wtorek, 20 stycznia 2015

Anielskie pęknięcia pt 2

Od autorki: Drugi rozdział. Łiiii. xD Tak, ja się bardzo cieszę, a wy? Także... Miłego czytania. Kocham was i proszę o komentarze. <3


Black Soul był dokładnie taki, jak Key nam to opisał. Ciemny, niechlujny, pełen starszych mężczyzn i kobiet, którzy ślinili się na widok gibkich ciał, które wiły się na niewielkiej scenie. Klub nie był duży, ale ludzi było mnóstwo, nie mam pojęcia, jaki był fenomen tego miejsca, ale najwidoczniej  najczęstszymi bywalcami byli starzy zboczeńcy.
Z początku nie wiedziałem, co mogę tu robić, ale po wypiciu kilku drinków, zaczęło się robić ciekawie. Jak się okazało Key po paru głębszych stawał się niezwykle napalony, więc pewnie gdyby nie Jonghyun, który jakoś go okiełznał, starszy przeleciałby mnie. Ja się z tego jedynie śmiałem, ale Jong był na niego wściekły. Zresztą niedługo po tym zniknęli gdzieś. Czyżby Jonghyun chciał ukarać swojego podpitego chłopaka?
Co prawda nie jestem gejem, ale nie mam nic przeciwko przygodom z chłopakami. Właściwie miałem kilka epizodów nawet z Tae. Jeśli mowa Taeminie, to on też gdzieś zniknął, kiedy rozmawiałem z ładną brunetką, która była kelnerką. Tak więc, gdy skończyłem flirtować z dziewczyną, zorientowałem się, że jestem przy stoliku całkiem sam. Postanowiłem ruszyć na parkiet, choć nie wyglądało to zbyt przekonująco. Sami starcy, którzy molestowali młode ciała. Na szczęście byłem na tyle pijany, by nie zawracać sobie tym głowy.
Kiedy tańczyłem pomiędzy spoconymi ludźmi, którzy zbyt często się o mnie ocierali, dostrzegłem w końcu coś godnego mojej uwagi. Był to chłopak, bardzo przystojny, a może raczej ładny, był drobniejszy niż ja i minimalnie niższy, choć właściwie nie mogłem tego stuprocentowo stwierdzić, bo był dość daleko. Miał wijącą się czekoladową grzywkę, która opadała nieco na jego brązowe oczy. Tańczył z dużo starszym od niego mężczyzną i zebrało mi się na wymioty, gdy zauważyłem, jak starzec ściska jego tyłek. Chłopak jednak nie miał nic przeciwko.
Obserwowałem go przez długi czas. Co chwila tańczył z kim innym i zawsze byli to jacyś obrzydliwi mężczyźni, którzy go obłapiali. Stawiali mu drinki i można było dokładnie zauważyć, jak bardzo się chwieje, był zwyczajnie pijany, a ci zboczeńcy to wykorzystywali. Jeden nawet go pocałował i  nie był to zbyt piękny widok. Zauważyłem też, że chłopak świetnie się porusza, musiał ćwiczyć taniec, inaczej nie potrafiłby takich kroków.
Był niesamowity, chciałem bardzo z nim porozmawiać i w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło.
Kiedy siedziałem przy barze kilka godzin później, popijając whisky, chłopak usiadł obok mnie. W końcu miałem szansę, żeby zagadać. Widziałem jego mętne spojrzenie i pot spływający wąską stróżką w dół skroni.
 - Dwa Kamikaze – powiedziałem do barmana, który od razu zaserwował mi moje zamówienie.
Przesunąłem jedną szklankę w stronę chłopaka, siedzącego obok mnie, a kiedy spojrzał na mnie, posłałem mu swój najlepszy, uwodzicielski uśmiech. Zmierzył mnie swoim nieobecnym spojrzeniem i odwzajemnił gest. Musiałem przyznać, że jego uśmiech był bardzo uroczy, w policzkach tworzyły mu się wtedy dołki, a to było po prostu słodkie.
 - Hej – mruknął.
 - Hej. Jak ci na imię? – spytałem.
Wziął łyk ze szklanki, którą mu podsunąłem.
 - Yixing, a ty?
 - Kai – powiedziałem.
Podryw na gwiazdora niemal zawsze się sprawdzał i tym razem też nie zawiódł. Yixingowi zaświeciły się oczy, co było dla mnie znakiem, że doskonale wiedział, kim jestem.
 - Ten Kai? – był zaskoczony, ale pozytywnie.
 - Tak, zgadza się – powiedziałem z krzywym uśmieszkiem, który wykwitł na moich ustach wbrew mojej woli.
 - Wow, kocham twój taniec - oznajmił i nieznacznie się do mnie zbliżył, co nie uszło mojej uwadze.
 - To miło z twojej strony – zapewniłem – Obserwowałem cię przez jakiś czas – powiedziałem, a on udniósł brwi – Też dobrze tańczysz – dodałem.
 - Naprawdę? – spytał podekscytowany – Wspaniale jest to słyszeć z twoich ust – uśmiechnął się szeroko, a ja wiedziałem, że muszę go zabrać ze sobą do domu.
 - Może zatańczymy razem? – zapytałem, planując, jak go wykiwać.
 - Byłoby świetnie – zapewnił.
 - Tylko, że nie lubię tańczyć w takich niesprzyjających warunkach – powiedziałem, a on zasmucił się nieznacznie – Może lepiej pojechalibyśmy do mojego apartamentu? – zaproponowałem.
Słowo „apartament” zadziałało na niego naprawdę pobudzająco. Czyżbym trafił na amatora platynowych kart? Nie miałem nic przeciwko, skoro mogłem mu to zapewnić…
 - Nie jestem pewien – mruknął, nagle pochmurniejąc.
Widziałem, jak jego spojrzenie ucieka w stronę stolików, które w większości zajmowali starcy, z którymi pewnie tańczył. Czyżby już był omówiony z jednym z nich? Mój plan mógł się nie powieść, więc postanowiłem go ulepszyć.
 - No, cóż… - powiedziałem – W takim razie zdrowie – uniosłem swoją szklankę w górę i Yixing musiał postąpić tak samo.
Zaczęliśmy pić, widziałem, jak chłopak wypijał całą zawartość za jednym razem, a ja pogratulowałem sobie w myślach. Wszystko powinno pójść gładko, jeśli tylko będzie dalej taki uległy. Postawiłem mu kolejkę mocnych shotów, czekając, aż w końcu padnie. Szczerze miał zaskakująco mocną głowę i zacząłem się zastanawiać, czy zaraz ja nie stracę świadomości, zamiast niego, ale kiedy prawie spadł ze stołka, wiedziałem już, że go mam.
Sam ledwo trzymałem się na nogach, ale bohatersko pomogłem mu wyjść przed klub, żeby mógł się trochę orzeźwić. Zamówiłem taksówkę i zauważyłem, że Yixing zapomniał już, że nie miał jechać ze mną.
 - Jesteś bardzo przystojny – powiedział, a ja zaśmiałem się.
 - Ty też – wymruczałem mu do ucha.
Czułem, jak przez jego ciało przechodzi dreszcz.
 - Kai… - powiedział cicho, a ja spojrzałem na niego pytająco – Jedziemy do ciebie? – spytał.
 - Tak – potwierdziłem.
 - Hyung się zdenerwuje – mruknął,  a ja się uśmiechnąłem i pogładziłem jego policzek.
 - Trudno – odparłem.
 - Obiecałem komuś, że pojadę z nim, ale ja taki nie jestem… - zastrzegł.
 - Zapewne – zauważyłem, że podjeżdża już do nas taksówka.
 - Tylko czasem… - mruknął cucho Yixing.
No, jasne. Yixing to typ chłopaka, który miał tego typu zboczenia. Dopóki mnie pociągał, nie obchodziło mnie, czy lubił mężczyzn w wieku swojego dziadka, którzy aspirują do zostania jego sugar daddy. Chciałem tylko się z nim pieprzyć.
W końcu podjechała po nas taksówka, więc otworzyłem tylne drzwi i wepchnąłem Yixinga do środka, sam podając adres i opierając się wygodnie na siedzeniu.

„Oświećmy to, oświećmy to,
Dopóki nasze serca nie staną w ogniu.”
~David Guetta feat. Sam Martin - Lovers On The Sun 

2 komentarze:

  1. Krótkie! Ale wolę krótkie rozdziały, niż nie wstawianie ich w ogóle xD
    Kai, ty to masz tylko jedno w głowie... co za chłopak xD No ale powiedziałaś, żeby nie oceniać postaci na początku, więc mogę jedynie czekać na rozwinięcie ich osobowości i akcji~!
    Ciekawe, ciekawe~
    Weny życzę, na dalsze rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku Lay jaki uległy chłoptaś o.O nie spodziewałam się.. boję się co zrobi z nim Kai jak znajdą się już w jego apartamencie.. ale mam wrażenie, że Lay wyskoczy z czymś tak dziwnym i zrobi coś głupiego, albo coś jeszcze inniejszego i Kai w końcu nie zaspokoi się seksualnie :D
    Bardzo lubię to opowiadanie, więc FIGHTING! ^^

    OdpowiedzUsuń