Rodzaj: AU, oneshot
Fandom: Tasty
Ostrzeżenia: brak
Od autorki: Z okazji Halloween wstawiam mały shotcik. Nie
jest to yaoi, ale jest o kpopwych gwiazdach, które ostatnio doceniłam i
polubiłam. Dziękuję za te wszystkie komentarze i wyświetlenia, reakcje. Kocham
was. <3
Siedział w najciemniejszym kącie pokoju. Mrok
był jego sprzymierzeńcem. Nie bał się ciemności, jedynie czuł respekt. Światło
paliło jego brązowe tęczówki. Zamknął, więc oczy. W obawie, że promienie go
pochłoną, podczołgał się do okna i chwycił za zasłonę. Pociągnął ją w bok o
mało nie wyrywając jej z karnisza. To samo zrobił z drugą, aby uniknąć,
powiększającego się wraz ze świtem, snopu światła, musiał okrążyć cały pokój
dookoła, przemykając pod ścianami. Gdy zasłonił drugą zasłonę, poczuł, że
cienie wcale nie są przyjazne. Czekają jedynie na odpowiednią chwilę. Podszedł
do biurka i zaczął wyciągać szuflady. Wysypywał ich zawartość w poszukiwaniu
długopisu. Znalazł jedynie czerwoną kredkę. Napisał na kartce, która leżała
wśród szpargałów walających się wokół niego: „Przebacz mi, Daeryoung”. Po jego
policzkach spływały łzy. Zamknął oczy, a gdy je otworzył znajdował się w
łazience. Wanna była pełna krwi.
–
Daeryoung!
- wykrzyknął.
Ze ścian spływała brudna woda. Wszystko było w błocie.
–
Daeryoung! - krzyknął znów – Daeryoung! Gdzie
jesteś?!
–
Tutaj – powiedział wesoły głos za nim.
Odwrócił się gwałtownie, by zobaczyć skąd dochodzi głos.
–
Pobaw się ze mną – powiedział uśmiechnięty
chłopiec.
–
Daeryoung? - szepnął.
–
Pobaw się ze mną, Soryoung – powiedział radośnie mały brunet.
–
Jak? - spytał zdezorientowany.
–
Pobaw się ze mną, Soryoung – wykrzyknął chłopiec
wesoło, a potem odwrócił się na pięcie wybiegając z łazienki.
Podążył za nim jak najszybciej mógł. Otworzył drzwi. Owionęło
go zimne powietrze.
–
Załóż szalik, Soryoung. Na dworze jest dziś
zimno – powiedziała jego matka.
Odwrócił się gwałtownie.
Stała za nim uśmiechając się od ucha do ucha. Podała mu wełniany,
czerwony szalik. Spojrzał na swoje ręce we krwi.
–
Ubrudziłeś się, kochanie – szepnęła matka i
otarła jego policzek białą chusteczką.
Spostrzegł, że na materiale odcina się czerwień plamy. Krew.
–
Zajmij się bratem – powiedziała ciepło i wypchnęła go za drzwi.
Szalik był owinięty wokół jego szyi, choć nawet nie podniósł
rąk, by spróbować zawiązać go. Daeryounga nigdzie nie było. Gdzie on się
podziewał? Śnieg stał się strasznie brudny, zmieszany z błotem. Bał się o
niego. Jego głowę przecięła bolesna myśl. Znów. Ten sam błąd. Szukał chłopca dosłownie
wszędzie. W parku zaglądał za każde drzewo, ławkę, śmietnik. Obszedł wszystkie
sklepy, wchodził nawet do przymierzalni. Pytał wszystkich przechodniów. Gdzie
on jest?
–
Daeryoung! - krzyczał przerażony.
Cisza.
–
Daeryoung! Słyszysz mnie?! - wrzeszczał stojąc
na dachu jakiegoś domu. Jak się tu znalazł? Nie wiedział.
–
Daeryoung! - jego wołanie rozpływało się we
mgle, która zaczęła kłębić się u jego stóp. Pochłaniała go z każdą chwilą.
Jednak nie zauważał tego, biegał spłoszony i płakał.
–
Gdzie jesteś?! - był na skraju załamania.
Cisza.
–
Daeryoung!
Cisza.
–
Gdzie jesteś?!
Cisza.
–
Odpowiedz!
Cisza.
–
Znudziła mi się twoja zabawa!
Zdania mieszały się ze sobą przez chwilę, która wydawała się
wiecznością. Nagle mgła przysłoniła wszystko, a daeryoung znalazł się skulony u
jego stóp, siedząc po turecku.
–
Czemu traktujesz mnie jak dziecko? - spytał go
chłopiec.
–
Wcale cię tak nie traktuję – powiedział.
–
Chcę wrócić – powiedział Daeryoung.
–
Nie możesz. To nie jest twoje miejsce – Soryoung
ukucnął przy dziecku i chwycił je za ramię.
–
Ale było – stwierdził zbyt poważnie jak na
sześciolatka.
–
Musisz opuścić to miejsce – powiedział surowo
Soryoung – Słyszysz, Daeryoung?
Dziecko załkało.
–
Już mnie nie lubisz? - spytał płaczliwie i
spojrzał załzawionymi oczyma na chłopaka.
–
Zawsze będę cię lubił, ale już czas – powiedział
Soryoung.
–
Nie chcę – zapłakał chłopiec – Nie jestem
gotowy. Nie chcę.
Soryoung westchnął. Zawsze się nabierał.
–
Ale przyrzeknij, że nie będziesz nawiedzał moich
snów.
Daeryoung spojrzał na niego uradowany. Może i wyglądał na
sześć lat, ale miał umysł dorosłego mężczyzny. Uśmiechnął się trochę zbyt
zwodniczo.
–
Muszę? - spytał.
–
Musisz – opowiedział Soryoung.
–
Ale to takie zabawne – jego podły uśmiech się
powiększył.
–
Nie dla mnie – poirytował się chłopak.
–
No dobrze- odetchnął zrezygnowany – Niech ci
będzie. Obiecuję – przyłożył rączkę do serca.
–
I zmień się wreszcie, idioto – dodał chłopak.
Daeryoung tylko prychnął. Wstał, a jego ciało wydłużyło się
we wszystkie strony. Stała przed nim jego dokładna kopia. Szczupły, wysoki
dwudziestopięciolatek z czarnymi, prostymi włosami i grzywką wpadającej do oczu. Daeryoung
uśmiechnął się przebiegle.
–
Do zobaczenia rano – powiedział i pstryknął
palcami.
Soryoung wstał gwałtownie do pozycji siedzącej. Wziął duży
haust powietrza, a potem opadł bezwolnie na łóżko.
–
Pieprzony dupek – szepnął w ciemność.
–
Kretyn – odparł głos z ciemności.
–
Zamknij się – odwarknął w przestrzeń – Psycholu
– dodał po chwili zastanowienia.
–
To nie ja gadam do powietrza – odgryzł się jego
brat.
Soryoung
prychnął.
–
Zawsze
mnie tylko obrażasz.
–
Och, wybacz mi, Soryoung.
–
Nie drwij.
–
Nie mogę, tak na mnie działasz – odpowiedział
nagle znajdując się przy jego uchu, na co Soryounga przeszedł dreszcz
przerażenia.
–
Och, zamknij się – odpowiedział.
–
Dobranoc – usłyszał, a później wiedział już, że
został sam. Zawsze chciał zapytać brata gdzie jest, gdy znika mu z oczu, ale
bał się pytać o takie rzeczy. Mógł przecież usłyszeć makabryczną prawdę. Wolał
żyć w niewiedzy.