Nagrywanie
albumu to ciężka praca, niemal cały dzień spędzałem w studiu nagraniowym albo
ćwiczyłem taniec z choreografami, a krótko przed powrotem zawsze zaczynało się
planowanie tego, jak miałem wyglądać. Moja stylistka wspominała coś o blondzie,
ale to chyba nie miało prawa wypalić, bo przecież miałem za ciemną karnację. Miałem
nadzieję, że zmienią plany, bo nie chciałem wyglądać jak pajac.
W każdym razie
byłem na etapie intensywnych ćwiczeń, tych wokalnych i tanecznych, ale również
tych, które wyrzeźbią moje ciało. Miałem dobre proporcje, więc ćwiczenia na
mięśnie były jak najbardziej wskazane, by podkreślić moją nienaganną sylwetkę.
Wakacje
pomogły mi się odstresować i odprężyć, ale trwały bardzo krótko, i tak szybko minęły.
Znowu miałem na głowie tak wiele spraw, że wracałem do domu tylko, by iść spać.
Yixing stał się
dla mnie kimś bardzo bliskim, to, że poznał moją słabą stronę i się ode mnie
nie odwrócił, a jakby tego było mało, jeszcze zaproponował mi pomoc, było
niesamowite. Chciałem wiedzieć o nim na tyle dużo, by móc pomóc mu i odwdzięczyć
się, ale tak naprawdę oboje nie wiedzieliśmy o sobie nic.
Pewnego dnia
miałem na tyle dużo wolnego czasu, by móc wpaść do wietnamskiej restauracji, w
której Yixing pracował. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem to miejsce, myślałem,
że to jakaś rudera z okropnym jedzeniem i wręcz bałem się wejść do środka, bo
nie wiedziałem, co takiego mogę tam zastać, ale teraz polubiłem to miejsce.
Oczywiście, fakt, że kiedy tu przychodziłem, Yixing uśmiechał się pięknie i
rozmawiał ze mną, też dodawał uroku lokalowi. Restauracja była niedoceniana, miała
świetnego kucharza, uroczego i małomównego Kyungsoo, z którym zamieniłem
jedynie parę zdań, choć to już prawie trzy miesiące, od kiedy tu przyszedłem
pierwszy raz z Tae; świetnych i życzliwych kelnerów, którzy do tego byli
przystojni; zaradnego i doświadczonego właściciela, który był starszym panem z
Wietnamu, więc co za tym idzie, dobrze
znał kulturę tego kraju i umiejętnie prowadził interes; no i niesamowitego
chłopca na posyłki, który biegał po sali z mopem, i posiadał anielski uśmiech,
jego lubiłem chyba najbardziej.
Wszedłem do
restauracji i usiadłem przy stoliku w rogu. Nie musiałem długo czekać, by
podszedł do mnie Jongdae z wielkim uśmiechem na twarzy. Spojrzałem na niego,
odwzajemniając uśmiech i zamówiłem sajgonki. Co prawda byłem na diecie, ale
przecież mój dietetyk nie musiał wiedzieć o tym, że podjadałem w wietnamskiej
restauracji i tak już miałem świetną figurę, ten jeden posiłek niczego by nie
zmienił.
Jongdae chciał
odejść, po tym jak złożyłem już swoje zamówienie, jednak zatrzymałem go, łapiąc
go za nadgarstek. Odwrócił się z uniesionymi brwiami.
- Gdzie jest Yixing? – spytałem go
zaciekawiony, a chłopak wzruszył ramionami.
Byłem pewien,
że Yixing robił coś w kuchni albo na zapleczu lub też ewentualnie wyszedł po
coś, na tym polegała jego praca. To zawsze robił, gdy przychodziłem.
- Dzisiaj nie przyszedł do pracy – oznajmił
kelner, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.
Kiedy
wychodziłem z domu wcześnie rano, Yixing jeszcze spał. Myślałem, że poszedł
normalnie do pracy, bo kiedy przyszedłem po skończonym treningu tańca nie było
go w apartamencie. Gdzie był, jeśli nie w restauracji? To znaczy, to normalne,
że mógł mieć jakieś swoje własne sprawy, ale zastanawiało mnie to, bo nie miał
zbyt wielu znajomych, przynajmniej tak zawsze powtarzał.
Z drugiej
strony Yixing mieszkał w Korei już dwa lata i wiedziałem, że pomimo swoich
zapewnień, miła znajomych, a nawet byłych przyjaciół, nie wydawał się być
nietowarzyski. Osoby takie jak Nana i Gain, które widziałem kilka razy w
restauracji, były przecież jakoś z nim związane. Może był teraz z tymi
dziewczynami?
- Jak to możliwe? Przecież on nie pracuje tu
tylko w niedziele, a dzisiaj jest wtorek – mruknąłem skołowany.
- Nie wiem – Jongdae wyglądał, jakby mówił to
szczerze - Po prostu się nie zjawił.
- Co szef na to? – spytałem.
- To nie jest moja sprawa – powiedział kelner
i uśmiechnął się przepraszająco, odchodząc w stronę kuchni, by przekazać
Kyunsoo, co zamówiłem.
Oparłem głowę
na dłoni, patrząc tępo w blat stolika.
To nie było w
stylu Yixinga, by nie przychodzić do pracy od tak. Skoro go nie było, to czy to
oznaczało, że coś się stało? Może miał jakiś wypadek, albo coś jeszcze gorszego
mu się przytrafiło. Potrząsnąłem głową. Od kiedy jestem takim paranoikiem?
Czasem człowiek zrywa się z pracy, to nic takiego. Yixing w gruncie rzeczy był
jeszcze dzieciakiem, może potrzebował jakiejś przerwy od obowiązków i monotonii
życia, może poszedł się z kimś spotkać. Z Naną albo Gain…
Kiedy krążyłem
myślami gdzieś daleko, do mojego stolika z życzliwym uśmiechem podszedł Luhan,
który przyniósł mi sajgonki. Postawił talerz przede mną, wyrywając mnie z moich
rozmyślań. Chyba od razu zauważył, że było coś nie tak ze mną, bo usiadł
naprzeciwko mnie i spojrzał na mnie pytająco.
- Co jest, Jongin? Coś się stało? – spytał
zaniepokojony, a ja pokręciłem pospiesznie głową.
- Nie. Skąd ten pomysł? – starałem się udawać,
że to nic takiego, że wcale nie martwiłem się dziwnym zniknięciem Yixinga, ale
chyba nie byłem przekonywujący.
- Jongin, jesteś dobrym aktorem przed kamerą,
ale w prywatnym życiu okropnie grasz – zaśmiał się blondyn, a ja uśmiechnąłem
się pod nosem.
- Zastanawiam się po prostu, czemu Yixing nie
przyszedł- mruknąłem.
- No, tak. Tak myślałem, że o to chodzi.
Szczerze, to sam się nad tym zastanawiam. Yixing jeszcze nigdy nie opuścił ani
jednego dnia pracy, a pracuje tu już jakieś trzy miesiące. To trochę dziwne,
ale widać miał jakieś powody – powiedział Luhan, a ja skinąłem głową.
- Tak, na pewno jest jakieś
wytłumaczenie. On przecież jest odpowiedzialny, prawda? – spytałem cicho.
W głowie
jednak miałem wiele sprzecznych myśli. Przecież w rzeczywistości nie
wiedziałem, jaki był Yixing. Mówił, że popełnił wiele błędów, że nie był dobrym
człowiekiem, a ja nie wiedziałem, w którym momencie życia to zrobił. Wiedziałem,
że mieszkał w małej wiosce w Chinach, a później uczył się w Changsha w
katolickiej szkole. To raczej mało prawdopodobne, by coś się wydarzyło w tamtym
czasie, choć zażartował tamtego dnia w basenie, że nie było tam grzecznych
dzieci, to traktowałem to raczej jako puste słowa. Pewnie po prostu wymykali
się z internatu albo popali czasem trawkę. Myślałem raczej, że tym niechlubnym
dla niego czasem był okres studiów, kiedy poznał Yifana i wyprowadził się nagle
do Korei. Wtedy musiało się coś stać, że niemal zbiegł z Chin i porzucił swoje
plany dla przestarzałego klubu ze striptizem dla starych zboczeńców.
- Yixing jest bardzo odpowiedzialny –
przytaknął blondyn – To pewnie nic takiego, więc nie zamartwiaj się, Jongin –
powiedział Luhan, a ja skinąłem głową na znak, że tak właśnie miałem zamiar
zrobić.
- Czym Jongin się martwi? – spytał ktoś nagle,
stając obok stolika, przy którym siedziałem z kelnerem.
Spojrzałem w
górę i zobaczyłem uśmiechniętego Sehuna, który nadal miał na sobie swój żółty
mundurek. Ten dzieciak był utalentowany i uczęszczał do naprawdę prestiżowej
szkoły Seoul High School, do której chodziło wielu znanych ludzi.
- Hej, Sehunnie – powiedział Luhan, który nagle
stał się niesamowicie szczęśliwy, widząc swojego chłopaka, to było naprawdę
słodkie.
- Hej – odparł Sehun, nadal się szczerząc –
Więc co cię martwi, aniele? – spytał mnie młodszy kpiąco, a ja prychnąłem,
nienawidziłem jego głupich odzywek.
- Martwi się o Yixinga – wyjaśnił Luhan, nim
zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć Sehunowi.
- Przejmujesz się o swojego chłopaka? – spytał
Sehun – Czyżby ktoś chciał ci go odbić? – zaśmiał się – To bardzo możliwe, bo
jest całkiem niezły – dodał od niechcenia, a ja uniosłem brwi.
Luhan
odchrząknął wymownie, mierząc młodszego gniewnie.
- To znaczy… - zająknął się Sehun, chcąc jakoś
wybrnąć - To obiektywna opinia, nie
moja, rzecz jasna – powiedział pospiesznie.
- A czyja?- spytałem.
- Moich koleżanek i w ogóle…
innych – mruknął niepewnie, a ja i Luhan unieśliśmy swoje brwi jeszcze wyżej –
No, tak – zaśmiał się niezręcznie, pocierając kark.
- Później sobie jeszcze porozmawiamy o twoich
koleżankach i pociągu do Yixinga – stwierdził Luhan, patrząc na Sehuna i wstał
od stolika, uśmiechając się do mnie pokrzepiająco.
- Lulu… - Sehun podreptał za
swoim chłopakiem, który wszedł do kuchni, całkowicie ignorując licealistę,
który chciał się jakoś wytłumaczyć.
Zaśmiałem się,
zabierając się za swoje sajgonki. Sehun i Luhan byli naprawdę uroczą parą, których
drobne kłótnie były niesamowicie zabawne.
*
* *
Myślałem, że
Luhan miał rację i Yixing szybko wróci do domu. Mógł mieć coś do załatwienia,
był dorosłym mężczyzną, nie miałem prawa się wtrącać w jego sprawy. Jednak
kiedy dochodziła druga w nocy, a on nadal się nie pojawiał, zacząłem się
niepokoić. Mogło mu się coś stać.
Siedziałem w
sypialni na podłodze, tuż przy mojej przeszklonej ścianie, spoglądając w dół na
ulicę i wejście do apartamentowca. W ręku trzymałem swój telefon, który
niepewnie obracałem w dłoniach, czekając na jakiś znak życia od starszego. Na
moim łóżku leżał Taemin, który cały czas nawijał o jakichś nieistotnych
rzeczach, był trochę upalony, bo wrócił od Key dwie godziny wcześniej, choć ja
uważałem, że był u Jonghyuna.
Związek
Jonghyuna i Key podobno miał się świetnie, przynajmniej tak można wywnioskować
z tego, jak obaj zachowywali się kilka dni temu, gdy byłem w rezydencji Key na
drobnej domówce. Jednak związek Taemina i Jonghyuna też miał się dobrze.
Naprawdę nie lubiłem Jonga. Niby co takiego on miał w sobie?
- Nie powinieneś się tak przejmować – oznajmił
Tae, a ja prychnąłem.
- Wcale się nie przejmuję – mruknąłem.
- Jasne – sarknął Taemin i wstał z łóżka,
siadając obok mnie po turecku.
Wtedy zauważyłem,
że przy wejściu zatrzymał się samochód, który wyglądał bardzo znajomo. Nie
mogłem sobie przypomnieć, gdzie ostatni raz go widziałem. Jednak to szybko się wyjaśniło, bo z auta wysiadł wysoki
blondyn. Otworzyłem szeroko oczy i przylepiłem się do szyby, by lepiej widzieć.
- Co się dzieje? – spytał zdziwiony Tae, który
też spojrzał w dół na samochód – Hej, czy to nie jest Yifan? – zapytał, a ja
przytaknąłem.
Co tu robił
ten idiota? Przyjechał do Yixinga? Będzie musiał sobie trochę poczekać, bo jego
tu nie było. Nie widziałem tego mężczyzny od tamtej pamiętnej domówki u Key.
Jednak moje
zdziwienie zrobiło się jeszcze większe, kiedy zobaczyłem jak Yifan obszedł swój
samochód i otworzył drzwi pasażera, pomagając wysiąść komuś. Tym kimś był
Yixing, który był całkowicie pijany i ledwo stał na nogach. Uwiesił się na szyi
Yifana, który obejmował go mocno. Od razu uderzyła we mnie zazdrość. Jak ten
dupek śmiał trzymać w ramionach mojego Yixinga?
- T..to… – zająknąłem się, a Tae też przykleił
twarz do szyby z zaciekawieniem.
- To Yixing – powiedział zszokowany –
Wyglądają jakby byli ze sobą bardzo blisko, co nie? – wymruczał, a ja
spojrzałem na niego gniewnie.
- Pewnie tylko go odwozi – odparłem.
- Razem pili? – Tae nie patrzył na mnie – Jako
przyjaciele, czy może… - nie dokończył, jedynie uniósł brwi.
Spojrzałem z
powrotem w dół i mnie zatkało. Yixing i Yifan się całowali. Że co?!
- Chyba jednak nie jako przyjaciele – mruknął
Tae, a ja wstałem z miejsca i wybiegłem z pokoju, zostawiając przyjaciela
samego.
Yixing i ja
nie byliśmy normalną parą, i niektóre rzeczy różniły nas od innych, mogliśmy
nie pytać o przeszłość, ale na pewno nie zniósłbym tego, gdyby Yixing całował
się z innymi, a zwłaszcza z Yifanem. Yifan też był podejrzany, coś najwyraźniej
łączyło go z Jonghyunem, a to nie oznaczało niczego dobrego. Obaj wyglądali na
typów spod ciemnej gwiazdy, praca w klubie takim jak Black Soul, też nie była
czymś co dobrze o nim świadczy. Nie lubiłem tego, że on i Yixing się znali, i
byli przyjaciółmi.
Na pewno nie
zamierzałem puścić im tego płazem, obaj będą musieli mi wytłumaczyć, co
właściwie się między nimi działo.
„Robi się za późno, by sobie ciebie odpuścić,
Biorę łyk z diabelskiego kielicha,
Powoli to przejmuje nade mną kontrolę.”
~ Local H -Toxic
Okk.. jeden z lepszych rozdziałów!
OdpowiedzUsuńFhdgjdjvd jestem wkurzona na Yixinga i Yifana!!!! Coooo!!!??? Wcale mi się to nie podoba :< biedny Kai..
Eh.. czekam na kolejny rozdział. Jestem ciekaea jak to się rozwiąże..
http://cnbluestory.blogspot.com/
Kiedy Yixing zniknął myślałam, że może ktoś go pobił czy coś, martwiłam się, a tu takie świństwo. Strasznie szkoda mi Kaia. Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Ciekawość mnie zżera jak Lay spróbuje wytłumaczyć swoje zachowanie... ;x
OdpowiedzUsuńPS. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Kai jest przez niego tylko wykorzystywany :(
http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/
Kai ciężko pracuje, a Yixing nieźle się bawi! I to jeszcze w towarzystwie Yifana! Ten motyw bardzo mi się podoba, bo akcja robi się ciekawa. Do tego Jongin jest zazdrosny. Jestem ciekawa, jak się stało, że Yixing jest pijany i dlaczego ten czas spędził z Yifanem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D