poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Anielskie pęknięcia pt 13

Od autorki: Kocham was i proszę o komentarze. <3


Tej nocy znowu nie mogłem zasnąć. Po rozmowie z Baekhyunem, a raczej kłótni z nim, podczas której wyrzuciłem z siebie zbyt dużo, nie potrafiłem sobie poradzić z samym sobą. Baek powiedział, co o mnie sądził, a ja się musiałem z nim zgodzić. To mnie przerażało.
Byłem beznadziejnym dupkiem, który wykorzystuje cierpliwość wszystkich wokół. Nie zasługiwałem na to wszystko, co miałem i jednocześnie zasługiwałem na wszystko, co musiałem robić wbrew swojej woli. Jak to ujął mój menadżer? Byłem śmieciem, który potrzebował odwyku i kopa w dupę. Baekhyun miał rację, taki właśnie byłem, cały ja.
Po wyjściu Baekhyuna, zamknąłem się w swoim pokoju i nie otworzyłem ani Shindongowi, ani Yixingowi. Dobrze, że miałem pod łóżkiem zawsze zapasową butelkę whisky. Sądziłem, że to mi pomoże w zapomnieniu o tym, co się stało, ale dziś posunąłem się o krok za daleko i alkohol nie potrafił mnie znieczulić. Powinienem stracić przytomność po ilości trunku, jaką w siebie wlałem, ale tak się nie stało, jedynie się otumaniłem i sprawiłem, że moje myśli były bardziej dołujące. To było zbyt wiele, to zdarzyło się wcześniej jedynie kilka razy. Whisky niemal zawsze mi pomagało, jedynie w wyjątkowo beznadziejnych sytuacjach zawodziło.
Tak jak wtedy, kiedy ktoś włamał się do mojego domu i napisał w mojej sypialni na ścianie wiele obraźliwych słów, które do dziś mam wyryte w pamięci. To było jakieś dwa lata temu, kiedy zaczynałem moją karierę solisty i pomału przyjmowało się, że jestem aniołem narodu, odniosłem ogromny sukces komercyjny z moim pierwszym pełnym albumem. Oprócz miłości spotkała mnie oczywiście również fala krytyki, w większości całkowicie bezpodstawnej. W dniu kiedy odkryłem napisy na ścianie, po raz pierwszy upiłem się tak bardzo. Wcześniej nie piłem więcej niż dwa kieliszki szampana raz na jakiś czas, kiedy zdarzyła się jakaś impreza, zazwyczaj firmowa. Nie uczestniczyłem wtedy w nocnym życiu Seulu, miałem ledwie szesnaście lat. Po tamtym incydencie przez jakiś czas byłem w szoku, próbowałem usilnie o tym zapomnieć, jednak to nie było łatwe. To właściwie przyczyniło się do tego, kim się stałem.
Było wiele zdarzeń, które pchnęły mnie do tego, by zacząć się staczać i zacząć imprezować. Nie potrafiłem sobie poradzić z kąśliwymi uwagami i wrogością niektórych ludzi, przejrzałem też na oczy, i zauważyłem kłamliwość osób, które mnie otaczały, szukałem w tamtym czasie wsparcia, ale zazwyczaj trafiałem na nieodpowiednich ludzi, którzy jedynie pragnęli moich pieniędzy, odkrywałem pomału władzę, jaką można posiadać, mając w kieszeni platynową kartę, i sześć zer na koncie, w końcu odkryłem ciemną stronę show biznesu. Baek zawsze mówił, że nie lubił Taemina, bo sprowadzał mnie na złą drogę, ale Taemin jeszcze niedawno był całkiem grzecznym i posłusznym synem, podobnie jak ja. To nie on mnie pociągnął w dół, to ja zrobiłem to z nim.
Zasnąłem dopiero nad ranem w stanie, w którym nie miałem już kontaktu z rzeczywistością i miotałem się pomiędzy światem realnym a tym, który powstał w mojej głowie.
* * *
                Obudziłem się w południe następnego dnia z kacem tak okropnym, że z ledwością mogłem ustać na nogach. Nie zdążyłem nawet otworzyć drzwi swojego pokoju, które musiałem najwidoczniej wczoraj zamknąć na klucz, a już zwymiotowałem, brudząc podłogę i swoje bose stopy. Jęknąłem żałośnie i opadłem na ziemię, bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Kiedy nieco uspokoiłem skołowane ciało, otworzyłem te nieszczęsne drzwi i wyszedłem na korytarz. Podpierając się ścian, próbowałem doczłapać do łazienki.
Nagle na końcu korytarza pojawił się Yixing, który spojrzał na mnie ze współczuciem i szybko podszedł do mnie. Chciałem go wyminąć, jednak chłopak chwycił mnie za ramię i przeciągnął w swoją stronę. Nie miałem ochoty na rozmowę z nim, nie mogłem spojrzeć mu w oczy. Wstydziłem się tego, w jakim jestem stanie.
 - Jongin… - mruknął Yixing i położył dłoń na moim policzku – Co się stało wczoraj? – spytał, a ja jęknąłem  i odsunąłem twarz od jego ręki.
 - Czy to ważne? – szepnąłem, a palce Yixinga znowu powróciły do mojego policzka i przejechały delikatnie po mojej skórze.
 - Nie – pokręcił głową – To nie ma znaczenia – zapewnił i uśmiechnął się lekko – Martwiłem się, kiedy nie otwierałeś drzwi – oznajmił, a ja spojrzałem w jego oczy i zostałem porażony przez wszystkie emocje, które dostrzegłem w jego wzroku.
Naprawdę wyglądał na zmartwionego i była w nim też doza współczucia oraz czułości.  Spuściłem szybko wzrok na ziemię, by nie musieć patrzeć w te piękne, pełne empatii oczy starszego, które przyprawiły mnie o dreszcz i szybsze bicie serca.
 - Wyglądasz naprawdę źle – powiedział Yixing po chwili i dłoń, którą trzymał na moim nadgarstku zjechała w dół, ściskając moją dłoń i splatając nasze palce.
Yixing uśmiechnął się pokrzepiająco i pociągnął mnie za sobą do mojej sypialni. Zgrabnie ominął moje wymiociny, nie komentując ani tego, ani pustej butelki whisky i pełnej petów popielniczki na podłodze. Posadził mnie na łóżku i wyszedł na chwilę, wracając po paru minutach ze ścierką. Posprzątał mój pokój i nie skrzywił się ani razu, choć zapewne było to dla niego obrzydliwe. Wpatrywałem się w niego tępo, a kiedy znowu wyszedł, zabierając butelkę i popielniczkę, zwinąłem się w kłębek na moim łóżku, wtulając się w zimną pościel.
Yixing wrócił i uklęknął przy moim łóżku, opierając podbródek na ramionach, które ułożył na brzegu łóżka. Spojrzał mi głęboko w oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Zastanawiałem się, co on sobie o mnie myślał. Zawsze starałem się mu pokazać swoją najlepszą stronę, chciałem utrzymać swój nieskazitelny wizerunek, chciałem mu imponować, ale czasem maska pękała i ukazywała się, że byłem zwyczajnie żałosny. Tak jak wtedy gdy zdesperowany błagałem Yixinga, by ze mną został, a on się zgodził, bo zapewne poczuł litość. Teraz znowu pokazałem, jak słaby byłem w rzeczywistości i pewnie starszy był zniesmaczony, i rozczarowany.
 - Jestem żałosny – wyszeptałem i schowałem twarz w pościeli, by Yixing nie mógł na mnie patrzeć.
 - Jongin, nie waż się tak myśleć – wymruczał chłopak tuż przy moim uchu i zdałem sobie sprawę, że musi być teraz bardzo blisko mnie – Jesteś wspaniały, po prostu trochę się pogubiłeś– szepnął, owiewając moją skroń swoim ciepłym oddechem.
Odjąłem twarz od kołdry i zdałem sobie sprawę, że nasze twarze były niesamowicie blisko siebie, mogło dzielić je jedynie parę centymetrów, i czułem każdy oddech starszego oraz ciepło buchające z jego ciała.
 - Jesteś łaskawym sędzią – powiedziałem z goryczą w głosie i małym smutnym uśmiechem.
- Nie rób ze mnie kogoś lepszego, niż jestem. Nie mogę zostać sędzią, bo sam powinienem być osądzony, a ty wcale nie potrzebujesz kary – oznajmił, a ja zaśmiałem się cicho.
 - Jesteś niesamowity, Zhang Yixing – zapewniłem, a on uśmiechnął się zdawkowo.
 - Jestem taki w twoich oczach? – spytał, a ja skinąłem głową.
 - Tak, jesteś najwspanialszy – powiedziałem.
 - Dawno nie słyszałem, by ktoś mówił do mnie coś takiego – mruknął i odsunął się nieco.
Poczułem się źle, tracąc tą bliskość, która przed chwilą między nami panowała.
 - W rzeczywistości to ty jesteś wspaniały – powiedział Yixing, a ja zamarłem – Jesteś typem człowieka, który wart jest uwielbienia tłumów, nie dziwię się nikomu, kto cię podziwia. Sam nie wiedziałem o tobie zbyt wiele przed tym, nim cię poznałem. Nie miałem czasu na takie rzeczy, jak bycie czyimś fanem, ale myślę, że to w jaki sposób na ciebie patrzyłem, gdy widziałem cię w telewizji, kiedy skakałem po kanałach i spoglądałem na twoje podobizny na plakatach w metrze, było mylne. Byłeś w moich oczach rodzajem wyidealizowanego boga, byłeś aniołem narodu, a twój uśmiech wydawał się być zbyt piękny, bym mógł rzeczywiście wierzyć, że gdzieś tam istniejesz. Ty jesteś aniołem, tylko w całkiem inny sposób, niż to sobie wyobrażałem. Jesteś prawdziwy, całkowicie realny, a twój uśmiech jest niewątpliwie boski, nie jesteś idealny, masz rysy i pęknięcia, ale nadal jesteś młody, i uroczy. Lubię, kiedy się śmiejesz, bo to słodkie – Yixing nie przestawał mówić, a ja poczułem, że łzy spadają po moich policzkach.
Nie wiedziałem, ile jeszcze miałem w sobie smutku i łez, ale wtedy byłem bardziej wzruszony i głupio zakochany w Yixingu, niż zrozpaczony i dlatego płakałem jak dziecko.
 - Lubię, kiedy jesteś ironiczny, kiedy żartujesz i kiedy jesteś zmęczony, wracając w środku nocy po ukończeniu swojego grafiku – Yixing uśmiechał się delikatnie, a jego oczy były utkwione we mnie – Lubię, kiedy jesteś o mnie trochę zazdrosny, kiedy mówisz mi, żebym coś dla ciebie zagrał na twojej gitarze, mimo że nie lubisz bluesa i sam mi się do tego przyznałeś, lubię, kiedy jesteś pijany i wracasz na ramieniu swojego przyjaciela, który jest tak samo pijany jak ty i mówisz pod nosem głupoty, które chyba tylko ty rozumiesz, lubię, kiedy patrzysz w pustkę, nie wiem wtedy co myślisz, ale mi to nie przeszkadza, lubię, kiedy jesteś głośny i kiedy tańczysz bez powodu, i bez muzyki, lubię oglądać z tobą głupie dramy, lubię, kiedy twoja głowa opiera się o moje ramię, i lubię też, kiedy czasem mówisz coś, czego się po tobie nie spodziewam, lubię to, że wziąłeś mnie w swoim basenie o czwartej nad ranem, i to że błagałeś mnie bym z tobą został, bo jesteś samotny… - przerwał, a ja nie mogłem nabrać powietrza do płuc, czując, że wszystkie słowa starszego przygniatają mnie do materaca, są zwyczajnie zbyt piękne – Nie wiem, czemu czasami jesteś przygnębiony, czemu pijesz w samotności albo z jakimiś dziwnymi ludźmi i nie będę cię oceniał, bo… Lubię cię, Jongin – wyznał, a ja uśmiechnąłem się przez łzy i westchnąłem.
 - Yixing… - mruknąłem, a on słuchał mnie uważnie – Nie wiem, kim jesteś i nie łudzę się, że kiedyś poznam odpowiedź. Jesteś samymi znakami zapytania, ale z jakiegoś powodu… - przerwałem zawstydzony – Też cię lubię, bo jesteś kimś, kto potrafi dać mi zapomnienie i nie wiem, czy się w tobie zakochałem, bo nigdy jeszcze nie czułem czegoś takiego, ale jestem zazdrosny, kiedy widzę, że się uśmiechasz do kogoś innego. Myślę, że twój uśmiech to najwspanialsza rzecz na całej ziemi, a kiedy śpiewasz mi po chińsku, moje serce drży jakoś dziwnie i pędzi jak szalone. Nie chciałem nigdy być dla ciebie niemiły i staram się być przy tobie dobrym człowiekiem, a kiedy cię dotykam, moje ciało staje w płomieniach. Nie wiem, czy potrafisz uleczyć moje smutki, ale postaram się to sprawdzić, a w zamian ja chcę być też dla ciebie pocieszycielem – powiedziałem, a Yixing zaśmiał się pogodnie.
 - Postaram się jak mogę, chcę uczynić cię szczęśliwym, nie wiem co z tego wyjdzie, ale nie zaszkodzi spróbować, prawda? Nie będę o nic pytać, tak jak ty to robisz, ale spróbuj czasem się przede mną otworzyć. Nie mam pojęcia, czy cię kocham, bo to za wcześnie, ale jesteś dla mnie najważniejszy i myślę o tobie nieustannie, więc chyba jestem na najlepszej drodze, by się w tobie zakochać – oznajmił, a ja nie mogłem już dłużej się powstrzymać i złączyłem nasze usta.
 - Ja też się postaram, będę najlepszy, Yixing. Dla ciebie – wyszeptałem między pocałunkami, wciągając go na łóżko.
Yixing złączył z powrotem nasze wargi, a ja uśmiechnąłem się, zapominając o wszystkim na tą jedną chwilę. Nadal nie wiedziałem, czy byliśmy razem, ale obiecaliśmy sobie, że sobie pomożemy. To trochę szalone, bo nawet nie znaliśmy swoich problemów. Czy to ważne? Może po prostu byliśmy szaleńcami.

„Potrzebujesz trucizny, jakby była jedyną rzeczą,
Która utrzymuje Cię przy życiu.”
~My Darkest Days - Sick and Twisted Affair 

2 komentarze:

  1. Jeej! W końcu xd może to nie wyznanie miłości i wgl, ale coś sobie wyjaśnili, a na to czekałam! :D
    Czekam na kolejną część i mam nadzieje, że odkryjesz przed nami tajemnice Yixinga

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. To jeden z moich ulubionych rozdziałów. Nie spodziewałam się takiego potoku słów z ust Yixinga. Ale jego wyznanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Nic dziwnego, że Kai się w nim zakochał. Przecież on jest taki uroczy i jest w sumie najlepszą rzeczą, jaka mogła go spotkać w jego pustej egzystencji. Mam nadzieję, że ich uczucie będzie się rozwijało. Poza tym, dzięki Tobie zaczęłam jakoś lubić ten pairing. Masz wpływy!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń