niedziela, 19 lipca 2015

Anielskie pęknięcia pt 24

Od autorki: KONIEC!!! Nie wierzę, że to dokończyłam xD Pierwszy raz napisałam coś tak długiego :D Właściwie mi się podoba i jestem z sb dumna. Dziękuję za wsparcie <3 To naprawdę jest niesamowite uczucie czytać wasze komentarze. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam i się wam podobało. Kocham was <3


Spojrzałem na puste krzesło po drugiej stronie stołu. Poczułem dziwną i bezpodstawną pustkę, przecież  zaraz  miał usiąść przede mną, nie miałem być sam. Tak przynajmniej sobie wmawiałem. Chyba czułem, że po tej rozmowie coś stracę na zawsze. To miał być koniec.
                Przełknąłem ślinę, moje ręce pociły się i czułem mdłości. Jeszcze nigdy tak bardzo nie denerwowałem się jak w tamtej chwili. Podczas wszystkich niezliczonych występów, nawet kiedy debiutowałem. Przyjmowałem to ze zdawkowym stresem, a później miałem to kompletnie gdzieś.
                Rozejrzałem się po całkiem sporej sali, która wypełniona była stolikami i krzesłami. Trochę jak restauracja, tylko wszystko było dużo brzydsze, bardziej kanciaste, nie było obrusów, a w oknach i drzwiach były kraty. Kilka osób w jasnoniebieskich jednolitych kombinezonach rozmawiało ze swoimi najbliższymi, gdzieniegdzie rozstawieni byli strażnicy, którzy pilnowali, by nie doszło do żadnych niebezpiecznych sytuacji.
                W końcu usłyszałem brzęk klucza w zamku i drzwi do pomieszczenia otworzyły się. Tak po prostu wszedł do środka, jakby to nie było nic takiego, że się widzimy. Przeszedł przez salę i usiadł na krześle naprzeciwko mnie, a za nim cały czas podążał strażnik. Mężczyzna w mundurze stanął pod ścianą i uważnie obserwował chłopaka siedzącego przede mną, jednocześnie dał nam odrobinę prywatności, stojąc na tyle daleko, że nie mógł słyszeć naszej rozmowy, o ile nie zaczniemy na siebie krzyczeć.
                Bałem się spojrzeć w górę, nie chciałem patrzeć w jego oczy. To było trochę za dużo. Jednak w końcu to zrobiłem. Wyglądał tak samo, nadal był przystojny. Trochę schudł, a pod jego oczami widniały ciemne sińce spowodowane zapewne zmęczeniem.
                Patrzył na mnie w napięciu, czekał, aż coś powiem, ale ja nie mogłem jasno myśleć, nie potrafiłem wyartykułować nawet jednej sylaby. Uderzyło we mnie jednocześnie zbyt dużo uczuć.
                Czułem radość, że znowu go widzę, ale też wściekłość, która tkwiła we mnie, od kiedy powiedział mi całą prawdę. Czułem wzruszenie, złość, miłość, nienawiść. Zakręciło mi się w głowie.
                W jego oczach nadal kryły się szczere uczucia do mnie i choć nie powinienem, poczułem się szczęśliwy z tego powodu. Nie zapomniał mnie.
 - Yixing – mruknąłem, a on chrząknął, powstrzymując łzy.
                Podczas gdy on grał silnego, ja czułem jak ciepłe, słone krople spływały po moich policzkach i zamazywały mi obraz człowieka, który był tuż przede mną. Tak długo marzyłem, by był na wyciągniecie ręki, a gdy w końcu tak właśnie się stało, nie miałem mu nic do powiedzenia, oprócz tego, że mu uwierzyłem.
                On czekał cierpliwie, na to co chciałem mu powiedzieć, a ja naprawdę miałem w głowie mnóstwo słów. Dobrych słów, jednak niełatwo takie mówić, więc zamiast tego wypaliłem:
 - Zostawiłeś mnie.
                Yixing spojrzał na mnie z uśmiechem pełnym goryczy.
 - Czy nie tego chciałeś? – spytał ze smutkiem.
- Nie zwalaj wszystkiego na mnie – warknąłem.
                Nie wiedziałem skąd we mnie było tyle negatywnych emocji. Sądziłem, że już się ich pozbyłem. Przecież to już rok, wszystko się zmieniło, ja się zmieniłem. To najwidoczniej nie wystarczyło, te wszystkie nieprzespane noce, kiedy nad tym rozmyślałem, morze łez, które wylałem podczas myślenia i miliony rozmów z Taeminem, który mnie pocieszał każdego ranka.
                To tkwiło tak głęboko.
 - Nie tak to miało zabrzmieć – zapewnił – Chciałem, żebyś był szczęśliwy, a jedynym sposobem było moje zniknięcie, wyrzuciłeś mnie, a ja chciałem z początku wrócić, ale… zdałem sobie sprawę, że nie pomogę ci rozwiązać problemów, bo to ja nimi jestem – oznajmił, a ja prychnąłem.
 - Nie przeceniaj się – rzuciłem z jadem w głosie, Yixing skrzywił się trochę, ale nic na to nie odpowiedział, był pełen skruchy – Miałem cholernie dużo problemów, wcale nie byłeś największym.
 - A jednak poradziłeś sobie dopiero po tym, jak cię opuściłem – mruknął cicho pod nosem.
                Westchnąłem.
 - Poruszyłeś kostki domina – uśmiechnąłem się, ocierając łzy.
 - Nie ma za co – rzekł zaczepnie, a ja zaśmiałem się lekko.
                Właśnie w tamtym momencie zdałem sobie z czegoś sprawę. Kiedy patrzyliśmy sobie w oczy uśmiechnięci, wszystko widziałem przejrzyście. Nadal kochałem Yixinga i chyba już nigdy nie przestanę.
 - Przepraszam – wypalił, a ja kiwnąłem głową, spuszczając wzrok.
                Czy powinienem przyjąć jego przeprosiny? Zastanawiałem się.
                Uniosłem w końcu wzrok, spojrzałem mu głęboko w oczy, tak by widzieć, czy mówił szczerze.
 - Powtórz to – mruknąłem.
                Yixing milczał przez dłuższą chwilę.
 - Przepraszam – powiedział w końcu, a ja wiedziałem, że mówił całkowicie poważnie.
 - Wybaczam – zapewniłem go.
                Uśmiechnął się tak szczęśliwie. Widziałem w jego oczach łzy wzruszenia, których jednak w końcu nie uronił. Chciał pokazać mi, że jest silny i sobie poradzi.
 - Co się teraz stanie? – spytałem z lekkim przestrachem, kiedy sobie przypomniałem, gdzie się znajdowaliśmy.
 - A co ma się stać? –wzruszył ramionami.
 - Wsypałeś Jonghyuna, on się zemści, musisz tu zostać na pięć lat. Co zrobisz?
 - Nie martw się, poradzę sobie – zapewnił – Pięć lat to nie tak dużo.
 - A Jonghyun?
                Nie byłem taki pewien, że Yixing sobie poradzi. Tak łatwo ulegał wpływom, był zniszczony.
 - Po wyjściu z więzienia, wyjadę z powrotem do Chin – oznajmił, a ja uniosłem brwi.
 - Że co? – spytałem zszokowany.
 - Już wszystko przemyślałem. Na razie odsiedziałem dopiero trzy miesiące, ale może wyjdę szybciej za dobre sprawowanie, dobrowolne przyznanie się do winy świadczy na moją korzyść. Nie chcę zostawać w Korei, nic dobrego już mnie tu nie czeka, poza tym nie chcę niszczyć już niczego więcej w twoim życiu. Przyjąłeś przeprosiny, więc mogę odejść z czystym sumieniem. Wrócę do Chin, spotkam się z rodziną, przeproszę również ich i zacznę od nowa. Gdzieś daleko stąd, daleko od wszystkich miejsc, które znam i znałem. Może Hong Kong – wyjaśnił.
                Na początku chciałem go przekonywać, namawiać, jeśli byłoby trzeba rozkazać, by został i był ze mną. Jednak szybko przekonałem się, że on nie żartował. Poukładał swoje życie. Zakończył wszystkie sprawy i mógł spokojnie odejść.
                Nie zamierzałem psuć mu tego. Zresztą ja też już wszystko poukładałem i zdałem sobie sprawę, że w moim nowym życiu nie było miejsca dla niego.
                Nie powinniśmy psuć tego, co dopiero zostało naprawione. Zbyt wiele by nas to kosztowało. Więc poddałem się, może nie bez żalu, ale na pewno nie byłem przez to w rozpaczy.
  - Słyszałem, że jutro wracasz na scenę – powiedział Yixing z radością i dumą w głosie.
                Skinąłem głową.
 - Zmieniłeś wytwórnię? – spytał.
 - Tak. Jestem teraz niezależny, sam robię swoją muzykę, piszę teksty, układam choreografię.
 - Jesteś taki szczęśliwy. Gratuluję – Yixing naprawdę był przez cały czas ze mną.
                Musieliśmy się wkrótce się pożegnać, ponieważ widzenie mogło trwać tylko piętnaście minut. Jednak nie żałowaliśmy tego za bardzo, powiedzieliśmy sobie wszystko, co było istotne. Ostatnie minuty wypełniliśmy pustą rozmową, a na koniec uściskaliśmy się krótko.
                Nim wyszedłem Yixing zadał ostatnie pytanie.
 - Jaki tytuł ma twoja płyta?
                Uśmiechnąłem się.
 - Anielskie pęknięcia – odparłem.
                Yixing wyszczerzył się.
 - Arogancki – wymamrotał z rozbawieniem.

„Szybuj!
To sposób w jaki okazuję swoja miłość.
Stworzyłem to w swoim umyśle.”
~Awolnation - Sail

6 komentarzy:

  1. Właściwie to nie wiem od czego zacząć.
    Przede wszystkim dziękuję, że jednak nie zakończyłaś tego opowiadania w punkcie kulminacyjnym. Tych parę dodatkowych rozdziałów było naprawdę świetnie napisanych i zmieniło zupełnie moje odczucia.
    Tak świetnie manipulowałaś słowami, sytuacjami, że do każdego z bohaterów poczułam chyba wszystkie możliwe uczucia :D
    Na początku podchodziłam z rezerwą do Yixinga, potem bardzo go lubiłam. Na końcu znienawidziłam go i kiedy już myślałam, że to się nie zmieni BUM! Ten rozdział sprawił, że zrobiło mi się go szkoda.
    Opowiadanie zdecydowanie wyróżnia się na tle innych, które czytam/czytałam. Przede wszystkim nie było tu nic przesłodzonego, ani nic tak dramatycznego, że aż śmiesznego. Tak jakbyś wszystko idealnie wyważyła. ;)
    Mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać i szybko zaskoczysz nam czymś nowym, świeżym.
    Czekam z niecierpliwością.

    http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, że komentowałaś i czytałaś dzielnie :D jestem ci wdzięczna. dziękuję też za te miłe słowa, właśnie tego chciałam, by wszystko było wyważone i harmonijne. oczywiście już szykuję następne opowiadanie, którego zwiastun wkrótce wam przedstawię. Jesteś jjang! <3

      Usuń
  2. Skrycie myslalam, że opowiadanie zakończy się inaczej. Nie wiem co ty takiego masz w sobie, że niemal przy, każdym rozdziale się wzruszałam.
    Mam nadzieję, że szybko pojawi się coś nowego i zaskakującego.
    * Nie umiem pisać długich komentarzy :c *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co komu długie komentarze? :D Dziękuję, że czytałaś to opowiadanie,to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Nowe opo jest w przygotowaniu. Czy będzie zaskakujące? Nie wiem, zobaczymy. Na pewno będzie całkiem inne. ^^ Kamsahamnida <3

      Usuń
  3. Przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam jak :<
    Jestem usatysfakcjonowana tym zakończeniem w 100%! Jakbyś zakończyła wcześniej to bym Cię znalazła........ tak to była groźba. xD
    Uwielbiam tego ff i już wiem, że będę miała do niego sentyment.. Może dlatego bo to pierwsze opowiadanie, podczas, którego komentowałam od samego początku.. idk, ale wiedz, że ile razy mi nagmatwałaś tym opowiadaniem sprawiając, że raz nienawidziłam jednego z bohaterów, a za chwile było mi go żal to coraz bardziej wciągałam się w jego treść. Lubię takie opowiadania, gdzie mogę pomyśleć nad przeszłością bohaterów i wgl. Ale wiedz, że pod koniec pokochałam wszystkich :D
    Fighting i czekam na kolejne wpisy <3

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ci bardzo, ze tak dzielnie to komentowałaś, od samego początku opo mnie wspierałaś. <3 nowe opo jest w przygotowaniu. mam nadzieję, że tez ci się spodoba. jeszcze raz ogromne dziękuję i fighting twojej twórczości ~

      Usuń