piątek, 30 stycznia 2015

Anielskie pęknięcia pt 3

Od autorki: Kocham was i prosze o komentarze. <3



Kiedy się obudziłem, miałem lekkiego kaca i nie do końca pamiętałem, co się wczoraj wydarzyło. Wiedziałem, że przyprowadziłem kogoś do domu, ale nie miałem pojęcia, jak się nazywał i kim był, te informacje jakoś wyparowały z mojej głowy.
Spojrzałem w bok i zobaczyłem odwróconego do mnie plecami chłopaka, który był nagi. Westchnąłem ciężko, przecierając twarz dłonią. Zerknąłem na zegarek, który stał na szafce nocnej i musiałem z przykrością stwierdzić, że jest ósma rano. Nie miałem pojęcia, co mogło mnie obudzić o tak wczesnej porze, przecież nie dało się słyszeć krzyków Baekhyuna, który pewnie zjawi się wkrótce, bo miałem dziś nagrania do programów.
Wstałem ostrożnie, żeby nie obudzić chłopaka. Jak się okazało, ja też byłem całkiem nagi i mogłem być pewien, że coś się między nami wydarzyło w nocy. Nie przejąłem się tym za bardzo, tak już czasem bywało. Przeciągnąłem się i wyszedłem z pokoju.
Po odprężającym prysznicu, ubrałem się w jakieś wygodne spodnie i luźną bokserkę, a potem postanowiłem coś przekąsić. Kiedy jadłem jajecznicę w jadalni, chłopak, z którym się dziś obudziłem, wszedł do kuchni. Ubierał pospiesznie bluzkę, poprawiając włosy. Chyba chciał się ewakuować z mojego apartamentu. Widziałem, jak potknął się o własne nogi i szukał gorączkowo wyjścia.
To było dość zabawne, więc nie interweniowałem. Pewnie nie zauważyłby mnie, ale nie mogłem powstrzymać się od głośnego śmiechu, kiedy zaplątał się w bluzkę, którą chciał na siebie założyć. Wyglądało to słodko i znowu musiałem sobie przyznać, że mam świetny gust, nawet kiedy jestem pijany.
Chłopak odwrócił się w moją stronę, kiedy usłyszał mój chichot. Kiedy mnie zobaczył otworzył szeroko oczy i w pośpiechu naciągnął na siebie tą nieszczęsną bluzkę, tym razem zrobił to poprawnie. Był speszony. Ciekawe czy tym że wczoraj się ze mną pieprzył, czy tym że chciał tak widowiskowo zbiec z mojego apartamentu?
 - Uh… - mruknął i odwrócił wzrok, targając swoje włosy, które już i tak były w opłakanym stanie.
 - Zjesz ze mną śniadanie? – spytałem, a gdy z powrotem spojrzał na mnie, uśmiechnąłem się zachęcająco – Chyba nie zamierzasz uciec, nawet się nie przedstawiając? – dodałem, gdy chłopak się wahał.
Byłem pewien, że mówił mi, jak się nazywa wczoraj, ale wypadło mi to z głowy.
 -Ja… właściwie… - jąkał się, nie wiedząc, jak ma się wykręcić od rozmowy.
To robiło się coraz bardziej interesujące i naprawdę bawił mnie ten chłopak. Czemu miałbym nie zjeść z nim śniadania? Zawsze to proponowałem moim jednonocnym kochankom, jeśli tylko miałem ku temu  okazję.
Spojrzałem wymownie na niego, by zrozumiał, że nie przyjmowałem odmowy, więc w końcu się poddał i ruszył do stołu, przy którym siedziałem.
 - Niestety mam tylko jajecznicę – oznajmiłem, ale jemu to najwidoczniej w ogóle nie przeszkadzało.
 - Nie ma sprawy, sam też zawsze jem jajka na śniadanie – zapewnił, więc ruszyłem do kuchni, by nałożyć mu resztę jajecznicy z patelni na talerz.
Postawiłem śniadanie przed nim, a sam przesunąłem się ze swoim talerzem bliżej, co znowu trochę zawstydziło chłopaka.
 - Więc jak masz na imię? – spytałem.
 - Yixing – mruknął i wepchnął dużą porcję jajecznicy do ust.
 - Przepraszam, że nie pamiętałem, ale po prostu wczoraj byłem pijany i… - zacząłem się tłumaczyć, jednak Yixing mi przerwał.
 - Nie ma sprawy, ja też nic nie pamiętam – powiedział.
                Uniosłem brwi. Jak można mnie nie pamiętać? Najwidoczniej był bardzo pijany.
 - Jestem Kai – przedstawiłem się, a Yixing uniósł brew.
Wydawało się, jakby jego niepewność odeszła w zapomnienie. Widać był tylko zdziwiony przebudzeniem w obcym miejscu, przez to nie był do końca sobą.
 - Nie pytałem o to – mruknął, a ja spojrzałem na niego zszokowany.
Może i nie pamiętałem wszystkiego z wczorajszego wieczoru, ale byłem pewien, że Yixing był uroczy, a nie taki, jak teraz. Co ten alkohol robi z ludźmi.
 - No, cóż… - bąknąłem i też zacząłem jeść.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza, przerywana jedynie dźwiękiem uderzeń widelców o talerze. Nie mogłem tego znieść i żałowałem, że jednak nie pozwoliłem mu uciec. Niezręczność to uczucie, którego doświadczałem rzadko i po prostu go nienawidzę.
 - Masz bardzo duży dom – rzekł w końcu Yixing.
 - Tak – przyznałem.
 - Jesteś synem jakiegoś bogacza, hm? – spytał i spojrzał na mnie z zainteresowaniem.
 - Nie – zaprzeczyłem od razu, chciałbym, żeby tak było, ale niestety to moi rodzice są na moim utrzymaniu – To mój dom. Jestem idolem – wytłumaczyłem.
Widziałem dokładnie, jak w głowie chłopaka przesuwały się powoli trybiki, które łączyły fakty.
 - Ach, no tak! – wykrzyknął – To ty jesteś tym tancerzem – oznajmił, a ja pokiwałem głową z dumą.
 - Zgadza się.
 - Nie poznałem cię, bo bez makijażu wyglądasz gorzej– powiedział, a mnie zatkało.
Czy on właśnie nazwał mnie brzydkim? Może tylko niefortunnie to zabrzmiało, ale to ugodziło w moje ego. Bez makijażu wyglądałem równie bosko co z nim.
 - Gorzej? – spytałem.
 - Nie przejmuj się – odparł Yixing i poklepał mnie po ramieniu – To przypadłość każdego człowieka – zapewnił, ale mnie to w żaden sposób nie udobruchało.
 - Która godzina? – spytał, a ja spojrzałem na mój telefon.
 - Prawie dziewiąta – odpowiedziałem.
 - Serio? – nagle zerwał się z krzesła – O mój Boże, jestem spóźniony.
Zaczął biegać po moim apartamencie, zbierając swoje rzeczy, a ja niepewnie podążałem za nim.
 - Gdzie jest wyjście? – spytał, a ja wskazałem odpowiedni kierunek.
 - Miło było cię poznać – mruknął i wbiegł na korytarz.
W momencie, kiedy otworzył drzwi, wychodząc, wpadł na Baekhyuna, który spojrzał na chłopaka zszokowany. Yixing skłonił się w stronę mojego menadżera, witając się, żegnając i przepraszając za to, że na niego wpadł w tym samym czasie. Już po chwili go nie było, a ja stałem w drzwiach kuchni z krzywym uśmieszkiem, spoglądając na zdziwioną minę mojego menadżera.
 - Chcę wiedzieć, kim jest ten dzieciak? – zapytał z uniesionymi brwiami.
 - To Yixing – oznajmiłem, ale Baek tylko prychnął i wyminął mnie, by wejść do kuchni.
 - Mniejsza – mruknął i podszedł do lodówki – Ogarnij się, Jongin, bo za pół godziny przyjedzie po nas twój kierowca, żeby zawieść cię na nagrania.
Baekhyun wyjął sobie sok i napił się trochę prosto z kartonu, a późnej sięgnął po jakiegoś batona i zaległ na krześle w jadalni, zaczynając grać w grę na telefonie.
- Na co czekasz? – spytał mnie, gdy nadal nie ruszyłem się z miejsca – Ubierz się w to, co ci wczoraj przyniosłem  - rozkazał, a ja z westchnieniem postąpiłem tak, jak powiedział.
Czy kiedyś w końcu będę mógł robić to, na co mam ochotę? Właściwie nie wiem, po co się o to pytałam, bo odpowiedź była jasna. Dopóki byłem sławny, nie miałem żadnej władzy nad swoim życiem. Może to brzmiało okrutnie, ale taka właśnie była prawda.
* * *
Kiedy wróciłem do domu była dwudziesta trzecia, przez cały dzień praktycznie nic nie zjadłem, a o odpoczynku nie było mowy. Nienawidziłem programów rozrywkowych, zazwyczaj scenariusz przewidywał, że muszę z siebie w którymś momencie zrobić pośmiewisko, ku uciesze moich popieprzonych fanek, do tego cały czas trzeba się szczerzyć,  prowadzący są chamscy i inni goście nie są lepsi. Nic miłego, ale czego nie robi się dla popularności.
Kiedy wszedłem do swojej sypialni, zastałem tam Taemina. Uśmiechnąłem się do niego i opadłem na łóżko bez życia. Tae zaśmiał się ze swojego miejsca na fotelu w rogu pokoju.
 - Gdzie byłeś? – spytał – Czekam na ciebie cały dzień, przyszedłem po południu, ale cię nie było, zdążyłem zrobić zakupy i spotkać się z Jonghyunem, a kiedy znowu przyszedłem, ciebie nadal nie było – oznajmił niepocieszony.
Przewróciłem się na plecy i wykręciłem się tak, by móc na niego patrzeć.
 - Miałem nagrania do programów – powiedziałem, a on pokiwał głową ze zrozumieniem – Czemu spotkałeś się z Jonghyunem? – zdziwiłem się, a on uśmiechnął się krzywo.
 - Jak było na nagraniach? – Tae próbował zmienić temat, ale ja nie dawałem za wygraną.
 - Czy Jong nie jest z Key? – zadałem kolejne pytanie, a mój przyjaciel przewrócił oczami.
 - Przecież my tylko piliśmy kawę, wyluzuj – prychnął starszy, jednak ja nie wierzyłem mu.
 - Lecisz na Jonghyuna, nie wierzę- powiedziałem i zmieniłem pozycję, leżąc teraz na boku.
 - Nie lecę na niego, nie zrobiłbym tego Key – zapewnił, ale wiedziałem, że Tae nie miał skrupułów i nawet gdyby to był mój chłopak, którego kochałbym nad życie, on i tak by mi go odbił, jeśli by mu się spodobał.
 - Myślałem, że masz na oku kogoś innego, tego nowego kierowcę twojego ojca, jak on się nazywał? – zastanowiłem się.
 - Minho to przeszłość – zapewnił Tae, a ja się zaśmiałem.
 - Bo już się z nim przespałeś? – spytałem, a on spojrzał na mnie groźnie – To znaczy, że tak? – chciałem się upewnić.
 - A ty?- Taemin najwidoczniej chciał zmieniać temat.
 - Co ja? –zdziwiłem się.
 - Widziałem, jak wczoraj wytaczasz się z klubu z jakimś słodkim chłopakiem– powiedział i na jego ustach wykwitł szatański półuśmieszek.
 - To fakt, zabrałem go do domu, a dzisiaj rano się pożegnaliśmy i tyle – Tae spojrzał na mnie sceptycznie.
 - Jesteś pewien? – spytał złośliwie.
 - No, jasne. Wiesz, że ty jesteś moim jedynym – powiedziałem i zaśmiałem się głupawo.
 - Był całkiem niezły – ciągnął temat starszy.
 - Zapewniam cię, że to jednorazowa sprawa. Poza tym z tego co pamiętam, to on gustuje w starych zboczeńcach, co tłumaczy, czemu był w Black Soul – wyjaśniłem.
 - Hej, nie oceniaj, Jongin  - oznajmił Taemin – Szukanie sugar daddy, to nie przestępstwo, a zresztą jeśli tak jest, to przecież ty też możesz zostać jego sponsorem, stać cię na to.
Zmarszczyłem brwi.
 - Nie wiem, po co ciągniemy ten temat, skoro jest już wyczerpany. Po pierwsze, ja nie szukam ani chłopaka, ani utrzymanka, bądź też dziwki, jak kto woli to nazywać, a po drugie, to już nigdy nie spotkam Yixinga, zjedliśmy pożegnalne śniadanie i koniec  - powiedziałem kategorycznie.
 - Dobrze, już dobrze – mruknął Tae i wstał z fotela, ruszając w moją stronę – Po co te nerwy?
Starszy położył się obok mnie, a ja przybliżyłem się do niego i westchnąłem.
 - Mówiłem już, że jestem padnięty? – spytałem, zamykając oczy, a Taemin zachichotał.
 - Chodźmy spać – powiedział i owinął swoje chude kończyny wokół mojego ciała, wtulając się we mnie.
Lubiłem, gdy to robił, czułem się dzięki temu bezpieczniej. Odwzajemniłem jego uścisk i nie minęło dużo czasu, nim zasnąłem. 

„Niektórzy z nich chcą cię wykorzystać,
Niektórzy z nich chcą być wykorzystani.”
~Marilyn Manson - Sweet Dreams

1 komentarz:

  1. To jest takie a;jofaojfapfj paf a <3
    Postać Jongina mnie rozwala! :D
    Bo niby taki cool, a uroczy Yixing potrafi zbić go z tropu :D
    Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń