Od autorki: Kocham was i proszę o komentarze. <3
Zima, rok 1988,
Seattle
Sehun i Lay weszli do mieszkania starszego, mimo że mieli
się rozłączyć. Lay po omacku otworzył drzwi, oddając pocałunki nastolatka i
chichocząc. Wtoczyli się do środka i drzwi się za nimi zatrzasnęły, a Lay
zapalił światło.
- Czekaj – mruknął Lay, odrywając się na chwilę od ust
Sehuna.
- Nie mogę –
odpowiedział młodszy, co wywołało chichot bruneta.
Zdjęli kurtki i szaliki, rzucając je na podłogę, między
namiętnymi pocałunkami, podczas których dokładnie zwiedzili wnętrze swoich ust,
pozbyli się jakoś butów i nie wiadomo jak znaleźli się na kanapie. Sehun otarł
się kroczem o Laya i starszy jęknął głośno.
Nagle coś rzuciło się
w oczy Laya, co sprawiło, że zdecydowanie jego nastrój obrócił się o sto
osiemdziesiąt stopni. Odepchnął młodszego, który spojrzał na niego zdziwiony, a
sam chwycił za kartkę, która leżała na blacie kuchennym.
To nie był zwykły list.
- Co to jest do
cholery? – powiedział Lay i przesuwał wzrok po kartce.
- Lay… - mruknął
Sehun i zajrzał swojemu chłopakowi przez ramię.
Oczy młodszego padły
na wycięte z gazet litery, które układały się w zdania pełne nienawiści.
Starszy zakrył usta dłonią i wybuchnął nieopanowanym płaczem.
Zima, rok 2012, New
Jersey
- List z pogróżkami?
– spytał nieco zszokowany dziennikarz, a Sehun przytaknął.
- Zgadza się.
- Od kogo?
- Od jakiegoś
antyfana. Pisał tam naprawdę okropne rzeczy i Lay płakał bardzo długo,
próbowałem go uspokoić, ale to nie było łatwe. On nie był przygotowany na to,
że niektórzy go znienawidzą, taki jest los sławnych, zwłaszcza tych którzy w
tak krótkim czasie zdobywają taką sławę.
- Czy dostał więcej
takich listów?
- Tak, ja też byłem
wstrząśnięty. Jednak czy to nie zdarza się wielu gwiazdom? Wtedy inaczej na to
patrzyłem, ale teraz wiem, że Lay za bardzo to brał do siebie. Za każdym razem,
gdy ktoś źle skomentował zespół albo
antyfani coś dla nich przygotowali, on nie mógł się uspokoić, płakał, nie mógł
spać, nieustannie myślał tylko o tym, pisał depresyjne piosenki, wpadał w paranoję
i w każdym widział potencjalne zagrożenie. Mimo że więcej było listów od fanów
z wyrazami ich miłości do niego i reszty, to on kolekcjonował te nieliczne,
takie jak ten list z pogróżkami. Skrupulatnie odmierzał czas do swojej śmierci,
nawet o tym nie wiedząc. Każda kolejna chwila przybijała go coraz bardziej,
zacząłem zauważać, że jest okropnie wrażliwy. Okazało się, że był kompletnym
pesymistą.
-Pesymistą? –
zmarszczył brwi dziennikarz – Przecież, pan, mówił, że wszystkim się tak
cieszył, że nieustannie się uśmiechał – nie rozumiał mężczyzna.
- Mówiłem też, że
omal nie uciekł z bankietu, bo bał się klapy – Sehun uśmiechnął się krzywo -
Był przewrażliwiony i miał skłonność do dramatyzowania. Odczuwał podwójnie,
jeśli nie bardziej. Potrafił rozjaśniać mój świat i potrafił sprawić, że byłem
na skraju wytrzymałości. Ludzie, którzy się do niego przywiązywali, ślepo za
nim podążali i to było niebezpieczne, bo on szedł w złym kierunku.
- Czyli jego radość
była nieprawdziwa? – Xiumin gubił się w relacji starszego.
- Tego nie powiedziałem – pokręcił głową – Jego uczucia
zawsze były uczciwe, to emocje jakie wzbudzał w innych były fałszywe. Potrafił
omotać człowieka i wmówić mu, że wszystko jest dobrze, podczas gdy wewnętrznie
krwawił, dlatego ja wraz z milionami fanów nie zauważyliśmy, że w rzeczywistości
jego życie pomału i konsekwentnie waliło się i stawało nieprzyjaznym dla niego
miejscem.
- No, tak, ale same
listy z pogróżkami to nie może być główny tego powód.
- Oczywiście, że nie.
Było dużo rzeczy, które się na siebie nałożyły.
Wiosna, rok 1988,
Seattle
Lay kupił sobie nowe mieszkanie. To było znacznie większe
niż to poprzednie. Znajdowało się w centrum miasta, miało cztery pokoje,
kuchnię i łazienkę. Jednak najważniejsze było to, że posiadało ogromny balkon,
na którym zwykli razem z Sehunem ostatnimi czasy siadać wieczorami i rozmawiać
tak długo, aż zegar w salonie nie wybijał północy.
LOSt na chwilę mieli przerwę w promocji, bo szykowali się na
ich pierwszą trasę po Stanach. To była ich największa trasa jak dotychczas, a
ich wytwórnia zaczęła wspominać o tym, że w przyszłości może czeka ich światowa
trasa. Wszyscy byli podekscytowani, ale Lay miał dużo obaw. W takiej trasie
dosłownie wszystko mogło pójść źle, ostatnio zaczęli spadać z list przebojów,
minęły trzy miesiące od kiedy wydali płytę i chłopak zaczął myśleć, że to może
była tylko chwilowa sława. Wierzył w przemijalność rzeczy, więc wiedział, że
jego sen może nagle się skończyć i zostanie znowu z niczym.
- Co jeśli wszystko
nagle się zakończy, co będzie z zespołem, co stanie się ze mną? – spytał nagle,
przerywając przyjemną ciszę.
Sehun spojrzał na niego zdziwiony i zmarszczył brwi.
- Czemu myślisz teraz
o tym? – Sehun nie potrafił nigdy rozgryźć starszego – Wszystko idzie zgodnie z
twoim planem.
- W tym właśnie
problem, ja nigdy nie miałem żadnego planu i co się stanie, kiedy to przeminie,
tak się dzieje ze wszystkim – mruknął, a Sehun wstał ze swojego krzesła i
ukucnął przy nogach Laya, opierając podbródek na jego kolanach.
- Wierzę, że LOSt
nigdy się nie skończą, więc ty też powinieneś, w końcu jesteś liderem –
powiedział pewny siebie.
Lay pokiwał głową, jednak nie był ani trochę spokojniejszy.
- Lepiej wymyśl, jak
mam nakłamać ojcu, by pojechać z wami – zmienił temat młodszy.
- Myślę, że to nie
jest dobry pomysł, żebyś z nami jechał, to potrwa dwa miesiące, a ty jesteś w
przedostatniej klasie. Zresztą sam wiesz, co o tym myślę – odparł cicho brunet.
- Wiem, ale mam inne
plany i szkoła wcale nie jest dla mnie najważniejsza – powiedział Sehun.
- Tak? – zadrwił
starszy – A co jest najważniejsze?
- Ty – nastolatek
uśmiechnął się szeroko, a Lay przewrócił oczami.
- Shūdāizi* – mruknął
jedynie i wstał, wchodząc do środka.
- Nie wiem, co
powiedziałeś, ale jestem pewien, że nie było to miłe, więc oczekuję twoich
przeprosin – krzyknął za nim Sehun.
- W twoich snach
–usłyszał z kuchni, uśmiechnął się do siebie rozbawiony i wstał, wchodząc do
salonu.
Zima, rok 2012, New
Jersey
- Trasa koncertowa?
Czy to ta słynna? – chciał się upewnić Xiumin.
- Zgadza się, zresztą
LOSt mieli tylko jedną trasę, więc nie można się pomylić.
- No, tak –
przytaknął dziennikarz – Lay się nie cieszył? – spytał.
- Jak już mówiłem,
bał się, że im nie pójdzie. To miała być trasa przez całe USA, mieli zacząć w
Seattle, a później odwiedzić po drodze około dwudziestu miast, kończąc na
drugim wybrzeżu, w Nowym Jorku, miało to trwać dwa miesiące i zapowiadało się,
że to kolejny ogromny krok w ich karierze. To normalne po tym, gdy sprzedaje
się prawie pół miliona płyt. Lay był zdenerwowany.
- Co się działo w czasie
oczekiwania na trasę?
- LOSt musieli się
przygotować na tak wyczerpujące i koczownicze życie. Mieli dołączyć do grona
prawdziwych muzyków i zrobić kolejny krok, prawie im się udało. Cały czas
ćwiczyli, wystąpili w paru reality, udzielili kilku wywiadów, Lay napisał nowe
piosenki, które wpletli w plan koncertów i czekali, by ruszyć. To był bardzo
stresujący czas dla nich, zwłaszcza dla Laya.
Wiosna, rok 1988,
Seattle
Sehun wylegiwał się leniwie na kanapie Laya w jego salonie,
czekając, aż jego chłopak ruszy swój tyłek z łazienki i w końcu skończy to
strojenie się.
Mieli iść na imprezę do Kaia, żeby trochę się rozerwać. Lay
był podminowany przez zbliżającą się trasę, więc Sehun jako dobry chłopak,
chciał go oderwać od tego wszystkiego na krótką chwilę.
Nagle coś rzuciło się Sehunowi w oczy. Na komodzie po
drugiej stronie pokoju leżało białe opakowanie tabletek. Lay bierze jakieś
leki, czy coś go boli? Nastolatek wstał i podszedł do komody. Chwycił tabletki
i obejrzał dokładnie ich opakowanie.
Xanax. To nie były tabletki na ból, tylko antydepresant.
Sehun słyszał o tym leku, był pewien, że jest na receptę. Zmarszczył brwi.
- Lay- krzyknął.
- Co? – odkrzyknął
starszy z łazienki.
- Chodź tu – rozkazał
Sehun.
Po chwili w progu stanął Lay i spojrzał na niego pytająco.
- O co chodzi?
Wydawał się być w całkiem dobrym humorze. Sehun też jeszcze
przed chwilą był, ale to się zmieniło w jednym momencie.
- Możesz mi
wytłumaczysz, co te antydepresanty robią na twojej komodzie? – spytał.
Spojrzenie Laya padło
na białe opakowanie , które znajdowało się w dłoni młodszego. Od razu
zrozumiał.
- A co mają robić? –
sarknął i wyrwał tabletki z rąk Sehuna.
- One są na receptę –
mruknął chłopak.
- Byłem u lekarza i
mi je przepisał – zapewnił Lay.
- Bo? – Sehun nie był
zadowolony.
- Jestem trochę
zdenerwowany przez tą trasę i wszystko -
powiedział cicho.
- Czemu mi nie
powiedziałeś? – Sehun miał pretensje do Laya, że krył przed nim takie rzeczy.
- Sehun, myślę, że
takimi rzeczami się nie chwali, okej? – Lay też zaczął się denerwować.
- Jestem twoim,
cholernym, chłopakiem i mi powinieneś mówić, że masz depresję! – krzyknął
zirytowany młodszy chłopak.
- Nie mam żadnej
depresji, idioto! – Lay też krzyczał.
- To po co to
bierzesz? - nastolatek wskazał na
tabletki.
- Bo to likwiduje mój
lęk.
- Lęk przed czym? –
zdziwił się Sehun.
- Przed tą pieprzoną
trasą – powiedział Lay, jakby to było takie oczywiste.
- Skoro uważasz, że
się tak okropnie boisz, to czemu mi nic o tym nie wiadomo? Czemu niczego mi nie
mówisz? Kim ja dla ciebie jestem, co?! -
Sehun miotał się po pokoju.
- Jesteś moim
chłopakiem, a niby kim? – Lay był wściekły i to było widać.
- Nie wiem, Lay. Nie
mam, kurwa, pojęcia. Kim mogę dla ciebie być? Czy to naprawdę tak wygląda, gdy
się kogoś kocha… - sarkastyczny Sehun to coś czego starszy nienawidził.
- Ale przecież wiesz,
że cię kocham – powiedział Lay, który miał dość tej bezsensownej kłótni.
- Huh… Tia - prychnął
młodszy – Więc tak mnie traktuj, mów mi co się dzieje, pokazuj emocje, nie
ukrywaj przede mną niczego, tak jak to robię ja, do cholery.
- Sehun… - Lay
zmienił swój ton na przepraszający – Naprawdę mi przykro, że nie powiedziałem
ci o tych tabletkach. To nic ważnego, naprawdę. Nie biorę ich codziennie, tylko
kiedy się bardzo stresuję, wziąłem je jak dotąd może dwa razy. Przepraszam.
Sehun zaczął mięknąć.
- Proszę, Sehunnie.
Nie potrzebne nam kłótnie, prawda? Chodźmy do Kaia i dobrze się bawmy, mówię ci
o wszystkim i tak będzie zawsze, nigdy nie wątp w moją miłość, bo to jedyna
szczera rzecz, pamiętasz? –kontynuował starszy, a Sehun musiał mu wybaczyć.
Przytulił niższego mocno i pocałował go w czoło.
- Wybaczam – mruknął.
Zima, rok 2012, New
Jersey
- Lay zażywał
Xanax? - Xiumin był zaintrygowany – Czy
to oznacza, że miał stany lękowe?
- Najprawdopodobniej,
zresztą wspominałem jak bardzo się denerwował. Nie mam pojęcia, jak to
wyglądało przed innymi koncertami w czasie trasy, ale w Seattle mogłem to
dokładnie zauważyć, na ich pierwszym koncercie, był w rozsypce i widziałem, że
łyka tabletki, zapewne właśnie Xanax.
- Co się działo,
kiedy wasz związek wyszedł na jaw? To był dość słynny skandal.
- To było dwa
tygodnie przed rozpoczęciem trasy, Lay i bez tego szalał. Dokładnie pamiętam
ten dzień.
Wiosna, rok 1988,
Seattle
Sehun był u Kaia i siedział na łóżku w jego pokoju, czytając
z niedowierzaniem, co wypisuje ta pieprzona gazeta.
„Nowa gwiazda rocka jest w homoseksualnym związku z
nieletnim.” – głosił wielki napis na pierwszej stronie. Co to w ogóle miało
znaczyć?
- Z nieletnim? – warknął, a Kai potarł jego plecy – Zrobili
z Laya cholernego pedofila i zboczeńca. Piszą jakieś pieprzone bzdury. Kurwa!
Sehun był tak wściekły, ze najchętniej rozwaliłby coś, a
gdyby to była ta redakcja, w której napisano to gówno, to nie miałby nic
przeciwko.
- Z chęcią dorwałbym
tego dziennikarza – wycedził przez zaciśnięte zęby i porwał gazetę na małe
kawałeczki, rozrzucając po łóżku przyjaciela.
- Kiedy zobaczyłem tą
gazetę, wiedziałem, że muszę ci to pokazać – powiedział cicho Kai.
- Boże, to okropne.
Nie wiem, skąd wzięli takie zdjęcia.
Jedno ze zdjęć przedstawiało Laya i Sehuna na ławce w parku,
nie robili niczego dziwnego, jedynie siedzieli, jednak młodszy miał na sobie
mundurek Villa Academy, więc wiadomo było, że jest uczniem liceum. Na drugim
zdjęciu uchwycono jak chłopcy się całują, więc nie było żadnych wątpliwości co
do ich związku. To drugie było wielkie niemal na całą stronę i cholernie
wyraźne, jak na zrobione z zaskoczenia, to było po imprezie u Kaia, kiedy Sehun
odprowadzał Laya do jego mieszkania, byli trochę pijani, więc nie przejmowali
się, tym że ktoś może ich zobaczyć.
- Muszę iść do Laya –
ocknął się nastolatek – Dzięki, Kai – powiedział i uścisnął chłopaka – Gdyby
nie ty, dowiedziałbym się pewnie dopiero od Laya.
- Nie ma za co, w
końcu jestem twoim kumplem – odparł i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Jesteś najlepszym
kumplem – zapewnił Sehun.
Po tych słowach wybiegł z pokoju Jongina i wypadł z jego
domu, w biegu ubierając buty i bluzę. Przez całą drogę biegł sprintem, mimo że
dom Kaia i mieszkanie Laya były ponad kilometr od siebie. Czuł, że może wypluć
płuca w każdej chwili, a serce nie nadąża z pompowaniem krwi.
Kiedy był na miejscu, zauważył całą masę dziennikarzy. Od
razu go napadli, bez problemu rozpoznali w nim chłopaka z okładki brukowca.
Sehun był pewien, że następnego dnia nie tylko jedna gazeta będzie miała jego
zdjęcie na pierwszej stronie.
- Co tu robisz?
- Kim jesteś?
-Jakie masz relację z
liderem LOSt?
-Ile masz lat?
- Powiedz coś…
- Jesteście parą?
- Jest twoim
chłopakiem?
Milion pytań mieszało się w jednej sekundzie, ale Sehun
milczał i przepychał się do mieszkania Laya. Kiedy tam dotarł, zaczął uderzać
pięścią w drzwi.
-Lay! To ja! Sehun!
– krzyczał, by starszy mu otworzył.
Dziennikarze, którzy wepchnęli się za nim na klatkę
schodową, tylko czekali, by coś usłyszeć.
- Sehun… Ma na imię
Sehun… - mruczeli cicho.
Zamek w drzwiach kliknął cicho, a Sehun natychmiast wpadł do
środka, zamykając drzwi na klucz, by dziennikarze nie mogli przypadkiem wejść
również tutaj. Lay stał w progu i czekał
na Sehuna. Młodszy od razu podszedł do niego i mocno go uścisnął.
- Kiedy się
dowiedziałeś? – spytał Lay, słychać było, że płacze.
- Przed chwilą.
Miałem iść do szkoły, więc wstąpiłem do Kaia, żebyśmy mogli pójść razem i to
właśnie on pokazał mi gazetę – wyjaśnił Sehun.
- Co teraz, Sehun? –
zapytał brunet i mocniej się wtulił w wyższego.
- Nic. To szybko
ucichnie – zapewnił i ucałował czubek głowy Laya.
- Co jeśli nie, co
jeśli to zniszczy trasę? Co z fanami, jak to przyjmą? A wytwórnia? Co z
zespołem? Boże, co oni na to? Sehun… - zaszlochał głośno, nagle spojrzał na
mnie przerażony, jakby o czymś sobie przypomniał – Jezu, a co z twoimi
rodzicami? Oni mnie zabiją, a ciebie wydziedziczą. Co się z nami stanie?-
spytał zrozpaczony.
- Lay, nie martw się,
wszystko będzie dobrze. To minie, bardzo szybko im się znudzimy, a moi rodzice
nie mają nic do gadania – powiedział Sehun, jednak w rzeczywistości nie miał
pojęcia, co się stanie.
Zima, rok 2012, New
Jersey
- Gazety pisały o tym jeszcze przez długi czas. Następnego dnia, po
tym gdy ukazał się pierwszy artykuł o nas, pojawiło się mnóstwo gazet z naszymi
zdjęciami. Niektórzy zaczęli węszyć i dowiedzieli się, kim jestem, że mój
ojciec jest bogaty i zastanawiali się, czy to ma związek z nagłą sławą LOSt,
ale przecież mój ojciec nie znosił Laya, prędzej by umarł, niż dałby mu choćby
jednego dolara.
- Kiedy to ucichło?
- Sam nie wiem, to
trochę trwało. Myślę, że mogło ciągnąć się naprawdę długo, ale śmierć Laya to
przyćmiła.
- Jaka była reakcja,
pana, rodziców na ten skandal?
- Nieciekawa. Matka
była pokojowo nastawiona, ale nie sprzeciwiała się ojcu, a on nie chciał mnie
znać, wyrzucił mnie z domu na jakiś czas, więc zamieszkałem u Laya, ale po jego
śmierci przyjęli mnie z powrotem. Nie na długo. Z chwilą ukończenia liceum,
postanowiłem się od nich odciąć. Byli toksyczni, nie rozumieli, że cierpię po
utracie bliskiej mi osoby. Ojciec nie cofnął żadnego z słów o Layu i mimo że o
zmarłych po prostu nie mówi się źle, on nadal wyzywał go od najgorszych.
- Jak Lay przyjął ten
rumor?
- To był kolejny
gwóźdź do jego trumny. Załamał się i chyba nie pomógł fakt, że ojciec mnie
wyrzucił z domu. Obwiniał się o to, chociaż mu tłumaczyłem, że to chwilowe, że
mój ojciec jest po prostu cholerykiem i złość mu minie. Nie słuchał mnie –
Sehun westchnął ciężko – A później wydarzył się pewien niefortunny wypadek,
który mógł przekreślić szansę na udaną trasę koncertową.
____________________________________
* Shūdāizi –(chiń.) głupek.
„Mam zamiar latać jak ptak przez noc,
Czuć zasychające łzy na twarzy,
Mam zamiar huśtać się na żyrandolu.”
~ Sia – Chandelier