Od autorki: Drugi rozdział. Łiiii. xD Tak, ja się bardzo cieszę, a wy? Także... Miłego czytania. Kocham was i proszę o komentarze. <3
Black Soul był
dokładnie taki, jak Key nam to opisał. Ciemny, niechlujny, pełen starszych
mężczyzn i kobiet, którzy ślinili się na widok gibkich ciał, które wiły się na
niewielkiej scenie. Klub nie był duży, ale ludzi było mnóstwo, nie mam pojęcia,
jaki był fenomen tego miejsca, ale najwidoczniej najczęstszymi bywalcami byli starzy
zboczeńcy.
Z początku nie
wiedziałem, co mogę tu robić, ale po wypiciu kilku drinków, zaczęło się robić
ciekawie. Jak się okazało Key po paru głębszych stawał się niezwykle napalony,
więc pewnie gdyby nie Jonghyun, który jakoś go okiełznał, starszy przeleciałby
mnie. Ja się z tego jedynie śmiałem, ale Jong był na niego wściekły. Zresztą
niedługo po tym zniknęli gdzieś. Czyżby Jonghyun chciał ukarać swojego
podpitego chłopaka?
Co prawda nie
jestem gejem, ale nie mam nic przeciwko przygodom z chłopakami. Właściwie
miałem kilka epizodów nawet z Tae. Jeśli mowa Taeminie, to on też gdzieś
zniknął, kiedy rozmawiałem z ładną brunetką, która była kelnerką. Tak więc, gdy
skończyłem flirtować z dziewczyną, zorientowałem się, że jestem przy stoliku
całkiem sam. Postanowiłem ruszyć na parkiet, choć nie wyglądało to zbyt
przekonująco. Sami starcy, którzy molestowali młode ciała. Na szczęście byłem
na tyle pijany, by nie zawracać sobie tym głowy.
Kiedy
tańczyłem pomiędzy spoconymi ludźmi, którzy zbyt często się o mnie ocierali,
dostrzegłem w końcu coś godnego mojej uwagi. Był to chłopak, bardzo przystojny,
a może raczej ładny, był drobniejszy niż ja i minimalnie niższy, choć właściwie
nie mogłem tego stuprocentowo stwierdzić, bo był dość daleko. Miał wijącą się
czekoladową grzywkę, która opadała nieco na jego brązowe oczy. Tańczył z dużo
starszym od niego mężczyzną i zebrało mi się na wymioty, gdy zauważyłem, jak
starzec ściska jego tyłek. Chłopak jednak nie miał nic przeciwko.
Obserwowałem
go przez długi czas. Co chwila tańczył z kim innym i zawsze byli to jacyś
obrzydliwi mężczyźni, którzy go obłapiali. Stawiali mu drinki i można było
dokładnie zauważyć, jak bardzo się chwieje, był zwyczajnie pijany, a ci
zboczeńcy to wykorzystywali. Jeden nawet go pocałował i nie był to zbyt piękny widok. Zauważyłem też,
że chłopak świetnie się porusza, musiał ćwiczyć taniec, inaczej nie potrafiłby
takich kroków.
Był
niesamowity, chciałem bardzo z nim porozmawiać i w końcu szczęście się do mnie
uśmiechnęło.
Kiedy
siedziałem przy barze kilka godzin później, popijając whisky, chłopak usiadł
obok mnie. W końcu miałem szansę, żeby zagadać. Widziałem jego mętne spojrzenie
i pot spływający wąską stróżką w dół skroni.
- Dwa Kamikaze – powiedziałem do barmana,
który od razu zaserwował mi moje zamówienie.
Przesunąłem jedną
szklankę w stronę chłopaka, siedzącego obok mnie, a kiedy spojrzał na mnie, posłałem
mu swój najlepszy, uwodzicielski uśmiech. Zmierzył mnie swoim nieobecnym
spojrzeniem i odwzajemnił gest. Musiałem przyznać, że jego uśmiech był bardzo
uroczy, w policzkach tworzyły mu się wtedy dołki, a to było po prostu słodkie.
- Hej – mruknął.
- Hej. Jak ci na imię? – spytałem.
Wziął łyk ze
szklanki, którą mu podsunąłem.
- Yixing, a ty?
- Kai – powiedziałem.
Podryw na
gwiazdora niemal zawsze się sprawdzał i tym razem też nie zawiódł. Yixingowi
zaświeciły się oczy, co było dla mnie znakiem, że doskonale wiedział, kim
jestem.
- Ten Kai? – był zaskoczony, ale pozytywnie.
- Tak, zgadza się – powiedziałem z krzywym
uśmieszkiem, który wykwitł na moich ustach wbrew mojej woli.
- Wow, kocham twój taniec - oznajmił i
nieznacznie się do mnie zbliżył, co nie uszło mojej uwadze.
- To miło z twojej strony – zapewniłem –
Obserwowałem cię przez jakiś czas – powiedziałem, a on udniósł brwi – Też
dobrze tańczysz – dodałem.
- Naprawdę? – spytał podekscytowany –
Wspaniale jest to słyszeć z twoich ust – uśmiechnął się szeroko, a ja
wiedziałem, że muszę go zabrać ze sobą do domu.
- Może zatańczymy razem? – zapytałem,
planując, jak go wykiwać.
- Byłoby świetnie – zapewnił.
- Tylko, że nie lubię tańczyć w takich
niesprzyjających warunkach – powiedziałem, a on zasmucił się nieznacznie – Może
lepiej pojechalibyśmy do mojego apartamentu? – zaproponowałem.
Słowo
„apartament” zadziałało na niego naprawdę pobudzająco. Czyżbym trafił na
amatora platynowych kart? Nie miałem nic przeciwko, skoro mogłem mu to
zapewnić…
- Nie jestem pewien – mruknął, nagle
pochmurniejąc.
Widziałem, jak
jego spojrzenie ucieka w stronę stolików, które w większości zajmowali starcy,
z którymi pewnie tańczył. Czyżby już był omówiony z jednym z nich? Mój plan
mógł się nie powieść, więc postanowiłem go ulepszyć.
- No, cóż… - powiedziałem – W takim razie zdrowie
– uniosłem swoją szklankę w górę i Yixing musiał postąpić tak samo.
Zaczęliśmy pić,
widziałem, jak chłopak wypijał całą zawartość za jednym razem, a ja
pogratulowałem sobie w myślach. Wszystko powinno pójść gładko, jeśli tylko
będzie dalej taki uległy. Postawiłem mu kolejkę mocnych shotów, czekając, aż w
końcu padnie. Szczerze miał zaskakująco mocną głowę i zacząłem się zastanawiać,
czy zaraz ja nie stracę świadomości, zamiast niego, ale kiedy prawie spadł ze
stołka, wiedziałem już, że go mam.
Sam ledwo
trzymałem się na nogach, ale bohatersko pomogłem mu wyjść przed klub, żeby mógł
się trochę orzeźwić. Zamówiłem taksówkę i zauważyłem, że Yixing zapomniał już,
że nie miał jechać ze mną.
- Jesteś bardzo przystojny – powiedział, a ja
zaśmiałem się.
- Ty też – wymruczałem mu do ucha.
Czułem, jak
przez jego ciało przechodzi dreszcz.
- Kai… - powiedział cicho, a ja spojrzałem na
niego pytająco – Jedziemy do ciebie? – spytał.
- Tak – potwierdziłem.
- Hyung się zdenerwuje – mruknął, a ja się uśmiechnąłem i pogładziłem jego
policzek.
- Trudno – odparłem.
- Obiecałem komuś, że pojadę z nim, ale ja
taki nie jestem… - zastrzegł.
- Zapewne – zauważyłem, że podjeżdża już do
nas taksówka.
- Tylko czasem… - mruknął cucho Yixing.
No, jasne. Yixing
to typ chłopaka, który miał tego typu zboczenia. Dopóki mnie pociągał, nie
obchodziło mnie, czy lubił mężczyzn w wieku swojego dziadka, którzy aspirują do
zostania jego sugar daddy. Chciałem tylko się z nim pieprzyć.
W końcu
podjechała po nas taksówka, więc otworzyłem tylne drzwi i wepchnąłem Yixinga do
środka, sam podając adres i opierając się wygodnie na siedzeniu.
„Oświećmy to, oświećmy to,
Dopóki nasze serca nie staną w ogniu.”
~David Guetta feat. Sam Martin - Lovers On The Sun
Krótkie! Ale wolę krótkie rozdziały, niż nie wstawianie ich w ogóle xD
OdpowiedzUsuńKai, ty to masz tylko jedno w głowie... co za chłopak xD No ale powiedziałaś, żeby nie oceniać postaci na początku, więc mogę jedynie czekać na rozwinięcie ich osobowości i akcji~!
Ciekawe, ciekawe~
Weny życzę, na dalsze rozdziały :D
jejku Lay jaki uległy chłoptaś o.O nie spodziewałam się.. boję się co zrobi z nim Kai jak znajdą się już w jego apartamencie.. ale mam wrażenie, że Lay wyskoczy z czymś tak dziwnym i zrobi coś głupiego, albo coś jeszcze inniejszego i Kai w końcu nie zaspokoi się seksualnie :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię to opowiadanie, więc FIGHTING! ^^