niedziela, 12 lipca 2015

Anielskie pęknięcia pt 23

Od autorki: Zbliżamy się do końca, ale akcja nadal trwa. :D Kocham was i proszę o komentarze. <3 


- Widziałeś się z nim? – spytał Taemin, siadając prosto.
                Byliśmy w moim domu i oglądaliśmy jakiś głupi film, kiedy w końcu powiedziałem swojemu przyjacielowi o wczorajszej sytuacji, przez którą z mojego mózgu zrobiła się bezkształtna papka. Nie miałem pojęcia, co mógłbym zrobić. Znowu wszystko było zbyt skomplikowane. Właśnie teraz, kiedy wszystko sobie poukładałem w głowie, znowu nie wiedziałem, jak sobie to tłumaczyć. Znowu pojawił się w moim życiu on.
 - Nie – powiedziałem cicho – Nie chciał się ze mną widzieć – odparłem.
 - Dupek – prychnął Tae, a ja się wzdrygnąłem – Zasługujesz na wyjaśnienie.
                Westchnąłem.
 - Już wszystko mi powiedział, wtedy w szpitalu – powiedziałem beznamiętnie, nadal wpatrując się w telewizor, mimo że nawet nie wiedziałem, co oglądaliśmy.
 - Co jeśli to nie wszystko? – spytał blondyn, a ja wzruszyłem ramionami.
 - To głupie, ale ten jeden raz mu uwierzyłem – uśmiechnąłem się z goryczą.
 - Skoro wsypał Jonghyuna… - zaczął niepewnie Taemin, a ja spojrzałem na niego z troską, wiedziałem, ile go kosztowała znajomość z tym draniem – To musiał powiedzieć też o sobie – dokończył w końcu chłopak.
 - Tak – powiedziałem tylko, nie miałem pojęcia, co innego mógłbym odpowiedzieć.
 - Więc… Pójdzie do więzienia? – spytał Taemin, a ja skinąłem głową.
 - Policjant, który mnie przesłuchiwał, stwierdził, że nie ma co liczyć na uniewinnienie, może jedynie dostanie łagodniejszą karę – oznajmiłem, udając, że to mnie absolutnie nie poruszyło.
* * *
                Kiedy Taemin poszedł do domu i zostawił mnie samego, zacząłem nad tym wszystkim myśleć.
                Powiedziałem policjantom całą prawdę. Wszystko, co wiedziałem i nie powinienem oglądać się w tył, ani rozmyślać nad tym. Nie powinienem się obwiniać, bo nie ja jedyny złożyłem takie zeznania. Nie chciałem tego robić, naprawdę. Nie zamierzałem obarczać się winą za złe uczynki obcej osoby, ale mimo wszystko to zrobiłem.
                Yixing był dla mnie kimś wyjątkowym, poruszył moje serce. To prawda, że wszystko skomplikował, ale nie do końca zrobił to umyślnie. On tylko chciał pozbyć się przeszłości i przypadkiem wciągnął mnie w swoje stare porachunki. Wraz z zerwaniem z Black Soul i Jonghyunem, zaczął nowe życie u mojego boku. Nie chciałem się do tego przyznawać, ale był pierwszą osobą, którą pokochałem.
                Kochałem go, ale nie dla jego ciała, wyglądu, pieniędzy, tylko dla jego charakteru, tego jaki zawsze był dla mnie dobry. Zmienił mnie i to wcale nie na gorsze. Zrozumiałem dzięki niemu, że nie jestem już tylko aniołem narodu, że mogę nadal być Kim Jonginem, takim jakim nigdy właściwie nie byłem. Straciłem trochę życia na bezsensowne podążanie za słowami innych, ale nadal byłem młody i mogłem z powodzeniem zmienić to.
                Zrozumiałem, że więcej było przede mną, a to co za mną, mogło stać się tylko epizodem. Ludzie w końcu zapomną, kim byłem i pokochają nowego mnie. Szczerość czasem też wygrywa.
                Tamtego wieczoru nad wszystkim długo rozmyślałem, pogodziłem się jakoś z nową rzeczywistością, a na dodatek zrobiłem to całkiem sam i bez choćby kropli alkoholu. Pokonałem własne słabości i odrodziłem się w końcu po długich latach letargu.

* * *
 - Wyrok w imieniu Republiki Korei, sąd rejonowy po rozpoznaniu sprawy Kim Jongina uznaje jego kontrakt za unieważniony i zwalnia go z wszelkich opłat na rzecz wytwórni . Zamykam rozprawę, dziękuję państwu – powiedział sędzia i uderzył młotkiem w stół.
                Prezes wytwórni spojrzał na mnie bardzo nienawistnym wzrokiem, a ja uśmiechnąłem się do swojego adwokata, dziękując mu serdecznie. Kiedy tylko wyszedłem z sali sądowej, dopadł mnie mój przyjaciel, który uściskał mnie mocno.
 - Boże, jestem taki szczęśliwy – powiedział podekscytowany blondyn, a ja zaśmiałem się.
- Ja też – zapewniłem go, będąc całkowicie szczerym.
- Widziałeś minę prezesa, wyglądał jak dziecko, któremu zabrano ulubioną zabawkę – prychnął Tae.
-  Byłem jego ulubioną zabawką – zapewniłem z goryczą w głosie.
                Taemin spojrzał na mnie ze współczuciem i westchnął. Na chwilę zapadła niewygodna cisza, którą szybko przerwał blondyn.
 - Nie myśl o tym, już nią nie jesteś – powiedział i poklepał mnie po plecach.
 - Wiem – mruknąłem.
                Może już nie byłem tą cholerną zabawką, ale nadal czułem się jakbym nią był. Ciężko jest po całym życiu cudzych wyborów, zacząć decydować samemu. To nie takie proste.
 - Chodźmy na piwo – zaproponował Tae, a ja pokręciłem głową.
 - Nie piję – odparłem – Ale chodźmy coś zjeść – dodałem pospiesznie.

* * *
                Nie miałem pojęcia, czemu wybrałem akurat tą restauracje. W Seulu było tysiąc innych, ale coś mnie tam popchnęło, jak za sprawą magii. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to właśnie to miejsce. Może chciałem zobaczyć jak tam było bez Yixinga, a może chciałem poczuć w jakiś sposób jego obecność.
 - Jongin – zaćwierkotał uradowany Luhan, a ja uśmiechnąłem się.
 - Hej – mruknąłem nieśmiało.
 - Słyszałem, że miałeś sprawę. Jak poszło? – spytał, przysiadając się do stolika mojego i Tae, olewając przy tym cały świat oraz fakt, że jest w pracy.
- Bardzo dobrze. Wygrałem – oznajmiłem.
 - I to bez dwóch zdań – dorzucił swoje trzy grosze Taemin.
 - Co u Sehuna? –spytałem grzecznie.
 - Och, bardzo dobrze się nam wiedzie. Właśnie zaczął studia, a ja jeśli mam być szczery, złożyłem właśnie wypowiedzenie, w końcu dostałem pracę w swoim zawodzie – Luhan wyglądał na bardzo szczęśliwego.
- Tak dużo się zmieniło tutaj – powiedziałem.
 - No, cóż. To chyba pół roku, o ile się nie mylę, prawda? – spytał blond kelner, a ja skinąłem.
 - Co u innych? – spytał Tae.
 - No cóż… Chen i Kyungsoo nadal na swoich miejscach, szef zatrudnił nowego pracownika na miejsce Yixinga, to przesłodki chłopak, wygląda na dużo młodszego, ale jest w moim wieku, nazywa się Xiumin – słuchałem Luhana z uśmiechem na ustach – A co u Yixinga? Słyszałem, niestety, to i owo, przykra sprawa – mój uśmiech zrzedł, gdy usłyszałem imię swojego byłego chłopaka.
 - Przyznał się do swojej przestępczej działalności, złapano dzięki niemu sporą grupę, która sprzedawała narkotyki i zajmowała się kradzieżami. Teraz czeka na wyrok – wyjaśniłem.
- Widziałeś się z nim? Jak on to znosi? – spytał przejęty Luhan – Taki miły człowiek, kto by pomyślał, no ale każdy popełnia błędy, grunt, że się przyznał.
 - Nie, zerwałem z nim kontakt. Ostatni raz widziałem go chyba tydzień przed jego przyznaniem się do winy – oznajmiłem, a Luhan pokiwał głową.
                Zapadła cisza, podczas której zacząłem rozmyślać, o tym jak bardzo brakowało mi Yixinga i jak bardzo on musiał czuć się porzucony. Tak bardzo pragnąłem jeszcze raz go spotkać.
 - No, cóż… Czego sobie życzycie, chłopcy? – Luhan z tym swoim słodkim głosem i uśmiechem na ustach, przerwał moje rozmyślania.
                Jednakże ziarno już dawno zostało rzucone, a ja coraz częściej o tym myślałem.

„I ciągle widzę ich twarze,
[…]ich nie ma – myślę i marzę.”
~ I ciągle widzę ich twarze – Stanisław Wyspiański

3 komentarze:

  1. No ciekawe, ciekawe. Fajnie, że Jongin wreszcie się uwolnił od wytwórni. Nie mogę się doczekać wyroku Yixinga. Czekam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu tego rozdziału tak bardzo żal mi Jongina i Yixinga :<
    Tak bardzo chciałam żeby pod koniec byli razem, ale zdążyłam zauważyć, że uwielbiasz pisać angsty, więc pewnie nie ma co liczyć na happy end ;p

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. To skoro nie będzie już z Yixingiem to może tak Taemin? W sumie po tym wszystkie należy sie Jonginowi happy end~
    Właśnie sobie uświadamiam, że nie chcę żebyś kończyła AP... bo będzie tak pusto bez nich ;x

    http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń