Siedziałem na
fotelu w salonie, patrząc uważnie, jak Yixing rozglądał się po całym
pomieszczeniu, zawiesił wzrok na dłużej na gitarze elektrycznej, która była
zawieszona na ścianie, a następnie spojrzał na mnie.
Nie miałem
pojęcia, co mam sądzić o tym, że przyszedł do mnie. Chciał czegoś? Kolejnej
rundy, a może zacznie mnie szantażować moimi nagimi fotkami? Odchrząknąłem i
zmierzyłem go od stóp do głów. Nie wyglądał źle, nawet w zwyczajnym ubraniu,
które miał na sobie i trochę potarganych włosach, ale właściwie on wyglądał
dobrze nawet o poranku, zaraz po przebudzeniu i z kacem.
- Więc… - mruknąłem – Po co przyszedłeś do
mnie? – spytałem, a on spuścił wzrok na swoje dłonie.
- Kolega wyrzucił mnie z mieszkania –
powiedział, a ja uniosłem brwi, nie wiedząc, co chłopak chciał przez to
powiedzieć.
- No, cóż… To nie za fajnie – obserwowałem z
uwagą, jak jego noga poruszała się nerwowo – Chyba – dodałem po chwili, by dać
mu do zrozumienia, że to nie miało większego znaczenia dla mnie i nie
wiedziałem, po co mi to mówił.
- Tak – przyznał Yixing i spojrzał na mnie z
uśmiechem – Nie mam, gdzie pójść, nie znam tu nikogo, więc postanowiłem przyjść
do ciebie.
Zmrużyłem oczy
i postanowiłem zignorować fakt, że pięknie się do mnie uśmiechał.
- Czego ode mnie oczekujesz? – spytałem.
- Może byś mnie przygarnął na parę dni? –
bąknął.
Spojrzałem na
niego jak na idiotę.
- Że co? – musiałem się upewnić, że dobrze
usłyszałem.
- Mogę się tu zatrzymać? – powtórzył, a ja
zastanawiałem się co to za idiotyczna sytuacja.
- Zdajesz sobie sprawę, że się nie znamy? –
spytałem go, a on zakasłał niezręcznie.
- To prawda – przyznał – Ale ja naprawdę nie
znam nikogo, kto mógłby mnie do siebie przyjąć. Nie potrwa to długo, góra
tydzień, muszę znaleźć jakieś mieszkanie, nie mogę mieszkać na ulicy – wyglądał
tak żałośnie.
- Nie znam cię, nie wiem, czy jesteś godny
zaufania, możesz zrobić wszystko, okraść mnie albo sprzedać jakieś plotki o
mnie mediom, poza tym nie mam żadnego powodu, by się tobą przejąć –
powiedziałem, a Yixing westchnął.
- Nie mogę ci w żaden sposób udowodnić, że nie
zrobię tych wszystkich rzeczy, o których mówisz, mogę tylko ci przysiąc, że nie
jestem żadnym oszustem i naprawdę nie mam gdzie iść – oznajmił.
Przekrzywiłem nieco głowę i oparłem się
bardziej o oparcie fotela, zapadając się w miękką skórę.
- Załóżmy, że ci wierzę – powiedziałem, a
Yixing spojrzał na mnie z nadzieją w oczach – Jakie miałbym korzyści z tego, że
mieszkasz w moim domu? – spytałem.
Yixing zamilkł, wyglądał, jakby się nad tym
zastanawiał.
- Nieźle gotuję – oznajmił w końcu, a ja
prychnąłem i spojrzałem nonszalancko w bok.
- Mam kucharza – powiedziałem, a starszy znowu
zaczął się gorączkowo zastanawiać.
- Mogę ci zapłacić – mruknął niepewnie.
- Mam dosyć pieniędzy.
Właściwie
zacząłem dostrzegać pewne korzyści, kiedy patrzyłem, jak chłopak uroczo zagryzał
wargi, kiedy się zastanawiał. Ciekawiło mnie, jak te usta wyglądałyby na mojej
skórze. Nie pamiętałem nocy spędzonej z nim, a to wielka strata, bo warto
pamiętać seks z kimś takim. Yixing po prostu był wyjątkowo kuszący i może nie
zdawał sobie z tego sprawy, ale pociągał, kiedy był taki niepewny, właściwie
pociągał mnie w każdej postaci, był seksowny nawet wtedy, kiedy powiedział mi
tamtego ranka, że mnie nie poznał, bo bez makijażu wyglądam gorzej, w tamtym
momencie był trochę zadziorny i to też mi się podobało.
- Mogę sprzątać – powiedział, a ja znowu
uśmiechnąłem się krzywo.
- Mam też sprzątaczkę i uprzedzając twoje
kolejne propozycje tego typu, mam też makijażystkę, stylistkę, menadżera,
kierowcę, i gościa od czyszczenia basenu – oznajmiłem, a Yixing westchnął
cicho.
Mogłem
dokładnie zauważyć, jak bił się sam ze sobą. Chyba podejrzewałem, co chciał
powiedzieć, ale czy posunąłby się tak daleko? Czy zależało mu tak bardzo na
zamieszkaniu ze mną? A może chodziło mu o coś innego? Może on rzeczywiście
szukał sponsora, jak zasugerował niedawno Taemin?
- Mam
coś, czego twoi pracownicy ci nie dadzą – mruknął i spojrzał na mnie niepewnie.
- Tak? – spytałem rozbawiony – Co takiego?
- Jestem świetnym towarzyszem – oznajmił, a ja zmarszczyłem brwi.
Co on przez to
rozumiał? Czy to znaczyło, że oferował mi się, czy może nie? To brzmiało
dwuznacznie, nie byłem pewien, czy myślimy o tym samym, ale miałem nadzieję, że
tak. Właściwie w tym momencie byłem zdolny go przyjąć do swojego domu, jeśli
tylko miałbym możliwość, by się z nim pieprzyć.
- Co przez to rozumiesz? – spytałem, a on
wzruszył ramionami.
- Mogę spędzać z tobą czas, ze mną nie
będziesz samotny, możemy gdzieś pójść… - mówił, patrząc na mnie uważnie.
- Mam już kogoś takiego – oznajmiłem, a on
skinął głowę i wstał.
- W takim razie poszukam czegoś innego –
powiedział.
- Co? – zdziwiłem się.
Nie zamierzał
się posunąć do tego, by zaoferować mi swoje ciało? Jak to? Przecież nasza
znajomość od początku zmierzała wprost do mojego łóżka, prawda? Nie rozumiałem,
on nie chciał mnie? Przecież jestem boski…
- Myślałem, że jesteś trochę inny. Tamtego
ranka zrobiłeś na mnie wrażenie miłego i raczej otwartego, ale chyba jednak się
myliłem… - mruczał pod nosem, kiedy wychodził z salonu.
- Co? – jego słowa i zachowanie
były dla mnie szokiem – Czekaj – krzyknąłem, kiedy obserwowałem, jak chłopak
zmierza do wyjścia.
Myślał, że
jestem miły i gościnny? Chyba trochę inaczej sobie wyobrażaliśmy siebie.
Wziąłem Yixinga za łatwego chłopaka z klubu dla zboczeńców, który spędzał w
tego typu miejscach czas i szukał okazji, by ktoś coś mu podarował albo
postawił drinka, a czasem szedł z kimś do jego domu, i bez większych oporów mu
się oddawał. Myliłem się? Powinienem wiedzieć, ludzie nigdy nie są tacy prości.
Ciekawe było
też to, za kogo miał mnie Yixing. Za miłego gościa, który lubił się zabawić w
podejrzanych miejscach i zaciągał nieznajomych do swojego apartamentu, ale w
gruncie rzeczy był w porządku i zawsze był gotów pomóc? To się nie trzymało
kupy, ale musiałem przyznać, że to było intrygujące.
- Yixing… - złapałem go przy drzwiach.
Chłopak
spojrzał na mnie beznamiętnie.
- Masz rację, myliłeś się co do mnie –
powiedziałem, a on spojrzał na swoje stopy, jakby chcąc mi powiedzieć, że nie
obchodziło go, co miałem na swoje usprawiedliwienie – Nie jestem zbyt miły, ani
bezinteresowny – zdawało się, jakbym pogarszał swoją sytuację – Ale… - urwałem
na chwilę – Nie pozwolę ci spać na ulicy – oznajmiłem, a on uniósł głowę i
zajrzał w moje oczy, unosząc brwi, jakby mnie pytał, co ja właściwie
wygadywałem – Zwłaszcza, że pada deszcz – dodałem, spoglądając na zewnątrz,
gdzie zaczynało grzmieć.
- Co to znaczy? – spytał.
- Możesz się u mnie zatrzymać – powiedziałem –
Jak długo chcesz.
Zrobił trochę
zdziwioną minę, ale zaraz zastąpił to uroczym uśmiechem i uścisnął mnie krótko.
- Dziękuję – powiedział – W takim razie pójdę
po swoje rzeczy, zostawiłem je w restauracji, w której pracuję – wyjaśnił.
- Pracujesz w restauracji? – spytałem
zaciekawiony.
- Tak, to wietnamska restauracja, jest
niedaleko, może ją kiedyś widziałeś – odparł, a ja zmarszczyłem brwi.
- Nie, nigdy jej nie widziałem – powiedziałem.
- No, cóż. Nie jest zbyt popularna – przyznał.
- Jesteś kucharzem? – spytałem, a on pokręcił
głową i się zaśmiał.
- Nie, no co ty? Biegam z mopem i zbieram
brudne naczynia – powiedział i otworzył drzwi – Wrócę niedługo – oznajmił i
wyszedł.
Nie miałem
pojęcia, co się wydarzyło. To było dziwne. Przyjąłem pod dach nieznajomego,
który chyba nie zamierzał się ze mną pieprzyć, mimo że na to trochę liczyłem.
Yixing okazał się być kimś trochę innym, niż ten człowiek, za którego go z
początku brałem. To właściwie nie było do końca kompletne szaleństwo, kryła się
za tym jakaś reguła. Skoro Yixing był interesującą, trochę tajemniczą personą,
to z pewnością miło byłoby z nim spędzać czas. Nie miałem co prawda dużo
wolnych chwil, ale w tych które się znajdą mógłbym przełamać moją rutynę. Może
spędziłbym kilka miłych dni z ciekawą osobą, potrzebna mi była jakaś drobna
zmiana w życiu, chociażby taka.
„Miliony oczu potrafią dostrzec,
Więc dlaczego ja jestem ślepy?
Kiedy ktoś inny jest mną,
To niemiłe, to niemiłe.”
~Bee Gees - Holiday
Uuuu... Jongin trochę się zawiódł... W sumie ja też xD ale co się poradzi? XD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że coraz lepiej będzie rozwijać się ich znajomość :3
Czekam na kolejne~~
już myślałam, że Kai okaże się dupkiem i zostawi Laya na postawę losu. na szczęście chłopak szybko zmienił zdanie! i dobrze! z takiego połączenia może wyjść coś zabójczego. i ciekawe, jak zareaguje Taemin na wieść o tym, że jego ukochany przyjaciel ma nowego towarzysza.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! :D
Jaa.. kompletnie mnie zaskoczyła postawa i zachowanie Laya o.O biedny Kai.. nie może liczyć na seksy.. a przynajmniej na początku xD ale po porostu Lay mnie tak zaskoczy i no.. no.. uwielbiam go tutaj! I tak ogólnie też xD jestem ciekawa reakcji menadżera Kaia i Taemina.. czekam na kolejną niedziele i kolejnh rozdział :3
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do nagrody Libster Award. Więcej informacji tutaj: http://cnbluestory.blogspot.com/2015/02/libster-award-iii.html
OdpowiedzUsuń