wtorek, 18 marca 2014

To nie czas, by płakać

Rodzaj: AU, angst, yaoi, oneshot
Pairing: MinLay (Minho x Lay)
Fandom: SHINee x EXO
Ostrzeżenia: brak

Od autorki: Dziś dodaję mojego zapasowego oneshota, którego niemal zawsze posiadam. Taki oneshot jest na takie okazje, jak ta. Dokładniej to niedawno blog dobił do 10000 wyświetleń, nie jest to szalenie dużo, jak na ponad pół roku intensywnego blogowania, ale i tak cieszę się, że tak dużo ludzi tu zajrzało, bo przecież opowiadania nie są jakieś ambitne czy super napisane. Dziękuję. <3 Jesteście wspaniali. Kocham was i proszę o komentarze. <3



„Zawsze trzeba nas było dwóch, by stworzyć jedną całość.” 
 ~ „Sora o Daite Oyasumi”  Kyuugou

Od kiedy pamiętam Minho był obok mnie, był moim bratem, obrońcą, wybawcą. Zawsze go potrzebowałem, pomagał mi, a ja jedynie przeszkadzałem. Zazdrościłem mu, bo był przystojniejszy, wyższy, mądrzejszy, miał wiele talentów, był wysportowany, miły, uprzejmy, zawsze pomocny, wszyscy go lubili, miał powodzenie wśród dziewczyn. Moja zazdrość jednak nie była niczym nienaturalnym, nie była toksyczna, nie przeszkadzała mi w kochaniu go. Był dla mnie bratem, a bracia często konkurują, to całkiem normalne.
Podczas gdy on był ideałem, ja byłem beznadziejnie przeciętny. Zawsze byłem marzycielem. Nigdy nie byłem orłem w szkole, a mój charakter pozostawiał wiele do życzenia, trochę za drobny i za niski, by mówić o mnie, że jestem przystojny, za to często mówiono mi, że jestem uroczy, to nie jest dobre określenie dla chłopaka. Dziewczyny nie zwracały na mnie uwagi, a ludzie lubili mnie tylko wtedy, kiedy ich rozśmieszałem. Błazen. To odpowiednie słowo, by mnie opisać. Nie chciałem nim być i nie obchodziło mnie to, że inni mnie za to lubią. Jedyny powód, że taki byłem to Minho. Zawsze kiedy go rozśmieszałem, śmiał się swoim serdecznym śmiechem i przytulał mnie, jak małe dziecko.  Tak było kiedyś. Teraz jesteśmy dorośli i wszystko się zmieniło.
* * *
Kiedy byliśmy mali uważałem go za brata. Opiekował się mną, mimo że to ja byłem starszy. Byłem drobnym chłopcem i przez żywiołowość wpadałem w kłopoty.
Kiedyś podpadłem chłopakowi ze starszej klasy, to było w podstawówce i mocno mi przyłożył. Zagroził, że przyjdzie z kolegami, jeśli nie przeproszę, ale mój niewyparzony język nie pozwolił mi na to. Następnego dnia dopadli mnie za budynkiem szkoły i zaczęli mnie okładać pięściami. Wtedy pojawił się Minho. Wśród uczniów mój brat wyróżniał się niezwykłą charyzmą już od młodych lat. Wszyscy się z nim liczyli. Mimo że ci chłopcy byli od niego starsi, to kiedy go tylko dostrzegli, odsunęli się ode mnie.
 - Czemu go bijecie? – spytał wściekły.
Oni jedynie milczeli, patrząc na niego nieco zdezorientowani. Nie wiedzieli, czemu chłodny Minho wstawia się za jakimś dzieciakiem zza długim językiem. Uśmiechnąłem się, zaraz jednak się krzywiąc z bólu.
 - No na co czekacie? – wydawał się być naprawdę zły – Wypad stąd – powiedział, a oni wykonali jego rozkaz bez szemrania.
Siedziałem na brudnej ziemi, z łzami w oczach i z zakrwawioną twarzą, wpatrując się w mojego brata. Wyglądał jak superbohater. Spojrzał na mnie ze współczuciem, a ja zawstydziłem się z powodu swojej bezbronności. Nie chciałem być przy nim słaby, ale nic nie mogłem posadzić na to, że niestety naprawdę byłem słaby. Minho podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Później otarł moje łzy z policzków wierzchem dłoni i pocałował delikatnie moje zranione czoło.
Był moim aniołem. Kochałem go dużo bardziej, niż kochać powinienem przybranego brata i robiłem to dużo wcześniej niż przypuszczałem.
* * *
Od zawsze byłem niepoprawnym marzycielem. Myślałem o rzeczach, o których w danej chwili nie powinienem myśleć. Czasem moje czyny były za mało przemyślane i strasznie przez to cierpiałem.
Będąc dzieckiem marzyłem, żeby umieć latać. Wydawało mi się, że potrafię to zrobić. Bardzo mocno w to wierzyłem i ogromnie tego pragnąłem. Niestety żaden człowiek nie ma skrzydeł, by móc latać.
Stanąłem na dachu garażu i rozłożyłem ręce. Poczułem wiatr rozwiewający moje włosy i słońce na twarzy. Zamknąłem oczy i powtarzałem sobie w myślach, że uda mi się wzbić w powietrze. Bardzo długo stałem tak po prostu, aż w końcu byłem pewien, że mi się uda. Skoczyłem.
Nie poleciałem. Ludzie nie potrafią latać. Moje marzenie odeszło. Byłem ogromnie zawiedziony. Przez kilka dni leżałem w szpitalu, bo miałem wstrząśnienie mózgu. To był naprawdę zły pomysł.
Pamiętam, że Minho przyszedł mnie odwiedzić dwa razy i siedział na moim łóżku, mocno ściskając moją dłoń. Na początku nie rozumiał, czemu to zrobiłem, a kiedy mu to wyjaśniłem, to okropnie mnie skarcił za moją lekkomyślność. Cieszyłem się, że o mnie tak dba. Wtedy nie zrobiłem tego specjalnie, nie chciałem zwrócić jego uwagi na mnie, to przyszło samo. Jednak w późniejszym czasie nie było już to tak bardzo naturalne, że się o mnie troszczy.
* * *
Nie raz w nocy spałem z Minho, kiedy oglądaliśmy jakiś straszny film i bardzo się później bałem. Wtedy Minho pozwalał mi spać z nim w jednym łóżku i przytulał mnie mocno, bym mógł usnąć spokojnie.
Jeśli zdarzyło mi się zasnąć przed telewizorem w salonie, to okrywał mnie kocem, żebym nie zmarzł podczas nocy.
Kiedy zapominałem drugiego śniadania i nie miałem co zjeść na lunch, to oddawał mi jedną ze swoich kanapek i nalegał, bym ją zjadł.
Czasem zdarzało się, że spóźniałem się na lekcje albo nie miałem pracy domowej, a wtedy on wymyślał jakąś wymówkę o tym, że wczoraj źle się czułem, bo zjadłem zepsutą rybę, którą mama przygotowała na kolację albo pojechaliśmy w odwiedziny do dziadków i wróciliśmy późno.
Razem siedzieliśmy w ławce na matematyce i dawał mi spisywać na testach, bo nie rozumiałem pierwiastkowania.
Te wszystkie rzeczy sprawiały, że czułem się wyjątkowy, bo przecież wspaniały Choi Minho się mną opiekuje. Myślałem, ze on zawsze będzie blisko, jednak bardzo się myliłem.
* * *
Kiedy poszliśmy do liceum Minho poznał swoją pierwszą miłość. Wcześniej nikogo nie nienawidziłem, jednak to szybko się zmieniło. Zauważyłem już dawno, że dziewczyny podrywają Minho, jednak nigdy wcześniej on nie okazywał im, że też mu zależy. To się zmieniło, gdy poznał Seohyun. Była w naszym wieku i była naprawdę piękna. Zazdrościłem jej tego, że może mieć go na własność. Ich związek trwał pół roku i było to naprawdę okropne pół roku.
Za każdym razem, gdy trzymali się za ręce albo całowali, gdy przyprowadzał ją do domu i szli do naszego pokoju, a Minho prosił, bym poszedł do salonu, bo chce z nią zostać sam na sam. To wszystko było nie do wytrzymania. Ich uściski i ciepłe uśmiechy, zakochane spojrzenia. Cieszyły mnie ich sprzeczki, liczyłem, że się rozstaną.
 - Powinieneś też sobie znaleźć dziewczynę, Lay – powiedział pewnego razu Minho – To wspaniałe być z kimś, kochać  kogoś– zapewnił.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie cierpię jego dziewczyny, bo go kocham. Kocham Minho. Kocham swojego brata. Chciałem, by to wszystko okazało się snem. Jednak boleśnie odczuwałem realność całej tej sytuacji.
* * *
Nigdy już nie potrafiłem być tym samym Layem co dawniej. Narastało we mnie przekonanie, że jestem beznadziejny. Odczuwałem wszystko podwójnie, niemal od urodzenia. Radość, którą miałem w sobie kiedyś, przerodziła się w bezdenny smutek.
W nocy nie mogłem zasnąć i godzinami wpatrywałem się w gwiazdy na werandzie, płacząc cicho. Brałem dużo leków nasennych, by móc odpocząć. Nauka stała się dla mnie jeszcze większym problemem, a znajomi byli już dla mnie nikim.
Zawsze byłem marzycielem, więc wierzyłem, że Minho po zerwaniu z Seohyun, nie znajdzie sobie nowej dziewczyny i będzie tylko mój. Znów będzie jak kiedyś, ale to wszystko tylko kłamstwa.
* * *
Kiedy Minho zerwał z Seohyun, wcale nic się nie zmieniło. Dalej się od siebie oddalaliśmy. Minho dostał się do drużyny piłki nożnej i poznał nowych przyjaciół. Chłopacy, którzy grali, sporo imprezowali, więc Minho wkrótce stał się taki sam.
Już się za mną nie wstawiał, nie wymyślał dla mnie wymówek, nie dawał mi swojego drugiego śniadania, nie okrywał kocem i nie spał ze mną, gdy się bałem, a przecież bałem się każdego dnia. Bałem się wszystkich swoich myśli. Tych które podsuwały mi dziwne scenariusze. Potrzebowałem go, jednak on wcale mi nie pomagał.
Nie był dla mnie niemiły, nie ubliżał mi, ale był dla mnie obcy. Nie znałem już jego myśli, a on nawet nie starał się poznać moich.
Ja też się zmieniłem.
* * *
Kilka miesięcy później Minho znów znalazł sobie dziewczynę. Sądziłem, że to wytrzymam. Jednak ten związek był inny. Nie był tak niewinny, wszystko toczyło się w innym tempie. Kiedy Minho wtaczał się do pokoju po meczowych imprezach wraz z Lizzy, uciekałem do salonu, by nie musieć słyszeć, jak uprawiają seks. To były dla mnie ciężkie czasy. Nic już nie było takie samo.
Pragnąłem przenieść się znów w tamte czasy, kiedy Minho był tylko mój. Chciałem tego nie tylko dlatego, że brakowało mi go. W tamtym czasie wszystko było prostsze. Nie pytałem siebie o to kim jestem, nie musiałem usilnie szukać odpowiedzi, po prostu to wiedziałem. Teraz nie miałem już pewności, czy Lay, którym byłem to nadal ja. Może powinienem się zastanowić, czy jestem tą samą osobą. Czy nadal potrafię przyciągnąć do siebie tyle ludzi? Czy potrafię być beztroski? Czy nie rozmyślam za wiele? Czy nie jestem zbyt przygnębiony? Czy to pasuje do mnie? Czemu stałem się taki? Czy mam depresję? Na te pytania szukałem odpowiedzi.
* * *
Czy nadal potrafię przyciągnąć do siebie ludzi?
Siedziałem na ławce w parku i czytałem książkę. Lubiłem tu czytać, zwłaszcza latem. Teraz kiedy świat pokrył się warstwą kolorowych liści też nie było wcale nieprzyjemnie. Wolałem być tutaj niż w domu z Minho i jego zbyt gadatliwą dziewczyną. Nie miałem ochoty znów wysłuchiwać o jej ojczymie, który nie pozwolił jej iść na imprezę. Jej problemy wydawały się dla mnie po prostu śmieszne, choć nie twierdziłem wcale, że ja mam gorszą sytuację. Lizzy z niewyjaśnionych dla mnie powodów bardzo mnie lubiła i ceniła. Sprawiałem widać dobre wrażenie.
Moje rozmyślania sprawiły, że przestałem czytać i książka wysunęła się z moich dłoni, upadając na ziemię. Chciałem po nią sięgnąć, ale ktoś był szybszy. Czyjaś zgrabna dłoń chwyciła moją książkę i podniosła ją. Spojrzałem w górę zdziwiony i ujrzałem wysokiego chłopaka z blond włosami. Był przystojny, nawet bardzo. Uśmiechnął się i spojrzał na okładkę.
 - Makbet? – spytał chłopak, a mnie zatkało i nie potrafiłem z siebie wydobyć słowa.
Musiałem wyglądać naprawdę idiotycznie, bo chłopak zlitował się nade mną i oddał mi książkę.
 - Jestem Sehun – oznajmił, a ja odchrząknąłem i przywołałem na usta swój najsłodszy uśmiech, którym zawsze raczę ludzi.
 - Miło mi. Lay – powiedziałem, a on zmierzył mnie w nienachalny sposób i podał dłoń, którą szybko uścisnąłem.
 - Więc czytasz w parku? – spytał, a ja spojrzałem w niebo i przytaknąłem, no co zaśmiał się dość przyjaźnie.
* * *
Czy potrafię być beztroski?
Nienawidziłem Lizzy i życzyłem tej szczęśliwej parce jak najgorzej. Lizzy była fałszywa i kłamliwa. Od jakiegoś czasu otwarcie mnie podrywała, ale naprawdę nie interesowały mnie takie dziewczyny, zwłaszcza, że chodziła z Minho.
Pewnego dnia, kiedy siedziałem w salonie z Sehunem, który swoją drogą stawał się moim przyjacielem, Lizzy przyszła do naszego domu. Minho miał tego dnia trening, ale najwidoczniej ona o tym nie wiedziała. Weszła do pokoju i spojrzała na mnie pytająco.
 - Minho nie ma – mruknąłem niezadowolony, że muszę z nią rozmawiać.
 - A kiedy będzie? – spytała.
 Wzruszyłem ramionami. Sehun dokładnie obserwował. Lizzy zrobiła smutną minkę.
 - Mieliśmy iść do kina – powiedział – Chyba zapomniał.
Jej słodki głos sprawiał, że robiło mi się niedobrze. Nie miała w sobie za grosz aegyo.
 - Lay – wykrzyknęła nagle uradowana, jej huśtawki nastroju również mnie irytowały – Pójdziesz ze mną? O ile nie jesteś teraz zajęty, rzecz jasna.
Prychnąłem, zaśmiawszy się ironicznie.
 - Nie wiem, czy nie dowidzisz, ale właśnie rozmawiam z moim kolegą. Poza tym nie mam ochoty z tobą nigdzie iść.
Lizzy tylko skrzywiła się nieznacznie, zaraz znów nakładając maskę.
 - To nic, może kiedy indziej. Pa, Lay – powiedziała cicho i wyszła.
 - Kim ona jest? – spytał Sehun zdziwiony moją opryskliwością.
 - Dziewczyną mojego brata –burknąłem.
 - Chyba jej nie lubisz, hm? – spytał z pozornym niezainteresowaniem.
 - Fakt, nie znoszę – przyznałem.
 - Chciałbyś, żeby zerwali? – zadał kolejne pytanie, a ja odwróciłem się gwałtownie.
 - No… tak – powiedziałem niepewnie.
 - Myślę, że jest pewien sposób, ale nie wiem, czy dasz radę, to zrobić – oznajmił nieco niepewnie.
 - Hm?  - zmarszczyłem brwi.
 - Widać, że jej się podobasz… - zaczął, ale mu przerwałem.
 - Nie gadaj głupot – zaprzeczyłem.
 - Lay – spojrzał na mnie znacząco – Nie oszukuj się. Ona na ciebie najzwyczajniej w świecie leci, wcale się z tym nie kryje.
 - Może – mruknąłem cicho niezbyt przekonany do tego, co mówi Sehun.
 - Umów się z nią – powiedział chłopak.
 - Sehun… - zacząłem surowym tonem, ale mi przerwał.
 - Czekaj, nie skończyłem. Umów się z nią, a wtedy ona zdradzi Minho, a tego twój brat raczej jej nie daruję, prawda? – spytał z szatańskim uśmieszkiem.
Sehun miał całkowitą rację. Jego plan był dobry. Ba. Mogę powiedzieć więcej, ten plan się powiódł i doprowadził Minho do rozpaczy. Lizzy zniknęła z mojego życia, nawet nie domyślając się, kto ją wkopał. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie jeden mały szczegół. Minho znienawidził również mnie, za to, że zabrałem mu jego ukochaną. Kolejny powód, by przestać być lekkomyślnym i najpierw pomyśleć, nim coś się zrobi.
* * *
Czy za wiele rozmyślam?
Sądzę, że to akurat nie jest jakaś wielka wada. Chociaż ostatnio robiłem to zbyt często i do głowy wpadały mi dziwne myśli. Zacząłem przez to zauważać te wszystkie rzeczy. To jak mięśnie Minho pracują podczas wykonywania wszystkich zwyczajnych czynności, jak uwydatniają mu się żyły na odsłoniętych przedramionach, jak długie są jego czarne rzęsy, że jego ciemne włosy są chyba już nieco za długie, bo wpadają mu do oczu i to jak wspaniały, i powalający jest jego uśmiech.
Oczywiście siedząc przy śniadaniu też to zauważałem i przez to zagapiłem się zbytnio. Minho zmierzył mnie poirytowanym spojrzeniem i uśmiechnął się zaraz ironicznie. Nienawidziłem, gdy to robił, ostatnio działo się to niemal cały czas. Naprawdę było mi przykro, że cierpiał z powodu zdrady Lizzy, ale nic nie mogłem poradzić, że wcale nie żałowałem tego, że ją do tego popchnąłem. Należało w końcu poznać prawdę, Minho powinien mi za to dziękować.
Popadałem w obłęd przez te nawiedzające mnie, zwłaszcza wieczorami, myśli. Środki nasenne brałem w coraz większych dawkach, a mimo to nie działały za dobrze. Do tego w przy takich niezręcznych sytuacjach jak ta, cierpiałem tak mocno, że miałem ochotę coś rozwalić albo się rozpłakać. Nic nie pomagało mi w uśmierzeniu bólu.
Z zamyślenia wyrwała mnie szklanka soku, która wylądowała na mnie, zresztą za sprawą Minho.
 - Wybacz, braciszku – powiedział nieco podle i wstał – Muszę już iść, bo się spóźnię – oznajmił i wyszedł.
 - Lay, idź się szybko przebierz – powiedziała matka.
 - I tak na pewno się spóźnię – wyszeptałem nieco skołowany, wstając i ruszając do pokoju.
* * *
Czy nie jestem zbyt przygnębiony?
Siedzieliśmy na łóżku w pokoju Sehuna, lecz niestety nie mogłem się cały czas skupić na rozmowie, bo rozmyślałem o tym, co dzieje się pomiędzy mną a Minho.
 - Lay – upomniał mnie młodszy.
 - Hm? – mruknąłem wybity z rytmu.
 - Słuchasz mnie? – spytał nieco poirytowany.
 - Ja… - zająknąłem się  - Em.. – odetchnąłem – Tak, tak – potwierdziłem kulawo.
 - Co się dzieje? – zapytał Sehun.
 - Nic takiego – zapewniłem pospiesznie.
 - Lay… Nie chcę być namolny, ale czy Minho jest zły? – wydawał się być poważny, zadając to pytanie, więc postanowiłem mu odpowiedzieć.
 - Jest wściekły – przyznałem przygnębiony.
 - Czemu tak bardzo nie lubiłeś Lizzy? – spytał, a ja drgnąłem.
Znałem Sehuna już prawie pół roku i chyba właśnie nadszedł czas, kiedy trzeba mu w końcu powiedzieć prawdę o sobie i o swoich uczuciach.
 - Sehun… - zacząłem, a on spojrzał na mnie niemal wyczekująco – Pewnie się ode mnie odwrócisz, ale taka właśnie jest prawda. Minho nie jest moim prawdziwym bratem, choć właściwie sądzę, że nie więzy krwi o tym przesądzają, jednak inni tak właśnie osądzają, kim jest rodzeństwo. Nie jesteśmy, więc w oczach innych prawdziwymi braćmi. W przeszłości byliśmy wszędzie we dwóch, niektórzy sądzili, że jesteśmy bliźniakami, jednak ja nigdy nie czułem, bym kochał go jak brata. On zawsze był we wszystkim lepszy i opiekował się mną, bo nie byłem typem spokojnego dziecka niesprawiającego kłopotów.
Chłopak patrzył na mnie zdziwiony, może nawet zszokowany. Widziałem dokładnie, co czuję. Mogłem czytać z niego jak z otwartej księgi. Był przewidywalny i czułem, że gdy dotrę do sedna, będziemy mogli jedynie się pożegnać.
 - To co teraz powiem, nas podzieli, Sehun – oznajmiłem.
 - Lay…? – wyszeptał.
 - Może myślisz, że tak nie będzie, ale to co powiem, nie jest normalne. To… naprawdę…  - przerwałem niemal płacząc – Ja kocham Minho, ale nie jak brata, jak mężczyznę. Jestem gejem, który kocha swojego brata.
Sehun jęknął i odskoczył nieco ode mnie. Wiedziałem, że tak będzie. Czekałem, co powie. Chyba dochodził do siebie. W końcu się uspokoił na tyle, by spojrzeć gdzieś za mnie i powiedzieć słowa, których się bałem.
 - Lepiej będzie, jeśli przestaniemy się spotykać – powiedział, a ja skinąłem głową i wyszedłem.
Wtedy po raz ostatni widziałem Sehuna i żałowałem okropnie, ale nie potrafiłem postąpić inaczej. Nie zrobiło mi się lżej, ale świadomość, że przyznałem się na głos do tego, coś we mnie uwolniła.
* * *
Czy takie zachowanie do mnie pasuje?
Podczas kolacji nie miałem ochoty niczego jeść, więc jedynie przerzucałem makaron z jednego końca talerza na drugi. Moja przyjaźń z Sehunem okazała się kolejną klapą w moim życiu. Niczego nie potrafię zrobić dobrze. Ja chcę jedynie kochać. Czy to za wiele? Gdzie popełniłem błąd?
 - Lay, co się dzieje? – spytał tata, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.
 - Co? – zapytałem.
 - Czemu nie jesz? – spojrzałem na Minho, który nie przerwał jedzenia i wydawał się być niezainteresowany całą tą sytuacją.
On nawet nie wie, jak bardzo mnie rani. Czemu on to robi?
 - Ja… - sam nie wiedziałem, co mogę powiedzieć, właściwie wszystko było lepsze od prawdy – Po prostu źle się czuję i chyba pójdę już do siebie, spróbuję zasnąć – oznajmiłem, ze zgrzytem odsuwając krzesło od stołu i wychodząc, jak najszybciej to było możliwe.
Przed wyjściem usłyszałem, jednak słowa mamy.
 - Co się z nim dzieje? To niepodobne do niego. Jest jakiś przygnębiony.
* * *
Czemu stałem się taki?
Minho wszedł do mojego pokoju i oparł się o futrynę drzwi. Spojrzałem na niego przez łzy.
 - Płaczesz? – spytał.
Przez chwilę powróciły do mnie ciepłe uczucia, jednak on wcale się o mnie nie martwił. Nie po to zadał to pytanie. Znów chciał jedynie mnie zgnębić. Czy już nie zapłaciłem za swoje przewinienie?
 - I dobrze – warknął – Bo zabrałeś mi dziewczynę, na której naprawdę mi zależało. Czemu to zrobiłeś, Lay? – spytał, a ja jedynie głośniej zaszlochałem – Bawiło cię to? Byłeś zazdrosny? Chciałeś znów pokazać, że jesteś ode mnie lepszy? Udało ci się, udowodniłeś to wszystkim – powiedział wściekły.
 - O czym ty mówisz? – zdziwiłem się  - Przecież nigdy nie byłem w niczym od ciebie lepszy – zapewniłem.
Czemu chce mnie upokorzyć? Już chyba dosyć.
 - Teraz jesteś z kolei skromny? Czy to nie ty zawsze wygrywasz? Masz co chcesz. Wkurza mnie twoja perfekcja. Przestań być mi wrogiem, bo ja też się nim stanę – powiedział groźnie.
 - A już nim nie jesteś? – wysyczałem zły, że mną pomiata.
Miałem już dosyć jego raniących słów. Może ja też powinienem mu powiedzieć, co nieco o nim.
 Minho prychnął i spojrzał gdzieś w bok.
 - Nie próbuję wcale ci robić na złość, ale ty najwidoczniej obierasz inną taktykę – powiedziałem.
 - Nie zrobiłem nic złego – odparł butnie.
 - Że co? – spytałem, niedowierzając – Mógłbyś powtórzyć? – poprosiłem, wstając i podchodząc do niego.
 - Nic nie zrobiłem – powtórzył.
Zamknąłem oczy, wciągnąłem powietrze i uderzyłem go mocno z otwartej ręki w twarz. Mało męskie, ale nie miałem sił, by zrobić coś bardziej dosadnego. Mój brat zatoczył się i upadł na ziemię w korytarzu. Był zdziwiony i zraniony. Niczego nie rozumiałem, ani siebie, ani jego. To wszystko wydawało mi się zwyczajnie przypadkowe. Jakby ktoś na górze miał niezły ubaw przy układaniu tego planu. Spojrzałem na Minho zszokowany tym, że go uderzyłem i nim coś powiedział, zatrzasnąłem drzwi. Nie próbował nic zrobić, choć raz nie utrudniał. Po prostu odszedł.
* * *
Czy mam depresję?
Zdecydowanie tak. Nie rozumiem co się dzieje. Żyję obok swoich czynów niczym obcy. Przestało mnie obchodzić, że przez głupie zauroczenie tracę wszystko. Co się ze mną dzieje?
Usiadłem na łóżku i złapałem się za głowę, ciągnąc się za włosy. Co ja najlepszego wyprawiam? Muszę się uspokoić. Muszę przeprosić… Nie!
Upadłem na podłogę, popatrzyłem na kępkę włosów w swoich dłoniach i rozpłakałem się jak dziecko. Może powinienem uciec? Nie, to po prostu jakieś dziwne myśli wywołane chwilą. Potrząsnąłem głową, by wyrzucić z siebie te dziwaczne pomysły.
Szybko wygrzebałem z szafki nocnej tabletki nasenne. Powinienem się przespać i…
Zwykła dawka nic mi nie da, musiałem wziąć więcej. Wysypałem na rękę garść białych i okrągłych tabletek i połknąłem je szybko. Położyłem się na łóżku, uspokajając oddech i ocierając z policzków łzy.
To nie jest czas, by płakać.
* * *
Minho wszedł do jego pokoju i spojrzał na łózko. Było mu przykro, że Lay płakał przez niego. Nie dążył do tego, nie zrobił tego wszystkiego specjalnie. Podszedł do śpiącego chłopaka i przysiadł obok niego.
 - Lay – powiedział i potrząsnął nim delikatnie, lecz chłopak spał najwidoczniej mocno – Przepraszam – powiedział cicho Minho – Ja naprawdę tego nie chciałem, nie chciałem, byś płakał. Kocham cię, nie zrobiłbym ci krzywdy. Po prostu byłem zły, że zawsze jesteś lepszy – gładził głowę chłopaka delikatnie – Nawet Lizzy wolała ciebie. Przepraszam, ze byłem niemiły. Tak naprawdę… to cię bardzo kocham, może nawet trochę za bardzo i boję się, że cię stracę, bo jesteś dla mnie naprawdę ważny. Bardzo ważny, Lay.
Wtedy Minho zauważył buteleczkę środków nasennych na podłodze obok łóżka. Prawda doszła do niego powoli.
 - Lay? – spojrzał na chłopaka, którego oczy były nadal zamknięte – Lay – powtórzył i potrzasnął nim.
Skóra chłopaka była zbyt blada, a klatka piersiowa się nie poruszała.
 - Lay, błagam, obudź się –krzyczał, ale jego brat nawet się poruszył – Lay, czemu ty się nie budzisz? Lay…

3 komentarze:

  1. Oh gawd D:
    Piękne, podobało mi się. Sam pomysł jak i pisanie. Angst~ <3
    Tak mi teraz szkoda Lay'a...
    I zaskakują mnie te mieszane paringi, nie pomyślałabym o takich i jestem ciekawa co Cię skłania do tworzenia ficków z nimi xD

    Wybacz, że pisze teraz mniej komentarzy, ale mam lekkie urwanie głowy zarówno w szkole jak i w domu... Ale czytam co dodajesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Umarłam T^T. Piękne, cudowne i takie aaa....
    Super idę czytać inne :)

    OdpowiedzUsuń