Oczy Jacksona
zawsze były nieprzeniknione i jego uśmiechy kryły w sobie za każdym razem jakąś
tajemnicę. Chodził samotnie ciemnymi korytarzami, choć podczas treningów tętnił
życiem i potrafił każdego rozbawić. Czasem kiedy robiło się późno i pusto,
Jackson szedł do starej biblioteki i przemykał się między regałami, wyszukując
książki o gwiazdach, które później czytał ukradkiem w swoim pokoju, gdy wszyscy
spali.
BamBam
natomiast był młody i czysty. Jego serce było w nienaruszonym, dziewiczym
stanie, nigdy nie zaznał miłości, zazdrości, zdrady, ani nawet szczerej
przyjaźni. Wszyscy lubili go, ale nikt nie robił tego na tyle mocno, by chcieć
wiedzieć o chłopaku więcej.
BamBam
mieszkał w bazie od urodzenia, nigdy nie widział świata na zewnątrz, więc kiedy
pewnego dnia pojawił się Jackson, po raz pierwszy skaził swoją niewinną duszę
nieposkromioną ciekawością. Młodszy chłopak chciał wiedzieć, kim jest
towarzyski przybysz, który mieszka w pokoju obok i wymyka się każdej nocy, by
błąkać się bezsensownie mrocznymi korytarzami.
W
rzeczywistości w bazie nie było dnia i nocy, to tylko gaszące się i zapalające
lampy, które miały sprawiać wrażenie normalnej ziemskiej doby w tym zamkniętym
i zapomnianym przez wszystkich miejscu znajdującym się pod powierzchnią oceanu.
Jeśli ktoś mieszkał tu całe życie, nie sposób było się dowiedzieć, czym są
gwiazdy, a większość ludzi, którzy trenowali w tej bazie urodziło się tutaj.
Jednak Jackson pochodził z powierzchni, a kiedy trafił w końcu do bazy, miał
już nieco ponad dwadzieścia lat.
Dla BamBama to
było niepojęte. Chciał wiedzieć więcej o prawdziwym świecie i jednocześnie się
tego obawiał. Świat na powierzchni nie był zakazanym tematem, a jednak nikt nie
chciał o tym rozmawiać. Może ludzie, którzy wiedzą, że nigdy nie zobaczą
wszystkich tych rzeczy z opowieści, nie chcą sobie wyobrażać nie wiadomo czego
i nabawić się tęsknoty. Ciężko jest tęsknić, gdy znajdujesz się w miejscu, z
którego nie ma ucieczki.
BamBam poszedł
raz za Jacksonem i widział, jak chłopak ukradł książkę z biblioteki z sekcji
astronomii. Od tamtego czasu młodszy mógł zauważyć, jak nowy regularnie nocami
przynosi do swojego pokoju książki o gwiazdach.
BamBam
wiedział trochę o astronomii, musiał się dowiedzieć podstawowych zagadnień na
jednych z ćwiczeń teoretycznych. Nigdy nie interesował się gwiazdami, bo były
zwyczajnie za daleko, nawet od ziemi dzieli je tak dużo, a co dopiero spod
powierzchni. Ciekawiło go, co Jacksona w nich tak zaintrygowało.
To Jackson
pierwszy zagadał do blondyna. Podczas jednego z treningów telekinezy, na których
BamBam nie miał sobie równych mimo młodego wieku, starszy podszedł do niego i
go pochwalił, rozpoczynając niezobowiązującą pogawędkę.
Już po
miesiącu Jackson i BamBam byli dobrymi kolegami. Zadziwiało ich jak dobrze się
rozumieją, mimo że są tak różni. Młodszy szybko ujawnił chęć rozmowy o świecie
na powierzchni, a Jackson cieszył się, że może o tym z kimś porozmawiać, bo
tęsknił za tym.
Jackson
znalazł się tu, bo posiadał daleko rozwiniętą władzę nad ogniem. W
rzeczywistości każdy, kto mieszkał w bazie miał podobne zdolności. Po
wieloletnich treningach można było posiadać kilka albo nawet kilkadziesiąt
różnych umiejętności. BamBam był najlepszy w telekinezie, jednak poza tym był
dobry w kontroli umysłu, panowaniem nad światłem i szybkim przemieszczaniu się.
Nie wiadomo
kiedy to się stało, ale chłopcy zaczęli przesiadywać w pokoju Jacksona, nawet
po ciszy nocnej i przeglądać książki „pożyczone” z biblioteki, która właściwie
nie była już używana, a na pewno nie w dziale astronomii.
Jackson
wiedział zastraszająco wiele o niebie nocą, a BamBam miał mnóstwo pytań. To nie
mogło skończyć się inaczej, nie mogło skończyć się dobrze.
BamBam miał
parę pierwszych razów przed sobą, a Jackson chciał w nich jakoś pomóc. Pierwsza
szczera rozmowa o życiu, pierwsza przyjaźń, pierwsza lekcja astronomii z kimś,
kto rzeczywiście widział gwiazdy, nawet pierwszy pocałunek.
Jackson często
bywał smutny, kiedy kończył treningi i spotykał się BamBamem. Z początku
młodszy nie wiedział dlaczego, ale w końcu doszło do niego, że Jackson po
prostu tęskni za powierzchnią, za swoją rodziną, przyjaciółmi, dziewczyną,
psem, domem, samochodem, studiami, ulubioną koszulką, za swoim życiem. Baza nie
mogła mu tego wszystkiego dać, ale BamBam próbował pokazać chłopakowi, że życie
tu nie jest tak tragiczne.
Czasami
Jackson patrzył w pustkę, czasami płakał, czasami całował BamBama bez
opamiętania. Wszystko doprowadzało go w jedno miejsce, a młodszy podążał za nim
ślepo.
BamBam po raz
pierwszy to poczuł. Uczucie w swoim sercu, które sprawiało, że nie mógł
logicznie myśleć. Ból, kiedy Jackson ronił łzy. Gorąco, kiedy chłopak dotykał
go niecierpliwie. Zaczął utożsamiać się ze starszym, a to sprawiało, że
cierpiał i odczuwał tęsknotę za nieznanym.
BamBam
próbował nie zastanawiać się nad tym, czy postępuje dobrze, ulegając starszemu.
Wyłączył logiczne myślenie, a potem pomógł Jacksonowi w ucieczce.
Ucieczka była
nietypowa, było ucieczką jedyną w swoim rodzaju, miała wiele etapów.
Najpierw był
etap przyjaźni, kiedy BamBam poprzez swoje przywiązanie chciał dać Jacksonowi
uczucie szczęścia, później przyjaźń nie wystarczała i BamBam dał Jacksonowi
swoją miłość, później oddał też swoje ciało, a na koniec duszę, sumienie i życie.
Tymczasem
Jackson nie dał nic, prócz swojej dominacji nad młodszym i mieszaniu w jego
niewinnym umyśle. Był tyranem w przebraniu anioła niosącego ze sobą gwiazdy w
pudełku.
Zasnęli
pewnego razu w swoich objęciach, by następnego dnia uciec na zawsze. Zrzucili z
siebie ciężkie skorupy ciał i odlecieli w stronę powierzchni, a nawet ponad
nią, ponad wszystko, pod sklepienie nieba, osiadając na jednej z
najjaśniejszych gwiazd, która świeciła od początku wszechświata.
Czy ktoś
cierpiał? Czy ktoś uzdrowił swoją duszę? Nikt tego nie wie. Czy to było
konieczne?
Brutalna i
autorytarna miłość połączona z czystym i pierwszym zauroczeniem, by wznieść się
ponad siebie i osiągnąć wątpliwe szczęście. Wiele ofiar dla jednej korzyści.
Niech
spoczywają w pokoju.