niedziela, 22 lutego 2015

Anielskie pęknięcia pt 6

Od autorki: Kocham was i proszę o komentarze. <3


  - Jongin!
Nie było to dla mnie żadnym zdziwieniem, że tym co mnie obudziło tego dnia, był krzyk Baekhyuna. To dość powszechna rzecz. Po prostu mój menadżer uwielbiał wrzeszczeć na mnie.
Przewróciłem się na drugi bok i spojrzałem na przeszkloną ścianę. Dzień dopiero się zaczynał, mogła być szósta. Zerknąłem na zegarek, rzeczywiście było parę minut po szóstej. Uroczo.
 - Jongin! – Baek znowu wrzasnął i to było nieludzkie, by wydobywać z siebie tak wysokie i głośne dźwięki o takiej godzinie.
Zastanawiałem się czasem, czy Baekhyun to nie podrzutek. Przecież on nie mógł być człowiekiem, to musiał być sztuczny twór albo kosmita z jakiejś głośnej planety.
 - Jongin, do cholery! – krzyknął, otwierając drzwi mojej sypialni.
Postanowiłem zignorować menadżera i nie odwróciłem się w jego stronę, udając, że spałem. Chyba nie byłem przekonujący, bo Baekhyun tylko prychnął i zerwał ze mnie kołdrę.
 - Myślisz, że jestem idiotą? – spytał zirytowany – Wstawaj – rozkazał – Weź prysznic i ogarnij się. Czekam w jadalni, masz mi wytłumaczyć, co ten chłopak, który twierdzi, że pozwoliłeś mu tu zamieszkać, robi w twoim domu – powiedział i wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.
Jęknąłem cierpiętniczo i usiadłem na łóżku. Zapowiadał się długi i nieprzyjemny dzień.
* * *
To była jedna z tych niezręcznych chwil, których nienawidziłem. Niezręczność to najgorsze co spotyka człowieka, ma się wtedy ochotę uciekać, by nie musieć słuchać ciszy, która wisi nad rozmówcami.
Siedziałem w jadalni, przewracając widelcem zawartość mojego talerza, spoglądając niepewnie na Baekhyuna, który siedział po mojej prawej i Yixinga, który z kolei zajmował miejsce po lewej. Obaj spoglądali na siebie ukradkiem, czekając, bym wyjaśnił sytuację.
Widziałem, jak Baek rzucał gromy w moją stronę, ale postanowiłem się tym nie przejmować. Yixing był trochę zawstydzony, a jego palce przeplatały się nerwowo na blacie stołu. Chciałem ich jakoś uspokoić, nie potrzebna mi była żadna awantura, poza tym chłopak po mojej lewej wyglądał na tak uroczo zagubionego, że zapragnąłem wziąć go w ramiona i uciec od wściekłego menadżera, który wyglądał, jakby chciał poćwiartować Yixinga, najlepiej gdybyśmy uciekli do mojej sypialni, a resztę sami sobie dopowiedzcie. Tak, byłem zboczeńcem, którego podniecała ta niewinna i niepewna strona Yixinga.
 - Więc… - warknął niespokojnie Baekhyun, a Yixing podskoczył na swoim miejscu – Jongin… Kim jest, do cholery, ten człowiek? – spytał, a ja chrząknąłem i uśmiechnąłem się do niego słodko.
 - To jest Yixing – powiedziałem.
 - Tak? A czemu on twierdzi, że zgodziłeś się na to, by tu mieszkał?
Baek był w tym momencie przerażający, mógłby dostać z łatwością angaż w jakimś kasowym horrorze, więc czemu wybrał bycie moim menadżerem. Musiałem być okropnym człowiekiem w poprzednim wcieleniu, nie było innego wytłumaczenia.
 - Yixing nie miał gdzie pójść. Nikogo nie zna w Seulu, a tak się złożyło, że poznaliśmy się niedawno w barze i… - nie dokończyłem, bo Baekhyun przerwał mi machnięciem dłoni, które mnie w jednym momencie uciszyło.
 - To brzmi tak tandetnie – jęknął zrezygnowany, a ja spojrzałem na swój talerz i pokiwałem głową.
 - W zasadzie to ja mogę się wynieść – oznajmił nagle Yixing, a ja spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami.
Chłopak wzruszył ramionami i spuścił wzrok na swoje dłonie. Baekhyun uśmiechnął się krzywo i zerknął na mnie.
 - Czyli nie musimy tego dłużej roztrząsać, a twój przyjaciel się po prostu grzecznie wyniesie – powiedział zwycięsko mój menadżer.
Mój wzrok był twardy niczym kamień, nie zamierzałem słuchać Baeka, miałem gdzieś jego rozkazy, nikt mną nie rządził, byłem odpowiedzialny za swoje decyzje. Przyjąłem Yixinga i nie zamierzałem go wyrzucać, bo tak mi mówił Baekhyun.
 - Nie – powiedziałem, a Baek zmarszczył czoło i spojrzał na mnie ostro – Yixing zostaje, a ty nie masz nic do gadania – po tych słowach wstałem od stołu i ruszyłem do kuchni z pustym talerzem.
 - Ale… - Baekhyun chciał chyba coś powiedzieć i zakwestionować moje postanowienie, jednak ja nie dałem mu takiej szansy.
Odwróciłem się w połowie drogi i zrobiłem najgroźniejszą minę, na jaką mnie było stać.
 - Kto tu dla kogo pracuje, hm? – spytałem ostro, a on prychnął i założył ręce na pierś, patrząc gdzieś w bok – Możesz wyrazić swoje zdanie, pozwalam ci, ale nie zapominaj, że jesteś moim menadżerem,  a nie matką, nie możesz mi rozkazywać, sam decyduje, rozumiesz?
Spojrzałem na niego wymownie i poszedłem do kuchni, tak jak miałem to w planach. Kiedy odkładałem talerz do zlewu, widziałem, jak Baek patrzy wściekle na Yixinga i można by pomyśleć, że chłopak będzie zawstydzony i będzie się czuć nieswojo, ale on tylko uśmiechnął się uroczo do mojego menadżera.
 - Zhang Yixing – przedstawił się, a Baekhyun zmierzył go.
 - Byun Baekhyun – odburknął starszy, co sprawiło, że na ustach Yixinga wykwitł jeszcze większy uśmiech.
To było trochę dziwne, ale na pewno podziałało na mojego menadżera, który nie czuł się zbyt pewnie w towarzystwie osób, których nie ruszało jego chamstwo. Pogratulowałem Yixingowi w myślach i ruszyłem do łazienki. Musiałem się ogarnąć, bo za pół godziny miałem mieć wywiad.
* * *
Dopiero wieczorem miałem czas, żeby porozmawiać z Yixingiem. Skończyłem ze swoim grafikiem na ten dzień, Yixing wrócił parę godzin wcześniej do domu, po tym jak skończył swoją zmianę w restauracji.
Oczywiście, kiedy wrócił zastał nie tylko Shindonga, który otworzył mu drzwi, ale też Taemina, który do mnie przyszedł jak zwykle. Tae był dużo pozytywniej nastawiony do mojego nowego współlokatora niż Baekhyun. Podczas mojej nieobecności zaznajomili się, więc mogłem zastać ich w trakcie ożywionej rozmowy na jakieś błahe tematy.
 - On jest uroczy – oznajmił Taemin, który uwiesił się na moim ramieniu.
Zaśmiałem się i przytaknąłem. Yixing obserwował uważnie, jak Tae się ze mną witał i jak rozmawialiśmy swobodnie. Widziałem, że coś go gryzło i spoglądałem na niego ukradkiem. Czemu nagle zamilkł?
 - Jesteście parą? – spytał w końcu, a Tae i ja jednocześnie odwróciliśmy się do niego zaskoczeni.
 - Nie – powiedziałem i spojrzałem na Taemina rozbawiony.
 - Jesteśmy przyjaciółmi – oznajmił blondyn, a Yixing pokiwał głową ze zrozumieniem.
 - Skąd ci to przyszło do głowy? – spytałem, a chłopak wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że to już nieistotne.
 - Po prostu… wyglądacie dobrze razem, jakbyście byli naprawdę blisko, jak para, więc… - uśmiechnął się niezręcznie, a ja tylko westchnąłem.
                Zapadła chwila ciszy, która nie była dla mnie zbyt miła, nie lubiłem tego typu sytuacji.
 - Idziemy gdzieś dziś? – spytał w końcu Taemin, któremu podziękowałem w myślach za to, że przerwał ten niezręczny moment.
 - Moglibyśmy – powiedziałem.
Yixing spojrzał w bok zagubiony. Zmarszczyłem czoło.
 - Key powiedział, że z chęcią by się z nami wybrał – oznajmił Tae, a ja skinąłem głową, skupiając się na Yixingu, który kręcił się na swoim miejscu.
 - Jonghyun też będzie? – spytałem podstępnie, uśmiechając się krzywo do Tae, który uderzył mnie w ramię ze zirytowaniem.
 - Nie przeginaj, Jongin – warknął – Już ci mówiłem, że nic do niego nie mam, okej? – chciał chyba wyglądać groźnie, ale to jedynie wywołało we mnie niepohamowany śmiech.
 - Jasne – powiedziałem cicho, by go jeszcze trochę podrażnić.
 - Idziesz z nami, Xing? –spytał Tae, by zmienić temat, jak sądzę.
 - Nie, nie – wymruczał najstarszy i wstał z miejsca.
 - Xing? – spytałem Taemina, a on wzruszył ramionami.
Nadali już sobie przyjacielskie zdrobnienia, czy co? Prychnąłem i spojrzałem na Yixinga, który zaczął wycofywać się z jadalni.
 - Czemu nie chcesz iść z nami? – spytałem, a chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie przeciągle.
 - Mam jutro pracę – wyjaśnił, ale to wydawało mi się naciągane.
 - Pracę? – uniosłem brwi – Ostatnim razem, gdy poznaliśmy się w klubie, nie przejmowałeś się nią za bardzo, prawda?
 - Wtedy jeszcze jej nie miałem – starszy uśmiechnął się do mnie uroczo, ale ten gest nie wydawał się być miły.
 - Tak? – mruknąłem.
 - Tak – zapewnił Yixing i wyszedł z pomieszczenia.
 - Co jest z wami nie tak? – spytał Taemin, a ja spojrzałem na niego pytająco – Nie wydajecie się być w zbyt dobrych stosunkach – powiedział.
 - Tak myślisz?
 - Tak to wygląda. Xing ewidentnie jest dziwakiem, a ty wyglądasz jakbyś był sfrustrowany – powiedział.
 - Masz rację Yixing jest dziwakiem, a ja jestem sfrustrowany i do tego jestem idiotą, który przyjmuje pod swój dach nieznajomego – jęknąłem cierpiętniczo – Nie mogę go rozgryźć. Z początku miałem go za lekkomyślnego chłopaka, który żyje chwilą, ale teraz przeistoczył się w nieco sarkastycznego gościa, który przejmuje się swoją pracą w wietnamskiej restauracji – powiedziałem.
 - Trochę dziwne – przyznał Tae.
 - Jest dziwakiem – mruknąłem – Nie rozumiem go – dodałem, a Taemin się zaśmiał.
 - Czy kiedyś nie powiedziałeś, że najlepsi ludzie to tacy, którzy są tajemniczy? – spytał, a ja uniosłem brwi, jakby pytając się, co on wygadywał – Chyba znalazłeś.  Ponadto Xing jest uroczy i ma charakterek, więc nie będziecie się razem nudzić – zaśmiał się blondyn, a ja przewróciłem oczami.
 - Och, zamknij się, Tae. Lepiej już chodźmy po tego Key – powiedziałem i wstałem, ignorując chichoczącego przyjaciela.
Starałem się nie myśleć, że on miał rację. Lubiłem takich ludzi, którzy nie byli oczywiści, gdyby Yixing był rzeczywiście łatwym gościem, wystarczyłoby mi parę nocy, by się nim znudzić, ale jeśli jego zachowanie było takie zmienne, to sprawa miała się zupełnie inaczej. 

„Byłem wysoko w niebie...
Czy to jest koniec, który przeczuwam?
Goniąc marzenie tak realne,
Byłem wysoko w niebie...”
~30 Seconds to Mars - Up in the Air

2 komentarze:

  1. Jaaa.. ekstra rozdział :3
    a postaci Yixinga nie mogę rozgryźć.. naprawdę ;; Jestem ciekawa co przygotowałaś dla Laya :>
    Czekam na kolejny rozdział! Bo to opowiadanie naprawdę wciąga <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Twojego bloga do nagrody Liebster Award.
    Więcej informacji znajdziesz o tutaj -> http://yaoi-kpop-worlds.blogspot.com/2015/02/liebster-award-iii.html ;)

    OdpowiedzUsuń