sobota, 28 lutego 2015

Gwiazdy w pudełku

Od autorki: To jest setny post !!! Wow, juz tak długo tu jestem, ponad półtora rou prowadzę bloga. Były wzloty i upadki, nie jestem jakoś szalenie dobra, ale i tak jestem dumna z tego, jak się rozwijam, ten blog jest częścią mojego życia i bardzo go kocham. Nie wierzę, że potrafię się w coś tak bardzo wkręcić. Ten oneshot to prezent dla czytelników i równocześnie prezent dla mnie. Kocham was. <3


Oczy Jacksona zawsze były nieprzeniknione i jego uśmiechy kryły w sobie za każdym razem jakąś tajemnicę. Chodził samotnie ciemnymi korytarzami, choć podczas treningów tętnił życiem i potrafił każdego rozbawić. Czasem kiedy robiło się późno i pusto, Jackson szedł do starej biblioteki i przemykał się między regałami, wyszukując książki o gwiazdach, które później czytał ukradkiem w swoim pokoju, gdy wszyscy spali.
BamBam natomiast był młody i czysty. Jego serce było w nienaruszonym, dziewiczym stanie, nigdy nie zaznał miłości, zazdrości, zdrady, ani nawet szczerej przyjaźni. Wszyscy lubili go, ale nikt nie robił tego na tyle mocno, by chcieć wiedzieć o chłopaku więcej.
BamBam mieszkał w bazie od urodzenia, nigdy nie widział świata na zewnątrz, więc kiedy pewnego dnia pojawił się Jackson, po raz pierwszy skaził swoją niewinną duszę nieposkromioną ciekawością. Młodszy chłopak chciał wiedzieć, kim jest towarzyski przybysz, który mieszka w pokoju obok i wymyka się każdej nocy, by błąkać się bezsensownie mrocznymi korytarzami.
W rzeczywistości w bazie nie było dnia i nocy, to tylko gaszące się i zapalające lampy, które miały sprawiać wrażenie normalnej ziemskiej doby w tym zamkniętym i zapomnianym przez wszystkich miejscu znajdującym się pod powierzchnią oceanu. Jeśli ktoś mieszkał tu całe życie, nie sposób było się dowiedzieć, czym są gwiazdy, a większość ludzi, którzy trenowali w tej bazie urodziło się tutaj. Jednak Jackson pochodził z powierzchni, a kiedy trafił w końcu do bazy, miał już nieco ponad dwadzieścia lat.
Dla BamBama to było niepojęte. Chciał wiedzieć więcej o prawdziwym świecie i jednocześnie się tego obawiał. Świat na powierzchni nie był zakazanym tematem, a jednak nikt nie chciał o tym rozmawiać. Może ludzie, którzy wiedzą, że nigdy nie zobaczą wszystkich tych rzeczy z opowieści, nie chcą sobie wyobrażać nie wiadomo czego i nabawić się tęsknoty. Ciężko jest tęsknić, gdy znajdujesz się w miejscu, z którego nie ma ucieczki.
BamBam poszedł raz za Jacksonem i widział, jak chłopak ukradł książkę z biblioteki z sekcji astronomii. Od tamtego czasu młodszy mógł zauważyć, jak nowy regularnie nocami przynosi do swojego pokoju książki o gwiazdach.
BamBam wiedział trochę o astronomii, musiał się dowiedzieć podstawowych zagadnień na jednych z ćwiczeń teoretycznych. Nigdy nie interesował się gwiazdami, bo były zwyczajnie za daleko, nawet od ziemi dzieli je tak dużo, a co dopiero spod powierzchni. Ciekawiło go, co Jacksona w nich tak zaintrygowało.
To Jackson pierwszy zagadał do blondyna. Podczas jednego z treningów telekinezy, na których BamBam nie miał sobie równych mimo młodego wieku, starszy podszedł do niego i go pochwalił, rozpoczynając niezobowiązującą pogawędkę.
Już po miesiącu Jackson i BamBam byli dobrymi kolegami. Zadziwiało ich jak dobrze się rozumieją, mimo że są tak różni. Młodszy szybko ujawnił chęć rozmowy o świecie na powierzchni, a Jackson cieszył się, że może o tym z kimś porozmawiać, bo tęsknił za tym.
Jackson znalazł się tu, bo posiadał daleko rozwiniętą władzę nad ogniem. W rzeczywistości każdy, kto mieszkał w bazie miał podobne zdolności. Po wieloletnich treningach można było posiadać kilka albo nawet kilkadziesiąt różnych umiejętności. BamBam był najlepszy w telekinezie, jednak poza tym był dobry w kontroli umysłu, panowaniem nad światłem i szybkim przemieszczaniu się.
Nie wiadomo kiedy to się stało, ale chłopcy zaczęli przesiadywać w pokoju Jacksona, nawet po ciszy nocnej i przeglądać książki „pożyczone” z biblioteki, która właściwie nie była już używana, a na pewno nie w dziale astronomii.
Jackson wiedział zastraszająco wiele o niebie nocą, a BamBam miał mnóstwo pytań. To nie mogło skończyć się inaczej, nie mogło skończyć się dobrze.
BamBam miał parę pierwszych razów przed sobą, a Jackson chciał w nich jakoś pomóc. Pierwsza szczera rozmowa o życiu, pierwsza przyjaźń, pierwsza lekcja astronomii z kimś, kto rzeczywiście widział gwiazdy, nawet pierwszy pocałunek.
Jackson często bywał smutny, kiedy kończył treningi i spotykał się BamBamem. Z początku młodszy nie wiedział dlaczego, ale w końcu doszło do niego, że Jackson po prostu tęskni za powierzchnią, za swoją rodziną, przyjaciółmi, dziewczyną, psem, domem, samochodem, studiami, ulubioną koszulką, za swoim życiem. Baza nie mogła mu tego wszystkiego dać, ale BamBam próbował pokazać chłopakowi, że życie tu nie jest tak tragiczne.
Czasami Jackson patrzył w pustkę, czasami płakał, czasami całował BamBama bez opamiętania. Wszystko doprowadzało go w jedno miejsce, a młodszy podążał za nim ślepo.
BamBam po raz pierwszy to poczuł. Uczucie w swoim sercu, które sprawiało, że nie mógł logicznie myśleć. Ból, kiedy Jackson ronił łzy. Gorąco, kiedy chłopak dotykał go niecierpliwie. Zaczął utożsamiać się ze starszym, a to sprawiało, że cierpiał i odczuwał tęsknotę za nieznanym.
BamBam próbował nie zastanawiać się nad tym, czy postępuje dobrze, ulegając starszemu. Wyłączył logiczne myślenie, a potem pomógł Jacksonowi w ucieczce.
Ucieczka była nietypowa, było ucieczką jedyną w swoim rodzaju, miała wiele etapów.
Najpierw był etap przyjaźni, kiedy BamBam poprzez swoje przywiązanie chciał dać Jacksonowi uczucie szczęścia, później przyjaźń nie wystarczała i BamBam dał Jacksonowi swoją miłość, później oddał też swoje ciało, a na koniec duszę, sumienie i życie.
Tymczasem Jackson nie dał nic, prócz swojej dominacji nad młodszym i mieszaniu w jego niewinnym umyśle. Był tyranem w przebraniu anioła niosącego ze sobą gwiazdy w pudełku.
Zasnęli pewnego razu w swoich objęciach, by następnego dnia uciec na zawsze. Zrzucili z siebie ciężkie skorupy ciał i odlecieli w stronę powierzchni, a nawet ponad nią, ponad wszystko, pod sklepienie nieba, osiadając na jednej z najjaśniejszych gwiazd, która świeciła od początku wszechświata.
Czy ktoś cierpiał? Czy ktoś uzdrowił swoją duszę? Nikt tego nie wie. Czy to było konieczne?
Brutalna i autorytarna miłość połączona z czystym i pierwszym zauroczeniem, by wznieść się ponad siebie i osiągnąć wątpliwe szczęście. Wiele ofiar dla jednej korzyści.
Niech spoczywają w pokoju.

3 komentarze:

  1. To było definitywnie ciekawe O:
    Na początku wydawało się być normalnym fickiem, ale ze zdania na zdanie przybywało fantasy i niezwykłych rzeczy. Bardzo mi przypadło do gustu zakończenie, jak wykorzystałaś przenośnię, by je przedstawić.
    Historia, która mogła być napisana w paru częściach została tutaj bardzo fajnie przedstawiona w jednym, nie za długim poście.
    Czasami fajnie jest przeczytać coś innego, w innym stylu, coś co nie jest takie jakie się wydaje na pierwszy rzut oka i co nie jest takie dosłowne jakby mogło być.

    Jeszcze dodam, iż czytam to co dodajesz, jakoś po prostu trudno mi się zebrać, by komentować... wybacz, staram się przynajmniej "reagować" na posty ;w;
    Pozdrawiam i życzę weny na dalsze rozdziały i ficki~

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie było takie inne.. bardzo opisowe, ale napisane przyjemnym stylem. Było też ciekawe i pod koniec użyłaś ciekawych przenośni/porównań. Bardzo mi się spodobało ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tp było niesamowite. Dziękuję, że to napisałaś. :) Chociaż liczyłam na Marksona/Jarka

    OdpowiedzUsuń