Siedziałem na krześle w kuchni i spoglądałem na skulonego na
kanapie Jeonga. Telewizor był włączony i rzucał na jego twarz w półmroku kolorowe
światła, jednak on patrzył pustym wzrokiem w ścianę.
Zachowywał się tak, odkąd przyjechał ze szpitala. Nie stało
mu się nic poważnego, prócz ran po wbitym szkle, które po prostu wyciągnięto.
Po tamtym dniu zostały jedynie białe bandaże na jego ramionach, które zasłaniał
dużymi bluzami. Przestał się odzywać. Jego zachowanie obróciło się o sto
osiemdziesiąt stopni. Niegdyś pełen energii i z wieloma pytaniami, teraz
milczący, wyłączony z życia zwykłych śmiertelników.
Nie wiedziałem, jak
mam się zachowywać w tej sytuacji. Po rozmowie z Taehyungiem o chorobie
chłopaka, czułem się zagubiony. Nie zdawałem sobie sprawy, na czym tak naprawdę
to polega. Nie miałem pojęcia, że ma takie ataki, że zamyka się w sobie, że
widzi jakieś rzeczy. Chciałem pomóc, nie wiedziałem jak.
Wstałem z krzesła i ruszyłem do salonu. Usiadłem obok Jeonga
i spojrzałem na niego. Drgnął nieznacznie, gdy kanapa ugięła się pod moim
ciężarem. Ledwo co wychwyciłem ten delikatny odruch. Cieszyłem się tym, bo
oznaczało to, że nastolatek nie jest całkowicie odcięty od świata zewnętrznego.
Nic więcej nie zrobiłem, nie zbliżałem się do niego. Po
prostu razem siedzieliśmy. On patrzący w ścianę i ja próbujący się skupić na
oglądanym programie, jednak cały czas zerkałem na chłopaka. Sprawdzałem, czy nic
się nie zmieniło, jednak on nadal wydawał się być nieświadomy. Nie dziwię się
temu, to jeszcze trochę potrwa. Poczekam, nie będę się spieszyć. Mam czas.
* * *
W kuchni stanął zaspany Jeongguk, ziewając i przecierając
oczy rękawem za dużej bluzy. Wyglądało to tak słodko, że zagapiłem się i
oblałem sobie kawą spodnie. Co za niezdara ze mnie. Chora, pedofilska ofiara
losu.
Chłopak usiadł na krześle i przybrał swój pusty wyraz
twarzy. Zasmuciłem się na ten widok. Nie wierzyłem w cuda, ale teraz cud by się
przydał i zdecydowanie ułatwiłby wszystkim życie. Chciałem pomóc Jeongowi oraz
odciążyć nieco Tae, więc zaczynałem moją akcję „troszczyć się o dzieciaka”. Oto
trafiła mi się idealna okazja ku temu.
Wstałem błyskawicznie, nie zwracając uwagi na mokre spodnie
i podszedłem do blatu, nad którym wisiały szafki. Otworzyłem jedną z nich i
wyciągnąłem ulubione płatki chłopaka.
- Jeonggie, zrobię ci
płatki z mlekiem- powiedziałem dosyć cicho, ale głos rozniósł się po, skąpanej
w ciszy poranka, kuchni.
Drgnął nieznacznie, ale nie przeniósł na mnie wzroku.
Westchnąłem i powróciłem do poszukiwania miseczki dogodnej do wypełnienia jej
mlekiem. To nie stanie się tak szybko, musiałem ostudzić nieco swój entuzjazm.
Jestem zbyt pozytywnie nastawiony do całej tej sprawy, mogę się jedynie
rozczarować.
Kiedy skończyłem przygotowywać to prowizoryczne śniadanie,
postawiłem miseczkę przed Jeongiem, położyłem obok jego dłoni łyżkę i usiadłem
naprzeciw niego. Spojrzał na przygotowany przeze mnie posiłek, co uznałem za
pierwsze zwycięstwo, a potem wziął łyżkę i zaczął jeść. Sprawiło to, że na
mojej twarzy wykwitł ogromny uśmiech, a po sercu rozlało się dziękczynne
ciepło.
Pierwszy sukces nie miał pociągnąć za sobą kolejnych. Mogę
nawet rzec, że to było szczęście początkującego.
Kiedy Jeong siedział przed telewizorem i oglądał wiadomości,
usiadłem obok niego. Nie zwrócił na mnie uwagi, nawet nie drgnął. Próbowałem
go jakoś zagadać, ale to było zbyt trudne. On najzwyczajniej w świecie mnie
ignorował i to bezczelnie. Zdawałem sobie sprawę, że nie ma ciągłego połączenia
z rzeczywistością, jednak wierzyłem, że rozumie, co mówię. Przynajmniej do
czasu, kiedy zostałem ostentacyjnie olany przez niego i moja nadzieja zgasła.
Nie był to koniec moich porażek, gdy chciałem powiedzieć mu
dobranoc i cmoknąć w czoło, chłopak odwrócił się do mnie plecami, dając mi tym
samym znak, że mogę sobie odpuścić. Nie wiem, czy zrobił to specjalnie, ale tak
to wyglądało. Irytowałem go swoim zachowaniem? W tamtej chwili mnie to nie
obchodziło, liczyło się tylko to, by okazać mu jak najwięcej troski. Chciałbym
dać mu cząstkę mojej duszy, jednak dostał ode mnie jedynie wątpliwą pomoc.
W kolejnych dniach nie było wcale lepiej. Podczas obiadu,
kiedy przygotowałem mu zupę, po prostu zwalił talerz na ziemię. Znów zastanawiałem
się, czy zrobił to specjalnie. Potem olał mnie, gdy chciałem mu poczytać
gazetę, a gdy chciałem mu pomóc z myciem włosów, zatrzasnął mi drzwi przed
nosem.
Tak właśnie upływały mi dni. Próbowałem stać się pomocny, a
nawet być lekarstwem, jednak jedyne co robiłem, to bycie nadopiekuńczym,
irytującym darmozjadem. Mimo tego Tae mi podziękował, ze pilnuję Jeonga.
Przynajmniej on to docenił.
* * *
Dawno już zapadł zmierzch i panowała głucha noc. Byłem już
nieco podłamany ignorancją Jeonga i brakiem poprawy jego stanu zdrowia.
Poszedłem spać wcześniej, ale nie mogłem zasnąć, więc jedynie przewracałem się
z boku na bok. Tae nie było, bo poszedł do jakiejś laski i to u niej dzisiaj
nocował, a babcia chłopaków spała, wykończona pracą, w swoim pokoju.
Rozmyślałem nad tym wszystkim. Nad Jeongiem, Tae i mną.
Rozważałem różne opcje, tego co powinienem obecnie zrobić. Moja wizyta tu się
przedłużała. Nawet nie płaciłem za mieszkanie, po prostu żyłem na czyjś koszt.
Koszt Tae i jego babci, którzy ciężko na to wszystko pracowali. Byłem im
wdzięczny, lecz zbyt długo tu byłem, nie odwdzięczając się.
Nagle poczułem, jak łóżko ugina się pod ciężarem drobnego
ciała, które nie mogło należeć do nikogo innego niż Jeong. Wsunął się pod
kołdrę i owinął ramiona wokół mnie. Poczułem uderzające we mnie ciepło i
niedowierzanie. Co to ma znaczyć? Jak to w ogóle możliwe? Ogarnęła mnie
euforia. Właśnie przytulał się do mnie Jeong, bardziej lub mniej świadomie, ale
mimo wszystko to robił. Byłem tak bardzo tym przejęty, że niemal nie mogłem
oddychać, a na pewno nie mogłem robić tego równo. Jak on na mnie działał?
- Jeong? –spytałem w końcu, a on mocniej się wtulił w moje
ciało.
Odwróciłem się twarzą do niego i spojrzałem w jego otwarte i
przytomne oczy. Patrzył na mnie ze zrozumieniem, był tego świadomy. Poczułem kolejną
falę radości. Nie potrafiłem ukryć uśmiechu. Byłem zagubiony.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Uspakajałem się, wyrównywałem
oddech, a Jeong zdawał się być zahipnotyzowany. Modliłem się, by nie był to
sen, żeby działo się to naprawdę, aby Jeongguk nie zniknął.
Dotknąłem jego policzka. Zrobiłem to niezwykle delikatnie,
jakbym dotykał kruchą, starożytną porcelanę. Opuszki palców parzyły mnie żywym
ogniem przy zetknięciu ze skórą nastolatka. Nie mrugałem, by nie uronić ani
jednej chwili.
- Jimin… - szepnął, a
mnie przeszło milion dreszczy, łamiąc przy okazji moje serce.
- Tak? – spytałem
cicho, by nie naruszyć tej ciszy wokół nas.
- Chciałbym być
normalny – powiedział, a ja wzdrygnąłem się zdziwiony.
- Jesteś normalny –
odpowiedziałem mu z przekonaniem.
- Nie kłam – wtulił
się mocniej twarzą w moją dłoń – Nie jestem normalny, wiem o tym. Jestem chory
– usłyszałem gorycz w jego głosie – Chcę być normalny… - powtórzył – Dla ciebie
– dodał po chwili zawahania.
- Dla mnie? –
zapytałem, nie mogąc uwierzyć w to, co się właśnie dzieje.
- Tak, chcę tego…
bardzo – zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, a ja nie zaprotestowałem– Jednak
równie mocno pragnę śmierci – oznajmił niesamowicie czystym głosem.
Wywołało to u mnie
nagłe mdłości i przyspieszenie bicia serca. Nagle zbliżył usta do mojego ucha.
- Spraw, bym pragnął
cię mocniej niż śmierci– szepnął mi.
Te słowa odebrały mi zdolność racjonalnego myślenia.
Przestałem używać mózgu i wpiłem się w słodkie wargi młodszego. Smakowałem je z
zapamiętaniem, zasysając się co chwila na dolnej wardze. Pragnąłem jego
miłości, jego pożądania, miałem wrażenie, że tego samego oczekuję ode mnie
Jeong. Pragnąłem być z nim, a przez tą jedną chwilę, gdy nasze języki tańczyły,
a usta łączyły się w namiętnym, przepełnionym emocjami pocałunku, uwierzyłem,
że jest to możliwe. Wszystko było możliwe. Nawet miłość miała sens.
No, ciekawe czy Jimin'owi się uda go przekonać ;-;
OdpowiedzUsuńJungKook tak się zmienia co chwilę, szkoda mi go D:
*Nie umie pisać długich komentarzy*
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa to było takie cudne zakończenie <3 *O* tego sie po Jeongguk'u nie spodziewałam :o Chcę szybko kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuń~Wiczuś
Laska kocham cię poprostu... Sory że nie komentowalam poprzednich czesci ale zawsze zappminalam bo mi się spieszylo żeby czytać kolejna część ;) piszesz bosko i to jeszcze z moim Kookiem ♥.♥ pisz tak dalej ;***
OdpowiedzUsuń~Kookie
Oh Oh ;-; Zastanawiam się, dlaczego ja wcześniej nie czytałam twojego bloga... ;;;; Mam życiowe szczęście, że trafiłam na twojego bloga ♥ TAK BARDZO KOCHAM >u< ♥ Masz idealny sposób pisania i życzę Ci dużo weny na przyszłość abyś dalej tworzyła takie piękne opowiadania :3 ! To takie słodkieeeeeeeeee aaaa~ *-*
OdpowiedzUsuń