariera zespołu wspinała się na kolejne poziomy, a marzenie Laya było w zasięgu ręki. LOSt dali naprawdę dobry występ, byłem pod wrażeniem, wszyscy byli. Wśród tych wszystkich ludzi był jednak jeden człowiek, któremu się to wyjątkowo spodobało.

Zima, rok 1988, Seattle
Sehun i Lay mieli spotkać się w parku po południu, ale starszy spóźniał się i Sehun siedział na ławce, marznąc i czekając. Czemu Lay się spóźnia?
Było okropnie zimno i lada chwila z ciężkich, ciemnych chmur mógł spaść śnieg. Był początek stycznia. Sehun niecierpliwie przebierał zmarzniętymi nogami w oczekiwaniu na bruneta, jednak ten nadal się nie pojawiał. To się jeszcze nigdy nie zdarzyło, Lay był raczej punktualny, zwłaszcza, że wiedział, że nastolatek czekał na niego na mrozie.
W końcu Lay się pojawił, ale był jakieś pół godziny spóźniony. Sehun był zziębnięty i trochę zły na starszego, chciał mu wygarnąć, żeby następnym razem go uprzedzał. Jednak kiedy zobaczył jasny uśmiech bruneta, nie mógł nic poradzić na to, że jego serce zaczęło bić szybciej i zapomniał o całym zdenerwowaniu. Lay był szczęśliwy i podekscytowany, nie mógł opanować swoich emocji i rzucił się na szyję młodszego.
Sehun czuł wciśnięte w niego mniejsze ciało starszego, czuł jego ciepło i wiedział, że tak cholernie mocno kocha tego człowieka. Był tego pewien, mimo że nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego.
Lay odsunął się i spojrzał na Sehuna błyszczącymi radośnie oczami, w których można było dostrzec łzy.
 - Co się stało? – spytał w końcu młodszy.
 - To się dzieje, Sehunnie – szepnął z nabożeństwem Yixing.
 - Co jest?  - nastolatek nie rozumiał, co się dzieje.
 - Podpisujemy kontrakt – wymamrotał z trudem starszy i się rozpłakał.
Sehun nie widział jeszcze nigdy, żeby ktoś był tak poruszony. Lay znalazł się w momencie swojego życia, w którym zawsze się chciał znaleźć i nie mógł po prostu w to uwierzyć. Znów przytulił się do młodszego i szlochał ze szczęścia w jego ramię.
 - Całe życie czekałem na tą chwilę i czuję się, jakbym śnił – powiedział cicho.
 - Tak bardzo się cieszę – odparł Sehun, wtulając twarz w miękkie włosy Laya.
Młodszy czuł w swoim sercu coś dziwnego. Czuł, że to idealna chwila, by wyznać, co czuje do Laya. Po tych kilku miesiącach wypierania swoich prawdziwych uczuć i zarzekania się, że przecież nie może być gejem, w końcu coś w nim pękło.
Odsunął od siebie Laya i spojrzał na twarz starszego. Chciał powiedzieć, że go kocha, ale coś go blokowało. Już nie krył się przed samym sobą, ale nadal miał jakąś barierę, która nie pozwalała na ujawnienie tego przed tą najważniejszą dla niego osobą. Po prostu westchnął pod nosem i przytulił chłopaka z powrotem.

Zima, rok 2012, New Jersey
 - Wtedy to się zaczęło. Człowiek, który zaproponował im kontrakt, to ten sam, który po ich pierwszym koncercie powiedział Layowi, że dobrze grają. Był też na ich koncercie w Sylwestra i wtedy postanowił, że da im szansę. Pracował jako łowca talentów w Mollride Entertainment. LOSt mieli nagrać w końcu płytę. To nie był zbyt duży problem dla Laya, by zebrać piosenki, miał dużo niewykorzystanego materiału, pisał non-stop, to naprawdę była jego pasja.
 - Z tego co słyszałem, płyta ukazała się dość szybko – powiedział Xiumin, przytakując słowom Sehuna.
 -  Jak mówiłem dla Laya to nie był żaden problem, by nagrać pełnowartościową płytę w przeciągu dwóch tygodni, on czekał na to całe życie, nie zamierzał zwlekać. Jeszcze tego samego tygodnia, gdy mi powiedział o kontrakcie, weszli do studia i zaczęli. Producenci byli z nich zadowoleni, mówili, że płyta ma potencjał, by stać się hitem na całym świecie. Tak właśnie miało się stać – Sehun przerwał i ze smutkiem spojrzał w okno.

Zima, rok 1988, Seattle
 - Jutro premiera – powiedział zdenerwowany Lay, nie mógł się uspokoić.
Chodził bez sensu po swoim mieszkaniu, cały czas coś robił, sprzątał, układał, jadł, poprawiał swój garnitur, który wisiał na wieszaku zawieszonym na żyrandolu, bezustannie mówił.
 - Lay… usiądź – mruknął Sehun, klepiąc miejsce obok siebie.
Starszy posłuchał i klapnął obok niego. Sehun potarł ramię Laya i spojrzał mu głęboko w oczy.
 - Wszystko będzie dobrze – zapewnił bruneta młodszy.
 - Co jeśli wszystko się spieprzy? A jeśli płyta jest beznadziejna? Nikt jej nie kupi? Źle nam pójdzie na tym cholernym bankiecie? – Lay miał miliony pytań i wątpliwości.
 - Myślałem, że chcesz być sławny – przerwał mu Sehun.
-  Chcę, to jedyne czego naprawdę chcę – zapewnił z zapałem.
- Pamiętasz, co mi kiedyś powiedziałeś? – zapytał nastolatek.
Lay oczekiwał dalszej części wypowiedzi młodszego.
 - Że muzyka to jedyna szczera rzecz w twoim życiu – powiedział, a starszy pokiwał głową.
 -Tak – mruknął – Tak powiedziałem i taka jest prawda – uśmiechnął się, nadal nieco spięty, ale na pewno już spokojniejszy.
 - Daj z siebie wszystko, a będzie dobrze.
* * *
Lay cały się trząsł, nie mógł nawet poprawić swojego krawata. Bał się , że nie da rady utrzymać gitary w rękach, a co dopiero zagrać na niej. Wszystko mieszało się w jego głowie. Na sali zebrała się sama śmietanka, jakieś szychy, to nie był zwykły występ, to się różniło od innych koncertów, to byli ważni ludzie i jeśli coś pójdzie nie tak, to wezmą zespół i Laya za amatorów niewartych ich uwagi.
 - Lay, wyluzuj, okej? – Sehun patrzył, jak starszy miota się zestresowany.
 - Nie mogę…. – jęknął Lay – To jest dla mnie tak cholernie ważne i się okropnie boję, mam ochotę stąd uciec – powiedział, a Sehun przytulił go mocno do siebie.
 - Będzie dobrze, nie możesz się tak zachowywać, bo na pewno ci nie wyjdzie, pomyśl o czymś innym – poradził, a Lay odetchnął głęboko i skinął głową.
 - Tak, o czymś innym… - mruknął.
- O czymś przyjemnym – dodał Sehun, a Lay skinął na znak, że tak właśnie robi.     
 - Proszę państwa, dziś po raz pierwszy zagrają na tej scenie…. – przemówił głos na scenie, a Lay przymknął na chwilę oczy, wydawał się być wręcz załamany faktem, ze za chwilę zacznie się ich występ.
 - Sehun – powiedział, a młodszy uśmiechnął się pokrzepiająco.
 - Tak? – spytał.
 - Myślę, że muzyka nie jest jedyną szczerą rzeczą w moim życiu – powiedział, a młodszy zmarszczył brwi zdezorientowany.
 - Ale… - nie mógł dokończyć, bo Lay wspiął się na palce i złączył ich wargi na krótką chwilę, powodując, że serce Sehuna zatrzymało się, by po chwili ruszyć galopem, niemal wyrywając się z jego piersi.
- Ty jesteś kolejną szczerą rzeczą  – mruknął, a Sehun stał oszołomiony w miejscu.
 - Powitajcie LOSt – oznajmił prowadzący i Lay odwrócił się i ruszył na scenę.
Sehun stał, przykładając rękę do swoich ust i patrząc, jak Lay zaczyna śpiewać. Czas stanął i wydawało się, jakby to mógł być najszczęśliwszy moment jego życia.

Zima, rok 2012,New Jersey
 - Jak rozwijał się wasz związek? – spytał Xiumin.
 - Myślę, że byliśmy niekonwencjonalni. Lay był naprawdę uroczym człowiekiem, starałem się go chronić i wspierać, mimo że byłem młodszy. Nie było to łatwe, Lay był złożoną i problematyczną osobą. Kochałem go całym swoim naiwnym sercem, ale co ja mogłem wiedzieć, miałem szesnaście lat. Byłem tak okropnie młody, kiedy teraz o tym myślę, to mogła wcale nie być miłość, tylko fascynacja. Sam nie wiem, wtedy myślałem w inny sposób.
 - Jak inni patrzyli na was jako parę? – zadał kolejne pytanie młody mężczyzna.
 - Z początku nie mówiliśmy nikomu, ale potem zdecydowałem się powiedzieć Kaiowi, w końcu był moim najlepszym przyjacielem.
 - Jak to przyjął? – Xiumin był skupiony, mimo że wszystko się nagrywało, nadal chciał zapamiętać, co mówi człowiek siedzący naprzeciwko.
 -Dobrze. Był w szoku, ale nie odepchnął mnie. Wtedy homoseksualizm zaczynał być już mniej skandaliczny i zaczynał się wiek tolerancji dla odmiennych orientacji. Kai nie był konserwatywny, po prostu nigdy nie przypuszczał, że mogę być gejem, bo przecież zawsze miałem tylko dziewczyny. On był moim najlepszym przyjacielem i kiedy tylko przyjął to do wiadomości, pogodził się z tym całkowicie. Zwłaszcza kiedy przekonał się, że miłość moja i Laya jest szczera. Był zdecydowanie w grupie, która nam kibicowała. Mogę śmiało powiedzieć, że najbardziej nas wspierał, zresztą dzięki temu, że mu powiedziałem, stał się bliskim znajomym Laya i z biegiem czasu może nawet przyjacielem.
 - Co się dzieje teraz z Kaiem?
 - Nadal mieszka w Seattle, prowadzi firmę swojego ojca, tak jak mu od początku wszyscy wróżyli. Czasem się kontaktujemy.
 - Dobrze, wróćmy do postępującej naprzód kariery Laya i zespołu? Jak poszedł bankiet?
 - Bardzo dobrze. Mimo zdenerwowania Lay i LOSt poradzili sobie znakomicie. Ludzie na bankiecie byli oczarowani i powiedzieli, że płyta na pewno się wspaniale sprzeda. Było tam mnóstwo ludzi związanych z przemysłem rozrywkowym, więc posypało się wiele propozycji. LOSt zostali zaproszeni do programów rozrywkowych, do udzielania wywiadów, ktoś przebąknął coś o trasie koncertowej i wszyscy byli zadowoleni. Goście zakochali się zwłaszcza w Layu, to on ich zabawiał, rozmawiał z nimi i zbierał wszystkie zaproszenia. Przez cały wieczór miał na twarzy szeroki uśmiech i wiedziałem, że jest szczery. Jeden z ostatnich takich, można powiedzieć unikat.
 - Co się stało potem?
 - Promocja płyty, która równie dobrze i bez wszystkich starań sprzedałaby się niesamowicie dobrze. Cały pierwszy nakład został wyprzedany w przeciągu kilku dni, kolejne też miały świetne wyniki. Codziennie w radiu słyszałem ich piosenki, pojawiali się w telewizji, telefon Laya nie przestawał dzwonić, fani otaczali mieszkania, w którym mieszkali, by móc choć przez chwilę ich zobaczyć, skala ich sławy była niesamowita. Wszystko było idealne, prócz Laya, który zaczął odczuwać ciężar gwiazdorstwa. Jednak najpierw przeżyliśmy najlepszy wieczór mojego dotychczasowego życia, naszą pierwszą oficjalną randkę.

Zima, rok 1988, Seattle
Lay i Sehun poszli na kolację do restauracji, nie był to wykwintny lokal, bo obaj stwierdzili, że czuliby się dziwnie. Podczas posiłku rozmawiali i poznawali siebie w całkiem innym świetle. Czas płynął niesamowicie szybko i czuli się w swoim towarzystwie swobodnie. Lay był uroczy i uśmiechał się tak jasno, a Sehun odpływał, gdy starszy mówił do niego.
Byli stworzeni, by być kochankami.
Sehun czuł, jakby przez całe życie czekał tylko na tą chwilę. To było ckliwe, ale tak właśnie było. Kochał Laya i czuł, jakby tego wieczora dotykał nieba. Był w innym, lepszym miejscu i zapomniał, że są tylko ludźmi, stali się obcymi dla całego świata, a dla siebie jedynymi, którzy pozostali. Patrzyli w swoje oczy, niemal nie mrugając, by nie uronić żadnej chwili. Wszystko było inne w przytłumionych, nastrojowych światłach restauracji.
Sehun modlił się, by tak było zawsze, by mógł przez wieczność tonąć w brązowych oczach swojego chłopaka. Powtarzał słowo ‘chłopak’ nieustannie w swojej głowie, by oswoić się z myślą, że to wszystko się dzieje naprawdę.
 - Czuję się, jakbym śnił – powiedział Lay, kiedy wracali do domu.
Sehun chciał odprowadzić starszego do jego mieszkania.
 - Ja też – zapewnił młodszy.
 - Spełniają się moje sny – mruknął – Do tego pojawiasz się ty i wywracasz mój świat do góry nogami, sprawiasz, że wariuję z miłości do ciebie. Nigdy nie czułem czegoś takiego. Jestem w najlepszym momencie swojego życia. Zawsze chciałem umrzeć szczęśliwy.
Lay zatrzymał się, więc Sehun postąpił tak samo. Stali w ciszy i wokół nich spadały wielkie płatki białego śniegu wśród zamykającego ich w małym pudełku mroku lutowej nocy. Wszystko stało się intensywniejsze.
Yixing uniósł wzrok z ziemi na Sehuna, stojącego naprzeciwko niego i uśmiechnął się, a młodszy chłopak uznał, że to był też jego najszczęśliwszy moment. Nachylił się i złączył ich wargi.
Stali, całując się, otoczeni pustką i ciemnością, wewnętrznie wzlatując, rozwijając pierzaste skrzydła i przebijając ciężkie chmury, dotykali lśniących gwiazd.

Zima, rok 2012, New Jersey

 - Powiedział, że chce umrzeć szczęśliwy, ale nie było mu to dane, bo to był ten moment. Jeśli rzeczywiście miałby to zrobić musiałby zginąć podczas naszego pocałunku w śniegu – Sehun odtwarzał wszystkie te chwile i w oczach stanęły mu łzy.

„Myślę, że jestem głupi,
A może po prostu szczęśliwy,
Myślę, że jestem po prostu szczęśliwy.”
~ Nirvana – Dumb

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz