niedziela, 31 maja 2015

Anielskie pęknięcia pt 17

Od autorki:Kocham was i proszę o komentarze.<3 btw. czy te ręce nie wyglądają wam na ręce kaixing, bo mi totalnie, lay ma takie delikatne, małe dłonie, no a kai, cóż haha, dlatego kocham tego gifa. xD
Atmosfera była napięta, kiedy jechałem vanem do swojego mieszkania. Baekhyun siedział na siedzeniu z przodu obok kierowcy, choć zawsze zajmował miejsce obok mnie. Najwidoczniej miał dość mojej osoby. Nie dziwiłem mu się. Wytwórnia potrąciła mu z pensji za ten artykuł w gazecie, a moi rodzice powiedzieli, że będą musieli się z nim spotkać dziś wieczorem, co nie oznaczało niczego dobrego, być może nawet zostanie zwolniony.
To wszystko nie miało prawa się zdarzyć. Ten cholerny artykuł w brukowcu, który poruszył niebo, ziemię i strącił anioła z piedestału. W ciągu godziny po wydaniu gazety powstało chyba milion innych artykułów, w internecie sprawa została rozdmuchana na ogromną skalę, a zdjęcia zaczęły krążyć w sieci i komentarze, jakie się posypały były naprawdę okropne. Fanki wydawały się być oburzone, a ja byłem załamany. To mógł być koniec mojej kariery. Na pewno czekała mnie długa przerwa.
Byłem właśnie na rozmowie w wytwórni. Musiałem się tłumaczyć przed samym szefem, który oznajmił, że spróbują sprostować jakoś plotki i musiałem na razie zawiesić działalność, póki wszystko nie ucichnie. To mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło, może i nie pilnowałem się jakoś specjalnie, ale przecież nigdy nikt mnie nie nakrył. Czemu byłem takim idiotą?
Chciałem przerwy, odpoczynku, więcej relaksu, więc teraz to miałem. Czemu nie byłem zadowolony? Bo ludzie mnie kochali, a teraz mnie znienawidzą? Bo nie chciałem uchodzić w oczach fanów za tego, kim w rzeczywistości byłem? Bo byłem bachorem, który nie wiedział czego chce?
Bałem się tego, co się miało nastąpić. Na razie musiałem czekać, a to mnie już zabijało, choć tak naprawdę jeszcze dobrze się nie zaczęło. Miałem bardzo silny fanklub, ale nie wiedziałem, czy to się prędko nie zmieni. Mogło być tak, że wszyscy fani się ode mnie odwrócą, już zaczęły się pierwsze wypisy, a może to tylko taka pierwsza reakcja, zwyczajny szok, bo okazałem się być inny, a sprostowania wytwórni przekonają fanów, że to pomyłka, jednorazowa sprawa, fotomontaż lub cokolwiek innego i grzecznie mnie wesprą przy moim kolejnym powrocie.
Kiedy wszedłem do domu przywitały mnie zmartwione miny Taemina i Yixinga, którzy czekali na mnie ze zniecierpliwieniem. Siedzieli przy stole w jadalni i rozmawiali ze sobą cicho, a kiedy tylko drzwi się za mną zamknęły, zapadła między nimi cisza i spojrzeli na mnie, oczekując szczegółowej relacji z mojego spotkania z prezesem wytwórni.
Opadłem na krzesło naprzeciwko nich i spojrzałem na nich poważnie.
 - Zawieszono moją działalność – oznajmiłem, a obaj chłopacy nagle zmienili wzrok na współczujący.
 - Na jak długo? – spytał Taemin i niemal rzucił się przez stół, by złapać mnie za rękę.
 - Nie wiem dokładnie, ale parę miesięcy na pewno - powiedziałem ze smutkiem.
Zapadła cisza, która trwała dłuższą chwilę. Żaden z nas nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć. To była sytuacja bez wyjścia, a przynajmniej innego niż to, które mi narzucono.
 - To moja wina – mruknął w końcu Yixing, a ja spojrzałem na niego pytająco – To zdjęcie ze mną z wczorajszej nocy. Przepraszam.
 - To nieprawda – zaprzeczyłem pospiesznie – Przecież widziałeś, że tam było dużo innych zdjęć, nie tylko to z tobą – powiedziałem.
 - To właściwe też moja wina – odezwał się nagle Tae, a ja uniosłem brwi.
 - Czy wy się w ogóle słyszycie? – warknąłem zły – To tylko i wyłącznie moja wina, nikt mnie do niczego nie zmusił, wtaczałem się do apartamentowca nad ranem z tobą, Tae, bo tak zadecydowałem, wyszedłem po ciebie i wdawałem się w niepotrzebną dyskusję z Yifanem nie przez ciebie, Yixing. Tylko ja ponoszę winę, a cała reszta nie ma znaczenia – powiedziałem pewnie, choć wcale się tak nie czułem.
Nie mogłem pozwolić, by osoby, które były dla mnie ważne, obwiniały się za moją głupotę. Po prostu musiałem przyjąć swoją karę z pokorą, jeśli chciałem uchodzić za dorosłego, musiałem tak postąpić. W głębi czułem, że mimo swoich wspaniałych założeń byłem tylko wystraszonym, rozpieszczonym dzieciakiem, który nigdy nie musiał się mierzyć z tego typu problemami i zwyczajnie się gubił. Od zawsze żyłem w świetle fleszy, nie było dnia bez uwielbienia tłumów, miłości, która była wszędzie, która mnie wręcz dusiła, nie doceniałem tego, że jestem ideałem w oczach innych. Stałem się zbyt pewny siebie, narcystyczny, myślałem, że mogę sobie pozwolić na to, by iść po najmniejszej linii oporu, bo już miałem niemal wszystko i nie musiałem się starać, ale to tak nie działało. Sława to ciągły wysiłek, ciężka praca, poświęcenie, to nie może się znudzić, nie można zostawić ludzi, którzy cię kochają. Musiałem wziąć odpowiedzialność za wszystkich, którzy mnie lubili.
Z drugiej strony nie do końca wybrałem sobie taką ścieżkę, czy to nie była szansa na skończenie z tym przedstawieniem i życiem w spokoju z dala od kamer. Czyż nie była to trafna wizja, gdy patrzyłem w swoją przyszłość i widziałem pustkę? Może to oznaczało, że czekał mnie koniec kariery, wolność wyboru, fundamentalna zmiana.
Gubiłem się we własnych myślach.
* * *
Taemin poszedł do domu, a ja zostałem sam z Yixingiem. Byłem ciekawy tak wielu spraw i on pewnie też miał mnóstwo pytań.
 - Co się wydarzyło wczorajszej nocy? – spytałem, spoglądając na Yixinga.
 - Co dokładnie chcesz wiedzieć? – mruknął, a ja odchrząknąłem.
 - Rozmawiałem z Yifanem. Wiem, że byliście przyjaciółmi, Luhan mi powiedział. Mieszkamy ze sobą już parę miesięcy, ale nadal nie wiem o tobie niczego. Może i umawialiśmy się, że nie pytamy się o swoją przeszłość, ale jestem tym zmęczony. Nie wiem, kim jesteś, kim byłeś, nie wiem, czego mam się po tobie spodziewać. Zdziwiłeś mnie, gdy nie wracałeś przez pół nocy, a kiedy się zjawiłeś byłeś kompletnie pijany i do tego przyjechałeś z Yifanem, który nie wydaję się być dobrym towarzystwem - powiedziałem.
 - Proszę, nie oceniaj Yifana, on nie jest złym człowiekiem, po prostu wpadł w złe towarzystwo i nie może się już z niego wydostać – Yixing mówił cicho, jakby się wstydził.
 - Tobie się udało – wymruczałem.
Jednak Yixing zaśmiał się drwiąco.
 - Jasne. Jeśli raz się wmieszasz z sprawy Black Soul, już się od nich nie uwolnisz – prychnął, ale zaraz się zreflektował i spojrzał w bok, jakby zdał sobie sprawę, że za wiele powiedział.
 - Co masz na myśli? – spytałem podejrzliwie.
 - To nie ma znaczenia – bąknął starszy, a ja westchnąłem zrezygnowany.
 - Spójrz, Yixing. Mogę ci powiedzieć wszystko o sobie, wiesz? A ty cały czas… - przerwałem i potrząsnąłem jedyne głową – Jestem jeszcze dzieckiem, choć udaję, że bez szwanku wkroczyłem do świata sławy. Kiedyś nie męczyło mnie to, że jestem rozpoznawalny, ale to było przed wstąpieniem do wytwórni, w czasach gdy byłem aktorem i tancerzem, robiłem coś co lubię, co mnie nie męczy. Z początku bycie solistą było zabawne, ale kiedy w końcu uderzyła we mnie pierwsza fala krytyki, zacząłem się wahać. Imprezy nie były dla mnie kiedyś interesujące, ale kiedy zacząłem przejmować się złośliwością innych, a fani za bardzo zaczęli mnie pragnąć, spodobało mi się to, jak alkohol odbiera mi świadomość, przenosi w inne miejsce, a ludzie oddają mi się, w zamian chcąc jedynie dotknąć mojej platynowej karty albo pochwalić się znajomym, że poznali Kaia. Kai to nie jestem ja, to jakieś moje alter ego. Nie da się nie wyjść bez szwanku z sytuacji, w której wszyscy wokół ciebie są fałszywi, a zwłaszcza ci, których uważałeś za bliskich swojemu sercu. Straciłem przyjaciół, którzy byli zazdrośni, straciłem nawet rodziców, którym zależy tylko na stałym dopływie gotówki, nie widziałem ich już pół roku, nie mam pojęcia, w jakiej części świata się znajdują. Patrzę w lustro i nie rozpoznaję siebie, to jest okropne uczucie. Zmieniłem się, wiem. Całe życie ktoś mi rozkazywał, a gdy patrzę w przyszłość nie widzę niczego, boję się i nie raz myślałem o śmierci. Mogę mieć wiele materialnych rzeczy, ale to nie ma znaczenia, gdy nie ma do kogo się przytulić. Żałosne, prawda?
Nie płakałem, chyba już zbyt wiele łez wylałem nad tą historią, Yixing wstał ze swojego miejsca, okrążył stół i usiadł obok mnie, obejmując mnie mocno. Wtuliłem twarz w jego szyję i zakopałem się bezpiecznie w jego obszernej bluzie.
 - Jesteś tylko smutnym dzieckiem, Jongin – wymruczał starszy i potarł moje plecy uspakajająco – Tak niesamowicie dobrze potrafię zrozumieć, co czujesz. Może nigdy nie zaznałem sławy, ale wiem doskonale, jak to jest być samotnym i nie widzieć przed sobą niczego dobrego, pragnąć odejść cicho, by nikogo nie niepokoić więcej – oznajmił.
 - Yixing, czemu życie jest takie trudne? – spytałem żałośnie.
 - Nie wiem, ale podobno po każdej próbie, nadchodzi nagroda.
 - Mnie spotykają jedynie porażki, a moje życie to jedna wielka próba.
 - Skoro jesteś na dnie, to spróbuj się od niego odbić. Wiesz, co powinieneś zrobić? Przeczekaj te plotki, odpocznij, zbierz siły, a później uderz w końcu w sedno, spełnij marzenie o szczerym sobie na scenie. Sprzeciw się, nikt nie może ci rozkazywać. Pamiętaj, że jesteś najlepszy, a przed tobą jest tylko więcej sukcesów. Tym razem spraw, by fani poznali Jongina, a nie Kaia – powiedział Yixing, a ja zdałem sobie sprawę, jak trafne było to co powiedział.
Nie miałem za wiele do stracenia, bo sława którą posiadałem mnie nie bawiła. Mogłem poczekać trochę, a potem wrócić jako ja. Mogłem sam pisać swoje piosenki, mogłem sam ułożyć swoje choreografie, mogłem sam zadecydować, kiedy chciałem wystąpić w programie albo na jakimś koncercie. Mogłem sam kierować swoim życiem.
 - Więc… - mruknąłem po chwili, przypominając sobie o naszej wcześniejszej rozmowie, oderwałem się od Yixinga i usiadłem prosto – Yifan jest twoim przyjacielem?
 - Byłym przyjacielem – sprostował Yixing, wzdychając ciężko – Zawiodłem go, pokłóciliśmy się… - przerwał na chwilę, wahając się - Właściwie byłeś ze mną szczery, więc ja też powinienem… Był moim chłopakiem – moje serce się zatrzymało, a starszy spuścił głowę – Poznałem go, kiedy studiowałem w Changsha, był na piątym roku, kiedy ja dopiero zaczynałem, oczarował mnie i szybko zostaliśmy parą. Yifan studiował architekturę, miał zamiar wyjechać do Korei po skończeniu studiów, więc musieliśmy się rozstać po roku. Nie przestaliśmy być razem, jednak związki na odległość nie są nigdy dobrym pomysłem. Yifan miał kłopoty, nie mógł znaleźć pracy i groziło mu wyrzucenie z wynajmowanego mieszkania. Wtedy znalazł się ktoś, kto wyciągnął pomocną rękę i zaproponował mu pracę w Black Soul. Nie mogłem zostawić go samego, tęskniłem za nim. Poza tym nigdy nie chciałem iść na rachunkowość, ani na żaden inny kierunek, nie chciałem się uczyć, chciałem tańczyć. Pomyślałem, że zamieszkam w Seulu razem z moim chłopakiem, zacznę od tańca w Black Soul, a potem może dostanę się do jakiejś wytwórni, może nawet zostanę idolem w przyszłości. Totalnie tego nie przemyślałem, zwłaszcza części z Black Soul, byłem podatny na wpływy i okropnie młody, popełniłem przez to wiele błędów i straciłem szansę na zostanie tancerzem, bo kto chciałby przyjąć striptizera, nikt nie lubi takich ludzi, a ja nie byłem wcale dziwką, ja tylko tańczyłem, nawet się nie rozbierałem. Yifan i ja pokłóciliśmy się, bo… zdradziłem go. Z Jonghyunem…- widziałem w oczach Yixinga łzy, chłopak nie mógł dalej mówić, a ja nie byłem gotowy, by wiedzieć więcej, wolałem skończyć to tutaj.
Siedziałem w milczeniu, nie miałem pojęcia, co mógłbym powiedzieć, czy potrafiłbym to jakkolwiek skomentować. To było zwyczajnie zbyt dużo dla mnie. Yixing miał romans z Jonghyunem i był chłopakiem Yifana... Przyjechał tu jako do szaleństwa zakochany dzieciak z marzeniami o zostaniu tancerzem, a skończył w Black Soul. Tylko co dalej? To nie było wszystko i czułem, że ta historia miała o wiele gorszy koniec. Jonghyun był kluczem do zagadki Yixinga. To jego były kochanek, z jakiegoś powodu miał coś wspólnego z Black Soul, był przyjacielem Yifana, choć to kompletnie nielogiczne, bo uwiódł jego chłopaka, był podejrzanym kusicielem, który nagle wbił się w świat bogaczy za sprawą Key, a na dodatek był zbyt blisko mnie, bo przecież był z Key, moim wieloletnim kumplem i romansował też z Taeminem, moim najlepszym przyjacielem. Kim do cholery był Jonghyun, czy on spał już z całym Seulem? Na razie zbyt wiele zostało powiedziane.
Cholerny dzień szczerości. Oby następny był dniem wyrozumiałości.

„Nie obchodzi mnie, czy twój świat kończy się dziś,
Bo i tak nie byłem do niego zaproszony.”
~Marilyn Manson – (S)AINT

4 komentarze:

  1. Twoje opowiadanie zabija, a Yixing to tak tajemnicza postać, że zastanawiam się, czego jeszcze można o nim spodziewać. Jednak smuci mnie jego historia. Widać, że miał marzenia i ambicję, żeby stać się kimś sławnym, ale przez swoją głupotę je stracił. Znajomość z Jonghyunem bardzo dużo go kosztowała. Poza tym, mam nadzieję, że Kai zawalczy o swoje. Szkoda, żeby wszystko stracił przez głupie zdjęcia.
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty chyba nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać~
    Co raz bardziej szkoda mi Kaia. Przez jeden artykuł może stracić to, na co pracował latami.
    Jonghyun od początku mi nie pasował, widać moja intuicja chociaż raz się nie pomyliła ;)
    Masz ode mnie ogromny + za cytat Mansona - uwielbiam jego twórczość~

    http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam Cię do Liebster Award więcej info http://nomoredream-bts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że w końcu sprezentowałaś nam przeszłość Yixinga, bo cały czas by mnie to męczyło.. jak zwykle rozdział fajny ;3 tylko teraz znowuż zaczęła mnie męczyć postać Jonghyuna.. jestem ciekawa kim on jest :D

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń