Od autorki: Przepraszam za opóźnienie, ale wiecie... świata. xD Wesołych świąt! (trochę spóźnione życzenia, ale zawsze coś, prawda?) Kocham was i proszę komentarze. <3
Wszedłem do
restauracji, w której pracował Yixing. Miałem dzisiaj wolne popołudnie, bo wczoraj
pracowałem bardzo ciężko, miałem koncert i nagranie do programu.
Rano miałem rozmowę z producentem z mojej
wytwórni, który oznajmił, że szykowali się do mojego comebacku. Nie wiedziałem,
co powinienem o tym sądzić. Prawdą było, że minął rok, od kiedy wydałem mój
ostatni album, ale nadal nie czułem się na siłach, by powrócić. Właściwie
zastanawiałem się nad jakąś małą przerwą. Codziennie miałem zapchany grafik, a
fani nie mogli narzekać na brak mojej osoby. Ciągłe kampanie reklamowe, sesje
do magazynów, programy telewizyjne, udział w różnych koncertach i wydarzeniach
muzycznych, to wszystko było specjalnie dla nich. Mój powrót oznaczałby, że
wszystko nasili się jeszcze bardziej, a ja nie miałem na to najmniejszej
ochoty. Chciałem pojechać na wakacje, po raz pierwszy tak bardzo pragnąłem
odciąć się od świata i wyjechać, gdzieś gdzie Kai nie był rozpoznawalny.
Kiedy usiadłem
przy stoliku w rogu sali, chwyciłem kartę i zacząłem przeglądać menu.
Przyszedłem sam, bo Tae miał okropnego kaca po imprezie, na której ja niestety
nie mogłem być.
Taemin
ostatnio spędzła dużo czasu w rezydencji Key. Oczywiście, wiedziałem doskonale,
co jest tego powodem. Jonghyun. Ten podejrzany typ, który chyba rzeczywiście
potrafił zawrócić w głowie, skoro Tae tak się w nim zauroczył. Wolałem, kiedy
mój przyjaciel sypiał potajemnie z szoferem swojego ojca Minho, tamten chłopak
przynajmniej nie był wiecznie naćpanym potencjalnym seryjnym mordercą z górą
forsy, którą nie wiadomo skąd wytrzasnął, choć musiałem przyznać, że był za to
beznadziejnym kobieciarzem, a Taemin grał w ich „związku” rolę tego drugiego,
który jest eksperymentem stuprocentowego hetero. Właściwie, po przemyśleniu tej
kwestii, to żaden z nich nie był dobrą partią. Taemin nie miał szczęścia do
facetów, zawsze trafiał na jakichś kretynów, którzy albo byli uzależnieni i
zamieszani w ciemne sprawki, albo zwyczajnie chcieli ukryć fakt, że są gejami
lub bi.
- Mogę przyjąć zamówienie? – z moich
przemyśleń wyrwał mnie kelner, który okazał się być słodkim Luhanem.
Uśmiechnąłem
się do niego, bo bardzo go polubiłem, od kiedy zacząłem przychodzić regularnie
do restauracji. Był uroczym i nieco naiwnym chłopakiem o niesamowitej urodzie.
Okazało się, że jest starszy niż mógłbym przypuszczać, bo miał już dwadzieścia
pięć lat, pochodził z Chin i obecnie był świeżo upieczonym absolwentem jednej z
seulskich uczelni, szukającym pracy w swoim zawodzie i dorabiającym w tej właśnie
wietnamskiej restauracji, bo mieszkał niedaleko niej.
Jak się
okazało miał już chłopaka, który był w moim wieku i dzielił z nim mieszkanie,
chodząc nadal do liceum. Jego chłopak nazywał się Sehun i poznałem go pewnego
razu, kiedy przyszedł po Luhana do restauracji. Okazał się być nieco
nadpobudliwym dzieciakiem, z niezmienną, kamienną twarzą, chudym ciałem modela
i tlenionymi włosami. Nie mogłem nawet sobie wyobrazić, że to dziecko ma tyle
samo lat co ja, nie dlatego że nie wyglądał na swój wiek, po prostu ja czułem
się starszy, niż rzeczywiście byłem i kiedy widziałem Sehuna, który przyszedł w
mundurku z tym durnym uśmieszkiem, i wyczuwalną beztroską, poczułem się jak
zużyty staruszek, jakbym przeżył już wszystko, i kompletnie nic mnie już nie
czekało, podczas gdy przed Sehunem była świetlana przyszłość.
- Jest Yixing? – spytałem, a Luhan zaśmiał się
i pokręcił głową.
- Kyungsoo wysłał go po coś do sklepu –
powiedział, a ja westchnąłem.
Kyungsoo był
kucharzem, widziałem go kilka razy, był całkiem uroczym i miłym człowiekiem,
który nie odzywał się zbyt często, ale
za to gotował bardzo dobrze.
- W takim razie poproszę zieloną herbatę –
mruknąłem.
- Tylko? – upewnił się starszy, a ja
przytaknąłem.
Luhan zniknął
z moim zamówieniem za drzwiami kuchni, a ja spojrzałem w drewniany blat stolika,
oczekując, aż starszy przyniesie mi herbatę.
Nagle drzwi
się otworzyły i uderzyły w dzwoneczek, który wisiał nad nimi, oznajmiając, że
ktoś właśnie przybył. Kiedy zobaczyłem Yixinga, uśmiechnąłem się szeroko,
jednak zaraz mój uśmiech zniknął, bo wraz z nim do środka weszły dwie
dziewczyny. Yixing zaśmiał się, mówiąc coś do nich, a ja spojrzałem z powrotem
w blat. Co to były za dziewczyny? Nigdy wcześniej ich nie widziałem.
Jedna był
niska, drobna, miała krótkie, czarne włosy, mocny makijaż i ubrana była w
czarną, krótką sukienkę, która przylegała idealnie do jej ciała oraz wysokie
obcasy, biła od niej pewność siebie. Druga była wysoką blondynką, miała
niesamowicie długie nogi, które wyeksponowała, ubierając krótkie, dżinsowe
spodenki z wysokim stanem, połączone z krótkim topem, który odsłaniał trochę
brzucha i ramiona, jej twarz była piękna, i wyglądała naturalnie, jakby nie
nałożyła w ogóle makijażu. Obie według mnie były zbyt prowokacyjne i ładne.
Skąd Yixing je wytrzasnął? Znał je?
Yixing od razu
mnie zauważył i podszedł do mnie, a dziewczyny usiadły przy jednym z wolnych
stolików. Chłopak uśmiechnął się do mnie promiennie, a ja zmierzyłem go. Usiadł
na krześle naprzeciwko mnie, choć chyba powinien zanieść do kuchni rzeczy,
które miał kupić.
- Hej – mruknął – Jak poszła rozmowa? –
spytał, a ja spojrzałem na dziewczyny, które siedziały kilka metrów od nas,
rozmawiając o czymś spokojnie.
- Kim są te dziewczyny, z którymi
przyszedłeś?- postanowiłem zignorować
pytanie Yixinga.
- To Nana i Gain – oznajmił, ale to mi niczego
nie wyjaśniło.
- To twoje znajome? – spytałem niecierpliwie, a Yixing uniósł brwi w
zdziwieniu.
Czemu czułem
się tak dziwnie? Chyba byłem zazdrosny. Ale o co? Przecież to normalne, że
starszy ma jakichś znajomych. Ja też ich miałem. W czym tkwił problem? Może w
tym, że są takie ładne i Yixing uśmiechał się do nich tak pogodnie, jakby
bardzo dobrze się znali, jakby z nimi flirtował. Jednak czy chłopak nie mógł
tego robić? Kto mógł mu tego zabronić? Ja nie mogłem, on nie był mój,
przespaliśmy się ze sobą dwa razy, mieszkał ze mną już prawie miesiąc, czasem
śpiewał dla mnie albo przeczesywał moje włosy swoimi delikatnymi dłońmi, gdy
byłem śpiący, ale to nic nie znaczyło. Yixing był wolny i mógł podrywać piękne
kobiety, kiedy tylko przyszła mu na to ochota. Mimo że zdawałem sobie z tego
sprawę, to i tak nadal byłem zazdrosny.
- Znajome? – zastanowił się Yixing, a potem
skinął głową – Są moimi koleżankami – oznajmił, a ja poczułem ukłucie w sercu.
Skoro były
koleżankami, to może powinien zamieszkać z nimi, bo przecież ja byłem dla niego
obcym, który nic o nim nie wiedział. To nie tak, że się w nim zakochałem… Po
prostu on zapełniał pustkę w moim życiu, nie całkowicie, ale to mimo wszystko
było miłe i nie chciałem tego stracić. Co jeśli znalazłby dziewczynę albo
chłopaka i zechciałby się wyprowadzić? Zostawiłby mnie znowu samego. Ciężko
byłoby znaleźć człowieka, który byłby do niego podobny.
- Są bardzo ładne – powiedziałem od
niechcenia, a Yixing zrobił się nagle poważny.
- Tak myślisz? – spytał cicho, wbijając we
mnie wzrok, a ja wzruszyłem ramionami.
- Tak – mruknąłem.
- Och - powiedział pod nosem i spuścił wzrok
na swoje dłonie – Podobają ci się – wymruczał, jakby sam do siebie.
- A tobie? – zapytałem niepewnie, a on zagryzł
wargę.
- Nigdy nie patrzyłem na nie w ten sposób –
odparł, a ja zmarszczyłem czoło.
- Tak? – zdziwiłem się, nie wierzyłem mu, nie
dało się nie zauważyć urody tych dwóch dziewczyn.
- Jestem gejem, Jongin – oznajmił i spojrzał
mi z powrotem w oczy – Uważam, że Nana i Gain są piękne, ale nie mogą mi się
podobać, bo kobiety mnie nie pociągają – powiedział.
Zrobiło mi się trochę głupio, wiedziałem, że
Yixing jest gejem, bo mówił mi to kilka razy, a mimo to ja nadal podejrzewałem
go o to, że umawiał się z tymi dziewczynami.
- Ale ty jesteś bi, prawda? – spytał nagle
starszy, a ja spojrzałem na niego zdezorientowany.
- No, tak – przyznałem.
- I tobie się podobają – kontynuował Yixing, nie byłem pewien, do czego
on zmierzał, ale skinąłem – Chcesz numer którejś z nich albo coś? – mruknął,
zaskakując mnie tym, nie mogłem nic odpowiedzieć, bo zwyczajnie mnie zatkało –
Jestem pewien, że będą szczęśliwe, mogąc poznać Kaia osobiście, zwłaszcza Nana,
ona chyba jest twoją fanką… – mówił i nie wiem, czemu w jego głosie było tyle
goryczy.
- Nie, nie chcę ich numeru – przerwałem mu, a
on spojrzał na mnie po raz ostatni i wstał.
- Muszę zanieść zakupy do kuchni i wrócić do
pracy, bo szef potrąci mi z pensji – wymruczał i odszedł od mojego stołu.
Jęknąłem
sfrustrowany i potarłem twarz dłońmi. Nasze relacje były takie dziwne, nie
wiedziałem, co to wszystko miało znaczyć. Nie mogłem rozgryźć Yixinga. Nie
wiedziałem, co on sobie myślał. Najgorsze, że nie rozumiałem samego siebie i
swojego zachowania. Nie chciałem, żeby Yixing nazywał mnie swoim chłopakiem,
ale chciałem, żeby był tylko mój i to mnie męczyło.
Ktoś odchrząknął, by zwrócić na siebie moją
uwagę, a ja podskoczyłem przestraszony i spojrzałem wprost w oczy Luhana, który
postawił przede mną moją zieloną herbatę, a potem usiadł na krześle, które
przed chwilą zajmował Yixing.
- Co jest, Jongin? – spytał blondyn, a ja
spojrzałem gdzieś w bok.
- Nic – mruknąłem.
Luhan zawiesił wzrok na filiżance, która stała
między nami.
- Chodzi o Yixinga? – spytał, a ja spojrzałem
na niego zdziwiony.
- Co masz na myśli?
- Co was właściwie łączy? – zadał kolejne
pytanie starszy.
- Yixing u mnie mieszka – powiedziałem, a
Luhan uśmiechnął się krzywo, spoglądając na mnie.
- A oprócz tego? – uniósł brwi wymownie.
- Nic – odparłem.
- Czemu wam nie wierzę… - mruknął Luhan i
założył ramiona na pierś.
- Nam? – spytałem zdezorientowany.
- Yixing zawsze mówi to samo. „ Nic nas nie
łączy, Lu.” Powtarza to jak jakąś mantrę, ale obcy ludzie nie mieszkają ze
sobą, nie przychodzą spotkać się ze sobą w restauracji, bo akurat mają wolny
czas, nie patrzą na siebie tak i nie uśmiechają się w taki sposób – powiedział
Luhan, a ja pokręciłem głową.
- Naprawdę, Luhan. Ja i Yixing… - nie
dokończyłem, bo starszy mi przerwał.
- Tak, tak. Wiem – powiedział, a ja
westchnąłem ciężko, upijając pierwszy łyk z filiżanki.
- Co wiesz o Yixingu? – spytałem po chwili
ciszy.
- Hmm… Niewiele – oznajmił Luhan – Yixing jest
trochę skryty, jest młody, ale wydaje się jakby wiele przeżył. Rozumiem go po
części, bo wiem jakie to trudne wyprowadzić się do innego kraju. Z tego co
Yixing mi mówił, to jego przyjazd do Korei był spontaniczny i nie wiedział nic
o tym, jak wygląda życie tutaj, nie znał dobrze języka, dukał jakieś podstawowe
zwroty, których nauczył się z dram, nie znał też nikogo w Seulu i jego jedynym
wsparciem był jego przyjaciel Yifan… - tłumaczył blondyn, jednak gdy tylko
usłyszałem imię Yifana, musiałem mu przerwać.
- Yifan? – spytałem, a Luhan spojrzał na mnie
zdziwiony i skinął - Yixing i Yifan byli przyjaciółmi?
- Tak. Znasz go? – Luhan
zmarszczył czoło.
- Bardzo słabo – przyznałem – A ty?
- Tylko z opowieści Yixinga, nigdy go nie
spotkałem osobiście – powiedział.
- Jakich opowieści? – zaciekawiłem się.
To było bardzo
interesujące, bo z tego co Yixing mi mówił, poznał Yifana, gdy zaczął pracować
w Black Soul. Tymczasem okazało się, że znali się wcześniej i Yifan był jego
przyjacielem.
- Yixing mówił mi, że Yifana poznał, kiedy
studiował w Changsha – wyjaśnił Luhan, a ja znowu musiałem się wtrącić.
- Yixing studiował? – spytałem.
- Tak, ale nie wiem co, wiem, że rzucił studia
w połowie drugiego roku i przyjechał do Korei, nie mam pojęcia dlaczego.
Mieszkał z Yifanem przez jakiś czas, ale się pokłócili, a potem zamieszkał na
zapleczu tego klubu, w którym pracował – wyjaśnił.
- W Black Soul? – chciałem się upewnić.
- Tak, tak – przytaknął starszy.
Miałem tak
dużo pytań, ale Luhan chyba nic więcej nie wiedział. Nagle powietrze przeciął
głos jednej z dziewczyn, siedzącej kilka stolików dalej, tej która przyszła z
Yixingiem i miała czarną sukienkę.
- Luhan, ile mam czekać, aż skończysz
plotkować ze swoim chłoptasiem i do nas podejdziesz? – spytała nieco
zirytowana.
Kelner podskoczył
zdziwiony i wstał, chcąc odejść od mojego stolika.
-Znasz je? – spytałem.
- Trochę, to jakieś znajome Yixinga, czasami
wpadają – wyjaśnił blondyn, wzruszając ramionami.
- Skąd Yixing je zna? – zadałem kolejne
pytanie, ale Luhan tylko pokręcił głową na znak, że nie wiedział i odszedł, by
przyjąć zamówienie.
Znowu utknąłem
w martwym punkcie, im więcej się dowiadywałem o Yixingu, tym mniej spójne to
było. Yifan był bardziej oczywisty dla mnie jako kolega z pracy, niż jako dawny
przyjaciel, u którego Yixing mieszkał i który był wsparciem w nowym kraju dla
chłopaka. Uch. To było skomplikowane. Czemu Yixing przerwał studia, po co
przyjechał do Korei, skoro tego nie planował, jaką rolę w tym wszystkim odgrywał
Yifan i Black Soul? Najważniejszym pytaniem jednak było to, czy ja rzeczywiście
chciałem to wiedzieć?
„Bo jesteś niezwyciężony,
Nie mogę się przebić do twojego świata,
Żyjesz w różnych odcieniach chłodu,
Twoje serce jest nie do złamania.”
~Lana del Rey – Shades of cool
Trochę krotki , mało mówiący rozdział. Czekam na rozwinięcie się "czegoś" między Kaiem i Yixingiem~~~
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Kai zakochał się w Yixingu, ale nie przyjmuje tego do wiadomości.. interesuje mnie postać Yifana.. mam wrażenie, że odegra jeszcze jakąś ważną rolę :D
OdpowiedzUsuńFighting!
Yixing zaczyna mnie przerażać. Człowiek zagadka i ciekawe, czy Kai go rozgryzie. Poza tym, Jongin jest strasznie głupiutki! Dlaczego on nie może zrozumieć, że zakochał się w Yixingu? Takie rzeczy się zdarzają. Nawet najzimniejszemu draniowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D