- Jongin!
Nie było to
dla mnie żadnym zdziwieniem, że tym co mnie obudziło tego dnia, był krzyk
Baekhyuna. To dość powszechna rzecz. Po prostu mój menadżer uwielbiał
wrzeszczeć na mnie.
Przewróciłem
się na drugi bok i spojrzałem na przeszkloną ścianę. Dzień dopiero się
zaczynał, mogła być szósta. Zerknąłem na zegarek, rzeczywiście było parę minut
po szóstej. Uroczo.
- Jongin! – Baek znowu wrzasnął i to było
nieludzkie, by wydobywać z siebie tak wysokie i głośne dźwięki o takiej
godzinie.
Zastanawiałem
się czasem, czy Baekhyun to nie podrzutek. Przecież on nie mógł być
człowiekiem, to musiał być sztuczny twór albo kosmita z jakiejś głośnej
planety.
- Jongin, do cholery! – krzyknął, otwierając
drzwi mojej sypialni.
Postanowiłem
zignorować menadżera i nie odwróciłem się w jego stronę, udając, że spałem.
Chyba nie byłem przekonujący, bo Baekhyun tylko prychnął i zerwał ze mnie
kołdrę.
- Myślisz, że jestem idiotą? – spytał
zirytowany – Wstawaj – rozkazał – Weź prysznic i ogarnij się. Czekam w jadalni,
masz mi wytłumaczyć, co ten chłopak, który twierdzi, że pozwoliłeś mu tu
zamieszkać, robi w twoim domu – powiedział i wyszedł z pomieszczenia,
trzaskając drzwiami.
Jęknąłem
cierpiętniczo i usiadłem na łóżku. Zapowiadał się długi i nieprzyjemny dzień.
*
* *
To była jedna
z tych niezręcznych chwil, których nienawidziłem. Niezręczność to najgorsze co
spotyka człowieka, ma się wtedy ochotę uciekać, by nie musieć słuchać ciszy,
która wisi nad rozmówcami.
Siedziałem w
jadalni, przewracając widelcem zawartość mojego talerza, spoglądając niepewnie
na Baekhyuna, który siedział po mojej prawej i Yixinga, który z kolei zajmował
miejsce po lewej. Obaj spoglądali na siebie ukradkiem, czekając, bym wyjaśnił
sytuację.
Widziałem, jak
Baek rzucał gromy w moją stronę, ale postanowiłem się tym nie przejmować.
Yixing był trochę zawstydzony, a jego palce przeplatały się nerwowo na blacie
stołu. Chciałem ich jakoś uspokoić, nie potrzebna mi była żadna awantura, poza
tym chłopak po mojej lewej wyglądał na tak uroczo zagubionego, że zapragnąłem
wziąć go w ramiona i uciec od wściekłego menadżera, który wyglądał, jakby
chciał poćwiartować Yixinga, najlepiej gdybyśmy uciekli do mojej sypialni, a
resztę sami sobie dopowiedzcie. Tak, byłem zboczeńcem, którego podniecała ta
niewinna i niepewna strona Yixinga.
- Więc… - warknął niespokojnie Baekhyun, a
Yixing podskoczył na swoim miejscu – Jongin… Kim jest, do cholery, ten
człowiek? – spytał, a ja chrząknąłem i uśmiechnąłem się do niego słodko.
- To jest Yixing – powiedziałem.
- Tak? A czemu on twierdzi, że zgodziłeś się
na to, by tu mieszkał?
Baek był w tym
momencie przerażający, mógłby dostać z łatwością angaż w jakimś kasowym
horrorze, więc czemu wybrał bycie moim menadżerem. Musiałem być okropnym
człowiekiem w poprzednim wcieleniu, nie było innego wytłumaczenia.
- Yixing nie miał gdzie pójść. Nikogo nie zna
w Seulu, a tak się złożyło, że poznaliśmy się niedawno w barze i… - nie
dokończyłem, bo Baekhyun przerwał mi machnięciem dłoni, które mnie w jednym
momencie uciszyło.
- To brzmi tak tandetnie – jęknął
zrezygnowany, a ja spojrzałem na swój talerz i pokiwałem głową.
- W zasadzie to ja mogę się wynieść – oznajmił
nagle Yixing, a ja spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami.
Chłopak
wzruszył ramionami i spuścił wzrok na swoje dłonie. Baekhyun uśmiechnął się
krzywo i zerknął na mnie.
- Czyli nie musimy tego dłużej roztrząsać, a
twój przyjaciel się po prostu grzecznie wyniesie – powiedział zwycięsko mój
menadżer.
Mój wzrok był
twardy niczym kamień, nie zamierzałem słuchać Baeka, miałem gdzieś jego
rozkazy, nikt mną nie rządził, byłem odpowiedzialny za swoje decyzje. Przyjąłem
Yixinga i nie zamierzałem go wyrzucać, bo tak mi mówił Baekhyun.
- Nie – powiedziałem, a Baek zmarszczył czoło
i spojrzał na mnie ostro – Yixing zostaje, a ty nie masz nic do gadania – po
tych słowach wstałem od stołu i ruszyłem do kuchni z pustym talerzem.
- Ale… - Baekhyun chciał chyba coś powiedzieć
i zakwestionować moje postanowienie, jednak ja nie dałem mu takiej szansy.
Odwróciłem się
w połowie drogi i zrobiłem najgroźniejszą minę, na jaką mnie było stać.
- Kto tu dla kogo pracuje, hm? – spytałem
ostro, a on prychnął i założył ręce na pierś, patrząc gdzieś w bok – Możesz
wyrazić swoje zdanie, pozwalam ci, ale nie zapominaj, że jesteś moim menadżerem, a nie matką, nie możesz mi rozkazywać, sam
decyduje, rozumiesz?
Spojrzałem na
niego wymownie i poszedłem do kuchni, tak jak miałem to w planach. Kiedy
odkładałem talerz do zlewu, widziałem, jak Baek patrzy wściekle na Yixinga i
można by pomyśleć, że chłopak będzie zawstydzony i będzie się czuć nieswojo,
ale on tylko uśmiechnął się uroczo do mojego menadżera.
- Zhang Yixing – przedstawił się, a Baekhyun
zmierzył go.
- Byun Baekhyun – odburknął starszy, co
sprawiło, że na ustach Yixinga wykwitł jeszcze większy uśmiech.
To było trochę
dziwne, ale na pewno podziałało na mojego menadżera, który nie czuł się zbyt
pewnie w towarzystwie osób, których nie ruszało jego chamstwo. Pogratulowałem
Yixingowi w myślach i ruszyłem do łazienki. Musiałem się ogarnąć, bo za pół
godziny miałem mieć wywiad.
*
* *
Dopiero
wieczorem miałem czas, żeby porozmawiać z Yixingiem. Skończyłem ze swoim
grafikiem na ten dzień, Yixing wrócił parę godzin wcześniej do domu, po tym jak
skończył swoją zmianę w restauracji.
Oczywiście, kiedy
wrócił zastał nie tylko Shindonga, który otworzył mu drzwi, ale też Taemina,
który do mnie przyszedł jak zwykle. Tae był dużo pozytywniej nastawiony do
mojego nowego współlokatora niż Baekhyun. Podczas mojej nieobecności
zaznajomili się, więc mogłem zastać ich w trakcie ożywionej rozmowy na jakieś
błahe tematy.
- On jest uroczy – oznajmił Taemin, który
uwiesił się na moim ramieniu.
Zaśmiałem się
i przytaknąłem. Yixing obserwował uważnie, jak Tae się ze mną witał i jak
rozmawialiśmy swobodnie. Widziałem, że coś go gryzło i spoglądałem na niego
ukradkiem. Czemu nagle zamilkł?
- Jesteście parą? – spytał w końcu, a Tae i ja
jednocześnie odwróciliśmy się do niego zaskoczeni.
- Nie – powiedziałem i spojrzałem na Taemina
rozbawiony.
- Jesteśmy przyjaciółmi – oznajmił blondyn, a
Yixing pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Skąd ci to przyszło do głowy? – spytałem, a
chłopak wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że to już nieistotne.
- Po prostu… wyglądacie dobrze razem,
jakbyście byli naprawdę blisko, jak para, więc… - uśmiechnął się niezręcznie, a
ja tylko westchnąłem.
Zapadła
chwila ciszy, która nie była dla mnie zbyt miła, nie lubiłem tego typu
sytuacji.
- Idziemy gdzieś dziś? – spytał w końcu
Taemin, któremu podziękowałem w myślach za to, że przerwał ten niezręczny
moment.
- Moglibyśmy – powiedziałem.
Yixing
spojrzał w bok zagubiony. Zmarszczyłem czoło.
- Key powiedział, że z chęcią by się z nami
wybrał – oznajmił Tae, a ja skinąłem głową, skupiając się na Yixingu, który
kręcił się na swoim miejscu.
- Jonghyun też będzie? – spytałem podstępnie,
uśmiechając się krzywo do Tae, który uderzył mnie w ramię ze zirytowaniem.
- Nie przeginaj, Jongin – warknął – Już ci
mówiłem, że nic do niego nie mam, okej? – chciał chyba wyglądać groźnie, ale to
jedynie wywołało we mnie niepohamowany śmiech.
- Jasne – powiedziałem cicho, by go jeszcze
trochę podrażnić.
- Idziesz z nami, Xing? –spytał Tae, by
zmienić temat, jak sądzę.
- Nie, nie – wymruczał najstarszy i wstał z
miejsca.
- Xing? – spytałem Taemina, a on wzruszył
ramionami.
Nadali już
sobie przyjacielskie zdrobnienia, czy co? Prychnąłem i spojrzałem na Yixinga,
który zaczął wycofywać się z jadalni.
- Czemu nie chcesz iść z nami? – spytałem, a
chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie przeciągle.
- Mam jutro pracę – wyjaśnił, ale to wydawało
mi się naciągane.
- Pracę? – uniosłem brwi – Ostatnim razem, gdy
poznaliśmy się w klubie, nie przejmowałeś się nią za bardzo, prawda?
- Wtedy jeszcze jej nie miałem – starszy
uśmiechnął się do mnie uroczo, ale ten gest nie wydawał się być miły.
- Tak? – mruknąłem.
- Tak – zapewnił Yixing i wyszedł z
pomieszczenia.
- Co jest z wami nie tak? – spytał Taemin, a
ja spojrzałem na niego pytająco – Nie wydajecie się być w zbyt dobrych
stosunkach – powiedział.
- Tak myślisz?
- Tak to wygląda. Xing ewidentnie jest
dziwakiem, a ty wyglądasz jakbyś był sfrustrowany – powiedział.
- Masz rację Yixing jest dziwakiem, a ja
jestem sfrustrowany i do tego jestem idiotą, który przyjmuje pod swój dach
nieznajomego – jęknąłem cierpiętniczo – Nie mogę go rozgryźć. Z początku miałem
go za lekkomyślnego chłopaka, który żyje chwilą, ale teraz przeistoczył się w
nieco sarkastycznego gościa, który przejmuje się swoją pracą w wietnamskiej
restauracji – powiedziałem.
- Trochę dziwne – przyznał Tae.
- Jest dziwakiem – mruknąłem – Nie rozumiem go
– dodałem, a Taemin się zaśmiał.
- Czy kiedyś nie powiedziałeś, że najlepsi
ludzie to tacy, którzy są tajemniczy? – spytał, a ja uniosłem brwi, jakby
pytając się, co on wygadywał – Chyba znalazłeś.
Ponadto Xing jest uroczy i ma charakterek, więc nie będziecie się razem
nudzić – zaśmiał się blondyn, a ja przewróciłem oczami.
- Och, zamknij się, Tae. Lepiej już chodźmy po
tego Key – powiedziałem i wstałem, ignorując chichoczącego przyjaciela.
Starałem się
nie myśleć, że on miał rację. Lubiłem takich ludzi, którzy nie byli oczywiści,
gdyby Yixing był rzeczywiście łatwym gościem, wystarczyłoby mi parę nocy, by
się nim znudzić, ale jeśli jego zachowanie było takie zmienne, to sprawa miała
się zupełnie inaczej.
„Byłem wysoko w niebie...
Czy to jest koniec, który przeczuwam?
Goniąc marzenie tak realne,
Byłem wysoko w niebie...”
~30 Seconds to Mars - Up in the Air
Jaaa.. ekstra rozdział :3
OdpowiedzUsuńa postaci Yixinga nie mogę rozgryźć.. naprawdę ;; Jestem ciekawa co przygotowałaś dla Laya :>
Czekam na kolejny rozdział! Bo to opowiadanie naprawdę wciąga <3
Nominowałam Twojego bloga do nagrody Liebster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz o tutaj -> http://yaoi-kpop-worlds.blogspot.com/2015/02/liebster-award-iii.html ;)