niedziela, 28 czerwca 2015

Anielskie pęknięcia pt 21

Od autorki: Jest to chyba swego rodzaju punkt kulminacyjny. :D W końcu cała prawda. powinnam to tak zakończyć, czy może pisać dalej? Kocham was i proszę o komentarze. <3 


Siedziałem na plastikowym krześle na korytarzu szpitala przed salą, w której znajdował się Taemin. Niestety nie zostałem wpuszczony, bo nie jestem nikim z rodziny, na nic zdały się tłumaczenia, że jestem jego najlepszym przyjacielem. Byłem tym tak bardzo zdenerwowany.
Mogłem zobaczyć salę przez oszklone drzwi, jednak wśród wielu łóżek, chorych, pielęgniarek, lekarzy i całego tego rumoru nie mogłem go dostrzec. On walczył o swoje życie, jednak nikogo nie obchodziło, jak się teraz czułem, że umierałem z tej niewiedzy. Musiałem wiedzieć, że wszystko z nim w porządku, że on żyje i że z tego wyjdzie.
Potarłem swoją twarz i spojrzałem w stronę wejścia. Miałem nadzieję, że za chwilę zjawi się ktoś z jego rodziny, ale tak się nie działo. Dzwoniłem do nich, do wszystkich członków rodziny, których numery telefonów posiadałem, napisałem milion smsów i zostawiłem tysiące wiadomości na ich pocztach głosowych. Czemu nikt się nie zjawia?
Co mam teraz zrobić? Powinienem zadzwonić na policję? Muszę coś zrobić, nie mogę tak po prostu czekać, nic nie robiąc. Czułem, że za chwilę coś rozwalę albo wpadnę na salę i nie zważając na nic, odnajdę Taemina, by wiedzieć, że już wszystko z nim w porządku.
Ktoś nagle dotknął mojego ramienia, a ja przestraszony i wytrącony ze swoich rozmyślań, podskoczyłem na miejscu, odwracając się w stronę intruza. Miałem nadzieję, że to w końcu ktoś z rodziny Taemina, jednak myliłem się. Cała moja nadzieja prysła, gdy tylko ujrzałem przed sobą niepożądaną osobę. To był Yixing.
 - Czego chcesz? – warknąłem wściekły, nie patrząc na niego.
Nie miałem na nic siły, a zwłaszcza na jakąkolwiek interakcję z tym obłudnym kłamcą.
 - Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś? – spytał ze smutkiem i usiadł obok mnie.
 - Jak się w ogóle dowiedziałeś, że tu jestem? – próbowałem powiedzieć to beznamiętnie, ale wyszło to bardziej jak żałosne kwilenie zranionego dziecka.
 - Baekhyun mi powiedział – mruknął – Co się stało, Jongin?
                Yixing chciał dotknąć mojego ramienia, jednak odsunąłem się pospiesznie.
 - Jongin? – zmarszczył brwi starszy, a ja nie potrafiłem na niego patrzeć.
 - Yixing… To koniec – oznajmiłem –Jesteś kłamcą – dodałem jeszcze.
 - O czym ty mówisz? – zdziwił się i przysunął się do mnie, jednak ja wstałem, chcąc utrzymać dystans.
 - Okłamywałeś mnie przez cały ten czas, teraz już wszystko wiem. Wiem, po co ze mną jesteś – oznajmiłem i pozwoliłem, by uszły ze mnie emocje, które próbowałem przez chwilę powstrzymać.
 - Nie wiem, co się stało, Jongin, ale to nieprawda, że cię okłamuje. Powiedziałem ci wszystko, przysięgam – zapewniał mnie Yixing, również wstając, by zrównać się ze mną podczas tej wymiany zdań.
 - Niektórzy twierdzą inaczej – powiedziałem twardo i Yixing uniósł brew, czekając na jakieś wyjaśnienia.
Nie zamierzałem mu tego ułatwiać, niech się domyśli, do cholery. Niech to wydusi z siebie, niech spyta, jednak Yixing milczał i czekał, aż dokończę. Ten dupek zawsze wygrywa, nawet teraz, nawet w takiej chwili. Sprawił, że poczułem się zagubiony i zawstydzony swoim błędem, tym że przyjąłem go pod swój dach i naprawdę szczerze go pokochałem.
 - Byłem u Jonghyuna  - powiedziałem, a kiedy zobaczyłem szok na twarzy Yixinga, kontynuowałem – Powiedział, że jestem naiwny, że ci ufam. Stwierdził, że jestem dobrym materiałem na kolejną spektakularną historię o twoich związkach, że rzucisz mnie, kiedy tylko ci się znudzę, że chcesz tylko moich pieniędzy i… że sprzedajesz narkotyki dla niego – to ostatnie ledwo przeszło mi przez usta.
 - To wszystko nie tak –Yixing pokręcił głową z łzami w oczach – Jongin – znowu próbował mnie dotknąć, ale ja dzielnie stawiałem opór.
 - Nie mogę z tobą dłużej być.
Yixing drgnął nerwowo poruszony moimi słowami.
 - Jongin, ufasz Jonghyunowi? – zdziwił się Yixing, widziałem, jak bardzo jest rozczarowany.
 - Sprzedawałeś narkotyki? – spytałem, unikając odpowiedzi na pytanie mojego chłopaka, teraz już chyba byłego.
Yixing zamilkł na chwilę, a ja wiedziałem, co za moment powie.
 - Nie jestem z tego dumny, ok? – wymamrotał – To już przeszłość, skończyłem z tym, kiedy zwolniłem się z Black Soul, dlatego to wszystko zostawiłem, bo chciałem odciąć się od Jonghyuna i… - przerwałem mu.
 - Co z tym, że pieprzyłeś się z Jonghyunem za lokum w Black Soul? – spytałem bezczelnie, wiedząc, że cholernie ranię Yixinga takimi wulgarnymi słowami pozbawionymi jakiekolwiek szacunku do niego.
 - Zmusił mnie, nie mogłem spać na ulicy, a on powiedział, że jeśli nie zapłacę, nie pozwoli mi zamieszkać na zapleczu – wyjaśnił zrozpaczony.
Zaśmiałem się drwiąco.
 - Więc zostałeś jego dziwką. Mówił, że umiesz ładnie prosić, chyba coś o tym wiem, bo mnie też całkiem ładnie poprosiłeś. Nie miałeś, gdzie mieszkać po zwolnieniu się z Black Soul, więc znalazłeś kolejnego naiwniaka, co? – spytałem.
Chciałem być okrutny, ale chyba najbardziej raniłem nie Yixinga, a siebie.
 - Ty nic nie rozumiesz, Jongin. To wszystko nie tak. Ja… - zaczął, ale ja nie chciałem słuchać jego tanich wymówek.
 - Nie chcę tego słyszeć. Stek bzdur – warknąłem.
 - On mnie zwyczajnie wykorzystał. Nie miałem, gdzie pójść, więc zmusił mnie do posłuszeństwa, rozumiesz? To Jonghyun jest kłamcą, a nie ja – powiedział słabo, jednak nie potrafiłem mu uwierzyć.
 - Dlaczego nie potrafię ci uwierzyć, ha? – mruknąłem zrezygnowany.
 - Nie wiem, Jongin. Nie rozumiem tego, bo ja przecież naprawdę cię kocham. Przepraszam, że ci nie powiedziałem o narkotykach, ale ja zwyczajnie się wstydziłem. Tak, byłem opętany żądzą szybkiego zarobku, kiedy trafiłem do Black Soul. Yifan miał dobrego kolegę, Jonghyuna, który miał swoje za uszami, a ja byłem ciekaw, co takiego robi, o czym nie chce mi powiedzieć. Byłem głupi, wiem. Byłem skończonym idiotą, ale to tak jakoś wyszło. Jonghyun pokazał mi, jak zarabia, powiedział, że to szybkie i duże pieniądze, więc zacząłem dla niego pracować. Dobrze mi szło, Jonghyun twierdził, że to dzięki mojej „ładnej buźce” i zaczął mnie umawiać z jakimiś starcami, miałem z początku im tylko dostarczać towar, ale potem Jonghyun zmusił mnie, żebym z nimi chodził na kolacje i żeby zapraszali mnie do swoich domów. Oni byli bogaci, a ja podkradałem im pieniądze i jakieś drobiazgi, bo Jonghyun mi kazał. To był, jak często mawiał, niewinny zarobek i podwójny zysk. Chciałem to rzucić, ale Jonghyun mi zagroził, powiedział, że nie mogę zrezygnować, bo jestem w tym najlepszy. Kiedy próbowałem mu się sprzeciwić, wszystko powiedział Yifanowi. Powiedziałem ci kiedyś, że zdradziłem Yifana z Jonghyunem i to w jakiś sposób prawda, bo przez to, co ten dupek kazał mi robić, straciłem go, straciłem jego zaufanie. Żałuję wszystkiego, rozumiesz. Żałuję. Potem Jonghyun wykorzystał moją słabość po zerwaniu z Yifanem i dalej kazał mi to robić. Jakoś z tym zerwałem, wyszedłem na prostą, poznałem ciebie, naprawdę cię kocham, do cholery – Yixing płakał i ja też, wszystkie karty zostały rzucone na stół, Yixing powiedział mi wszystko.
 - Muszę to przemyśleć – powiedziałem niewyraźnie, mając mętlik w głowie.
 - Jonghyun zabrał mnie pewnego dnia w drodze do pracy, można powiedzieć, że mnie uprowadził i zawiózł do Black Soul, powiedział, że jeśli nie przestanę świrować, to on zniszczy mnie i ciebie, rozkazał mi, bym wrócił do pracy, bo beze mnie interes się nie kręci, coś wrzucił mi do drinka, dlatego byłem w takim stanie, kiedy wróciłem – oznajmił nagle Yixing.
 - To było tamtego dnia, kiedy wróciłeś z Yifanem? – spytałem, a on skinął głową.
Wszystko zaczęło mieć sens. Zaczęło się układać w jedną całość.
 - Dzisiaj zrobił to samo, zabrał mnie z pracy i przyłożył mi broń do skroni, powiedział, że kończy mi się czas i mam decydować, bo z jego biznesu nie da się po prostu wypisać. Powiedział, że się ze mną rozprawi, później zawiózł mnie do klubu, i zamknął w schowku ze swoimi karkami. Myślałem, że chcę mnie nastraszyć, ale on chciał najwidoczniej namącić ci w głowie pod moją nieobecność – powiedział Yixing, a ja skinąłem głową.
 - Udało mu się – odparłem, a starszy spojrzał na mnie ze smutkiem.
 - Rozumiem.
Zapadła cisza, a ja usiadłem na krzesełku.
 - Myślę, że Jonghyun specjalnie dał za dużą dawkę kokainy Taeminowi – powiedział Yixing, a ja spojrzałem na niego zszokowany - Chce cię nastraszyć, chce mnie zmusić do powrotu, on chce żebyś mnie rzucił, żebym znowu był jego bezmyślnym robotem. Byłem taki głupi, kiedy myślałem, że da się po prostu skończyć z Jonghyunem, nigdy nie myślałem, że jest takim potworem.
Zrobiło mi się żal Yixinga, ale starałem się nie zwracać uwagi na tego typu uczucia. Musiałem zwyczajnie zerwać z nim, bo miałem dość swoich problemów.
 - Mógłbyś się wynieść z mojego domu? – spytałem, postanawiając, że to nasz definitywny koniec.
Poznałem prawdę o Yixingu. Czy nie do tego od początku dążyłem podświadomie? Teraz jest zbyt nudny, by dalej z nim być. Przekonywałem w ten sposób samego siebie, że to nic takiego, choć wiedziałem, że tak naprawdę go nadal kocham.
 - Dobrze, Jongin. Bądź szczęśliwy. Kiedy wrócisz już mnie nie będzie. Przepraszam. Kocham cię. Naprawdę – powiedział i nachylił się w moją stronę składając krótki i miękki pocałunek na moich ustach.
Potem wyszedł ze szpitala i miałem przeczucie, że to ostatni raz, kiedy go widzę.
Tak po prostu wszystko się skończyło, wielka, nagła i zbyt cicha burza. To było ospałe i dramatyczne, mało wyraziste, nie było furii, krzyków, ciosów i krwi. Była tylko cisza, rozdzierający serce smutek i łzy, które nieustannie spadały po moich policzkach, nawet wtedy kiedy wróciłem do domu. Kiedy tylko wszedłem do apartamentu od razu uderzył we mnie brak Yixinga, pozostał po nim tylko zapach, który szybko zniknie i cała masa wspomnień w mojej głowie, które chyba nigdy nie zginą.
Po prostu położyłem się na łóżku w sypialni i zasnąłem. Nie piłem, nie próbowałem zagłuszać myśli, dałem się ponieść smutkowi i zmęczeniu wprost w objęcia Morfeusza.

„Całkowicie zagubili się w tej chwili.
To wściekłość, która kontroluje obie strony.
Więc oni mówią, że lepiej iść własnymi ścieżkami.”
~Eminem - Love The Way You Lie ft. Rihanna

3 komentarze:

  1. Po przeczytaniu tego poczułam.... pustkę?
    Już od paru części pałałam do Yixinga nienawiścią za to co robił Kaiowi. Teraz już wiem, że to nie było bezpodstawne :D Mimo, że tak jak napisałaś jest to punkt kulminacyjny, chciałabym, abyś poprowadziła to jeszcze przez chwilę, bo chyba nie umiałabym otrząsnąć się po takim zakończeniu... ;)

    http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Coooooooooooooooo? ;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
    Nie, nie, nie! Tak nie może być! Sprzeciw! :D
    Jak dla mnie to zakończenie jest za krótkie! Mam na myśli to, że przez tyle rozdziałów tworzyłaś ich relację, kryjąc tę tajemnicę i wgl, a kiedy w końcu nadszedł ten punkt kulminacyjny to tak nagle koniec i wszystko zburzyło się w ciągu 5sek. i nic. The end i dupa blada, bo nie robi się takich rzeczy! xD
    Dlatego jak dla mnie nie powinnaś kończyć na tym momencie. To co napisałaś w tym rozdziale nawet nie brzmi jak zakończenie! Mam rację? MAM! :D
    No to gites! I mam nadzieję, że teraz tak tego nie zostawisz.. bo to będzie zło największe.. rly!!!!!!!!!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie możesz go skończyć w takim momencie ! Co prawda zostało wiele wyjaśnione alee nie rób nam tego ;__; Nie wiem jak reszta czytelników ale ja czuję duuży niedosyt :c .Mam nadzieję , że to wszystko się jakoś ułoży i ci debile będę razem ! Życzę weny !

    OdpowiedzUsuń