niedziela, 15 marca 2015

Anielskie pęknięcia pt 8

Od autorki: Kocham was i proszę o komentarze. <3


 - Więc… Skąd znasz Yifana? – spytałem Yixinga.
Siedzieliśmy w mojej sypialni. Yifan ulotnił się zaraz po tym, gdy przerwał nam Yixing. Okazało się, że ta dwójka się skądś znała i zastanawiałem się, o co w tym chodziło. Yixing chciał zbiec po tym, jak stanął twarzą w twarz z Yifanem, ale mu na to nie pozwoliłem. Po pierwsze przerwał mi miłe zakończenie dnia, a po drugie byłem ciekawy, jakie miał relacje z moim niedoszłym kochankiem.
 - Czy to ważne? – mruknął i zapadł się głębiej w fotel, który stał w rogu mojej sypialni.
 - Tak – odpowiedziałem kategorycznie, dałem mu do zrozumienia, że nie przyjmę odmowy.
 - Znam go z Black Soul, jest tam barmanem – powiedział Yixing, a ja skinąłem głową.
- Tak, mówił mi o tym – przyznałem – Jesteś stałym bywalcem Black Soul, że tak dobrze się znacie? – zadałem kolejne pytanie, a starszy uciekł wzrokiem w bok.
 - Pracowałem w Black Soul – odparł, a ja uniosłem brwi i spojrzałem na niego zdziwiony.
 - Pracowałeś? – zmierzyłem go – Jako kto?
Yixing skrzywił się na krótki moment, ledwo mogłem to zauważyć, ale obserwowałem go dokładnie, więc mi to nie umknęło.
 - Jako tancerz – odpowiedział.
Tancerz? Z tego co mogłem zauważyć podczas mojej wizyty w klubie, to w Black Soul taniec jest równoznaczny z wiciem się po scenie w skąpym ubraniu ku uciesze starych zboczeńców. Dlatego spotkałem go tamtego wieczoru?
 - Kiedy przestałeś tam pracować? – spytałem.
 - Tego wieczoru, kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy, miałem swój ostatni występ – wyjaśnił, a ja skinąłem, bo to miało sens.
 - Czemu już tam nie pracujesz?
 - Czy nie zadajesz za wiele pytań? – odpowiedział zirytowany.
- To źle, że chcę wiedzieć więcej o człowieku, którego przyjąłem pod swój dach? – Yixing na te słowa jedynie przewrócił oczami.
 - Skoro tak, to ja też mam parę pytań do ciebie – oznajmił, a ja spojrzałem na niego butnie i czekałem w milczeniu, na to co miał do powiedzenia - Gdzie spotkałeś Yifana?
 - Na domówce u Key, przed paroma godzinami – odpowiedziałem, a Yixing zmarszczył czoło.
 - Skąd on się tam wziął? – zdziwił się chłopak.
 - Powiedział, że jest przyjacielem Jonghyuna.
 - Jonghyuna? – widziałem wyraźnie, jak starszy zamarł – Co on tam robił?
- Jest chłopakiem Key, to on i jego znajomi urządzili tą imprezę– wyjaśniłem – Znasz Jonghyuna? – spytałem zaciekawiony.
 - Tak, ale tylko z widzenia – odparł pospiesznie.
                Uniosłem brwi pytająco, ale Yixing mnie zignorował. Znał Yifana i Jonghyuna, to trochę dziwne. Chociaż właściwie, jeśli pracował w Black Soul to jasne, że znał Yifana, bo on był tam barmanem, a mężczyzna powiedział, że Jonghyun załatwił mu tam pracę. Skoro Jong był jednym ze stałych bywalców i do tego mógł załatwiać pracę w tym klubie, to coś go łączyło z właścicielem, a to oznaczało, że pewnie znał też innych pracowników. Yixing był tam tancerzem, więc musiał go w ten sposób poznać.
 - Jak długo pracowałeś w Black Soul? – spytałem, a Yixing zastanowił się nad tym przez chwilę.
 - Od kiedy przyjechałem do Korei, więc jakieś dwa lata – mruknął, a ja zanotowałem sobie, że był w kraju od dwóch lat.
Sam nie wiedziałem, co mnie tak pociągało w tym człowieku. Był tajemniczy, może znaliśmy się tylko parę dni, ale to nie znaczyło, że nie powinienem go pomału rozgryzać. Tymczasem ja mimo starań, by go zrozumieć, miałem jedynie coraz więcej pytań i to mnie w nim intrygowało. On pewnie już wiedział o mnie wszystko, nie byłem zbyt skomplikowany, a to trochę mnie bolało. Okazało się, że był cały czas blisko i w jakiś sposób nasze ścieżki się splatały, ale po prostu się nie dostrzegaliśmy. Nasze spotkanie nie było wcale aż tak bardzo przypadkowe.
 - Ile wiesz o Yifanie?  -spytał mnie, wyrywając mnie z zamyślenia.
 - Mieszkał wcześniej w Kanadzie i w Chinach, ma dwadzieścia pięć lat, jest barmanem w Black Soul i jest przyjacielem Jonghyuna – powiedziałem, a Yixing spojrzał gdzieś w bok, wyglądał tak, jakby poczuł ulgę.
Podniósł się nieco z fotela i z powrotem skierował swój wzrok na mnie, uśmiechając się nagle słodko. Zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni, jego niepewna mina została zastąpiona uroczą i niewinną twarzą. Byłem więcej niż zdziwiony.
 - Masz basen, prawda? – spytał raczej dla zasady, bo na pewno go już widział.
 - T-tak – zająknąłem się, nie wiedząc, czemu tak nagle się zmienił.
 - Może byśmy popływali – oznajmił i przechylił głowę.
 - Teraz? – zdziwiłem się, a on skinął głową.
Spojrzałem na zegarek, który stał niezmiennie na szafce nocnej.
 - Jest czwarta nad ranem – powiedziałem, a Yixing jedynie zaśmiał się.
 - Martwi cię to? – prychnął.
 - Woda pewnie jest zimna – wyjaśniłem, a on przewrócił oczami.
 - Nie przeszkadza mi to – zapewnił – Myślałem, że zawsze jesteś chętny, by pokazać swoje boskie ciało światu, przynajmniej takie wrażenie robisz na scenie – powiedział.
 - Oglądałeś moje występy? – zdziwiłem się, a on znowu się zaśmiał.
 - Nie da się ich nie oglądać, lecą na każdym programie o każdej godzinie, jesteś wszędzie, twoje zdjęcia wiszą nawet w metrze, którym jeżdżę do pracy.
 - Tak się tłumacz – uśmiechnąłem się zadziornie – Tak naprawdę lubisz fakt, że możesz zobaczyć moją twarz na przystankach autobusowych i na budynkach – powiedziałem, a on wstał i powoli ruszył do drzwi.
 - Może… - wymruczał i otworzył drzwi mojej sypialni, wychodząc – Idziesz? – spytał, a ja otrząsnąłem się i pobiegłem za nim.
Stanęliśmy na brzegu basenu. Yixing zdjął bluzkę ze sporym wycięciem w serek, którą miał na sobie, spoglądając na mnie, tak jakby chciał powiedzieć, że teraz mój ruch. Nie musiał mnie długo prosić, rzeczywiście lubiłem chwalić się swoim ciałem. Zrzuciłem z siebie bokserkę i spodnie, zostając jedynie w samej bieliźnie. Zauważyłem, jak starszy zatrzymał swoje spojrzenie na dłużej na mojej nagiej klatce piersiowej.
Yixing też zdjął spodnie, ukazując na krótką chwilę mleczną skórę nóg, jednak szybko wskoczył do wody i pozbawił mnie tego wspaniałego widoku. Chłopak był niezaprzeczalnie przystojny, nawet kiedy piszczał jak dziewczyna, krzycząc, że woda jest cholernie zimna. Zaśmiałem się i też wskoczyłem do basenu.
Rzeczywiście, woda była okropnie lodowata, poczułem jak milion małych igiełek wbija się w moją skórę. Pływanie w zimnej wodzie o czwartej nad ranem w samej bieliźnie było głupie, ale jeśli robiło się to z ładnym chłopakiem, sprawa miała się zupełnie inaczej.
Yixing przejechał ręką po twarzy, zaczesując mokrą grzywkę do góry. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Mógłbym przysiąc, że ten uśmiech to była najlepsza rzecz na świecie. Można było przez niego zapomnieć o całym świecie i to właśnie zrobiłem.
Chłopak zaczął pływać na plecach przez całą długość basenu. Oparłem się o brzeg i przyglądałem się, jak Yixing z zamkniętymi oczami unosił się na wodzie, niemal całkiem nagi. To było trochę zbyt podniecające, jak na mój gust.
Odwróciłem się plecami do niego, by się nie nakręcać. Oparłem podbródek na ramionach i spojrzałem w niebo.
Będąc w centrum Seulu, nie można było dostrzec ani jednej gwiazdy. Tae mówił mi, że kiedy był na Hawajach ze swoją starszą siostrą jako dziecko, mieszkali w domku na plaży i kiedy w nocy wychodzili na zewnątrz, widział każdą nawet najbardziej oddaloną od Ziemi gwiazdę. Ja nigdy nie byłem w żadnym miejscu, w którym można zobaczyć gwiazdy na nocnym niebie. Odwiedziłem tak wiele miejsc, ale zawsze wiązało się to z jakimiś występami, więc były to jedynie duże miasta. Nigdy jeszcze nie pojechałem na wakacje. Miałem miliony na koncie, ale nigdy nie wyjechałem gdzieś z własnej woli. Czy to nie była czysta ironia losu?
 - O czym myślisz? – spytał Yixing, który nagle znalazł się obok, przybierając podobną pozę do mojej.
Podskoczyłem przestraszony, bo nie zauważyłem go wcześniej. Chłopak uśmiechnął się.
 - O tym, że nigdy nie widziałem nocnego nieba pełnego gwiazd – powiedziałem i poczułem się głupio.
Brzmiałem jak niepoprawny romantyk, którym zdecydowanie nie byłem i nigdy nie mógłbym nim zostać, bo byłem zbyt dosadny i bezpośredni. Yixing chyba jednak nie wyczuł mojego skrępowania, bo poszerzył uśmiech i spojrzał w niebo. Wyglądał pięknie.
 - To smutne – oznajmił.
 - Co? – spytałem zdezorientowany.
 - To, że nigdy nie widziałeś gwiazd – powiedział, spoglądając na mnie – Kiedy mieszkałem jeszcze Huachongzi, codziennie wychodziłem przed dom i patrzyłem w niebo, obserwując gwiazdy, ale w Seulu ich rzeczywiście nie widać – rzekł spokojnie.
 - Huachongzi? – spytałem zaciekawiony.
 - Mała miejscowość w Chinach, niedaleko Changsha, obok przepływa rzeka Xiangjiang, tam się wychowywałem, tam mieszka moja rodzina i tam każdej pogodnej nocy widać było gwiazdy, zwłaszcza, że mój dom był na samym końcu wioski, tam gdzie kończyła się asfaltowa droga, a nieba nic nie przysłaniało – wyjaśnił z rozrzewnieniem.
 - Od dawna tam nie mieszkasz? – zadałem kolejne pytanie.
 - Odkąd skończyłem piętnaście lat i zacząłem chodzić do szkoły z internatem w Changsha – odparł.
 - Szkoła z internatem? –spytałem – To brzmi trochę… - mruknąłem rozbawiony.
 - A jeśli powiem, że to była szkoła katolicka tylko dla chłopców – zaśmiał się, a ja spojrzałem na niego przeciągle.
 - Wtedy ja powiem, że chciałbym cię zobaczyć w mundurku, wśród tych wszystkich poukładanych dzieciaków i zakonnic, bo to musiało być cholernie gorące – oznajmiłem i nawet nie zauważyłem, kiedy moje usta złączyły się z ustami Yixinga.
Nasze języki ocierały się o siebie i zaplatały się frywolnie. Moje ręce od razu znalazły drogę i zaczęły krążyć po ciele starszego. Oparłem chłopaka o brzeg basenu i zamknąłem go między moimi ramionami. Yixing jęknął, kiedy moje usta zjechały na jego szczękę, gryząc ją, ssąc i całując na przemian. Jego ręce zjechały na moje krocze i nie mogłem się powstrzymać od warknięcia, bo ręce starszego były zręczne i delikatne.
 - Chyba muszę cię rozczarować – powiedział, kiedy na chwilę się od siebie oderwaliśmy i spojrzeliśmy sobie w oczy.
 - Tak? – spytałem cicho z zadziornym uśmieszkiem.
 - Nie było tam poukładanych dzieci – oznajmił, a ja się zaśmiałem.

„Świat stanął w ogniu i nikt prócz Ciebie nie mógł mnie ocalić.
To dziwne, do czego pożądanie może zmusić głupich ludzi.”
~ Chris Isaak - Wicked Game

2 komentarze:

  1. Fkjxkxjivibukxlnvxhcd i djdkducdkxjck oraz cfcxjcxvxbcyb. Taaa to jedyne co mam do powiedzenia na temat tego.. bo raczej bic składniowego nie przychodzi mi do głowy.. mogę jedynie dodać, że jak zwykle cudne <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli wiadomo skąd Yixing znał Krisa. Lay to na serio interesująca postać! Nie spodziewałam się, że był tancerzem i takim bardziej rozrywkowym. A na dodatek chodził do szkoły katolickiej, choć z niego niezły diabełek jest Ciekawe, jakie jeszcze skrywa tajemnice. Jongin na pewno je jakoś wydobędzie. Podoba mi się końcówka. Nie ma to, jak pocałunek w zimnej wodzie o 4 nad ranem. Więcej takich romantycznych scenek.
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń