niedziela, 7 czerwca 2015

Anielskie pęknięcia pt 18

Od autorki: Kocham was i proszę o komentarze. <3


Zdałem sobie sprawę, że bez grafiku miałem mnóstwo czasu, którego nie potrafiłem zagospodarować. Minęły dwa tygodnie, a sprawa tajemniczego artykułu nadal wisiała nade mną jak gradowa chmura. Chciałbym już się od tego uwolnić, jednak to okazało się być niezwykle trudne.
Nudziłem się, siedząc w domu. Odpoczynek był dobry tylko przez góra tydzień, a później było  sporym kłopotem, by zagospodarować jakoś wolny czas. Unikałem imprez, nie byłem na żadnej przez ten cały czas. Nie chciałem prowokować niepotrzebnych dodatkowych plotek, teraz kiedy byłem uziemiony przez nieodpowiedzialne imprezowanie, wolałem sobie odpuścić. Tak naprawdę nawet nie miałem na to ochoty.
Kiedy człowiek siedzi tak bezsensownie w miejscu, zaczyna układać w głowie scenariusze. Zacząłem się zastanawiać, czy był sens, by ciągnąć tą farsę z aniołem narodu, ten image został mi już wyrwany i zbezczeszczony. Czy mogłem podźwignąć się z tego skandalu? Kolejne myśli jakie często mnie nawiedzały, były związane z moim „jakby chłopakiem” Yixingiem, który bezczelnie krył swoją przeszłość, nie chcąc mi niczego wytłumaczyć.
Często przychodziłem ostatnimi czasy do wietnamskiej restauracji, tam zawsze było chicho i spokojnie, i był tam też Yixing, a ten fakt był najbardziej pociągający.
Ku mojemu zdziwieniu i rozczarowaniu starszy w rzeczywistości nie należał do mnie i chyba nigdy nie zamierzał. Mogliśmy nazywać siebie kochankami, mógł mieszkać ze mną, mógł mi grać bluesa na moim Gibsonie, mógł ze mną rozmawiać o dzieciństwie w Huachongzi, o czasach spędzonych w szkołach w Changsha, mógł nawet tłumaczyć mi od czasu do czasu, kim był dla niego Yifan i Jonghyun, ale nadal nie byliśmy razem, nie wiedziałem o nim wszystkiego, był dla mnie zagadką nie do rozwiązania.
W Vietnamese Restaurant często pojawiały się dwie koleżanki Yixinga, Nana i Gain. Nigdy z nimi nie rozmawiałem, choć obserwowałem je za każdym razem, a i one mi się przyglądały . Yixing nigdy nie dążył do tego byśmy się poznali, może nie miało to dla niego żadnego znaczenia, a może nie chciał byśmy się poznali. Zaczynałem być ciekawy, na ile dziewczyny znały starszego.
Pewnego dnia gdy weszły do restauracji i ja też tam wtedy byłem, nie wytrzymałem i nieśmiało dosiadłem się do nich. Spojrzały na mnie jak na idiotę, przynajmniej ta niższa z czarnymi włosami, Gain. Nana zareagowała trochę inaczej, ucieszyła się, uśmiechała się jasno i szeroko, przez co wyglądała jeszcze piękniej.
Obie dziewczyny były naprawdę ładne. Gain miała trochę specyficzną urodę, była drobna i wyglądała na potrzebującą opieki, jednak jej wyzywające ubrania i makijaż oraz jej uwielbienie do czerni dodawały jej ostrości. Musiała być starsza niż Nana, choć jej wiek objawiał się jedynie poprzez charakter. Nana była klasyczną pięknością, która miała niesamowite ciało modelki, blond długie włosy, jasny uśmiech i niewinne spojrzenie.
 - Hej- mruknąłem trochę cicho.
 - Eee… Hej – odparła niepewnie Gain.
 - Co u was? – spytałem, dodając sobie trochę pewności siebie, którą przecież posiadałem.
 - Jakoś leci – powiedziała czarnowłosa – A u ciebie?
Rozmowa, o ile można to było tak nazwać, była dość niezręczna. Właściwie to było dziwne i zawstydzająco nieudane. Jednak brnąłem w to dalej.
 - U mnie… - zająknąłem się na chwilę, chcąc powiedzieć, że było okropnie, ale stwierdziłem, że nie warto się tym chwalić nieznajomym – Też dobrze – dokończyłem kulawo.
 - Ty jesteś Kai? – wtrąciła niespodziewanie Nana, a ja spojrzałem na nią.
 - Tak, zgadza się – powiedziałem.
Kiedyś to trochę inaczej brzmiało, bardziej jakbym był z tego dumny, tak jak tego dnia, gdy byłem tu po raz pierwszy z Taeminem i Chen mnie rozpoznał, i poprosił o autograf dla Luhana. Teraz trochę niepewnie przyznawałem się do mojej scenicznej osoby, jakbym bał się potępienia, które zresztą zostało we mnie rzucone.
 - Och, tak myślałam. Luhan coś wspominał, prawda, Gain? – Nana szturchnęła czarnowłosą, a kobieta skinęła lekko niezainteresowana moją sławą – Jestem twoją fanką – zapewniła entuzjastycznie - Dasz mi autograf? – spytała, a ja wzruszyłem ramionami.
 - Jasne – wymruczałem obojętnie.
Blondynka zaczęła szperać w torebce i w końcu wyjęła z niej długopis. Podała mi go z pięknym uśmiechem, a ja uniosłem brwi.
 - A kartka? – spytałem.
Nana tylko zaśmiała się ciepło.
 - Nie, nie – zaprzeczyła pospiesznie.
Podniosła się z krzesła, podeszła do mnie i nachyliła się w moją stronę, odsuwając nieco bluzkę, tak by pokazać swój zgrabny biust. Byłem więcej niż zdziwiony.
 - Tutaj – wskazała miejsce tuż nad brzegiem stanika, a Gain przewróciła oczami i zajęła się swoją herbatą.
No, cóż. Kiedy piękna dziewczyna prosi, żebyś jej się podpisał na biuście, to chyba nie można odmówić. Skoro nie przeszkadzało jej, że właściwie byłem nikim. Byle nie strzelili mi teraz zdjęcia, bo znowu będę miał kłopoty. Już widziałem te nagłówki. „Anioł narodu stoczył się tak bardzo, że rozdaje autografy na kobiecych piersiach.”
 - Och, dziękuję. Naprawdę bardzo cię lubię, kocham twój taniec – zapewniła – Nie przejmuj się tymi całymi plotkami, jestem pewna, że to szybko ucichnie, a kiedy powrócisz wszyscy znowu będą u twych stóp – powiedziała, wywołując u mnie fałszywy uśmiech pełen goryczy.
 - Z pewnością – skinąłem głową.
 - Po co się przysiadłeś? – spytała prosto z mostu Gain, która widocznie była znudzona tymi podchodami.
 - Chciałem właściwie trochę popytać o wasze relacje z Yixingiem  - przyznałem.
 - Jesteś jego chłopakiem? – spytała kobieta, a ja niepewnie skinąłem głową.
Nie uszło uwadze Gain, że moja odpowiedź nie była jednoznaczna, uśmiechnęła się do mnie drwiąco i uniosła brwi.
 - Chłopak Yixinga – mruknęła i nachyliła się do mnie przez stół, kładąc łokcie na blacie.
 - Yixing to szczęściarz – bąknęła cicho Nana, ale Gain zbyła to prychnięciem.
 - Szczęściarz, he? – rzuciła w jej stronę, a ja odchrząknąłem – Co chcesz wiedzieć o Yixingu? – spytała.
 - Wszystko co wiesz – powiedziałem szczerze.
To nie był czas na zawahanie, musiałem po prostu wiedzieć więcej o moim chłopaku. To nic złego.
 - Nie znamy go zbyt dobrze – oznajmiła, a ja uniosłem brwi.
 - Więc czemu tu cały czas jesteście? – spytałem.
 - To że tu przychodzimy i może nawet się z nim przyjaźnimy w tym momencie, nic nie oznacza. Nie znamy jego przeszłości, nie wiemy kim był, być może wiesz wiele więcej niż my. Skąd ta ciekawość, hm? – jej odpowiedź była dla mnie tak okropnie beznadziejna.
 - Po prostu chcę wiedzieć, chcę znać Yixinga – powiedziałem cicho, a Nana zaśmiała się pod nosem.
 - Myślę, że to nie jest możliwe – powiedziała Gain, która też była nieco rozbawiona.
 - Jak się poznaliście? – spytałem, biorąc się w garść.
 - Jesteśmy tancerkami – oznajmiła Nana, a ja spojrzałem na nią pytająco.
 - Tańczyłyśmy razem z Yixingiem – dodała dla ścisłości, ale to nadal mi nic nie mówiło.
 - Gdzie?
 - W Black Soul – powiedziała, a ja niemal uderzyłem głową w stolik.
Byłem zwyczajnie sfrustrowany, każdy trop prowadził w jedno, cholerne miejsce.
Black Soul.

„Idź własną drogą, bo w tym cały sens istnienia,
Żeby umieć żyć bez znieczulenia.”
~Dżem – Do kołyski

2 komentarze:

  1. Na miejscu Kaia już bym oszalała! Serio! Yixing kojarzy się wyłącznie z Black Soul. Nawet koleguje się z dziewczynami, które z nim tańczyły w tym klubie. Sama już nie wiem, co mam o tym myśleć. Jongin może powinien tam w końcu pójść, choć nie wiem, czy to dobry pomysł. W końcu pozna prawdę, która może okazać się bolesna.
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper.. już myślałam, że wszystko z przeszłości Yixinga zostało odkryte.. ale jednak nie ;; znowu będę się przez to męczyć.. xd
    Wgl jak na początku tego ff Kai mnie wkurzał, a Yixinga mi było żal to teraz jest na odwrót.. ;;
    Serio.. wkurza mnie jego zamknięcie w sobie i niedostępność, i to że przez niego Kai dodatkowo męczy się w relacji z nim, której do końca nie rozumie.. przynajmniej ja tak to odczuwam xd
    Fighting i weny!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń